Wielu się uśmiechało gdy usłyszało, że Smuda zostawia po sobie grupę zawodników, która powinna grać jeszcze lepiej, zdobyć awans na mundial. Skoro jest tak dobrze to czemu wyniki były takie złe??? Cóż, nasz trener i w większości nasi piłkarze nie są w stanie przyznać się, że zawiedli. Owszem, zrobią smutne miny przed wspierającymi ich kibicami, ale zabraknie wówczas stwierdzenia "przepraszam, byłem słabszy, zagrałem nie na miarę swoich możliwości, nie miałem pomysłu na grę rywala, nie potrafiłem zareagować na zmianę ustawienia przeciwnika podczas trwania meczu, itd". Gdyby turniej odbywał się w innym kraju niż Polska, społeczeństwo nie śledziło by po odpadnięciu kadry innych meczów z takim zainteresowaniem, kadra i jej trener zostaliby poddani dogłębnej analizie. A u nas równolegle: czy Lato złoży rezygnację (nie, nie złoży, bo będzie czekał na październikowe wybory, gdzie można obalić go z posady prezesa), kto za Smudę, jakie zmiany w PZPN, no i wciąż podtrzymywana jest atmosfera piłkarskiego święta, która sukcesywnie gaśnie z powodu braku naszych kopaczy w turnieju i opuszczenia kibiców miast-organizatorów. Nim następca Franca weźmie w obroty swoich wybrańców na pewno przeanalizuje grę polskich graczy podczas turniejów. Gdy poszpera się w internecie okaże się, że ... Smuda miał rację!!! No, może częściowo, ale jego wybory w pewnym stopniu okazały się trafne.

Postawę byłego już obrońcy Werderu Brema również nasi, rodzimi dziennikarze różnie oceniali. Oto co na przykład na temat dyspozycji Sebastiana pisze Piłka Nożna:
Uwagę zwracają oceny, a najbardziej średnia, która nijak ma się do not z poszczególnych meczów. Mecze oceniane w skali 0-6, czyli prawie szkolnej, w wykonaniu Boenischa były w okolicach noty przeciętnej, a po braku awansu okazuje się, że był jednym z najsłabszych ogniw ekipy. Gorsze noty mieli jedynie Obraniak, Szczęsny i Brożek. Wracając do oceny (pozbawionej emocjonalnego zabarwienia) zawodnika przez whoscored.com możemy przeczytać, że o wiele lepiej zaprezentował się od swego odpowiednika na prawej obronie Łukasza Piszczka, po którym spodziewano się o wiele więcej. Nic dodać nic ująć.
Również inny wynalazek Smudy rodem z Niemiec, kolejny "farbowany lis" Eugen Polanski oceniany jest dwuznacznie. Niektórzy uważają (w tym niżej podpisany), że był jednym z tych co zostawili serducho na boisku, walczyli do upadłego i w pierwszych dwóch meczach był wyróżniającym się graczem kadry. Inni zaś oceniają Ojgena z perspektywy jego pochodzenia, wcześniejszej niechęci do gry w kadrze i ocena jest zdecydowanie negatywna.
Infografika z whoscored.com informuje, że Polanski wygrał najwięcej pojedynków ze wszystkich graczy w fazie grupowej. Tak więc, nie ma co - na pewno jeździł na d... a nie spacerował jak to miał w swoim zwyczaju Ludovic Obraniak.
Trudno w tym momencie wyrokować kto zostanie nowym trenerem kadry. Również nie sposób wytypować zawodników, którzy już nie założą koszulki biało-czerwonej. Każdy trener ma nie tylko swoją koncepcję, ale również swoje personalne sympatie i antypatie. Pod hasłem właśnie koncepcji Smuda bardzo rzadko grał duetem napastników co w przypadku eksplozji formy Roberta Lewandowskiego zamknęło drzwi do kadry kilku innym zmiennikom, w tym świdniczanina Arkadiusza Piecha. Kto wie, czy w przypadku wyboru Waldemara Fornalika droga do kadry wychowanka Polonii Świdnica nie skróci się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz