Niestety, kolejna smutna wiadomość zaistniała na wałbrzyskich portalach. Wypadek samochodowy tragicznie skończył się dla napastnika Zagłębia Wałbrzych Artura Borowiaka.
Był On powszechnie znanym, a co najważniejsze lubianym graczem. Mimo, że nie grał w wyżej lidze, nie osiągnął spektakularnych sukcesów dał się zapamiętać z dobrej strony. Na przełomie wieków po sobotnich zmaganiach przy Ratuszowej niedzielne (przed)południe fani spędzali na meczach Czarnych Wałbrzych przy ul.Wrocławskiej lub MKS w Szczawnie Zdroju. Na tych drugich sympatię sympatyków zyskał właśnie Artur, znany również jako Grzybek lub Babcia, choć tym drugim pseudonimem musiał się dzielić z Marcinem Kotwickim (Czarni). Grający na skrzydle, w ataku może nie strzelał dużo bramek, ale był kluczowym graczem ofensywnym zespołu z uzdrowiska. Charakterystyczna lekko przygarbiona sylwetka, inklinacje do dryblingu – czasem częściej niż trzeba, czasem pod publiczkę, ale ta publika właśnie za to Artura lubiła, zwłaszcza, że często coś odpowiedział, odkrzyknął w stronę przychylnie nastawionej do niego widowni. Chętnie uczestniczył w innych rozgrywkach, czy to halowych czy innych amatorskich rozgrywkach przez co był popularny wśród innych graczy bądź obserwatorów futbolowych zmagań niezależnie od szczebla. Z Victorią Świebodzice, do której trafił z MKS, wywalczył swój największy sukces jakim było wygranie wałbrzyskiej klasy okręgowej. W nowej IV lidze dolnośląskiej zagrał jedynie jedną rundę, bowiem opuścił zimą klub dla walczącego dwie klasy niżej Podgórza Wałbrzych. Ostatnią zmianą barw był transfer do wałbrzyskiego Zagłębia, gdzie przez pewien okres był najskuteczniejszym strzelcem zespołu. W tym sezonie nie zawsze miał czas by wspomóc kolegów w zielono-czarnych strojach. Nikt się nie spodziewał, że występ w derby z rezerwami Górnika był Jego ostatnim…
Na zdjęciu w żółtej koszulce Victorii Świebodzice podczas czwartoligowego meczu z Karkonoszami Jelenia Góra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz