niedziela, 10 sierpnia 2014

Debiut Bartkowiaka w ekstraklasie i dramat w 3.lidze

W tym tygodniu sprawy Michała Bartkowiaka we wrocławskim Śląsku nabrały sporej dynamiki. Najpierw w środę mógł oglądać mecz swojego nowego klubu z Borussią Dortmund z perspektywy ławki rezerwowych, potem został oficjalnie zgłoszony do rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy, a już w sobotę znalazł się w meczowej kadrze na spotkanie z GKS w Bełchatowie. Trener Tadeusz Pawłowski zaskoczył pozytywnie swoimi wyborami personalnymi stawiając odważnie na młodego Dankowskiego w wyjściowym składzie oraz na Wrąbla, Gancarczyka czy Bartkowiaka na ławce  rezerwowych. Zabrakło miejsca m.in.
Michał Bartkowiak w swoim ligowym debiucie.
 dla Dudu czy Pawłowskiego. Sam mecz nie będzie długo wspominany przez wrocławską ekipę - mimo obiecującego początku później grali statycznie, sędzia Musiał podyktował dwa rzuty karne dla miejscowych (jeden padł łupem najlepszego wśród zawodników gości Pawełka, drugi pewnie wykorzystał Michał Mak), ale jestem przekonany, że dwa, trzy lata temu tych jedenastek żaden z szanujących się arbitrów nie podyktowałby. W drugiej połowie rozkręcili się gracze GKS, którzy podwyższyli prowadzenie po strzale Poźniaka. Trener gości Tadeusz Pawłowski próbował zmianami odwrócić losy meczu - za niefortunnego sprawcę obu karnych Ostrowskiego pojawił się Machaj, potem za Droppę wszedł Plaku. W 85 min. dość niespodziewanie na boisku pojawia się wałbrzyszanin Michał Bartkowiak. Wchodzi za całkowicie będącego bez formy kapitana Flavio Paixao. Wynik meczu się nie zmienił. Biorąc pod uwagę doliczone 4 minuty to Michał przebywał na murawie ok. 9 minut. Uważny obserwator mógł zauważyć ogromną chęć gry, Bartkowiak nominalnie ofensywny zawodnik wracał pod własne pole karne wspomagając partnerów. Tylko, że z tego szybkiego biegania niewiele wynikało. Michał w tym czasie zaliczył 2 (słownie dwa) kontakty z piłką i to w doliczonym czasie gry, gdy wygrał pojedynek główkowy i zaraz potem próbował przeprowadzić akcję (patrz zdjęcie) na bramkę Malarza, ale sędzia przerwał grę po faulu na Robercie Pichu. Najważniejsze, że początek został zrobiony, Bartkowiak nie okazał debiutanckiej tremy, szukał gry, nie krył się za plecami doświadczonych kolegów. Następne mecze zapewne będą lepsze, tylko na tę chwilę trudno wyrokować kiedy one będą. Dzień po meczu w Bełchatowie Michał rozpoczął mecz we Wrocławiu w barwach rezerw przeciwko UKP Zielona Góra i nie dotrwał do przerwy, bowiem został zniesiony z boiska i przewieziony karetką do szpitala z podejrzeniem złamania nogi.
W 1.lidze po raz pierwszy w tym sezonie zagrał Paweł Oleksy w Zagłębiu Lubin i świętował drugie zwycięstwo, tym razem w Chojnicach z Chojniczanką 1:0. W pierwszym spotkaniu, z Flotą Świnoujście (2:0), Pawła zabrakło nawet na ławce rezerwowych, teraz zaliczył udane 90 minut. Wciąż na ligowy debiut w barwach beniaminka z Suwałk czeka Bartosz Biel - w 1.kolejce (1:1 u siebie ze Stomilem) nie załapał się do meczowej osiemnastki, natomiast piątkowy remis z Bytovią (również 1:1) oglądał w roli rezerwowego.
Ruszyła również trzecia liga dolnośląsko-lubuska. Najwięcej wałbrzyszan można znaleźć w świdnickim trzecioligowcu, który rozgrywki rozpoczął pod nową nazwą Polonia-Stal. Podopieczni Jarosława Lato na dzień dobry rozgromili w Trzebnicy Polonię 4:0, a skutecznością błysnął Paweł Tobiasz, który 3 razy trafił do bramki rywala. Oprócz niego mogliśmy oglądnąć Marcina Morawskiego i Wojciecha Szubę, którzy nie tak dawno występowali w drugoligowym Górniku.
Michał Łaski latem wrócił z wypożyczenia i w sparingach oraz meczach pucharowych Górnika Wałbrzych pojawiał się w podstawowym składzie. W 1.kolejce 2.ligi usiadł na ławce rezerwowych, a po kilku dniach ponownie został wypożyczony do Bielawianki. W Bielawie była swego czasu liczna kolonia wałbrzyska, ale w czerwcu odeszli oprócz Michała Rosicki, Matysek i Olejnik. Łaski po kilku treningach wybiegł w podstawowej jedenastce na inauguracyjny mecz w Dzierżoniowie. Derby Bielawianki z Lechią mają bogatą tradycję, wywołują sporo emocji - tym razem lepsi okazali się gospodarze 3:1 i Michałowi nie udał się ponowny debiut w bielawskiej ekipie.
O wiele lepsze recenzje zebrał Dominik Radziemski, wypożyczony do beniaminka 3.ligi Karkonoszy Jelenia Góra. Zespół prowadzony przez byłego napastnika Górnika Wałbrzych, Artura Milewskiego przegrał w obecności blisko tysiąca widzów ze Ślęzą Wrocław 0:1. W jednym z ciekawiej zapowiadających się spotkań, w derby powiatu Foto-Higiena Gać zremisowała z MKS Oława 1:1 bez udziału Jacka Sorbiana, a w spotkaniu było praktycznie wszystko - gol z rzutu rożnego, czerwona kartka, przestrzelony rzut karny, gracz z pola w bramce w miejsce wykluczonego bramkarza.
Igor Łasicki w barwach Gubbio Calcio
We Włoszech z kolei zadebiutował w nowym klubie Igor Łasicki. Były gracz m.in. juniorów wałbrzyskiego klubu czy Zagłębia Lubin latem został wypożyczony z SSC Napoli do trzecioligowego klubu AS Gubbio Calcio 1910. Nowy klub miniony sezon w lidze Lega Pro zakończył na 12 miejscu, a sezon 2014/15 rusza dopiero 31 sierpnia. Do tego czasu włoscy trzecioligowcy rozgrywają mecze w ramach Coppa Italia Lega Pro, czyli pucharu dla trzecioligowców. 30 zespołów zostało podzielonych na 10 3-zespołowych grup. Gubbio Calcio Łasickiego znalazło się w gr. G z Anconą oraz Ascoli. W pierwszym meczu tej grupy ekipa Polaka przegrała u siebie z Ascoli Picchio FC 1898 3:4 mimo prowadzenia już 2:0.
19-letni Igor nie miał zbytnio szans by wygryźć ze składu takich zawodników jak Francuz Koulibaly, Hiszpan Albiol, Urugwajczyk Britos, Brazylijczyk Henrique, Kolumbijczyk Zuniga, Algierczyk Ghoulam by poprzestać tylko na stranierich. W trzeciej lidze ma szansę na regularną grę, zdobycie niezbędnego doświadczenia w starciu ze starszymi rywalami niż w rozgrywkach Primavera. Nie ma co się oszukiwać, że przygoda Łasickiego w zespole Gubbio Calcio potrwa więcej niż sezon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz