Marzec jest miesiącem, w którym tradycyjnie rusza większość rozgrywek ligowych. Wyjątkiem w tym roku jest ekstraklasa, która w wyniku reformy rozegra 37 kolejek, a swoje kolejki zaczęła rozgrywać już w lutym. W marcu w dwóch klubach T-Mobile Ekstraklasy funkcję trenera objął duet, który do swojej kariery piłkarskiej startowali w Wałbrzychu. Tadeusz Pawłowski co prawda pochodzi z Wrocławia, ale w lidze debiutował w koszulce wałbrzyskiego Zagłębia, skąd trafił do Śląska stając się legendą klubu z Oporowskiej. Były triumfy w kraju, gra w pucharach, gra za granicą, trenerka w kraju i Austrii i ponowny powrót na Dolny Śląsk w roli ratownika. Pawłowski objął Śląsk, który jesienią grał w europejskich pucharach, a obecnie będzie walczył o utrzymanie. Nowa miotła nie posprzątała całego bałaganu i po premierowym zwycięstwie z Cracovią zespół nie potrafił sięgnąć później po komplet punktów i obecnie musi naprawdę drżeć o ligowy byt. Z kolei Robert Warzycha, który debiutował w ekstraklasie w latach 80-tych w Górniku Wałbrzych, największe sukcesy w kraju osiągnął w Górniku Zabrze. Zaliczył prawie pół setki występów w kadrze, jest ostatnim polskim strzelcem bramki w lidze angielskiej, sięgał po trofea na Węgrzech i w USA, gdzie rozpoczął pracę trenerską. Jak się okazało amerykańska licencja trenerska nie jest respektowana w Europie i Robert ma problem. Oficjalnie w meczowych protokołach oraz na konferencjach prasowych Górnika Zabrze reprezentuje Józef Dankowski. Klub, który zimą ustami prezydent miasta zapowiadał walkę o mistrzostwo póki co nie sięgnął wiosną jeszcze po komplet punktów! Nowy trener z amerykańskim team spiritem nie potrafił odmienić i nawet prowadzenie 3:0 w ostatnim meczu z Jagiellonią nie było wystarczające by dowieźć prowadzenie. Górnik Zabrze zanotował spektakularny zjazd w dół tabeli i w przypadku niekorzystnego układu wyników, może zawitać do strefy spadkowej.
|
Liga Narodów wystartuje w 2018 roku |
Na kontynencie wydarzeniem miesiąca było ogłoszenie startu nowych rozgrywek - Ligi Narodów. Schemat wyjaśniony jest na infografice z Przeglądu Sportowego. 54 federacje zostaną podzielone wg rankingu UEFA na 4 grupy, w których powstaną dodatkowe podgrupy. Na chwilę obecną Polska sklasyfikowana około 30 miejsca, czyli grałaby w Lidze Narodów C w trzeciej podgrupie z Armenią, Albanią i Litwą. Runda zasadnicza wystartuje we wrześniu 2018 roku, ale dziś już budzi spore kontrowersje. Niezaprzeczalnym plusem jest wyeliminowanie terminów na mecze towarzyskie, reprezentacje będą grały o punkty i kibice nie będą raczeni takimi meczami jak przykładowo pojedynki w Turcji naszej ligowej kadry z reprezentacjami krajów bałkańskich w składach krajowych.
W miniony weekend polscy kibice trzymali kciuki za piłkarską młodzież z kadry U-17. Trener Robert Wójcik jeszcze w ubiegłym roku w gronie kadrowiczów widział wałbrzyszanina Michała Bartkowiaka. W zwycięskim Turnieju Syrenki Michał był co prawda rezerwowym, ale wchodził w każdym meczu. Jesienią ubiegłego roku kadra rozpoczęła eliminacje do mistrzostw Europy U-17, a pierwszym etapem miał być turniej w Macedonii. Bartkowiak został powołany na październikową konsultację przed turniejem, ale w ligowym spotkaniu z Polonią Bytom doznał kontuzji, która wyeliminowała nie tylko z gry ligowej w barwach Górnika, ale i trenowania z kolegami z kadry. Reprezentacja wygrała pewnie macedoński turniej, trener Robert Wójcik nie powoływał już Bartkowiaka na konsultację i bez wałbrzyskiego pomocnika pojechała na decydujący turniej do Grecji. Po dwóch zwycięstwach i identycznym bilansie bramkowym co Turcja o awansie decydował bezpośredni pojedynek właśnie z Turcją. Niestety, Polacy przegrali tę batalię w rzutach karnych i na turnieju mistrzowskim zagrają Turcy.
Jeśli chodzi o piłkarzy wałbrzyskich w wyższych ligach to niestety sytuacja nie wygląda dotychczas dobrze. W ekstraklasie próżno póki co szukać Adriana Mrowca w meczowej kadrze chorzowskiego Ruchu. Trener Kocian jest przywiązany do innych nazwisk i nadzieją na grę Adrian może mieć jedynie w wypadku ostatniej serii porażek Ruchu. Do tej pory regularnie gra w trzecioligowych rezerwach, gdzie gra inny wałbrzyszanin Miłosz Trojak. W pierwszej lidze pechowo wiosnę rozpoczął Paweł Oleksy, który zmienił Lubin na Gdynię. Najpierw w Arce ligę rozpoczął na ławce rezerwowych, a potem przyplątała się kontuzja. Miejmy nadzieję, że po rehabilitacji wywalczy miejsce w składzie i oprócz skutecznej walki o awans do ekstraklasy zaliczy udane mecze w półfinale Pucharu Polski, gdzie Arka rywalizować będzie z byłym klubem Pawła - Zagłębiem Lubin. Nie będzie łatwo wywalczyć miejsce w podstawowym składzie, bowiem gdynianie w tabeli wiosny są na 1.miejscu. Tuż za nim w tym zestawieniu niespodziewanie plasuje się Puszcza Niepołomice, która skazana po jesieni na pewny spadek wiosną jako jedyna pierwszoligowa drużyna nie straciła jeszcze bramki!
|
Bartosz Biel (Puszcza Niepołomice) |
Cichym bohaterem jest więc 21-letni bramkarz Puszczy Andrzej Sobieszczyk będący jednocześnie młodzieżowcem. W 1.lidze wymagana jest gra jednego, a nie dwóch jak w 2.lidze, młodzieżowców, więc większość szkoleniowców kurczowo trzyma się wystawiania w podstawowym składzie jednego młodego gracza. Na tym nieco traci w Niepołomicach wałbrzyski pomocnik Bartosz Biel, który jesienią na 15 występów jedenastokrotnie wybiegał w wyjściowym składzie, a wiosną do tej pory zaliczył dwa wejścia z ławki w ostatniej fazie spotkań. Postawa Puszczy jest do tej pory dużą niespodzianką - niepołomicki zespół jest już ponad strefą spadkową (11.miejsce), gdzie z kolei zakotwiczył duet beniaminków z drugiej ligi zachodniej. Od dawna pokutuje opinia, że zachód w drugiej lidze jest o wiele mocniejszy sportowo od wschodu, a tymczasem Energetyk ROW Rybnik jest ostatni (zaledwie 2 zwycięstwa!), a po 3 wiosennych porażkach i jednym remisie na 16.miejsce spadła Chojniczanka Chojnice. Jesienią w Chojnicach występował były napastnik Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski, który zimą przeniósł do Radomiaka Radom. Klub, który swego czasu rywalizował z Górnikiem w 1.lidze obecnie broni się przed spadkiem do trzeciej ligi. Póki co nic nie zapowiada sukcesu w wiosennej batalii. Radomiak w 2014 roku zanotował 3 porażki i dopiero w miniony weekend zdołał u siebie wywalczyć remis z przedostatnią Concordią Elbląg. Orłowski wystąpił we wszystkich 4 meczach, gola nie
|
Marcin Orłowski |
zdobył, a w ostatnim spotkaniu zobaczył żółta kartkę. W grupie wschodniej 2.ligi gra również inny napastnik z wałbrzyska przeszłością - Roman Maciejak. Ma on inny status w drużynie niż wspomniany "Orzeł". Miejsce w wyjściowym składzie przegrywa z Ukraińcem Antonem Kołosowem - strzelcem 3 z 4 wiosennych bramek Olimpii Elbląg. Roman do tej pory pojawiał się na boisku trzykrotnie za każdym razem zaliczając mniej niż dwa kwadranse gry. Olimpia wiosną ma bilans 2-1-1 (w tym przegranym meczu Maciejak nie zagrał) i obecnie jest na 11.miejscu ze stratą 5 punktów do bezpiecznej strefy.
Marzec okazał się również najczarniejszym w niezbyt bogatej historii MKS Szczawno Zdrój. Klub z uzdrowiska w następnym roku będzie obchodził 30-lecie i w najlepszym wypadku uhonorowaniem może być awans do klasy okręgowej. W chwili obecnej na pięknym boisku szczawieńskim o ligowe punkty rywalizują juniorzy (miejsce 9 w okręgówce). 10 lat temu zespół opuścił A klasę, by po czteroletniej grze w klasie okręgowej zaliczyć trzyletni okres gry w IV lidze.Po spadku w 2011 dwa lata trwała walka o powrót do IV ligi, a po rundzie jesiennej 22 punkty dawały nadzieję na walkę o mocny środek tabeli. Zawirowania w zarządzie klubu, wokół kadry sprawiły, że niska frekwencja na treningach, sparingach zmusiły MKS do wycofania zespołu z rozgrywek. Wiele osób wskazuje, że powodem tego wstydliwego wycofania się jest rezygnacja Dionizego Niemczyka. Popularny Dyzio zapracował sobie na status legendy klubu - przez lata grał w Ogniwie Szczawno Zdrój, potem za jego inicjatywą klub zyskał sponsora Altrę, co spowodowało zmianę nazwy drużyny. Później Niemczyk prezesował MKS-owi, który piął się po szczeblach ligowych, a w międzyczasie boisko przy ul.Topolowej zmieniało swój wygląd. Ile pracy w klub włożył , ile ścieżek wydeptał po szczawieńskich urzędach, ile własnych pieniędzy wydał - to wie tylko on sam. Niestety, jak się okazało, że zabrakło Dionizego to i zabrakło ludzi, którzy ogarnęli organizacyjnie piłkarskich seniorów. Szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz