Wydarzeniem futbolowym w Polsce podczas tradycyjnej majówki był finał Pucharu Polski, w którym Legia pokonała w stolicy Lecha 2:1. Faworyzowani legioniści przegrywali 0:1, by odwrócić losy meczu i ostatecznie wygrać 2:1. W pomeczowych komentarzach doceniano przede wszystkim trenerski kunszt szkoleniowca triumfatorów Norwega Berga, który odważył się "rzucić wędkę" brazylijskiemu pomocnikowi Guilherme. Rzuceniem wędki nazywa się ściągnięcie zawodnika jeszcze przed przerwą ze względu na grę, a nie kontuzję, roszadę spowodowaną wykluczeniem np. bramkarza czy ryzyko otrzymania kolejnej kartki. Podobny przebieg - od 0:1 po 2:1, wędka dla pomocnika - miało spotkanie Górnika Wałbrzych z MKS Kluczbork. W swojej dotychczasowej pracy z Górnikiem Jerzy Cyrak nigdy nie odważył się jeszcze przed przerwą ściągnąć któregoś ze swoich podopiecznych ze względu na grę. Tym razem taka przykrość spotkała młodzieżowca Damiana Migalskiego. 18-latek w sumie solidnie na to zapracował,bowiem najpierw ostro walczył by zapisać się w notesie arbitra ze względu na popełniane faule, potem głupio tracił piłki. Wałbrzyską publikę zdenerwował rozegraniem szybkiej akcji, w której miejscowi mieli przewagę trzech na dwóch i Damian nawet nie myślał by spojrzeć w lewą stronę, gdzie biegł Bronisławski tylko szukał podania do Orłowskiego co skończyło się stratą piłki. Nie pomógł Migalskiemu celny strzał - pierwszy celny w tym spotkaniu, po podpowiedzi Piotra Przerywacza Cyrak zmienił do na innego Damiana - Lenkiewicza. Czy była to przełomowa zmiana? Z całą pewnością nie, choć popularny Leny mógł zostać bohaterem meczu w drugiej połowie. To on oddał groźny strzał obroniony w trudem przez Oskara Pogorzelca i gdyby po faulu na Orłowskim jego uderzenie nie odbiło się od słupa, a wpadło do bramki byłoby 2:1 i brakowało emocji związanych z rzutem karnym.
Mecz wałbrzyszan z MKS miał niebagatelne znaczenie dla gospodarzy. Tylko zwycięstwo przedłużało szanse na utrzymanie w lidze. Remis niewiele dawał. Spotkanie rozgrywane było w niedzielę, gdzie oba zespoły znały wszystkie pozostałe wyniki spotkań rywali. Na dole tabeli pogubili punkty bezpośredni rywale i na chwilę obecną wiadomo, że walka o utrzymanie rozegra się pomiędzy czterema zespołami o lokatę 14 w tabeli. Okocimski Brzesko, Puszcza Niepołomice, Kotwica Kołobrzeg - pomiędzy tym triem różnica 3 oczek,by dołączyć do nich Górnik MUSIAŁ wygrać. Limanovia na 6 meczów ma 12 punktów straty do bezpiecznej lokaty i chyba nawet w Limanowej nie wierzą w matematyczny cud i utrzymanie w lidze. MKS Kluczbork, który wiosną należy do jednych ze słabszych zespołów przed niedzielnym spotkaniem wyleciał z premiowanej trójki aż na piąte miejsce. Remis dawał spadek na czwarte barażowe miejsce.
Historia spotkań wałbrzyszan z MKS przy Ratuszowej ma ciekawą historię.
2011/12 - 2:0 po samobóju Dymkowskiego i celnym strzale Orłowskiego, ale w końcówce wyleciał Maciejak co spowodowało wiele nerwów w końcówce.
2012/13 - 2:1- goście prowadzą po karnym Ganowicza w 3 min., potem wyrównuje Zinke. Po godzinie za dwie żółte kartki wylatuje Wepa, a w doliczonym czasie gry z wolnego Morawski daje komplet punktów gospodarzom.
2013/14 - 2:5 - faworyzowani gospodarze tracą bramkę już w 2 min. (Giel), na wyrównanie Folca odpowiadają goście celnymi strzałami Orłowicza i dwoma Wolkiewicza. Folc co prawda skorygował wynik, gdy goście grali w 10 po wykluczeniu Swędrowskiego, ale Niziołek w końcówce dobił wałbrzyszan.
W tę dramaturgię idealnie wpisało się niedzielne spotkanie. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że było to najsłabsze spotkanie w wykonaniu Górnika wiosną na murawie Stadionu 1000-lecia. Początek niemrawy,pierwsza groźniejsza akcja gości, na lewej stronie pogubili się Sawicki z Cichockim,którzy nie potrafili zatrzymać Hobra,płaskie dośrodkowanie, Wolkiewicz ogrywa Oświęcimkę niczym trampkarza i bez problemów ogrywa Musina - 0:1. W ogóle w pierwszym kwadransie Cimek grał tragicznie i to on był pierwszy do zmiany. Czas pokazał,że później wałbrzyszanin się nieźle rozkręcił, a po przerwie wręcz seryjnie ośmieszał na swoim skrzydle nie tylko wspomnianego Krzysztofa Wolkiewicza, ale i pozostałych kluczborczan. Szkoda,że zabrakło mu precyzji i niekiedy odwagi na oddanie strzału. W I odsłonie przez dłuższy czas gra wałbrzyszan się nie kleiła. Jerzy Cyrak zdzierał gardło krzycząc "szybciej,szybciej". Niewidoczny był Rafał Figiel, chaotyczny Marcin Orłowski. Próbowali szarpać młodzieżowcy, którzy byli architektami pierwszego celnego uderzenia (Migalski), które mogło przynieść bramkę (dobitka Bronisławskiego - obok). W środku pola respekt budził przede wszystkim Piotr Kasperkiewicz mierzący aż 194 cm wzrostu! Fizycznie zdominował on drugą linię, ale w końcu Górnicy zaczęli grać szybciej i dokładniej. Wreszcie przebudził się Figiel,który najpierw strzelił niecelnie, a to co zrobił w 37 minucie... Po prostu czapki z głów. Wałbrzyski pomocnik przejął piłkę, a potem kropnął z ponad 20 metrów w same okienko! Stadiony świata! Już do przerwy nie udało się żadnej z drużyn stworzyć groźnej sytuacji.
Po przerwie z kolei znów kibice długo musieli czekać na emocje w wykonaniu wałbrzyszan. Trzeba oddać gościom,że to oni byli bliżsi zdobycia gola. Znów niepewnie interweniował Musin,choć obyło się bez poważniejszych konsekwencji. W tercecie obrońców najsolidniej prezentował się Darek Michalak, pewnie interweniował Tyktor, który z czasem całkowicie zakasował Piotra Giela. Nieco słabiej prezentował się Cichocki, któremu brakowało pewności i pamiętając wcześniejsze występy Stolarczyka - to gracz z Bełchatowa stanowi pewniejsze ogniwo. Obrońcy radzili sobie średnio, bo w 54 minucie Kasperkiewicz po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z 5 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Potem w groźnych sytuacjach strzelał Hober, po którego uderzeniach piłka raz minęła prawy słupek, a raz wylądowała na bocznej siatce, gdy uprzedził Musina.
W ofensywie po przerwie Górnik głównie atakował prawą stroną, gdzie brylował Michał Oświęcimka.Ale brakowało przede wszystkim wykończenia. Jerzy Cyrak z kolei wykrzykiwał jasny komunikat "20 metrów od bramki to ma być strzał". Co z tego, że koronkowe akcje Lenkiewicza, Bronisławskiego czy Cimka, skoro na strzał z dystansu decydował się jedynie Orłowski. Irytował kółeczkami Wepa, Sawickiego w końcu zmienił Radziemski. W grze Górnika brakowało przez dłuższy czas determinacji, którą powinna cechować się drużyna walcząca jeszcze o utrzymanie. Dopiero w 79 min. mieliśmy pierwszy poważniejszy strzał obroniony przez Pogorzelca (Lenkiewicz).
W 87 min. bramkarz gości popełnił błąd przy dośrodkowaniu, który mógł wykorzystać Bartosz Tyktor,bowiem odbita od niego futbolówka zmierzała lobem do bramki i z linii bramkowej wybili ją obrońcy gości. Nieprawdą jest, że piłka przekroczyła linię bramkową pełnym obwodem - co lansują wałbrzyskie media. Akurat należałem do grupy obserwatorów (wśród których nie zabrakło obiektywnych w osądach m.in.R.Bubnowicza, M.Wojtarowicza czy W.Ciołka) znajdujących się na wysokości linii bramkowej i z całą pewnością kluczborski stoper wyekspediował piłkę z linii o ile nawet tuż sprzed niej.
Emocje sięgnęły zenitu kilkadziesiąt sekund później,gdy w sytuacji sam na sam Pogorzelec fauluje Orłowskiego,gwizdek sędziego Aluszyka milczał, bowiem do piłki dobiegł Lenkiewicz, ale jego uderzenie odbija się od słupka! Jęk zawodu szybko przerodził się na trybunach w krzyk radości,bowiem sędzia jak najbardziej prawidłowo cofnął przyznany przywilej korzyści dyktując rzut karny.W dodatku czerwoną kartkę obejrzał bramkarz gości, co spowodowało niemałe zamieszanie w ich szeregach,bowiem gotowość do obrony zgłosił Kasperkiewicz. Doszło oczywiście do zmiany, w bramce pojawił się Grzegorz Wnuk, a obserwując oczekującego przy wapnie Figla nie jeden z wałbrzyskich fanów zapewne wrócił pamięcią do jesiennego pojedynku, kiedy przy stanie 0:0 strzał z 11 metrów Orłowskiego obronił Rudnicki. Na szczęście strzał Figla był celny.
Doliczony czas to zryw gości i szanse miejscowych, którzy przez nonszalanckie rozgrywanie piłki przez Lenkiewicza nie stworzyli sobie już bramkowej sytuacji.
Wynik oczywiście cieszy gospodarzy. Goście ze spuszczonymi głowami wracali do szatni wściekli,bowiem na pewno nie byli gorszym zespołem, ba nawet momentami bliższymi zdobycia zwycięskiej bramki.
Media bohaterem okrzyczały Rafała Figla. Piękny gol, zwycięska bramka w niezwyklej trudnej sytuacji - bez Rafała Górnik tego meczu by nie wygrał. W obronie mógł się podobać obok Michalaka Tyktor, którego obecność jest nieoceniona w walce z dryblasami pokroju Giela czy Kasperkiewicza. W drugiej linii coraz lepiej poczyna sobie Dominik Bronisławski, po którym wyraźnie widać, że ogrywanie w lidze, mimo czasem słabszej dyspozycji, nie idzie w las.
6 MECZÓW DO KOŃCA - 4 PUNKTY STRATY
Te trzy punkty mają niebagatelne znaczenie dla Górnika,bowiem wciąż pozostają w grze o utrzymanie. O ile ostatni wyjazd do Puław nazywany był arcytrudnym to jak nazwać najbliższą wizytę na Stadionie Ludowym w Sosnowcu? Wicelider jest w niezwykle skutecznym transie - po zmianie trenera w 8 meczach zanotował 6 zwycięstw i tylko 2 remisy. Dwukrotnie odrabiał dwubramkową stratę, aż 6 goli zdobył w ostatnich 6 minutach. Wałbrzyszanie z niedzielną dyspozycją raczej nie mają szans by poszukać punktów z Zagłębiem. Ale czy tak nie było również przed meczem w Rybniku czy Puławach? W obecnej sytuacji nawet remis będzie bezcenny dla podopiecznych Jerzego Cyraka.
Czy zagraliśmy najsłabszy mecz ?? Możliwe ze tak, ale moim zdaniem to była najlepsza drużyna goszcząca w tym roku w Wałbrzychu. Grała drużyna z samej czołówki II Ligi, która miała o 26 punktów wiecej od nas ! A było to widać na boisku ? Przegraliśmy mecz z dużo słabszą Stalówką, w sytuacji jakiej znajduje się teraz Górnik nie ważny jest styl, tylko zdobyte punkty. Porażki poniesione w pięknym stylu nie uratują nam II Ligi. Dlatego zdobyte trzy punkty zacierają styl w jakim zostały osiągnięte. Odniosę się do gry poszczególnych formacji i ich zawodników. Bramkarz - na jego temat już pisałem kilkakrotnie, "Cienki Bolek", który nic nie wnosi do drużyny, co po raz kolejny udowodnił swoimi niepewnymi interwencjami. Trójka obrońców - Michalak, karygodny błąd w drugiej połowie, kiedy piłka uciekła mu pod nogą po podaniu Tyktora, omal nie doprowadziła do utraty bramki. Ale w sumie dość poprawna gra. Tyktor, praktycznie bezbłędny. Cichocki, poprawna gra, czy Stolarczyk na tą chwile jest lepszym zawodnikiem ? Jedno jest pewne, że Stolarczyk na pewno nie zostanie w Górniku, tym bardziej jak byśmy spadli do III Ligi... Pomoc - Oświęcimka, pomimo słabego początku i bramce, którą można obciążyć jego konto, najlepszy w naszej drużynie. Bronisławski, też uważam, że zaczyna grać coraz lepiej, chociaż na jego bramkę będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Wepa - najsłabszy ! Hamulec drużyny, zawodnik który nie poda piłki na dłuższą odległość niż 5 metrów. Sawicki - słabiutka forma w kolejnym meczu. Figiel - też nie zagrał najlepszego meczu, ale strzelone bramki zacierają rzeczywisty obraz jego gry. Orłowski - zagrał na swoim poziomie. Lenkiewicz - jezdziec bez głowy, tyle można powiedzieć o nim. Lewe skrzydło nie istniało, a Śmiałowski siedzi na ławie, który potrafi strzelić także z daleka. Zwracam się z prośbą do Pana Przerywacza, pomimo, że nie jest Pan moim "idolem" o którym nie raz wypowiadałem się krytycznie, obiecuje, że już nigdy nie wypowiem się na Pana temat zle, baaa nawet nie będzie mi przeszkadzał Pana siny nos:) tylko proszę przekonać Cyraka, żeby na lewej stronie wystawiał Śmiałowskiego i posadził na ławie Wepe.
OdpowiedzUsuńGdzie jest KLUBOKAWIARNIARZ?
OdpowiedzUsuńKlubokawiarniarz ze złości siny, klubokawiarnia...klubokawiarnia blabla.
OdpowiedzUsuńDwa razy piszesz gamoniu klubokawiarniarz-nie ma takiego wyrazu.Chciałeś błysnąć a wyszło pośmiewisko.
OdpowiedzUsuńCzegos takiego jak klubokawiarnia tez nie ma wiec o co chodzi? PS: Pisalem raz :)
OdpowiedzUsuńWidzę że już inne osoby walczą o klubokawiarnie :) To dobrze że zauważyli że taki stwór istnieje :)
OdpowiedzUsuńStwór to jesteś Ty!
OdpowiedzUsuńA kto byl za taka fuzja aby klub z kawiarnia polaczyc? W ktorym roku to bylo?
OdpowiedzUsuń