sobota, 9 stycznia 2016

Sylwetka Grzegorza Krawca

Dawno nie mieliśmy w Wałbrzychu do czynienia z potwierdzeniem transferu jeszcze przed rozpoczęciem przygotowań. Pierwszym nabytkiem trzecioligowego Górnika Wałbrzych jest 23-letni Mateusz Krawiec, który po latach gry wraca pod Chełmiec. Tym samym stanie się kolejnym piłkarzem, którego ojciec wcześniej również reprezentował barwy Górnika. Po Kosowskich, Ciołkach, Walusiakach i kilku innych sztafetach rodzinnych, przyszła pora na Krawców. Przy okazji powrotu Mateusza warto przypomnieć postać jego ojca Grzegorza, który z powodzeniem grał w ligowym Górniku i KP w latach 80 i 90-tych ubiegłego wieku.
Grzegorz Krawiec należy do elitarnego grona zawodników Górnika, oprócz Krzysztofa Truszczyńskiego i Henryka Janikowskiego, którzy strzelali dla wałbrzyskiego klubu bramki w trzech najwyższych klasach rozgrywkowych. (Leszek Kosowski również trafiał w pierwszej, drugiej i trzeciej lidze - tyle, że wyniki trzecioligowe Górnika z jesieni'92 zostały anulowane).
Grzegorz Krawiec
Urodzony 18.05.1964 i jest wychowankiem Victorii Baryt, skąd z opinią zdolnego juniora trafił do drugoligowego wówczas Górnika trenowanego przez Horsta Panica. We wrześniu'82, osiemnastolatek debiutuje w I zespole w zwycięskim meczu z Gryfem w Słupsku, a wiosną zlicza jeszcze jeden epizod  - to jest cały wkład Grzegorza w historyczny awans wałbrzyszan do ekstraklasy.  W międzyczasie jest powoływany do kadry juniorów.  Po awansie Górnik dokonał niezbędnych transferów i młody napastnik musiał wrócić do Victorii. Powrót do macierzystego zespołu z Gorc przynosi znakomitą grę i minimalnie (4 punkty straty) przegraną walkę o awans do drugiej ligi z wrocławską Ślęzą. Nie uszło to uwadze Horsta Panica, który po raz drugi zaproponował Krawcowi współpracę. Tym razem było to Zagłębie Sosnowiec, gdzie oprócz szkoleniowca dobre recenzje zbierali inny wałbrzyscy podopieczni w osobach Leszka Rycka i Gerarda Śpiewaka. W drużynie ze Stadionu Ludowego zadebiutował w ekstraklasie, zdobywał nawet bramki, pojawiły się powołania no konsultacje kadry młodzieżowej. Z czasem jednak następowała stopniowy spadek formy zespołu, co zakończyło się degradacją. Po krótkiej wizycie w Victorii, wreszcie po pięciu latach powraca do Górnika. Nie był to udany sezon, słaby skład, przepychanki pomiędzy działaczami. Krawiec grał już nie jako typowy napastnik, łowca goli, lecz potrafił cofnąć się po piłkę rozegrać ją, dośrodkować, niekonwencjonalnym dryblingiem zgubić rywala. Po spadku do drugiej ligi grał czasami wręcz po profesorsku, aż miło było patrzeć na grę jakże wtedy niedocenianego gracza Górnika. Po sezonie widząc, że coraz źle się dzieje w klubie, który chyli się organizacyjnie ku upadkowi,  wyjeżdża do Belgii, gdzie spędza udane 4 lata w trzeciej, a później w drugiej lidze. Tam też przychodzi na świat Mateusz. 
Na skutek kontuzji łękotki wraca do kraju. Po powrocie w rodzinne strony trafia do najwyżej grającej drużyny z regionu wałbrzyskiego –  drugoligowej Lechii Dzierżoniów. Tam swoją grą pokazał, że stał się graczem dojrzałym świetnym technicznie i w dużej mierze dzięki niemu zespół zdobył kilkanaście punktów jesienią. Popisem był wyjazdowy pojedynek z Górnikiem Konin, gdzie Grzegorz zdobył dwa gole i walnie przyczynił się do zwycięstwa 4:0. Niestety, przyszła fatalna wiosna i nastąpił spadek Lechii. Po kolejnej degradacji wraca do Wałbrzycha, tym razem do Klubu Piłkarskiego Wałbrzych, gdzie głośno mówiono o awansie do drugiej ligi. Trener Zbigniew Górecki chcąc wykorzystać doświadczenie Krawca postanowił obdarzyć go eksperymentalnie funkcją ostatniego obrońcy, na której Grzegorz nigdy wcześniej jeszcze nie grał. Niestety, zamiast spodziewanych kompletów punktów KP przegrywa w Brzegu Dolnym, remisuje w Oleśnicy i trener Górecki musiał pożegnać się z posadą trenera. Zastąpił do Wiesław Pisarski, który widział Krawca w drugiej linii. Doświadczenie, cechy przywódcze, mobilizowanie kolegów, to wszystko spowodowało, że Krawiec stał się, nie tylko z racji wieku, kapitanem zespołu. Nic dziwnego, że przy Ratuszowej świętowano szybko upragniony awans do 2.ligi. Wymagania na zapleczu ekstraklasy stają się coraz większe, a Grzegorz mimo, że nie grywa pełnych 90 minut jest przydatnym graczem. W przerwie zimowej po sparingu z byłym swoim zespołem z Dzierżoniowa dochodzi do ostrej wymiany zdań pomiędzy Krawcem a Pisarskim, co kończy się zdaniem sprzętu i opuszczeniem zespołu przez tego pierwszego. W kwietniu’97 rozpoczyna swoje pierwsze trenerskie kroki obejmując grający w klasie okręgowej (V liga) zespół rezerw KP Wałbrzych. Dzięki udanej jesieni, kilku zakupów gwiazdek trzeciej ligi wałbrzyskim działaczom zamarzyła się ekstraklasa, ale rzeczywistość okazała się brutalna, bowiem po 11 wiosennych meczach na koncie zespół miał 1 zwycięstwo 10 porażek (w tym 7 kolejnych i 3 u siebie) i zamiast odliczać dystans od lidera nerwowo spoglądano w stronę strefy spadkowej, gdzie dzieliło jedynie 5 punktów!!! Trener Bogdan Przybyła, który przed rundą zastąpił Wiesława Pisarskiego, namówił do gry Grzegorza Krawca i w meczu o 6 punktów okazał się on bohaterem meczu, gdy wchodząc po przerwie w doliczonym czasie gry celnie egzekwował rzut wolny i dał zwycięstwo nad Elaną Toruń 1:0. Z dnia na dzień z syna martnotrawnego stał się bohaterem Wałbrzycha: celna „główka” w Bytomiu i 1:0 z Szombierkami, 2:4 w Legnicy i 1 gol Grześka, skutecznie egzekwowany rzut wolny w 88’ w meczu z Zawiszą daje remis 2:2 i wreszcie w ostatnim meczu w doliczonym czasie gry skutecznie egzekwuje rzut karny zapewniając zwycięstwo 2:1 nad Lechią Zielona Góra. Najskuteczniejszy w rundzie śmiało mógł się poczuć ojcem utrzymania się zespołu w drugiej lidze, również jako szkoleniowiec (wespół z Julianem Drohomireckim) osiągnął sukces awansując z rezerwami do IV ligi. Po przybyciu na Ratuszową Grzegorza Kowalskiego Krawiec grywał coraz rzadziej, najczęściej w roli dobrego zmiennika wnoszącego do zespołu nowego ducha walki... Jego wkład docenili czytelnicy Tygodnika Wałbrzyskiego głosując na niego w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca ziemi wałbrzyskiej'97 (zajął 6.miejsce). Zimą w rozgrywkach halowych doznaje kontuzji, przez co wypada ze składu drugoligowca. Jesienią przechodzi do AKS Strzegom gdzie łączy funkcję trenera z grającym liderem zespołu. 
Później przeszedł do Świdnicy, gdzie z powodzeniem trenował czwartoligową Spartę, z którą m.in. pokazał się w 2004 roku w Pucharze Polski dzielnie walcząc przeciwko Pogoni Szczecin (2:3).

Przebieg kariery Grzegorza Krawca:
do 1982 - Victora Baryt Wałbrzych
1982/83 - Górnik Wałbrzych (2.liga - 1 m. awans do 1.ligi) 2/0
1983/84 - Victoria Baryt Wałbrzych (3.liga - 2 m.)
1984/85 - Zagłębie Sosnowiec (1.liga - 5 m.) 19/3 gole
1985/86 - Zagłębie Sosnowiec (1.liga - 16 m.spadek) 15/0
1986/87 - Zagłębie Sosnowiec (2.liga - 6 m.) 12/1 gol
1987/88j - Victoria Wałbrzych (3.liga - 3 m.)
1987/88w - Zagłębie Sosnowiec (2.liga - 5 m.)
1988/89 - Górnik Wałbrzych (1.liga - 15 m. spadek) 21/2 gole
1989/90 - Górnik Wałbrzych (2.liga - 8 m.) 30/5 goli
1990/91 - Looi Sport Tessenderlo (3.liga belgijska) 4 gole
1991/92 - Looi Sport Tessenderlo (3.liga belgijska) 10 goli
1992/93 - KTH Diest (2.liga belgijska) 4 gole
1993/94 - KTH Diest (2.liga belgijska)
1994/95 - Lechia Dzierżoniów (2.liga - 15 m. spadek) 31/5 goli
1995/96 - KP Wałbrzych (3.liga - 1 m. awans) 33/7 goli
1996/97 - KP Wałbrzych (2.liga - 12 m.) 20/5 goli
1997/98 - Górnik Wałbrzych (2.liga - 7 m. wycofanie się) 8/0
1998/99 - AKS Strzegom (klasa okręgowa)

3 komentarze:

  1. Proszę poprawić błąd w dacie urodzin Krawca. Nie mógł urodzić się w 1984 i debiutować jako 18-latek w 1982

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę poprawić błąd i nie wprowadzać ludzi w swój świat błędnej opinii bez rzetelnej i fachowej wiedzy trenerskiej po co na co i dlaczego, Pana wyrażane opinie nie są rzetelnymi informacjami tylko dziennikarską paplaniną, którą kupują niczym nie świadomi ludzie. Fach trenerski to trudny zawód który możemy czasem porównać do fachu snajpera-mówię o ciężkiej wadze decyzji trenera o której czasem chuczy przez wiele wiele lat po jej podjęciu! Fach trenera jest sztuką którą łatwo opluć przez widzów takich których nie brakuje bo nie zrozumieli sztuki.Jednakże Piłka Nożna jest sztuką żywą- nie udawaną i nie przedstawianą na deskach choćby teatru i nie da się powtórzyć by zrozumiał Pan te owe zapytania po co i dlaczego? Myślę,że i tak by to nic nie pomogło bo i tak nie obchodzi Pana Rzetelna informacja tylko budowanie swojego ego na cudzym jestewstwie by łatwo i bez odpowiedzialności zdobyć poklask wśród głodnej sensacji społeczności. Kpiny Pan sobie urządzasz na rzecz poklasku swojego blogu ale kpiny są na czasie i łatwo wybić się na czyimś garbie!W życiu wyznaję i staram się postępować wg. najlepszemu Prawu Bożemu nie rób tego innemu co Tobie nie miłe!Dlatego życzę Panu wszystkiego tego co Pan życzy i sugeruje ( zapewne nieświadomie)na łamach swojego suepranckiego blogu -łatwo krytykować, gorzej coś budować!I zapraszam na niebywałałą okazję spotkania się w twarzą w twarz z żyjącą osobą o której Pan pisze na łamach swojego nieśmiertelnego blogu! I jeżeli poświęciło mi się tyle miejsca to wiadomo o kogo komo? Rzetelność nie bezczelność! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Victoria Wałbrzych! Nie było czegoś takiego jak Victoria Baryt. W Boguszowie był Baryt, ale to była restauracja. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń