Mecz Ruchu Chorzów ze Śląskiem Wrocław dla wałbrzyskich kibiców mógł być okazją do oglądnięcia dwóch wałbrzyskich jedynaków w ekstraklasie. Niestety, obrońca gospodarzy Paweł Oleksy od dłuższego czasu leczy kontuzję i próżno go szukać w kadrze meczowej. Z kolei w zespole przyjezdnych mogliśmy zobaczyć Michała Bartkowiaka. 18-letni skrzydłowy w swoim 10 występie w ekstraklasowym po raz pierwszy wybiegł w wyjściowej jedenastce !
Początek sezonu w wykonaniu Śląska nie wyglądał tragicznie - co prawda Legia ograła we Wrocławiu gospodarzy 4:1, ale potem zespół potrafił zremisować w Szczecinie czy odwrócić losy meczu w Łęcznej (od 0:2 po 3:2). Pokonanie w połowie września Jagiellonii Białystok 3:1 okazało się ostatnim triumfem w tej rundzie. Potem przyszły 3 porażki i jeden remis, a do tego szerokim strumieniem płynie krytyka pod adresem Tadeusza Pawłowskiego, którego podopieczni z meczu na mecz prezentują się coraz gorzej. Po domowej przegranej z Koroną Kielce do Chorzowa nie pojechał nie tak dawny kadrowicz Adam Kokoszka oraz Słowak Peter Grajciar, którzy uznani zostali za kozłów ofiarnych ostatnich niepowodzeń. Stworzyło to szansę Bartkowiakowi, który w tym sezonie najdłuższy epizod zaliczył przeciwko kielczanom - 30 minut.
Michał wybiegł w wyjściowej jedenastce i był autorem JEDYNEGO celnego strzału w wykonaniu gości w pierwszej połowie. Co prawda Danielewicz ostemplował poprzeczkę, ale statystycy taki strzał uznają za niecelny. W ogóle spotkanie stało na słabym poziomie i do przerwy obie drużyny miały na swoim koncie po jednym celnym uderzeniu, z ta różnicą, że chorzowianom dało bramkę.
Po przerwie Bartkowiaka już nie zobaczyliśmy na boisku, bo zastąpił go Jacek Kiełb. Co ciekawe obserwatorzy meczu uznali wałbrzyszanina za jednego z lepszych graczy we wrocławskiej drużynie!
Oprócz dziennikarzy dobrą postawę docenili kibice WKS, którzy uznali go najlepszym, po Mariuszu Pawełki,zawodnikiem wrocławian.
Jak wiadomo trener Tadeusz Pawłowski przy każdej nadarzającej się okazji podkreśla, że w Michale widzi potencjał i stopniowo będzie go wprowadzał do I zespołu. Mecz z Ruchem, mimo niekorzystnego wyniku, pod względem ilości minut spędzonych na murawie oraz wyjścia w podstawowej jedenastce, jest dla Bartkowiaka krokiem milowym w jego przygodzie na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz