Ze względu na
francuskie EURO polska ekstraklasa już w połowie maja zakończyła ligowe granie.
Zarówno tytuł mistrzowski jak i krajowy puchar przypadł świętującej stulecie
istnienie Legii Warszawa. Co by nie pisać na temat stylu w jakim wywalczony
został tytuł mistrzowski podopieczni Czerczesowa zdominowali ligę – strzelili
najwięcej bramek, stracili najmniej, a postacią numer 1 nie tylko zespołu, ale
całych rozgrywek był Węgier Nemanja Nikolić – król strzelców z 28 trafieniami w
37 występach. Rewelacją całego sezonu był Piast Gliwice, który jesienią
zadziwił piłkarską Polskę skuteczną grą. Sezon życia w bramce rozgrywał Jakub
Szmatuła, Patrik Mraz – zapamiętany z afery alkoholowej w Śląsku Wrocław –
został wybrany najlepszym obrońcą sezonu, głównie za kilkanaście asyst,
rozgrywającego Kamila Vaćka chciałoby większość drużyn, a w międzynarodowym
towarzystwie udanie rozwijają się talenty Bartosza Szeligi i najmłodszego
kapitana w lidze Radosława Murawskiego.
Paweł Żyra przed szansą gry w europejskich pucharach [foto:zaglebie.com] |
Kapitalna gra na finiszu rozgrywek
wywindowała na najniższe podium Zagłębie Lubin. Wiosną zespół lawirował na
krawędzi stref mistrzowskiej i spadkowej, a gdy dwa pierwsze dodatkowe mecze
zakończyły się porażkami większość fachowców przypisało podopiecznym Piotra
Stokowca ósme miejsce. Miedziowi ostatnie 5 meczów wygrali, w tym bezdyskusyjne
2:0 z Legią i zakończyli rozgrywki na trzecim miejscu. Swoją cegiełkę do tego
sukcesu dorzucił wałbrzyszanin Paweł Żyra – rocznik 1998. Kadrowicz swojego
rocznika jesienią dostał szansę debiutu w I zespole – najpierw debiut w meczu
pucharowym, a potem ławka w Bielsku-Białej i wreszcie w Kielcach premierowy
występ zmieniając Krzysztofa Janusa w 90 minucie gry. Później bilans
ekstraklasowy Pawła wyglądał następująco:
d. Jagiellonia (0:2) wszedł
w 71 min.
d. Termalica (2:0) zmieniony
w 87 min.
w. Lech (0:2) – ławka
rezerwowych
d. Górnik Zabrze (2:4) –
wszedł w 63 min.
Piłkarską wiosnę w ligowym
wydaniu Żyra rozpoczął od gry w … Centralnej Lidze Juniorów. Gościł na
zgrupowaniu kadry, grał w trzecioligowych rezerwach, a do I zespołu wrócił dopiero w maju, gdzie podczas ostatnich
meczów (w Szczecinie, u siebie z Lechem i w Gliwicach) siedział na ławce
rezerwowych. Ogółem statystyki w sezonie przedstawiają się następująco:
4 mecze, 1 w pierwszym
składzie, 3 z ławki, 144 minuty na boisku, 4 oddane strzały (3 prawą, 1 lewą
nogą), 2 dryblingi (0,5/mecz), 6 pojedynków powietrznych (0,3/mecz – 17%
wygranych), 115 kontaktów z piłką, 43 stracone piłki (10,8/mecz – 37% strat), 6
razy faulowany, 11 wygranych piłek.
W europejskich pucharach
zagra pierwszy raz (nie licząc rozgrywek Pucharu Lata i Intertoto) Cracovia,
która zimą gościła w Wałbrzychu i przegrała sparing z trzecioligowym Górnikiem
Wałbrzych. Wałbrzyszanie osiągnęli największy sukces w tym roku, a Pasy, mimo
pożegnania najskuteczniejszego jesienią łotewskiego snajpera Denissa Rakelsa, a
później kontuzji czołowego defensywnego pomocnika ligi Damiana Dąbrowskiego
osiągnęli największy sukces od 1949 roku, kiedy zdobyli wicemistrzostwo kraju.
Gole Oleksego w meczach z Zabrzem - dozgonny szacunek u chorzowskich kibiców [foto:niebiescy forum] |
Największym przegranym
sezonu jest niewątpliwie poznański Lech, który nie tylko nie obronił tytułu
mistrzowskiego, ale nie zakwalifikował się do europejskich pucharów finiszując
dopiero na siódmym miejscu. Przegrał również finał Pucharu Polski, co jeszcze w
ub.roku byłoby przepustką do pucharów. W finałowej rozgrywce w grupie
mistrzowskiej gorszy był jedynie chorzowski Ruch – w 7 meczach dwa remisy i 5
porażek. O drużynie głośno było głównie z powodu kłopotów finansowych, które
odłożone zostały dzięki 18-milionowej pożyczce z miasta. W ekipie Niebieskich
mieliśmy dwa akcenty wałbrzyskie. 22-letni Miłosz Trojak, potężny, bo mierzący
191 cm, defensywny pomocnik wciąż czeka na ligowy debiut, choć w zimowych
sparingach był próbowany w pierwszej drużynie. Waldemar Fornalik czterokrotnie
(3 razy jesienią i wiosną w przedostatniej kolejce przeciwko Piastowi Gliwice
0:3) zaprosił go do meczowej kadry. Poza tym Miłosz regularnie grywa w
trzecioligowych rezerwach. Zgoła odmienną pozycję w drużynie ma Paweł Oleksy.
25-letni lewy obrońca w zakończonym sezonie 22 razy wybiegł na murawę (tylko
raz z ławki) i zdobył 4 gole – dwa dla Ruchu i dwa dla rywali. Oba gole dla
chorzowian strzelił w najważniejszych meczach sezonu – przeciwko zabrskiemu
Górnikowi, natomiast wiosną zaskoczył Matuśa Putnocky’ego w Warszawie (0:2) i
Lubinie (1:4). Pod koniec kwietnia już na początku meczu z Cracovią doznał
kolejnej kontuzji, która wyeliminowała z gry do końca sezonu. Podczas 1898
minut spędzonych na boisku zaliczył również jedną asystę, oddal 8 strzałów (2
prawą nogą /1 gol/, 2 lewą nogą, 4 głową /1 gol/), 12 dryblingów (skuteczność
blisko 17%), 40/81 wygranych pojedynków powietrznych, 1094 kontaktów z piłką,
331 strat (30%), 8 razy był faulowany.
W grupie spadkowej
niespodziewanie znalazły się ekipy, które sezon rozpoczynały grą w europejskich
pucharach (Jagiellonia, Śląsk), mało kto się spodziewał w tym gronie
krakowskiej Wisły. Całe trio przez sezon przeżywało wzloty i upadki, ale
ostatecznie szczęśliwy koniec w górnej części tej grupy pozwala z optymizmem
patrzeć w przyszłość. W Krakowie niewiele dała zmiana trenera w grudniu, gdy za
sterami zasiadł Tadeusz Pawłowski. Były ligowy napastnik m.in. Zagłębia
Wałbrzych i Śląska, oczami wyobraźni widział Białą Gwiazdę bijącą się o
puchary, a tymczasem jego misję zarząd klubu zakończył po 3 meczach (0:1 we
Wrocławiu, 1:1 u siebie z Łęczną, 1:2 z Podbeskidziem w Krakowie). Pożar
dopiero ugasił Dariusz Wdowczyk, który podczas swojej kadencji nie tylko wyrwał
zespół ze spadkowej strefy, ale finiszował na 9.miejscu ponosząc podczas tego okresu
zaledwie jedną porażkę. W Wiśle wylądował najskuteczniejszy trzecioligowiec
21-letni Krzysztof Drzazga z Polkowic, który w 7 epizodach ekstraklasowych nie
zdobył bramki, ale za to imponował skutecznością w trzecioligowych rezerwach (w
3 kolejnych meczach strzelił łącznie 6 bramek!).
Za plecami Wisły uplasował
się Śląsk, gdzie sezon rozpoczął Tadeusz Pawłowski, którego w grudniu
urlopowano, a szansę otrzymał Grzegorz Kowalski. Obecny szkoleniowiec Ślęzy, a
w przeszłości trener m.in. KP/Górnik SSA Wałbrzych, zadebiutował jako opiekun
ekstraklasowej drużyny w mikołajki w Gdańsku meczem z Lechią (0:1), który
okazał się zarazem ostatnim, bo zluzował go Romuald Szukiełowicz. Popularny
Szukieł rozpoczął pracę od 3 zwycięstw, ale później przyszła seria 4 meczów bez
wygranej (w tym 3 porażki) i czwartym szkoleniowcem Śląska w sezonie został
Mariusz Rumak. Za jego kadencji wrocławianie, podobnie jak Wisła, opuściła
strefę spadkową, finiszowała na solidnym 9.miejscu ponosząc w tym czasie
zaledwie jedną porażkę (1:2 w Zabrzu). Wałbrzyszanin Michał Bartkowiak grywał w
ekstraklasie jedynie jesienią i za kadencji Pawłowskiego. Szukiełowicz dał mu
szansę jedynie w pucharowym meczu z Zawiszą (1:2) w połowie grudnia. Mariusz
Rumak z kolei zaledwie raz dołączył Michała do meczowej kadry (kwietniowy mecz
z Jagiellonią – który przesiedział na ławce rezerwowych). Oprócz leczenia
kontuzji Bartkowiak wiosną’16 grywał albo w trzecioligowych rezerwach lub w
Centralnej Lidze Juniorów, gdzie przez dłuższy czas Śląskowi zaglądało w oczy
widmo spadku. Statystyki 19-latka w minionym sezonie:
10 meczów (0 pełnych, 1 w
wyjściowej jedenastce), 230 minut gry, 1 bramka, 7 strzałów (5 prawą nogą /1
gol/, 1 lewą, 1 głową, 3 strzały zza pola karnego), 2 dryblingi, 7 powietrznych
pojedynków (1 wygrany-14%), 108 kontaktów z piłką, 45 straconych piłek (42% strat),
5 razy faulowany. Co ciekawe Bartkowiak grał rzadko, ale kiedy się pojawiał na murawie to zbierał dobre recenzje - dowodem tego jest fakt, że wg Piłki Nożnej lepszą średnią ocenę za występy zebrał tylko jeden gracz WKS - bramkarz Abramowicz.
Jagiellonia zapamiętana
zostanie głównie z epizodów poza sportowych – teatrzyk Drągowskiego w Gdańsku,
gdzie padł niczym rażony piorunem po rzuceniu zapalniczką z trybun, kłótnią
trenera Probierza w białostockimi kibicami i najszybsza „wędka” w sezonie –
Brazylijczyk Alvarino w meczu w Kielcach z Koroną został zmieniony już po
kwadransie!
Korona Kielce – faworyt
„ekspertów” do spadków nr 1, a mimo to zespół zaliczył rekordową passę 12
meczów bez porażki, którą przerwała przegrana w ostatnim meczu z Jagiellonią
1:3. Aż 16 goli strzelił Hiszpan Airam Cabrera- mimo, że zmarnował dwie
jedenastki- najprawdopodobniej zmieni klub na lepszy i to niekoniecznie w
Polsce.Termalica Bruk-Bet Nieciecza zapisała się w historii nie tylko ograniem Legii 3:0, ale frekwencją większą niż ilość mieszkańców w samej wsi!
3 lata temu Mateusz Szczepaniak grał jeszcze przeciwko Górnikowi Wałbrzych w 2.lidze [foto: kspolkowice.pl] |
Po raz trzeci ekstraklasę opuszcza Górnik Zabrze, którego na początku sezonu prowadził Robert Warzycha, w przeszłości pomocnik również wałbrzyskiego Górnika. Jeden remis w 4 meczach oznaczało zwolnienie Warzychy, ale czas pokazał, że jego zmiennicy nie potrafili poprawić sytuacji klubu. Paradoksalnie, mimo beznadziejnej gry zabrzanie mogli się utrzymać w lidze - wystarczyło wygrać w ostatniej kolejce w Niecieczy. A tam remis, po meczu połajanki rozgoryczonych fanów, łzy, nerwy, ale degradacja stała się faktem. W okresie rozliczeń padły pod adresem Warzychy oskarżenia, że był przez zarząd przepłacany. Z kolei ci zachowujący trzeźwość umysłu zauważają, że pan Robert nie miał co liczyć na transfery, takie jak choćby miał jego następca Leszek Ojrzyński. Słaba kadra bez wzmocnień nie dawała efektów, z kolei Ojrzyński, który z czasem wsparł sztab szkoleniowy innym wałbrzyskim łącznikiem Jerzym Cyrakiem, mógł liczyć na sprowadzenie swoich wybrańców, którzy z kolei z hukiem zostali wyrzuceni przez kończącego sezon trenera Żurka. Trzech opłacanych trenerów, kilkudziesięciu piłkarzy na kontraktach - taki obraz z Zabrza przedstawia chaos organizacyjny. Czy banicja w I lidze potrwa tylko sezon?
Witam. Całkiem niedawno zauważyłem w tym internetowym gąszczu to miejsce... Ciekawie prowadzony blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam do odwiedzin strony, na której wraz z kilkoma innymi osobami piszemy o futbolu: http://slowfoot.pl/. Pozdrawiam, Paweł.