O spotkaniu powiedziano i napisano prawie wszystko. Nazwisko Lewandowskiego odmieniane jest w każdym języku. Polski napastnik we wrześniu miał niesamowitą serię w Bayernie Monachium, gdzie kompletował bramki z niespotykaną częstotliwością zarówno w Bundeslidze jak i Lidze Mistrzów. W bieżących eliminacjach przed spotkaniem ze Szkocją miał na swoim koncie 10 bramek, ale żadna nie dawała Polsce punktu! Po prostu, gdyby odjąć trafienia Roberta kadra miałaby tyle samo punktów co ma. Malkontenci wypominali fajerwerki snajperskie ze słabeuszami oczekując spektakularnego występu przeciwko bardziej renomowanemu rywalowi. Z Niemcami był gol, była okazja, ale i przegrana. Teraz w Glasgow Lewy pokazał, że ustawianie go w jednym rzędzie z największymi gwiazdami futbolu w chwili obecnej jest jak najbardziej na miejscu!
Tak padały bramki na Hampden Park |
Polska reprezentacja to obecnie zespół przez prawdziwe Z. W bramce kłopot bogactwa - obecnie na topie jest Fabiański, ale i jego zmiennicy w osobach Boruca czy Szczęsnego dają gwarancję spokoju w tyłach. W defensywie nazwiska Glika czy Krychowiaka znają wszyscy kibice interesujący się poważną piłką. Gorzej spisuje się Piszczek, Rybus to wynalazek Nawałki, ale nie zawodzący tak jak było to w przypadku jego poprzedników. Błaszczykowski ma dobre wejście w Serie A, ale w kadrze wciąż nie daje tyle, co dawał przed feralną kontuzją. Najlepszy mecz w kadrze rozegrał z kolei Mączyński - notorycznie krytykowany za swoje występy potwierdził, że prawidłowość wyboru selekcjonera. Arkadiusz Milik znakomicie uzupełnia się z Lewandowskim, choć brakuje ustabilizowania formy. Przebłyski miewa Grosicki, który akurat w Glasgow był jednym z najsłabszych zawodników polskich.
Mecz w Szkocji był jednym z najbardziej dramatycznym jeśli chodzi o przebieg od wielu lat. Od szybko strzelonego gola, kontrolę wydarzeń, niewykorzystane szanse, poprzez gol do szatni, utratę inicjatywy, bramkę na 1:2, nerwowe spoglądanie na zegar, po szczęśliwą bramkę w doliczonym czasie gry. Bohaterem oczywiście Robert Lewandowski strzelec obu bramek.
Równolegle Irlandia niespodziewanie ograli Niemców i jeszcze kilkanaście sekund przed końcowym gwizdkiem węgierskiego sędziego Kassai to oni okupowali drugie awansowe miejsce i w Warszawie mogli skupić się na obronie remisu. Teraz, po remisie Polaków, Irlandczycy muszą pokusić się o zwycięstwo. Chyba że padnie remis wyższy niż 1:1, który padł w meczu w Dublinie.
W tej edycji eliminacji mamy do czynienia z prawdziwym przewrotem. Kto by się spodziewał, że Holandia będzie oglądała plecy aż 3 rywali, a z awansu cieszą się w Islandii, Irlandii Północnej. Do tego ostatniego grona dołączy zapewne Polska, o ile nic złego się nie stanie w niedzielny wieczór.
Skoro jesteśmy o krok od awansu, to jest to baaaardzo daleki krok. A może nazwijmy to, że jest to jak zawsze mecz ostatniej szansy... Bo w końcu szczęście, które dopisuje naszej reprezentacji może się skończyć, oby nie. Najśmieszniejsze jest to, że Nawałka i niektóre media mówią i piszą jaką to mamy świetną drużynę a Messi to cienki bolek przy Lewandowskim :) To może przypomnijmy sobie jak ta świetna drużyna prezentowała się w eliminacjach. Do meczy z Gibraltarem i Gruzją nie ma co wracać, bo wygrana to był nasz obowiązek. No, jedynie można przypomnieć komu Gibraltar strzelił bramkę, pomimo, że mamy bogactwo bramkarzy a nazwiska Glik, Krychowiak, Piszczek znają wszyscy kibice. A tu jakiś szewc, który jeszcze do południa był w pracy, wszedł miedzy nasze gwiazdki jak w masło i strzelił bramkę. Jedyny mecz który wygraliśmy z nie egzotyczną drużyną to zwycięstwo z Niemcami 2:0 wynik marzenie, ale bądzmy szczerzy, bardzo szczęśliwe, baaa fuksiarskie zwycięstwo w beznadziejnym stylu, bohaterem był rezerwowy Szczęsny. Następny mecz u siebie ze Szkocją, szczęśliwie wymęczony remis, następny szczęśliwy remis w Irlandii, i pomimo, że to wyspiarze strzelili gola w ostatnich sekundach, to byli drużyną dużo lepszą, w drugiej połowie nie schodzili z naszej szesnastki. Następnie w pięknym stylu przegraliśmy z Niemcami :) No i wreszcie szczęśliwy remis ze Szkocją w słabiutkim stylu. Pierwsza bramka strzelona ze spalonego, o którym większość milczy i szczęście, że Szkocki bramkarz podniósł nogę bo najprawdopodobniej nasz najsłynniejszy bombardier trafiłby w bramkarza. Druga bramka to już prawdziwy majstersztyk wytrenowany przez geniusza Nawałkę :) Po przepięknym dośrodkowaniu Grosickiego ( ponoć Krzemiński będzie mu udzielał lekcji jak się dośrodkowuje) jak ta piłka mijała zawodników i tak się jeszcze szczęśliwie odbiła od słupka, że dopadł ją nasz kiler ! Ale w tej akcji to musiała bozia maczać paluszki... I taką to mamy świetną drużynę, że to zawodnicy z naszej słabiutkiej ligi byli najlepszymi zawodnikami Mączyński i niezle grał Pazdan, a gwiazdy Piszczek, Krychowiak, Błaszczykowski, Milik, Grosicki co pokazały ?? Dlatego nie dziwię się, że Nawałka powołuje dziadka Milę, który grzeje ławę w słabiutkiej Lechii. Przegrywamy 2:1 a Nawałka robi zmiany, schodzi z boiska napastnik Milik, a wpuszcza trzech obrońców, Olkowskiego, Wawrzyniaka i Jodłowca, tragedia. Jeśli szczęście nas nie opuści i uda się w niedziele zremisować 0:0 to będzie wielki sukces ! A skoro mamy naszych piłkarzy porównywać do siatkarzy, to może nie do mistrzów świata a do Victorii Wałbrzych, a Lewandowskiego nie do Messiego, bo samo strzelanie bramek to nie wszystko żeby być najlepszym. Kiedyś królem strzelców naszej ekstraklasy był niejaki Kiełbasa...
OdpowiedzUsuńZ tym porównaniem do siatkarzy to autor przesadził.Jak można stawiać w jednym szeregu drużynę która jest mistrzem świata od lat w czołówce światowej i co najważniejsze przywożąca medale z różnych imprez do drużyny która nic nie osiągnęła znaczącego od lat.To że piłka jest najbardziej popularnym sportem wiadomo nie od dziś tylko teraz media zrobiły z tych zawodników bohaterów narodowych.Klub a reprezentacja to zupełnie inna para kaloszy.Większość serwisów sportowych zrobiła z Lewego gwiazdę tylko jak napisał ktoś w komentarzu wcześniej nasza reprezentacja praktycznie nie zagrała dobrego meczu i nie była piłkarsko lepsza od Irlandii i Szkocji w obu meczach.Nikt nie pisze że pierwsza bramka to ewidentny spalony a druga to przypadek lub jak ktoś to określił Grosicki został cichym bohaterem ostatniej akcji bo to było jego najlepsze zagranie w meczu.A nasi zawodnicy powinni podziękować temu chłopakowi co wbiegł na boisko bo gdyby nie ten icydent sędzia by nie przedłużył meczu o 4 minuty i nie wpadł by farfocel dzięki któremu reprezentacja zachowała szansę na wyjście z grupy.Zachwyty nad tą reprezentacją i trenerem są dla mnie dziwne bo jak Polacy awansują do Francji to czeka nas kompromitacja bo tam nie będzie San Marino czy Giblartaru.
OdpowiedzUsuń...a ten pierwszy w komentarzach znów jęczy? Stara Ci nie jęczy, czy co? kup sobie metr gumy...
OdpowiedzUsuńkiedyś był tak mecz... POL-BEL w 85 roku...
OdpowiedzUsuń