1986/87 – niespodziewanie na szczeblu centralnym debiutuje kolejna wałbrzyska drużyna Koksochemia Wałbrzych. I to od razu osiągając historyczny sukces eliminując Pafawag Wrocław (0:0 karne 4-3). Na tym szczeblu dzielnie grała również Victoria Wałbrzych, która zremisowała 3:3 z Śląskiem II Wrocław i uległa dopiero w karnych 1:3. Bramki dla Victorii strzelili Rowiński (b.gracz Zagłębia, Buczyński, Stępień – później Górnik). W kolejnej rundzie Koksochemia nie dała rady drugoligowemu Moto Jelczowi Oława 0:2, a Zagłębie skompromitowało się w Gliwicach (0:1 z Sośnicą). Górnik z przydziału zaczął od 1/16 gdzie wygrał w Płocku z Wisłą 3:2 (Małachowski, Truszczyński, Dolny karny) choć już prowadził 3:0. W następnej rundzie trafił na rewelację tamtej edycji zielonogórską Lechię, która miała na rozkładzie już Lecha. Duet Sawczuk (później Polonia Bytom, Piast Nowa Ruda) – Swędera (GKS Jastrzębie) pokonał Marszałka, podopieczni Stanisława Świerka odpowiedzieli tylko golem Kosowskiego. Lechia odpadła dopiero w ¼ a oprócz strzelców wypromował się również Waldemar Tkaczuk, który trafił do Widzewa a potem do wałbrzyskiego Zagłębia.
1987/88 – w I rundzie zadebiutowały rezerwy Górnika Wałbrzych. Pokonały one trzecioligowy Małapanew Ozimek 2:1 (A.Milewski, D.Kurzeja) sprawiając niespodziankę. Zagłębie uzyskało awans walkowerem (rezygnacja rezerw Zagłębia Lubin). W kolejnej rundzie odpadło z Piastem Nowa Ruda przy Ratuszowej 2:3 (Latała 2), odpadł również Górnik II (1:5 z Górnikiem Knurów po golu Artura Milewskiego). Na tym szczeblu odpadła również Olimpia Kamienna Góra, którą do tego szczebla celnymi strzałami doprowadził Jan Grzesiński. Mizernie grający w lidze Górnik z kolei w pucharze grał jak z nut. Najpierw pokonał w Pabianicach drugoligowy Włókniarz 3:0 (Przybysz, Kosowski 2 i obroniony przez Marszałka karny!),potem podopieczni Henryka Kempnego stoczyli iście szalony mecz z Olimpią Poznań 4:3 (Stańko 2, Przybysz, Sobczak), gdzie ledwie 500 widzów podziwiało pościg Kaziowa (3 gole dla gości) oraz piękny gol juniora Jacka Sobczaka dający awans do ¼. W ćwierćfinale przeciwnikiem był ŁKS. Co prawda można było trafić lepiej (Pogoń Siedlce) lub gorzej (Górnik Zabrze, Legia), ale o pucharze nikt nie wspominał. Pierwszy mecz był w atmosferze skandalu, bowiem w drodze na mecz zmarł jeden z mieszkańców Wałbrzycha. Jako pierwsi pomocy próbowali udzielić fani w biało niebieskich szalikach, co media natychmiast ocenili jako … sprawców. M.in. w TVP ogłosił red.D.Szpakowski. Oczywiście sprostowania nie doczekano się. W zimowej scenerii walczący o utrzymanie Górnik sprawił niespodziankę pokonując walczącego o pierwszą trójkę łodzian 2:1 po golach Wiesława Stańko, który trafiał w pucharze a pudłował w lidze. Gol R.Robakiewicza stawiał łodzian w roli faworyta w rewanżu co potwierdziła pierwsza połowa meczu transmitowanego przez TVP. Gerard Marszałek wyjmował dwukrotnie piłkę z siatki i wydawało się, że jest po meczu. Niespodziewanie w 62 min. sprawy skomplikował Ryszard Spaczyński pokonując Bako. Gdy redaktor Madej żegnał telewidzów informując, że dogrywka będzie nagrana i pokazana z poślizgiem, kiks niezawodnego do tej pory Bendkowskiego wykorzystał rezerwowy Stańko i na raty pokonał Bako wprowadzając sensacyjnie Górnika do półfinału!!
O finał wałbrzyszanie walczyli z poznańskim Lechem. Walczyli tylko w pierwszym meczu. Skazani na pożarcie górnicy wyszli przeciwko Kolejorzowi trzema napastnikami (Sobczyk, Kosowski, Stańko) i przez ponad godzinę grali naprawdę jak z nut. 4500 oglądało dwa gole miejscowych autorstwa Mariusza Sobczyka i Leszka Kosowskiego. Sędzia Libich z Warszawy nie odgwizduje kilku spornych sytuacji w polu karnym gości (ręka Skrobowskiego, faul na Kosowskim), szanse marnują Przybysz i Stańko, a w końcu celny strzał Skrzypczaka powoduje, że jest tylko 2:1. Rewanż bez historii – 0:3. Wtajemniczeni dopowiedzieli historię o odpuszczeniu przez Lecha ligowego meczu wiosennego (przegrali w Wałbrzychu 0:1). Dodatkowo wracający z Poznania kibice wałbrzyscy zostali napadnięci przez wrocławskich chuliganów we Wrocławiu i media znowu miały pożywkę. I tak wygląda historia największego sukcesu wałbrzyszan w PP.
1988/89 – wałbrzyska Victoria w I rundzie wygrała w Bogatyni z Granicą 4:1 (Michałowski, Rowiński, Smietański, Kuleszo) by w następnej ulec dopiero w karnych drugoligowemu Piastowi Gliwice (0:0 karne 1-3). Zagłębie z kolei powróciło do pucharowej tradycji meczów w Poznaniu – tym razem 4:0 z rezerwami Olimpii (Kasprzycki 2, Matysek, Gawrych). W 3.rundzie przyszła jednak porażka w Głogowie z Chrobrym 1:2 po dogrywce: Latała głową zdobył prowadzenie tuż po przerwie Matyska pokonał Żolik a Olbiński w 103min. załatwił sprawę. Staczający się z 1.ligi Górnik odpadł po porażce w Olsztynie ze Stomilem 1:2 choć prowadził 1:0 po golu Wojtkowiaka. Sensacyjną wygraną oklaskiwało wtedy 11 000 olsztynian.
1989/90 – rewelacją pierwszych rund byli kominiarze z Wrocławie czyli Florian – przedstawiciel okręgówki. Niestety, w 2.rundzie amatorzy pokonali Zagłębie 2:1 (gol Latały na otarcie łez). Z kolei zbierający się po spadku z 1.ligi Górnik w następnej rundzie uległ trzecioligowej Arce w Gdyni również 1:2 mimo prowadzenia po strzale Lakusa.
W 1988 ukazała się książka "Piłkarski Puchar Polski", w którym opisane zostały wszystkie edycje PP. Na okładce nie zabrakło wałbrzyskiego motywu: w czerwonej koszulce sosnowieckiego Zagłębia były gracz Górnika Wałbrzych Leszek Rycek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz