Ale Orzeł Prusice to nie tylko Rajter, bo jakby się przyjrzeć to w składzie znajdziemy kilku ligowców gwarantujących odpowiednią jakość, o czym przekonali się w niedziele wałbrzyszanie. 35-letni Karol Buchla bronił w drugoligowych Czarnych Żagań, gdzie prowadził go obecny szkoleniowiec Arki Gdynia Zbigniew Smółka. Blok defensywny trzyma 34-letni Dariusz Zalewski, który rok temu zaliczył samobója przy Ratuszowej w barwach MKP Wołów, ale wcześniej przeciwko wałbrzyskim piłkarzom grał w barwach Gawina Królewska Wola, Polonii Trzebnica, Wulkanu Wrocław. Konrad Kątny to wiele lat w Ślęzie Wrocław, Artur Monasterski grał w 1.lidze w Podbeskidziu, Miedzi i Odrze, w pomocy 36-letni Krzysztof Ostrowski w ekstraklasowym Śląsku, Legii i Widzewie, a w ataku rok młodszy Przemysław Stasiak, który do wałbrzyskiej bramki trafiał w barwach trzebnickiej Polonii oraz Wulkanu Wrocław.
Górnik nie znalazł sposobu na defensywę Orła Prusice. Od lewej: Artur Monasterski, Dariusz Michalak i Karol Buchla. [foto:walbrzych24.com] |
Pod koniec meczu najbliższy uzyskania bramki był powracający do składu Dominik Woźniak, który przedarł się przez obrońców, ale zabrakło mu miejsca na oddanie precyzyjnego strzału. Egoistycznie próbował zakończyć akcje Chajewski, który miał wyraźnie rozregulowany celownik. Podsumowaniem nieudanego występu lidera było wykluczenie Marcina Smoczyka za dwie żółte karki. W ogóle kary indywidualne dla wałbrzyszan obrazują postawę w meczu, która raczej nie mogła przynieść pozytywnego zakończenia:
Tomasz Wepa - po gwizdku sędziego niepotrzebnie strzela do bramki gości. Mimo pretensji jak najbardziej prawidłowa decyzja arbitra,
Marcin Smoczyk - faul po naskoczeniu na przeciwnika,
Jan Rytko - najłatwiej dający się wyprowadzić z równowagi gracz Górnika, zaczął w dość desperacki sposób faulować uciekającego mu rywala już na połowie gości, choć spokojnie mógł spróbować go powstrzymać w późniejszej fazie tej akcji,
Dariusz Michalak - po gwizdku sędziego niepotrzebna przepychanka ze Stasiakiem, co skończyło się napomnieniami dla obu zawodników,
Marcin Smoczyk - zdecydowane wejście w nogi rywala, jak najbardziej słuszna kartka.
Musi martwić łatwość, w jaki sposób złapali kartki wałbrzyszanie, które niebawem będą powodować absencje w meczach.
Za Orłem przyjechało kilkunastu kibiców z Prusic, którzy nie zachowywali się ani prowokująco, ani też zbytnio nie afiszowali się ze swoimi sympatiami. Mimo to zabranie szalika ponad 50-letniemu sympatykowi chwały wałbrzyszanom nie przyniesie...
Remis spowodował, że Śląsk II od lidera dzieli zaledwie punkt. Do zakończenia sezonu zostało jeszcze sporo meczów i zapewne nie jest to ostatnia strata punktów przez podopiecznych Jacka Fojny. Nie można również rozpatrywać remisu z Orłem w kategoriach kryzysu. Taki mecz, w którym piłka nie chce wpaść do bramki po prostu się zdarza. Większość zespołów przeciwko Górnikowi gra defensywnie wyczekując szans do kontrataków. Ponadto wałbrzyszanie najzwyklej w świecie zostali rozszyfrowani. Jacek Fojna obraca się w dość wąskim zestawie nazwisk: z jednej strony wymusiły to kontuzje (Stec, Tobiasz, Rodziewicz, Woźniak, Bogacz), z drugiej - brak zmienników, którzy zapewniliby odpowiednią jakość. Wiadomo, że w obronie zobaczymy Rytkę, Michalaka, Smoczyka, Krzymińskiego lub ewentualnie Orzecha, w pomocy kwintet Tragarz, Sawicki, Oświęcimka, Wepa, Chajewski, gdzie skrzydłowi po dwóch kwadransach zamienią się stronami, a w ataku albo Sobiesierski albo Woźniak. Przed Górnikiem ciężki wyjazd do Marcinkowic, a warto przyznać, że tamtejszy Sokół w ubiegłym sezonie dwukrotnie ograł wałbrzyszan. Dla Jacka Fojny będzie to pierwsze spotkanie z ekipą Marcina Krzykowskiego. Mecz z Orłem Prusice był trzynastym rozgrywanym w Wałbrzychu odkąd Fojna objął I zespół Górnika, przyniósł on pierwszy remis i zarazem dopiero drugi, w którym gospodarze nie strzelili bramki. Miejmy nadzieję, że mecz w Marcinkowicach przyniesie w końcu sukces w myśl do trzech razy sztuka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz