sobota, 16 września 2017

Kadra Górskiego na Nowym Mieście

Wszelkie plebiscyty na Trenera Wszechczasów w polskim futbolu niewątpliwie wygrałby śp. Kazimierz Górski. Jego sukcesom zawdzięczamy, dziś nieco zapomniany, Dzień Piłkarza - ustanowiony na cześć mistrzów olimpijskich z Monachium 1972, którzy 10 września pokonując Węgrów 2:1 sięgnęli po historyczne złoto. Z tej okazji, niejako w 45.rocznicę zdobycia medalu wiele mediów przypomniało złotą ekipę pana Kazimierza, a bodaj najciekawiej przedstawił portal RetroFutbol.pl. Dzięki niemu niektórzy zapewne po raz pierwszy usłyszeli, że droga do olimpijskiego złota wiodła m.in. przez ... Wałbrzych.
Dla przypomnienia - wiosna 1972, Polska po raz kolejny nie zakwalifikowała się do mistrzostw Europy, natomiast w eliminacjach olimpijskich w premierowym spotkaniu w Gijon biało-czerwoni pokonują olimpijską reprezentację Hiszpanii 2:0. Do kluczowego spotkania w Starej Zagorze z Bułgarią Kazimierz Górski przygotowywał podopiecznych poprzez zgrupowanie w Jugosławii oraz wiosenne mecze z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. 22 marca na wałbrzyskim stadionie na Nowym Mieście rywalem kadry Górskiego był przedstawiciel Oberligi FC Chemie Halle. Chemicy, broniący trzeciego miejsca z sezonu 1970/71, jesienią'71 nawet liderowali w niemieckiej lidze, ale na półmetku zameldowali się na czwartym miejscu. Do meczu w Wałbrzychu Niemcy rozegrali 7 ligowych spotkań (2 zwycięstwa, 1 remis, 4 porażki), a wysokie porażki w Dreźnie z Dynamo (1:6) i w Halle z Dynamo Berlin (3:8) spowodowało spadek na ósme miejsce. W weekend poprzedzający mecz w Polsce Chemie zremisowało we Frankfurcie nad Odrą z Vorwaerts 0:0.
Marian Szeja
Spotkanie kadry cieszyło w górniczej stolicy Dolnego Śląska sporym zainteresowaniem, bowiem wg prasy oglądało go około 20 000. Kazimierz Górski postawił na następującą jedenastkę: w bramce Marian Szeja z Zagłębia Wałbrzych, przed nim Antoni Szymanowski (Wisła Kraków), Marian Ostafiński (Stal Rzeszów) i duet z Zabrza Jerzy Gorgoń - Zygmunt Anczok, w drugiej linii Bronisław Bula (Ruch Chorzów), Kazimierz Deyna (Legia), Jan Banaś i Zygfryd Szołtysik (obaj Górnik), w ataku Włodzimierz Lubański (Górnik) i Andrzej Jarosik (Zagłębie Sosnowiec). Początek meczu zapowiadał nie lada emocje, bowiem już w 10 minucie Jan Banaś otworzył wynik. Niestety, tuż po wznowieniu gry Marian Szeję pokonuje strzałem z 25 metrów Bolssen. Na przerwę biało-czerwoni schodzą prowadząc 2:1 po celnym uderzeniu Zygfryda Szołtysika w 40 minucie.
W zgodnej opinii mecz w wykonaniu polskiej kadry był przeciętny, a chwilami słaby. Choć niektórzy kadrowicze zaprezentowali niezłą technikę i szybkość brakowało zgrania i zrozumienia. Kazimierz Górski w przerwie dokonał kilku zmian. W bramce Mariana Szeję zmienił Hubert Kostka, Zygmunt Maszczyk swojego klubowego partnera Bulę, a Szymanowskiego również Wiślak - Tadeusz Polak.
Zdaniem obserwatorów najlepsi wśród Polaków byli Gorgoń i Banaś, a w drugiej połowie podobał się Szołtysik. Za pracowitość chwalono Jarosika, nie sprawił zawodu również Maszczyk, który pokazał się dopiero po przerwie. O ile pisano o przeciętnej postawie kadry Górskiego, to ekipa Chemie okazała się jeszcze słabszą drużyną. Najbardziej podobał się pomocnik Vogel oraz zdobywca gola Bolssen.
Mecz zakończył się wygraną Polski 3:2 - w 79 minucie na 3:1 podwyższył Jarosik, ale na minutę przed końcowym gwizdkiem arbitra goście zdobywają kontaktową bramkę po rzucie karnym egzekwowanym przez Nowota.
Dwa tygodnie później Polska w nieoficjalnym spotkaniu pokonała NRD 1:0, a w Bułgarii przegrała 1:3 po pamiętnym latami "występie" rumuńskiego arbitra Padureanu. Udany rewanż w kraju przy niepowodzeniu Bułgarów w Hiszpanii oznaczał awans na turniej olimpijski. Tam w kadrze, w porównaniu z wałbrzyskim meczem, pojawili się m.in. Gadocha, Lato, Marx,Kraska, Szymczak czy Gut. 5:1 z Kolumbią, 4:0 z Ghaną i 2:1 z NRD oznaczało awans do drugiej rundy. Tam po remisie z Danią 1:1 przyszły wygrane z ZSRR 2:1 i Maroko 5:0 co oznaczało występ na Stadionie Olimpijskim w Monachium 10 września 1972 roku. 2:1 po dwóch trafieniach Kazimierza Deyny dał nam złoty medal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz