Po odpadnięciu z eliminacji do Ligi Mistrzów i udanych pierwszych meczach w fazie grupowej LE niepoprawni optymiści widzieli oczami wyobraźni w finale stołeczną Legię, której grę wybił Polak Arkadiusz Milik wraz z kolegami z Ajaxu Amsterdam. Polscy piłkarze byli aktywni w tej edycji:pewniakiem w Torino tradycyjnie był Kamil Glik, kilka bramek dla Dynama Kijów strzelił Łukasz Teodorczyk. Ale im bliżej finałowej rozgrywki coraz więcej się mówiło i pisało o pomocniku obrońcy trofeum FC Sevilla Grzegorzu Krychowiaku.
foto: dzienniktypera.blogspot.com |
Przeciwnikiem drużyny Unaia Emery'ego był ukraiński Dnipro Dniepropietrowsk, który w rodzimej lidze musi uznawać póki co wyższość Szachtara Donieck i Dynama Kijów. W fazie grupowej Dnipro dwukrotnie przegrało z Interem Mediolan, a przed ostatnią kolejką zajmowało ostatnie czwarte miejsce. Czy ktoś wtedy o zdrowych zmysłach widział ten zespół w finale LE? W Kijowie Artem Fedeckyj zdobył złotą bramkę w meczu z AS St. Etienne co dało drugie, awansowe miejsce. W tegorocznej pucharowej fazie Dnipro wyeliminowało Olympiakos Pireus (2:0,2:2), Ajax (1:0,1:2 pd), Club Brugge (1:0, 0:0) i wreszcie sensacyjnie SSC Napoli (1:0,1:1). Ze względu na panującą sytuację na Ukrainie drużynie prowadzonej przez Myrona Markewycza niewiele dawano szans. Poza tym hiszpański zespół mógł liczyć na większą grupę kibiców.
Eksperci mówili o finale jako pojedynku Sevilla vs. Jewhen Konoplanka. Ukraiński pomocnik latem zapewne zmieni klub na lepszy, ale to nie on należał do bohaterów wieczoru.
Andrzej Buncol z Bayerem Leverkusen, Tomasz Rząsa i Euzebiusz Smolarek z Feyenoordem Rotterdam i Mariusz Lewandowski z Szachtarem Donieck - do tego jakże wąskiego grona chciał dołączył pomocnik Sevilli Grzegorz Krychowiak. Popularny Krycha zaliczył kapitalny premierowy sezon w klubie hiszpańskim, gdzie został wybrany do ekskluzywnej jedenastki sezonu. Prasę ma znakomitą, nawet można zaryzykować stwierdzenie, że lepszą niż w ojczyźnie, gdzie zdarzały się pretensje za grę w kadrze Adama Nawałki. Im bliżej finału, tym o Krychowiaku było coraz głośniej - był większym ambasadorem meczu niż wybrany przez UEFA Jerzy Dudek. Wreszcie w środowy wieczór w Polsce doczekaliśmy się nie tylko meczu finałowego europejskiego pucharu, ale i występu polskiego zawodnika. Sympatia kibiców była więc po stronie Sevilli.
Krychowiak przy wejściu na murawę złamał niepisany zwyczaj przedfinałowy - nie tylko nie odwrócił wzroku od trofeum, ale nawet go dotknął. Niektórzy po tym jak Kalinić pokonał Rico i dał prowadzenie Dnipro w mediach społecznościowych wytknęli Grzegorzowi zachowanie przy wyjściu na murawę. Ale potem ... Oglądaliśmy znakomity emocjonujący mecz, w którym Polak był jednym z głównych aktorów.
Krychowiak jako pierwszy uderzył na bramkę Denysa Bojko.Wreszcie po rzucie rożnym w 28 minucie wyrównał stan meczu! Potem zarobił żółtą kartkę, znów po przerwie bliski był zdobycia bramki, aż wreszcie po końcowym gwizdku sędziego mógł radować się ze zdobycia pucharu za zwycięstwo w LE.
Po Stanisławie Oślizło i Zbigniewie Bońku, którzy trafiali w finale nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów Krychowiak jest dopiero trzecim Polakiem strzelającym bramkę w finałowym spotkaniu.
W takiej sytuacji nie może dziwić obecność Krychy w każdym medium po finale. Warto jednak dodać, że dyspozycję polskiego zawodnika docenili również za granicą. Daily Mail wystawiło mu,podobnie jak strzelcowi dwóch bramek Kolumbijczykowi Bacca, najwyższą notę 8. Sportsmole również 8 - wyżej jedynie Bacca, whoscored - 7,75 (najwyżej spośród wszystkich uczestników finału), Eurosport z kolei wyżej ocenił grę Reyesa i Bacci,
Oprócz zachwytem nad postawą i sukcesem Grzegorza warto też zwrócić uwagę na organizację finału. Oczywiście Warszawa była cała zakorkowana, jak zwykle zresztą. doszło również do drobnych incydentów na linii kibice ... Śląska Wrocław - kibice Sevilli, co jest pokłosiem wizyty wrocławian w Andaluzji. Ale to co działo się przed i w trakcie meczu na Stadionie Narodowym to przepiękna wizytówka polskiej ... organizacji imprez futbolowych.
Dzięki finałowi w Warszawie wielu kibiców dowiedziało się, że Liga Europy, a właściwie jego finał ma oprawę godną kontynentalnych imprez. Że Polska potrafi znakomicie się przygotować, zaprezentować. Owszem pesymiści mogli kręcić głową na murawę, niedogodności, które są przy organizacji wielkich imprez, ale trzy lata po EURO 2012 możemy z dumą ogłosić, że potrafimy zorganizować topową imprezę.
Teraz tylko musimy poczekać, aż w finale Ligi Mistrzów zagra Polak, bo raczej polskiej drużyny w finale europejskiego pucharu długo nie zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz