czwartek, 31 lipca 2014

Błękitna inauguracja 2.ligi

Podobnie jak przed rokiem Górnik Wałbrzych w pierwszej kolejce drugiej ligi spotka się z Błękitnymi Stargard Szczeciński. O ile w minionym sezonie stargardzcy zawodnicy jako beniaminek nie byli faworytem to teraz o zdobycz punktową raczej muszą drżeć wałbrzyszanie. Trzy lata temu na starcie drugoligowego sezonu wałbrzyszanie w pierwszym meczu u siebie potknęli się na Bytovii, która była nieco lekceważona przez media, a czas pokazał, że była naprawdę czołową drużyną ligi. Zapewne na podobny status w tej lidze wierzą w Stargardzie Szczecińskim, gdzie nie mogą liczyć jednak na tak hojnego sponsora jak Drutex w Bytowie. Błękitni 12 miesięcy temu byli jedynie kojarzeni z Widzewiakiem Wiesławem Wragą, który jest wychowankiem klubu, a także z niechlubnym pobytem na zapleczu ekstraklasy w sezonie 2003/04 kiedy wycofali się po rundzie jesiennej, a barw bronili m.in. Jakub Wawrzyniak, Krzysztof Kotorowski czy wałbrzyszanin Rafał Jeziorski. W minionym sezonie wałbrzyszanie otrzymali dwukrotnie bardzo bolesne lekcje futbolu od podopiecznych Krzysztofa Kapuścińskiego. 0:2 po golach Rafała Gutowskiego i Roberta Gajdy w Stargardzie Szczecińskim zrzucono na karb potwornego upału, inauguracyjnego polotu beniaminka, ale  4 miesiące później Górnik okupujący awansową drugą lokatę został upokorzony przy Ratuszowej aż 1:4 (D.Michalak - M.Magnuski 2, R.Gajda, A.Wawszczyk). Nikt jednak nie bił na alarm, forma gości troszkę została niedoceniona, bo porażkę tłumaczono z kolei ostatnim meczem, radością po wcześniejszych jesiennych triumfach, które zapewniły kapitalne drugie miejsce.
Michał Magnuski snajper Błękitnych
Czas pokazał, że Błękitni szybko przystosowali się do poziomu drugoligowego, a wiosenne mecze w tym roku kalendarzowym były popisem pomorskiego beniaminka. 16 meczów to 9 zwycięstw i tylko dwie porażki, zresztą na przełomie tygodnia z Rozwojem i Chrobrym. Te wyniki spowodowały, że w tabeli grupy zachodniej za 2014 rok piłkarze ze Stargardu Szczecińskiego sklasyfikowani zostali na pierwszym miejscu, a dla porównania Górnik dopiero na 14.miejscu. Do głównych architektów sukcesu, jakim było wysokie 4.miejsce na mecie sezonu, byli doświadczony bramkarz Marek Ufnal (rocznik 1977), blok obronny z Tomaszem Pustelnikiem (1983), Piotrem Wojtasiakiem (1993) i Arkadiuszem Jasitczakiem (1993), który po sezonie próbował załapać się do pierwszoligowych zespołów z Bytowa i Świnoujścia, a obecnie trenuje w Koszalinie. W pomocy sporo dobrych ocen za swoją grę zbierał Maciej Więcek (1982), w końcówce sezonu w roli jokera znakomicie spisywał się Sebastian Inczewski (1990), który w ostatnich 6 meczach strzelił aż 4 bramki. Skutecznością z kolei zaimponował wszystkim 27-letni Michał Magnuski, który strzelił 17 bramek, a tygodnik Piłka Nożna aż siedmiokrotnie wybierał go do Jedenastki Kolejki - najwięcej ze wszystkich drugoligowych piłkarzy. Zresztą wybór do Drużyny Sezonu nie mógł w jego przypadku dziwić. Oprócz niego do najlepszych drugoligowców PN zaliczyła Pustelnika, Jasitczaka i Gutowskiego.
O ile latem po sezonie w Wałbrzychu mieliśmy do czynienia z małą rewolucją personalną to w Błękitnych postawiono na stabilizację. Z zespołem z podstawowych graczy pożegnał się jedynie Jasitczak, a wśród nabytków królują młodzieżowcy: Sebastian Murawski (1994, Pogoń II Szczecin), Ernest Graś (1994, Lech II Poznań), Krzysztof Filipowicz (1994, Chemik Police - 10 goli w 3.lidze), Oskar Fijalkowski (1994, Pogoń II Szczecin). Wyjątkiem jest 23-letni Patryk Baranowski (1991, Arkonia Szczecin). W przedsezonowych sparingach Błękitni potrafili zremisować z ekstraklasowym sąsiadem zza miedzy - Pogonią Szczecin  3:3, czy uzyskać bezbramkowy remis z Flotą Świnoujście, z którą w Wałbrzychu z kolei nie poradzili sobie Górnicy. Również forma prezentowana w meczach pucharowych musi budzić szacunek dla dyspozycji stargardzian - w Ozimku ograli łatwo Małapanew 6:1 (3 gole Magnuskiego, Zdunek, Inczewski, Piskorz po 1), w miniony weekend u siebie ograli świeżo upieczonego pierwszoligowca Pogoń Siedlce 3:1 (Gajda z karnego i 2 trafienia Więcka). Czy po wynikach w 2014 roku ktoś ma jeszcze wątpliwości co do faworyta pojedynku na Stadionie 1000-lecia?
Rozjemcą meczu będzie Piotr Lasyk z Bytomia, który w minionym sezonie prowadził mecze przy Ratuszowej wałbrzyszan z drużynami z Pomorza. Zarówno spotkanie z Bytovią jesienią jak wiosenne z Gryfem gospodarze rozstrzygnęli na swoją korzyść wygrywając dwoma bramkami. Czy ta tradycja zostanie podtrzymana? Być może pomogą nowe piłki brazuca, które są już w klubie, a mogliśmy je oglądać w telewizji na brazylijskim mundialu, a teraz w Polsce rozgrywać nimi będą mecze ligowe.
 W Górniku grono kontuzjowanych powiększyło o Jaroszewskiego, więc w bramce wystąpi Patryk Janiczak, który w swoich drugoligowych występach nie przepuścił żadnej bramki. Powtórka mile widziana. Jego zmiennikiem będzie Mateusz Gawlik, który został zgłoszony do rozgrywek dopiero w tym tygodniu. Podobnie stało się w przypadku Damiana Chajewskiego, który jeszcze wczoraj zagrał w sparingu Olimpii Kowary przeciwko Lotnikowi Jeżów Sudecki. W defensywie być może zobaczymy aż 3 debiutantów: Tyktora, Cichockiego i Filipe. W porównaniu z pucharowymi meczami będzie mógł zagrać Mateusz Sawicki. Pytań o dyspozycję poszczególnych piłkarzy, zgranie formacji, skuteczność wałbrzyszan jest wiele. Wyniki przedsezonowych meczów oraz pucharowych nie daje podstaw do optymizmu, nawet urzędowego, którym błyszczą prezes Jakacki i trener Polak. Oby powodów do radości i dumy wałbrzyszanom w pierwszym spotkaniu sezonu 2014/15 dostarczyła nie tylko oprawa na trybunach związana z Powstaniem Warszawskim, ale i postawa wałbrzyskich piłkarzy.

Startuje pierwsza liga

Dwa tygodnie po najwyższej klasie rozgrywkowej rusza jej zaplecze. Pierwsza liga nadal może liczyć na oprawę medialną stacji Orange sport, która spopularyzowała tę klasę rozgrywkową, choć kluby zapewne zazdrośnie spoglądają na wyższą klasę jeśli chodzi o pieniądze z finansowego tortu za prawa telewizyjne. Obecnie Orange sport płaci wręcz symboliczną kwotę, ale czy znalazłby się inny chętny, by pokazywać mecze, skróty, magazyny z rozgrywek 1.ligi? W tym sezonie jedyną zmianą w porównaniu z regulaminem rozgrywek jest fakt rozgrywania baraży pomiędzy 15 zespołem tej ligi z czwartym z 2.ligi. W piątek o 16 na boisku w Lubinie rozgrywki zainauguruje miejscowe Zagłębie z Flotą Świnoujście, w sobotę po raz pierwszy 1.liga zagości w Bytowie i Głogowie, a w niedziele w Suwałkach i Siedlcach. Kto będzie faworytem, kto czarnym koniem, a kto będzie dostarczycielem punktów? Biorąc pod uwagę dyspozycję z ostatnich lat, ambicje działaczy to na pewno  w czubie ligowej tabeli powinny usadowić się ekipy spadkowicza z ekstraklasy, czyli Zagłębia Lubin, osieroconego przez trenera Podolińskiego i króla strzelców minionego sezonu Zjawińskiego Dolcanu Ząbki, Arki Gdynia, a także Miedzi Legnica. W Lubinie mocno zaciśnięto pasa, pozbyto się kilku drogich w utrzymaniu piłkarzy, ale mimo braku Piecha, Rodića czy Banasia Zagłębie ma potencjał by wywalczyć promocję. Do Ząbek z kolei wrócił trener Sasal, pojawili się ciekawi zawodnicy w osobach Chałasa (Kolejarz Stróże), Tadrowski (Górnik Łęczna), czy ekslegioniści (Cichocki, Mikita). W Gdyni pożegnano kilkunastu zawodników (m.in. Radzewicz, Aleksander, Jarzębowski, Szwoch, Ślusarski) oraz trenera, a w zamian pojawili się wraz z trenerem Dźwigałą Abbott, Jagiełło, Ława, Lech, Warcholak, którzy wsparci zdolną gdyńską młodzieżą ma pomóc ziścić marzenia o powrocie do ekstraklasy. W Legnicy również zmieniono trenera – Wojciech Stawowy ma wprowadził Miedziankę na futbolowe salony. Pozbyto się doświadczonych Bartczaka, Burkhardta, Madejskiego, Zakrzewskiego, Wołczka, a w ich miejsce głównie obcokrajowcy (Lafrance, Jovanović, Kakoko) co może, a nie musi stanowić wybuchową mieszankę. Sporo namieszać może Olimpia Grudziądz. Dariusz Kubicki pożegnał się m.in. z Maciejem Kowalczykiem czy testowanym przez Górnika Wałbrzych Mateuszem Wraną, ale letnie nabytki imponować mogą jakością: rywalizację w bramce ma wzmocnić Łukasz Sapela (z dalekiego Ravanu Baku, wcześniej GKS Bełchatów), w polu doświadczony Marcin Kaczmarek z Widzewa, Aleksander z Arki, Popović najjaśniejszy punkt wiosennych występów GKS Tychy, czy jeden z największych talentów na Dolnym Śląsku Oskar Trzepacz ze Śląska Wrocław (rocznik 1998!).
Bartosz Biel w Suwałkach
Przed sezonem trudno wyrokować, kto będzie czerwoną latarnią. Każda z drużyn dokonała po kilka transferów. Beniaminkowie prezentują się solidnie. W Bytowie wśród pożegnanych zawodników znalazł się  klubowy symbol Wojciech Pięta (rocznik 1976), ale do dyspozycji Pawła Janasa będą z kolei Kamil Juraszek (syn Piotra, byłego gracza Górnika/Zagłębia Wałbrzych), Marcin Kikut, Robert Mandrysz, czy Krzysztof Bąk. W Głogowie z kolei przywitano powracających niemal w rodzinne strony Dolnoślązaków (Ałdaś, Piotrowski), zapamiętanych z gry w innych drugoligowych klubach (Mateusz Szałek, Figiel), a później grających w innych klasach rozgrywkowych. Forma ze sparingów i meczów pucharowych głogowian napawa optymizmem. W Siedlcach z kolei po raz kolejny pojawi się Maciej Tataj, przed laty supersnajper Dolcanu Ząbki, a w Wigrach procentuje już praca dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego. W Suwałkach mogą się pochwalić jednym z najładniejszych obiektów w pierwszej lidze. Kadrę wzmocnił doświadczony Tomasz Jarzębowski (kiedyś Legia, ostatnio Arka), a jakości rywalizacji wśród młodzieżowców ma dodać osoba wałbrzyszanina Bartosza Biela, który przyszedł z niepołomickiej Puszczy. Wielkimi niewiadomymi jest postawa takich zespołów jak:
Flota Świnoujście, gdzie o start w 1.lidze zadecydowane zaledwie kilka dni temu, gdy PZPN nie przyklepał przeniesienia licencji na Stal Rzeszów.
GKS Tychy, którą przejął trener Przemysław Cecherz, jedna z najbardziej barwnych postaci wśród szkoleniowców tego szczebla, a w ataku grać będzie niedawny król strzelców 1.ligi Maciej Kowalczyk, który przyszedł z Grudziądza.
Widzewa Łódź – odmłodzonego po degradacji, a powolutku szykującego się do wyprowadzki z klubowego stadionu na czas budowy nowego obiektu.
GKS Katowice – gdzie za oczekiwaniami kibiców i działaczy nie nadążają piłkarze, dlatego też musiano pożegnać z grupą doświadczonych graczy Gieksy Fonfarą, Napierałą, Wróblem, Zielińskim, Gancarczykiem.
W  Chojnicach liczą na reaktywację skutecznego duetu rodem z Nielby Wągrowiec, bowiem do T.Mikołajczak dołączył Rafał Leśniewski, a obronę z kolei wzmocnił z Podbeskidzia Przemysław Pietruszka, z której odeszli doświadczeni Mysona i Bednarek.
Wśród pierwszoligowców zatrudnienia nie znaleźli tak głośne nazwiska jak choćby Adrian Budka (ostatnio Arka), Marcin Cabaj (Sandecja), Dawid Kucharski (ze Stomilu do Stilonu Gorzów 3.liga), Dariusz Pawlusiński (Termalica – Raków), Janusz Dziedzic (Wisła Płock – ŁKS Łódź).
Paweł Oleksy raczej w niepewnością wygląda
swojej przyszłości w Lubinie
A jakie wałbrzyskie akcenty będziemy mieli w pierwszej lidze? Stomil Olsztyn będzie trenował Mirosław Jabłoński, który blisko ćwierć wieku temu trenował na tym szczeblu wałbrzyskiego Górnika. Paweł Oleksy po okresie wypożyczenia wrócił z Arki Gdynia do Zagłębia Lubin. Latem górnośląskie media łączyły Pawła z Piastem Gliwice, w barwach którego z powodzeniem występował swego czasu w ekstraklasie. W zespole Piotra Stokowca czeka go jednak ostra walka o miejsce w podstawowym składzie, bowiem w sparingach przedsezonowych na jego pozycji częściej grał Dorde Cotra. O Bartoszu Bielu marzyli działacze Górnika Wałbrzych, ale 20-letni pomocnik wciąż jest łakomym kąskiem dla ekip szukających dobrego młodzieżowca. Jego wybór padł na Wigry Suwałki, gdzie będzie szukał swojej szansy. W dotychczasowych meczach przedsezonowych i pucharowych trudno prognozować czy trener Zbigniew Kaczmarek postawi na wałbrzyszanina w wyjściowej jedenastce. Ostatni sparing Bartek rozegrał  w drużynie ... rezerw przeciwko Unii Olecko. W pucharowych meczach Wigier zabrakło go na murawie - w Zielonej Górze przesiedział na ławce rezerwowych, a do Częstochowy w ogóle nie pojechał. GKS Tychy z kolei szuka środkowego obrońcę, a priorytetem jest wiekowy Pavol Stano z Korony, choć jak donosi śląska prasa tyzanie sondowali możliwość zatrudnienia Adriana Mrowca.
Z zawodników pochodzących w dawnego województwa wałbrzyskiego będziemy mogli oglądać Mateusza Bartkowa, wychowanka AKS Strzegom, a później grającego przez wiele lat w Lubinie, gdzie zadebiutował w ekstraklasie. Po dwu i pół letnim pobycie w Polkowicach wiosnę spędził w Sandecji Nowy Sącz (15 meczów i 1 gol), gdzie również będzie występował jesienią. W Bytovii zagra Kamil Juraszek, który dwa lata temu z Dzierżoniowa trafił do Śląska Wrocław, ale ówczesny wojskowych trener Orest Lenczyk stwierdził, że on nie gra w piłkę, tylko ją kopie. Miniony sezon był dla niego przełomowy, bowiem przeszedł do gdyńskiej Arki, gdzie zaczął regularnie grać (20 meczów i 2 gole), ale latem stał się ofiarą kadrowej rewolucji i pożegnał żółto-niebieskich przechodząc do beniaminka z Kaszub. Wśród trzech dolnośląskich pierwszoligowców jedynie w Zagłębiu Lubin znajdziemy nazwiska zawodników z byłego województwa wałbrzyskiego. Obrońca Jarosław Jach (20 lat, wychowanek Pogoni Pieszyce, skąd via Lechia Dzierżoniów trafił półtora roku temu do Lubina) wiosną zaliczył 60 minut w 2 występach w ekstraklasie, napastnik Krzysztof Piątek (19 lat, trafił do Zagłębia z Dzierżoniowa w tym samym czasie co Jach) w minionym sezonie błysnął skutecznością w zespole rezerw (19 goli w 3.lidze), w ekstraklasie zagrał 4-razy.

wtorek, 29 lipca 2014

Letnie okno transferowe w Wałbrzychu zamknięte

Jak się okazało trafiłem z nazwiskiem nowego obrońcy Górnika Wałbrzych rodem z Zielonej Góry. Bartosz Tyktor imponuje warunkami fizycznymi, 23 latek ocierał się o kadrę juniorów, a od kilku lat bezskutecznie próbuje wyrwać się z Grodu Bachusa do innego klubu mającego większe aspiracje niż lubuski team. W Zielonej Górze znakomicie pracują z młodzieżą, ale seniorzy nie mogą nawiązać do wyników innych gier zespołowych (żużel, koszykówka). Tyktor bezskutecznie próbował piłkarskiego szczęścia m.in. w Cracovii (zaliczył epizod w Młodej Ekstraklasie), a n bawił na testach w cypryjskim Ermisie, Chojniczance, Widzewie, a w tej letniej przerwie aż w 4 klubach: Piaście Gliwice, Zagłębiach z Lubina i Sosnowca oraz Siarce Tarnobrzeg. Rezygnacja z gry przez Marka Wojtarowicza początkowo była niezauważalna, ale
B.Tyktor latem 2014 grał w sparingach m.in. Zagłębia
Lubin, Zagłębia Sosnowiec i Siarki Tarnobrzeg
sparingi czy mecze pucharowe pokazały jak wiele dla zespołu znaczył popularny Maro. Pozyskany z Otmuchowa młodzieżowiec Przemysław Cichocki nie ma 180 cm wzrostu co powoduje, że w walce powietrznej wałbrzyszanom musiał wystarczać powracający z Bielawy Michał Łaski. Michał, ostatnio przypominający angielskiego mistrza z 1966 bezzębnego Nobby Stilesa, ma tendencję do łapania kartek, poza tym nie jest gwarantem spokoju przed polem karnym. Sławomir Orzech ma 182 cm, ale ostatnio leczył uraz i pamiętając jego grę trudno opierać na nim środek bloku defensywnego. Oczywiście, złotym środkiem byłby zdrowy Jan Bartoś, ale kiedy Honza będzie do dyspozycji Andrzeja Polaka tego nie wie nikt. Oprócz wspomnianych Łaskiego, Tyktora i Cichockiego czwartą nową twarzą w obronie Górnika będzie Brazylijczyk Filipe. Póki co można go traktować jako ciekawostkę, pierwszego brazylijskiego gracza pod Chełmcem, bo na boisku póki co były obrońca Górnika Zabrze czy Zagłębia Lubin nie przypominał Marcelo, Thiago Silvy czy Dani Alvesa. W Ostrowie Wielkopolskim na boku był niemiłosiernie ogrywany. Pozostaje mieć nadzieję, zaufać trenerowi Polakowi, że forma z czasem przyjdzie i Filipe będzie pewnym punktem w defensywie wałbrzyszan. Dla krótkiego przypomnienia w testach próbowani byli m.in. Bagiński, Bany, Barski, Wrana, Żmija, Siemko, Pawlak. Pożegnanie się z Gdynią Dawida Kubowicza oraz Adriana Mrowca z Ruchem Chorzów rozbudziło nadzieje na ewentualny powrót w rodzinne strony wychowanków wałbrzyskiego klubu. Na chwilę obecną mają inne plany, ale zapewne ich umiejętności przydałyby się Górnikowi i daliby dużą jakość w defensywie.
W pomocy drugoligowiec z Ratuszowej stracił przede wszystkim Daniela Zinke - symbol ostatnich sezonów. Nie przekonał do siebie Wojciech Szuba, który wrócił do Świdnicy, Michał Bartkowiak podpisał kontrakt ze Śląskiem Wrocław, ale niektórzy jeszcze liczą, że zostanie wypożyczony do macierzystego klubu. W klubowej kadrze nie znalazło się miejsce dla Dominika Radziemskiego, jak i również dla jego rówieśnika Damiana Chajewskiego, który wracał z wypożyczenia z Olimpii Kowary, ale nie znalazł uznania w oczach trenera Polaka.
Dominik Radziemski trenuje z Karkonoszami Jelenia Góra,
a wcześniej wystąpił w sparingu w Polonii/Sparcie Świdnica
W tej formacji nową twarzą jest Bartosz Szepeta, najstarszy z nabytków, bo już 32-letni. "Szepek" ma bogate CV jeśli chodzi o ilość klubów, grał na zapleczu ekstraklasy, próbował szczęścia na dalekim Cyprze, a także zaliczył wiele sezonów w drugiej lidze. Trener Polak pracował z nim w Opolu, zna go i ufa mu, zapewne będzie na niego stawiał do czasu, kiedy nie będzie zawodził.  W letnich testach nie przekonali do siebie Synowiec, Tetłak, Mycan, Fedyna, którzy albo zawiedli piłkarsko lub rozminęły się oczekiwania finansowe.
W napadzie Górnik zakontraktował dwóch zawodników - młodzieżowca Kamila Mańkowskiego i Marcina Orłowskiego. Mańkowskiego atutem jest wiek, skutecznością póki co nie grzeszy. Orła każdy w Wałbrzychu pamięta i jego tegoroczne występy pozwalają patrzeć z optymizmem jeśli chodzi o ofensywę. Tylko, żeby partnerzy wypracowali mu sytuacje ... W oby pucharowych meczach Marcin był najjaśniejszym punktem w ataku - z Podlasiem gol, a z Ostrovią wypracowany karny. Pozostaje w odwodzie Marcin Folc, o którym spekulowano, że opuści Górnika. Zdrowy Marcin w duecie ze swoim imiennikiem może okazać się ciekawym zestawieniem. W tej formacji latem sprawdzany był jeszcze młody Okuniewicz.
Wśród zgłoszonych przez klub zawodników, oprócz wspomnianych wyżej graczy, są jeszcze Janiczak, bracia Michalakowie, Wepa, Sawicki, Surmaj, Krzymiński, Misiak, Oświęcimka, Rytko, Moszyk, Śmiałowski, Migalski. Z powodu kontuzji Damiana Jaroszewskiego zgłoszony zostanie zapewne któryś z bramkarzy. Może będzie to Mateusz Gawlik, który po zakończeniu wieku juniora nie ma miejsca w Górniku! Podobna rzecz ma się z Marcinem Kobylańskim, Damianem Szymańskim, Maciejem Iwickim i Łukaszem Zielińskim. Pokutuje w tym momencie brak drużyny rezerwowych.

poniedziałek, 28 lipca 2014

I po pucharze

W Polsce przyzwyczailiśmy się, że zanim ruszy liga któraś z naszych drużyn pożegna się z rywalizacją w europejskich pucharach. W Wałbrzychu nową świecką tradycją staje się szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski. W ubiegłym roku lepsze okazały się rezerwy Skry Częstochowa, teraz pogromcą Górnika stał się trzecioligowy zespół z Ostrowa Wielkopolskiego.  Dlaczego wałbrzyszanie przegrali z Ostrovią? Usprawiedliwienia można żartobliwie szukać w osobie arbitra Rafała Rokosza, który dwa lata temu gwizdał mecz Górnika z Olimpią Grudziądz w PP – również były rzuty karne dla obu zespołów, również wykonawcą dla biało-niebieskich był Grzegorz Michalak i również Górnik przegrał 1:3. Nie zmienił oblicza fakt, że tym razem starszy z braci Michalaków trafił do siatki z 11 metrów. Oczywiście można szukać tanich usprawiedliwień w postaci błędów Dariusza Michalaka, wykluczenia Michała Łaskiego czy kontuzji Oświęcimki, Orzecha czy Folca. Personalnie mimo wszystko i tak „na papierze” drugoligowiec powinien bez problemów poradzić sobie z Ostrovią, która pożegnała się z kilkoma podstawowymi graczami, a uzupełniając skład co najwyżej czwartoligowcami. Jedynym plusem pucharowych meczów może być fakt, że można śmiało powiedzieć o braku kłopotów z wykonywaniem rzutów karnych, które Górnicy wykonywali bezbłędnie.
Skrót z meczu w Ostrowie Wielkopolskim można oglądnąć na stronie wlkp24.info
Celem wałbrzyszan na zbliżający się sezon ma być walkę o czwartą lokatę oraz jak najdalej zajść w pucharowej drabince. Wiadomo, że drugi cel nie zostanie zrealizowany, a i ten pierwszy jest mocno naciągany. Na chwilę obecną kibice mogą być mocno zaniepokojeni zarówno skutecznością, jak i samą grą zespołu. Andrzej Polak dokonał małej rewolucji w kadrze Górnika i trzeba czasu, by zespół zaczął grać na miarę oczekiwań zarówno szkoleniowca jak i kibiców.  Przemeblowane zostały praktycznie wszystkie formacje poza bramką.  Ze „starej gwardii” największym wygranym letnich przygotowań wydaje się być Jan Rytko, na którego Polak obecnie zdecydowanie stawia. Nie znajdują z kolei uznania w oczach opolskiego szkoleniowca wychowankowie klubu kandydujący do roli podstawowych młodzieżowców. Póki co wybiegają Przemysław Cichocki z Kamilem Mańkowskim, ale może to dość szybko się zmienić, gdy ten pierwszy będzie niepewny w defensywie, a Mańkowski nie będzie strzelał bramek lub wypracowywał kolegom. W tym tygodniu ma być sprawdzany kolejny kandydat do gry na stoperze. Wg Bogdana Skiby był testowany gracz z Bełchatowa, a obecnie szansy na angaż będzie szukał gracz Zielonej Góry. Czy wśród jednej z najgorszych ekip drugoligowych minionego sezonu jest faktycznie defensor, który byłby wzmocnieniem bloku obronnego?  Próbowany był Filip Barski, ale nie był przekonywujący. Obserwując jedyny do tej pory przegrany ligowy mecz Górnika za kadencji Andrzeja Polaka można było zauważyć zdecydowaną, skuteczną postawę niejakiego Bartosza Tyktora. Latem ponownie mógł go trener biało-niebieskich obserwować, bowiem wystąpił w barwach Zagłębia Lubin w sparingu wygranym 4:0. Potem widziany był na treningach i sparingach Siarki Tarnobrzeg i Zagłębia Sosnowiec. Czy właśnie on będzie sprawdzany przez wałbrzyszan? Wracając do Pucharu Polski ostatnio pisałem o ewentualnych awansach Wisły Puławy, która mogła liczyć jak nie na wolny los to na walkowery. Otóż w najbliższej rundzie będzie musiała zmierzyć się z Limanovią Limanowa.  Pięć dni przed meczami rundy przedwstępnej, gdzie limanowscy piłkarze mieli podejmować beniaminka 2.ligi Kotwicę Kołobrzeg został ogłoszony komunikat, że Limanovia wycofuje się z rozgrywek pucharowych. Tym samym Kotwica walkowerem awansowała do rundy wstępnej. Oficjalnym powodem wycofania się z PP były braki kadrowe. Wtedy jednak już spekulowano o fuzji, a dokładnie przejęciu miejsca po Kolejarzu Stróże. Gdy to z kolei stało się faktem we wszystkich zestawieniach I rundy widnieje para Limanovia-Wisła Puławy. Czemu PZPN przyklepał przejęcie miejsca Kolejarza, a był przeciwny przeprowadzce Floty Świnoujście do Rzeszowa? Otóż formalnie przejęcie miejsca innego zespołu może nastąpić wtedy, kiedy odbywa się to w ramach tego samego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, co miało zastosowanie w przypadku Limanovii i Kolejarz. Ponadto w Stróżach zlikwidowano sekcję piłki nożnej, a w Świnoujściu oprócz liczenia ewentualnych pieniędzy za przeniesienie I zespołu seniorów do Rzeszowa, przygotowano się do gry w IV lidze. Reasumując Limanovia wskoczyła na miejsce Kolejarza, choć wcześniej mówiono o ewentualnym przeniesieniu klubu senatora Koguta do Torunia czy Warszawy, co z góry było skazane na porażkę.

niedziela, 27 lipca 2014

Regions Cup 2014 - zgrupowanie w Wałbrzychu

Centrum Aktywnego Wypoczynku AQUA ZDRÓJ przez cztery dni gościło kadrę DZPN na nieoficjalne mistrzostwa Europy amatorów, jak nazywane są rozgrywki Regions Cup. Ośrodek przy Ratuszowej coraz częściej gości ekipy, które jeszcze niedawno szerokim łukiem omijały Wałbrzych z prozaicznego powodu - brak bazy hotelowej, a przede wszystkim sportowej. Oprócz profitów finansowych równolegle zyskuje miasto wizerunkowo. Korzystają na tym również wałbrzyskie kluby. By spotkać się na boisku z pierwszoligowcem nie muszą jechać przykładowo do Dzierżoniowa, bo okazja zdarza się na miejscu. Również obecność najlepszych dolnośląskich piłkarzy przygotowujących do wrześniowego turnieju z udziałem reprezentacji regionów z Francji, Rumunii i Macedonii jest znakomitą okazją przyjrzenia się im bez organizowania testów. W turnieju Regions Cup mogą grać piłkarze od trzeciej lig w dół, nie związani ze swoimi klubami kontraktami. Wśród powołanych przez Mirosława Drączkowskiego znaleźli się:
Kadra DZPN trenuje przy Ratuszowej
[foto: DB2010.pl]
bramkarze -Marcin Gąsiorowski (Ślęza Wrocław), Jarosław Krawczyk (GKS Kobierzyce), Mateusz Gilewski (Piast Zawidów) oraz gracze z pola - Adrian Leśniarek, Mariusz Paszkowski, Łukasz Maciejewski, Damian Niedoajd, Marcin Buryło (z Lechii Dzierżoniów), Jacek Modrzejewski, Marek Gacek (obaj KP Brzeg Dolny), Łukasz Deneka (Orzeł Ząbkowice), Konrad Babeczko, Marcin Kula (obaj Prochowiczanka), Marek Budny, Paweł Boczarski (obaj Foto-Higiena Gać), Kamil Zbik, Kamil Kaczmarek (obaj LKS Stary Śleszów), Jakub Jakóbczyk, Grzegorz Rajter, Szymon Przystalski (z Ślęzy Wrocław), Patryk Gołębiewski (Piast Żmigród), Tobiasz Kuźniewski, Mateusz Zatylny (Olimpia Kowary).
Przynależność klubowa tych zawodników traci powoli na aktualności, bowiem dla Marcina Buryło powołanie przesłane zostało do AKS Strzegom, a obecnie trenuje on w Dzierżoniowie. Z podobnym zamiarem zmian barw klubowych nosiło się zresztą kilku innych zawodników, a dla przykładu Tobiasz Kuźniewski grać będzie w niemieckim FC Strausberg, co eliminuje go z gry w kadrze DZPN. W większości ww. nazwiska są anonimowe - co prawda kwartet z wrocławskiej Ślęzy był blisko gry w drugiej lidze, ale reszta zawodników skazana jest na grę w trzeciej, bądź czwartej lidze.
Dolny Śląsk w rozgrywkach Regions Cup osiągnął największy sukces w 2007 kiedy to w Bułgarii reprezentował Polskę i sięgnął po złote medale. Regulamin rozgrywek jest taki, że Dolnoślązacy by móc bronić trofeum musieli wygrać rywalizację w kraju. A tę dopiero udało się wygrać w ubiegłym roku. Z tamtej kadry nie mogli być brani pod uwagę dwóch zawodników, którzy przeszli do klubów wyższych lig i podpisali zawodowe kontrakty.A mowa o Kamilu Śmiałowskim, który zimą tego roku dzierżoniowską Lechię zmienił na Górnika Wałbrzych. Drugim jest Paweł Zieliński, który na Podkarpaciu triumf świętował jako gracz Bielawianki. Niedługo potem przeszedł do Ślęzy Wrocław, gdzie po jednej rundzie trafił do ekstraklasy i dziś z powodzeniem gra w Śląsku zbierając co najmniej dobre recenzje. Wśród uczestników bułgarskiego turnieju w 2007 roku sztandarowym przykładem kariery jest Arkadiusz Piech, który z czwartoligowej Świdnicy trafił do reprezentacji Polski, a obecnie gra w Legii Warszawa.
Czy któryś z obecnych na wałbrzyskim zgrupowaniu pójdzie w ślady Piecha bądź Zielińskiego?

sobota, 26 lipca 2014

Szybsi od Hermaszewskiego, czyli wałbrzyszanie w kosmosie.

Najpopularniejsza dyscyplina sporu na świecie zdobywa popularność w coraz większej ilości krajów. W niektórych częściach świata nigdy futbol nie zdobędzie większej ilości sympatyków od sportów zimowych, regionalnych rywalizacji o których w Polsce nie mamy nawet pojęcia. Nie zawsze przenoszenie europejskich wzorców przynosiło efekty. W Stanach Zjednoczonych wciąż trwa proces przekonywania się miejscowych do soccera, jak nazywana jest dyscyplina, którą znamy jako piłka nożna, a musi ona zmierzyć się nie tylko z odmianą amerykańską, ale i z baseballem, koszykówką czy hokejem. Historia podboju piłki nożnej w USA ma wieloletnią tradycję. Obecna zawodowa liga przyciąga już nieco podstarzałe gwiazdy, które nie mogą co w Europie liczyć na grę w topowych klubach, a za Wielką Wodą nie dość, że zarobią za grę, to mogą liczyć na wpływy z kontraktów reklamowych. Już w latach 70-tych w USA złoty wiek przeżywała NASL, czyli North American Soccer League, a flagowym zespołem był nowojorski Cosmos. Gdy słyszy się o Cosmosie, to od razu jednym tchem wymienia się nazwiska Pele czy Beckenbauer. Ale oprócz nich występowali w nim Polacy i co ciekawe, byli gracze Zagłębia i Górnika Wałbrzych. Wśród szóstki polskich graczy byli bramkarze Conrad Kornek, Bronisław Sularz, obrońcy Karol Kapciński, Władysław Żmuda oraz pomocnik Dieter Zajdel i napastnik Stanisław Terlecki. Najbardziej znani z tego grona, Żmuda, Terlecki, znani z gry w reprezentacji Polski, trafili do Cosmosu już w latach 80-tych. Ich poprzednicy trafili do kosmicznego zespołu wcześniej niż pierwszy Polak, Mirosław Hermaszewski poleciał w prawdziwy kosmos.
Od początku powołania klubu, czyli 1971 występowali Kornek i Kapciński. W latach 1973-75 bramki Cosmosu bronił Bronisław SULARZ.
Cosmos Nowy Jork z 1975 - pierwszy z lewej Sularz,
a z prawej Pele
Według wikipedii urodzony w 1937 w Wałbrzychu bramkarz w latach 1967-73 bronił barw Górnika Wałbrzych. Potem wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie bardziej znany jako  Jerry. Ciekawostką jest, że w pierwszym zespole seniorów Górnika Wałbrzych, na przełomie lat 60-tych i 70-tych w bramce grał Sularz, ale nie Bronisław, tylko Kazimierz - bo tak właśnie podawały oficjalne źródła (np. program przed rundą wiosenną 1969 czy skarby kibica w prasie). Wg klubowego wydawnictwa Sularz dołączył  do biało-niebieskich przed sezonem 1964/65, a Górnik był jego trzecim zespołem w karierze po Prośnie Wieruszów i Polonii Jelenia Góra. Początkowo o miejsce w bramce rywalizował z Mirosławem Litwinem, a potem z Janem Karweckim, młodszym od siebie goalkeeperem. Zimą sezonu 1972/73, kiedy to Karwecki zdecydowanie wygrywał rywalizację o miejsce w bramce. Wtedy też w skarbach kibica pojawia się imię Bronisław. Zamieszanie z imionami to nic nowego, doskonale znamy przypadek trenera Przybyły - raz Janusza, a raz Bogdana.  Wracając do Sularza, to nieścisłości są również w roczniku urodzenia, najczęściej pojawia się rok 1942, jak i również 1941. To co nie udało mu się w Polsce dane mu było w Stanach Zjednoczonych. We wspomnianym Cosmosie w ciągu 2 lat rozegrał 32 mecze, potem w Boston Minutemen zagrał 7 meczów w 1976 by przejść do niższej ligi ASL by grać w Connecticut Yankees,a później New Yersey Americans, gdzie zakończył karierę. Zmarł w 2007 roku.
Na zdjęciu w dolnym rzędzie Zajdel trzeci od lewej,
a Sularz trzeci od prawej.
O ile Sularz jest nieco zapomnianą w Polsce osobą, to o wiele więcej można usłyszeć, przeczytać o drugim piłkarzu, który z Wałbrzychu trafił do Cosmosu. Dieter ZAJDEL. Z Górnikiem Thorez, czyli Zagłębiem wywalczył awans do ekstraklasy, gdzie zagrał tylko jeden, premierowy sezon 1968/69, który zielono-czarni zakończyli na bezpiecznym 10 miejscu, a Dieter zaliczył 22 występy strzelając w nich 2 gole, które przyniosły zwycięstwa 1:0 z Szombierkami i Odrą Opole. Później reprezentował barwy Górnika Wałbrzych i o mały włos wraz z innym byłym Thoreziakiem Edmundem Dworniczkiem nie zaliczyłby awansowego dubletu, bowiem wałbrzyszanom na mecie sezonu 1971/72 zabrakło punktu do awansu. Potem wyjechał do Nowego Jork w latach 1972-73 będący już po 40-tce pomocnik zagrał 23 razy i strzelił jednego gola. Z czasów jego gry pochodzi jedna ze śmieszniejszych anegdot. Nie grzeszący, oględnie mówiąc, bujną fryzurą w czasach gry w
Polsce, Zajdel w Nowym Jorku pokazał się w bujnej peruce. W jednym ze spotkań kontrolnych po wejściu wślizgiem, przewrócił na murawę z takim impetem, że włosy poleciały dalej. Trener Cosmosu Gordon Bradley przeżył szok, myśląc, że polskiemu zawodnikowi urwano głowę! Po dwóch latach gry w Cosmosie Diti przeszedł do San Jose Eartquakes, gdzie w w 17 meczach strzelił jednego gola. Ciekawostką jest, że obecnie w ekipie z San Jose gra Chris Wondolowski, niedoszły kadrowicz za czasów Franciszka Smudy, który zrezygnował z jego usług, po czym Wondolowski zdobył tytuł króla strzelców MLS, a chwilę potem zadebiutował w reprezentacji USA. Przed laty w Eartquakes grał również George Best.
Po nich sporo byłych wałbrzyskich piłkarzy wyemigrowało do USA. Największe sukcesy święcił Robert Warzycha w Columbus Crew, gdzie po udanej przygodzie w roli zawodnika w latach 1996-2002 (160 meczów i 19 goli), kontynuował pracę szkoleniową najpierw w roli asystenta, a potem I trenera. Od wiosny tego roku pracuje w Górniku Zabrze.

czwartek, 24 lipca 2014

Zbigniew Ośko

O ile z drugim tegorocznym rywalem pucharowym Górnika Wałbrzych, Ostrovią, wałbrzyszan łączy kilka nazwisk (Wojtczak, Żmija, Musiał, Sałata, czy teraz Szepeta), to z pierwszym, z Białej Podlaski związana jest osoba Zbigniewa Ośko. W ostatnim dniu lipca obchodziłby 50-te urodziny.
Rosły obrońca przygodę z piłką zaczynał w rodzinnym Lublinie, w Lubliniance. W 1984 roku, w wieku 20 lat trafił do zespołu "akademików" z Białej Podlaski, który jest jednym z protoplastów obecnego MKS Podlasia, bowiem niedawny przeciwnik Górnika powstał w 1995 w wyniku fuzji AZS AWF i MZKS Podlasie. W trzecioligowym zespole AZS Ośko w ciągu dwóch lat zaliczył 40 występów, podczas których zdobył 4 bramki. Ciekawostką jest fakt, że jednym z partnerów w zespole był niejaki Piotr Woźniacki, którego córka Karolina jest obecnie znaną tenisistką. W 1986 wypatrzony przez wałbrzyskich działaczy trafił niespodziewanie do pierwszoligowego Górnika Wałbrzych.
Zbigniew Ośko (1964-2010)
Letnie transfery'86 zespołu trenowanego przez Stanisława Świerka nie mogły rzucać na kolana - pożegnali się z klubem wieloletni gracze (Gawryszewski, Majewski, Zięba, Nykiel), niepewna była dalsza gra w klubie Ciołka szykującego się do zagranicznego wyjazdu, a w zamian klub ściągnął 19-letniego Gruszeckiego ze Stali Mielec oraz anonimowego Ośko. Debiut Zbyszka nastąpił w 4.kolejce - w Bytomiu z Polonią, która szukała pierwszego w sezonie zwycięstwa. Wałbrzyszanie przegrywali do przerwy 0:1, po przerwie niemrawo próbowali doprowadzić do wyrównania. Jedną z nielicznych okazji stworzył Robert Śmietański trafiając w poprzeczkę. Niestety, oprócz tej sytuacji niewiele dobrego można było powiedzieć o jego grze i trener Świerk postanowił zmienić go wprowadzając 22-letniego debiutanta. Ośko nie odmienił losu meczu, który Górnik ostatecznie przegrał 0:2 z bytomskim beniaminkiem. Goście kończyli w dziesiątkę (wykluczenie Kosowskiego), a debiutant w swoim premierowym występie zapisał się do protokołu meczowego po otrzymaniu żółtej kartki. Na następny występ Zbyszek musiał czekać 4 mecze, podczas których białoniebiescy raz wygrali, a potem zaliczyli 3 kolejne porażki. W Poznaniu wybiegł w podstawowym składzie, za swój 85 minutowy występ otrzymał od Sportu "5", a Górnik wygrał z Olimpią 3:2. Tydzień później w meczu z Widzewem zaliczył pierwszy pełny mecz. W sumie w swoim premierowym sezonie zaliczył 16 występów, w których aż 4 krotnie karany był żółtym kartonikiem. W składzie występował na pozycji defensywnego pomocnika lub na środku obrony, gdzie partnerował albo Dolnemu, albo Wójcikowi. W sezonie 1987/88 trener Henryk Kempny zdecydowanie postawił na Ośkę jako podstawowego środkowego obrońcę, jako partnera Andrzeja Wójcika. Odmłodzony Górnik zbierał pochlebne recenzje za ambitną grę, ale brak zwycięstw powodował, że po raz pierwszy w historii pierwszoligowych występów poważnie zaczęto obawiać się o ligowy byt. Na pierwsze zwycięstwo wałbrzyszanom trzeba było czekać aż do 11.kolejki, gdy na Nowe Miasto przyjechały Szombierki Bytom. Do przerwy kapitalny mecz rozgrywał Leszek Kosowski, strzelec dwóch bramek. W 60 minucie w zamieszaniu podbramkowym Ośko nabiegając dosłownie wepchnął piłkę do bramki strzeżonej przez Ambrosiewicza. Górnik wygrywa 3:0 dopisując sobie dodatkowy punkt przysługujący wówczas za zwycięstwo 3 lub więcej bramkami. W całym sezonie, mimo dość kiepskiej gry, wałbrzyszanie ustrzegli się porażki za minus 1 punkt. Ośko zagrał w 29 meczach (w tym 28 w pełnym wymiarze gry). Wiosną w meczu z Widzewem w Łodzi doznał kontuzji i został zmieniony w przerwie (Górnik wówczas prowadził 1:0, a ostatecznie przegrał 1:3), zabrakło go również w następnym meczu z GKS Katowice oraz pierwszym półfinałowym meczu PP z Lechem. Były to jedyne w sezonie 87/88 mecze bez jego udziału. W Pucharze Polski dorzucił 5 meczów (3:0 w Pabianicach z Włókniarzem, 4:3 z Olimpią Poznań, z ŁKS Łódź 2:1, 2:2 oraz 0:3 w Poznaniu z Lechem). Górnik zakończył rozgrywki na 14.miejscu, co wówczas skutkowało dwumeczem barażowym o utrzymanie z jedenastym zespołem. O zachowanie ligowego bytu podopieczni Henryka Kempnego musieli zmierzyć się w dolnośląskim derbowym boju z Zagłębiem Lubin. W pierwszym meczu w Wałbrzychu Górnicy prowadzili po strzale Waldemara Milewskiego, ale na kwadrans przed końcem wyrównał z 11 m Kujawa. Mecz oglądało 4 000 widzów i część już opuszczała stadion, gdy w ostatniej akcji meczu Krzysztofa Koszarskiego pokonał Zbigniew Ośko! Na nic zdały się protesty lubinian sugerujących pozycję spaloną. Wynik 2:1, jak się później okazało, był kluczowym w barażu. Ośko w Wałbrzychu zobaczył trzecią w sezonie żółtą kartkę, co wyeliminowało go z lubińskiego rewanżu. W jego miejsce do składu wskoczył Józef Trojak, który zdobył jedną z bramek w zwycięskim remisowym (2:2) meczu.
Sezon 1988/89 był ostatnim Górnika Wałbrzych w ekstraklasie. Mimo znakomitego bilansu w poprzednim sezonie Ośko nie podtrzymał pozycji podstawowego defensora. W zespole pojawił się doświadczony Adam Bąk, znakomicie rozwijał się o dekadę młodszy od niego Andrzej Kisiel. Bilans Zbigniewa to 20 meczów 2 gole i 4 żółte kartki.
Pierwszoligowy sezon 1989/90 w Górniku pod wodzą Mirosława Jabłońskiego to 17 meczów i 3 żółte kartki Zbigniew Ośko. Po zakończeniu sezonu etaty piłkarzom wypowiedziała kopalnia, co było zwiastunem nadchodzącej katastrofy. Zespół zaczął trenować Ryszard Walusiak, a wśród personalnych ubytków znalazł się Zbigniew Ośko, który opuścił Wałbrzych i wrócił na rodzinną Lubelszczyznę. 4 sezony gry pod Chełmcem to łącznie 83 mecze i 4 gole.
10 kwietnia 2010 jednoznacznie kojarzy się w Polsce z tragicznym lotem prezydenckiego samolotu do Smoleńska. W tym dniu odszedł również przedwcześnie Zbigniew Ośko, były obrońca Górnika Wałbrzych.