Derbowy pojedynek z Polonią-Stalą Świdnica to kopia ustawienia zespołu za poprzedniego trenera, z jedna różnicą, że pauzującego za kartki zastąpił debiutant Michał Zaremba. Goście przegrali, choć nadużyciem byłoby stwierdzenie, że byli zespołem gorszym. Trzeba pamiętać, że świdniczanie mieli za sobą ciężki pucharowy bój z Lechią Dzierżoniów. W środę z kolei Górnik grał na boisku najgorszej drużyny ligi, która po słabiutkiej jesieni zimą jeszcze bardziej się osłabiła. Mimo to wałbrzyszanie męczyli się wygrywając skromnie 1:0, a gdyby nie obroniona jedenastka przez Damiana Jaroszewskiego, to Karolina cieszyłaby się z sensacyjnego punktu. Inna sprawa, że egzekutorem w końcówce I połowy (a nie drugiej - jak podawały wałbrzyskie media i co może szokować oficjalna strona Górnika) był były zawodnik wałbrzyszan Artur Słapek.
Sobotni mecz z Wiwą Goszcz przyniósł nowe ustawienie biało-niebieskich. Można nieśmiało zauważyć, że powoli Jacek Fojna próbuje ustawić zespół po swojemu. W bramce niespodzianki nie mogło być, bowiem nie ma na chwilę obecną Jaroszewski godnego następcy. Z kolei o ustawieniu defensywy możemy śmiało powiedzieć, że stanowiło prawdziwe zaskoczenie. W porównaniu z poprzednimi meczami Fojna nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Adriana Mrowca, a Mateusz Krzymiński wylądował na ławce rezerwowych. Na prawej obronie po raz kolejny zagrał 18-letni Michał Zaremba, partnerem Marcina Smoczyka na środku obrony był Jan Rytko, który ostatni raz na tej pozycji grał półtora roku temu - na początku sezonu 2016/17! Na lewej stronie z kolei wystąpił Dariusz Michalak, który operuje głównie prawą nogą, a na tej stronie grał awaryjnie kilka lat temu.
Jedno z kilku prostopadłych zagrań Błażyńskiego (z prawej) do Denisa Deca (po lewej). foto: Jakub Zima sportowy-walbrzych.pl |
Jak to wyglądało? Na tle słabiutkiego rywala nawet obiecująco. Józef Klepak, szkoleniowiec Wiwy Goszcz wystawił młody skład - aż 3 zawodników z rocznika 2000, po jednym z 1999 i 1998, na ławce z kolei mecz rozpoczął Szymon Rusiecki (rocznik 1997) obecnie najskuteczniejszy po Magusiaku (Sokół Marcinkowice, 12 goli) snajper grupy wschodniej 4.ligi z 11 trafieniami. Wiwa do przerwy nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę Jaroszewskiego, a po przerwie jedyne zagrożenie powstawało, po ryzykownych, nie do końca przemyślanych zagraniach wałbrzyskich obrońców. Po słabiutkiej pierwszej odsłonie nie pomogła potrójna zmiana i wprowadzenie wspomnianego Rusieckiego. Do przerwy nie padła ani jedna bramka, a najciekawiej było po sprytnych prostopadłych zagraniach Wojciecha Błażyńskiego nad stoperami do wybiegającego Denisa Deca. Wałbrzyski napastnik nie potrafił jednak pokonać dobrze spisującego się w bramce Naskrętskiego. Po przerwie Jacek Fojna dokonał przemeblowania drugiej linii - zostawił w szatni Wroczyńskiego, który do przerwy wyróżnił się jedynie wygraniem pojedynku w powietrzu z rywalem o dwie głowy wyższym, a na jego pozycję powędrował Piotr Krawczyk. Z kolei na lewe skrzydło przeszedł Sobiesierski. W środku udanie piłki rozdzielali Błażyński z Chajewskim, którzy raz po raz popisywali się techniką użytkową. Kamil Młodziński mógł zdobyć bramkę już w 49 minucie minął Naskrętskiego, ale posłał piłkę nad bramką. Kilka minut później po dośrodkowaniu Sobiesierskiego w dość ekwilibrystyczny sposób Młodziński otworzył wynik meczu. Drugi gol padł po rzucie wolnym wypracowanym przez młodego Krawczyka. Junior Górnika na początku odsłony został łatwo przestawiony przez bardziej doświadczonego, silniejszego fizycznie obrońcę Wiwy, w drugiej bliźniaczo podobnej sytuacji,
Za chwilę padnie gol na 2:0.foto: Jakub Zima sportowy-walbrzych.pl |
Górnik mógł wygrać wyżej, ale dwukrotnie spalił się w doskonałych sytuacjach Miłosz Rodziewicz, który zastąpił strzelca pierwszej bramki. Po zejściu Michała Zaremby na pozycji prawego defensora końcówkę meczu grał Jan Rytko. Bezcenne doświadczenie zbierali z kolei Dawidowie Kokoszka i Marut.
Trzecie kolejne zwycięstwo musi cieszyć. Górnik z 11.miejsca w ciągu tygodnia wskoczył na 7. Dopiero w tym trzecim można mówić, że trener Fojna ustawił zespół po swojemu. Gra wyglądała na bardziej dynamiczną niż za kadencji Macieja Jaworskiego. Mogła się podobać nie tylko kombinacyjna gra w środku pola, ale ruchliwość formacji, wymienność pozycji. Są oczywiście mankamenty w postaci braku skuteczności, nonszalancji zwłaszcza napastników, ale musi cieszyć, że młodzi zawodnicy nie boją się ryzyka, szukają niekonwencjonalnych rozwiązań, których wydawałoby się nie podjęli w trakcie współpracy z Maciejem Jaworskim.
Niezaprzeczalną zmianą na plus jest fakt, że Górnik za kadencji Jacka Fojny nie stracił jeszcze bramki. Oczywiście nie jest to efektem mega przemiany linii defensywnej, bo też albo szczęście nie sprzyjało rywalom lub po prostu nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Damiana Jaroszewskiego. Popularny Jogi za kadencji poprzedniego sztabu szkoleniowego zachował tylko dwa razy czyste konto (z MKP Wołów 4:0 i Polonią Trzebnica 0:0), a obecnie legitymuje się passą 270 minut z czystym kontem. Rekordzistą w bieżącym sezonie jest Łukasz Malec (Bielawianka - 360 minut, klubową passę lepszą mają bramkarze Śląska II -678 minut, gdzie na zmianę bronili Dominik Budzyński i Aleksander Sobczak).
Przed Górnikiem mecz we Wrocławiu ze Śląskiem II, który będzie prawdziwym sprawdzianem dla ekipy Jacka Fojny. Nie ma co ukrywać, że jakakolwiek zdobycz punktowa wałbrzyszan przy Oporowskiej będzie sporą niespodzianką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz