Dokładnie 12 miesięcy temu z wałbrzyskim Górnikiem żegnał się Patryk Janiczak. Wychowanek lubińskiego Zagłębia w seniorskiej piłce zadebiutował w trzecioligowej Bielawiance, gdzie w lipcu 2013 trafił do drugoligowego Górnika. Przy Ratuszowej przypadła mu rola zmiennika Damiana Jaroszewskiego, ale nadmiar kartek, a przede wszystkim kontuzje popularnego Jogiego spowodowały, że w lidze pokazał się w końcu Patryk. Dodatkowym handicapem był wiek,bowiem traktowany był jako młodzieżowiec. W 15 spotkaniach puścił bramek 20 bramek - zaczynał od wysokiego C,czyli zachowania czystego konta przez 255 minut, co wśród bramkarzy wałbrzyskiego klubu jest swoistym rekordem. Jesienią 2014 roku nie miał łatwego zadania, bowiem oprócz równorzędnego zmiennika brakowało wsparcia od kolegów z obrony.
Od wiosny bronił barw czwartoligowego BKS Bobrzanie Bolesławiec, który finiszował na wysokiej piątej pozycji. Rywalizacja toczyła się pod dyktando Miedzi II Legnica i KS Polkowice, które lały rywali jak chciały, a BKS został wyprzedzony jeszcze przez Sokół Wielka Lipa oraz Orkan Szczedrzykowice. Już pod koniec sezonu z Bolesławca zaczęły dochodzić niepokojące wieści, które znalazły potwierdzenie latem. Z powodów finansowych odeszło kilku doświadczonych zawodników, co znalazło odzwierciedlenie w wynikach Bobrzan - jesień zakończona na ostatnim miejscu w 17 meczach zaledwie jeden remis i 16 porażek! Patryk Janiczak wraz z 19-letnim Michałem Kapuszem latem przeszli do KP Brzeg Dolny, gdzie .... trafili z przysłowiowego deszczu pod rynnę. Nie chodzi o wyniki sportowe, ale i narastające kłopoty organizacyjne.
Trener KP Piotr Bolkowski musiał zbudować całkiem nowy zespół nie biorąc pod uwagę nazwisk takich jak bramkarz Hornik, obrońcy Horwat, Mądrzejewski, Szczur, Pawełek, pomocnicy Małecki, Majbroda, napastnicy Wałęga, czy Żbik. W ich miejsce przyszli juniorzy, gracze z głębokich rezerw Śląska i Zagłębia Lubin oraz wspomniany duet z Bolesławca. Sportowo zakończyło się dramatycznie: 1 zwycięstwo odniesione nad Stilonem Gorzów, 5 remisów i 13 porażek. Gorzej w lidze radził sobie jedynie beniaminek z Lubska, który rozegrał jednak 1 mecz mniej. Janiczak sezon rozpoczął tak jak ... w Górniku Wałbrzych ! W Świdnicy, jak i w następnym meczu przeciwko macierzystemu zespołowi z Lubina zachował czyste konto. Później w 11 meczach puścił 28 bramek, w tym po 5 w Polkowicach i przy Oporowskiej we Wrocławiu ze Śląskiem II. Z pewnością więcej miałby rozegrany mecz, gdyby nie kontuzja oraz wypadek samochodowy. W tym czasie bronił Maciej Szaciłło, który już w trakcie rundy opuścił zespół.
Oprócz mizernych wyników sportowych w klubie coraz bardziej dotkliwie odczuwano brak gotówki. Z tego powodu powstały zaległości w płatnościach dla piłkarzy, spadła frekwencja na treningach, a apogeum przyszło przed ostatnim meczem w Lubinie, na który po prostu piłkarze się nie zebrali! Jak donosi w ostatnim numerze Słowo Sportowe już mecz KP w Wałbrzychu był poważnie zagrożony. Piłkarze wymusili wręcz na zarządzie zapewnienie na papierze, że po rundzie jesiennej będą oni wolnymi zawodnikami, a w zamian zrzekną się zaległych pieniędzy. Jedynym, który wyłamał się z tego układu był ... Patryk Janiczak, który wprost powiedział, że chce odzyskać swoje pieniądze. W porównaniu z pozostałymi kolegami miał po swojej stronie niebagatelny atutu - był po prostu jedynym bramkarzem w drużynie, a do protokołu meczowego w roli jego zmiennika był wpisywany pro forma 41-letni Mariusz Bołdyn. Po rundzie większość piłkarzy deklarowało odejście z drużyny,do której mieli nawet dokładać płacąc za dojazdy na mecze z własnej kieszeni. Patrykiem ponoć zainteresowana jest wrocławska Ślęza. Co ciekawe, jak podaje Słowo Sportowe, może na tym, skorzystać również Górnik Wałbrzych, który interesuje się najskuteczniejszym strzelcem z Dolnego Brzegu Patrykiem Bobkiewiczem (1995, 6 goli) zapraszając go na styczniowe treningi. Jemu ofertę również złożyła czołowa drużyna 4.ligi Sokół Wielka Lipa. Będąc przy wątku Górnika, to jak podają portal jg24.pl oraz Słowo Sportowe dobre wrażenie w grudniowym test-meczu pozostawił po sobie Krzysztof Pieśkiewicz (1996, Włókniarz Leśna) z jeleniogórskiej okręgówki.
Plotkując dalej o transferach do Górnika - redaktor Skiba pisał o Brazylijczykach i jakimś studencie Hiszpanie. Autor strony coś wie na ten temat, czy tez redaktor Skiba wysysa wieści z kciuka?
OdpowiedzUsuńSparing rozegrany został z drużyną, którą tworzyli młodzi, zdolni (?), zagraniczni zawodnicy będący pod opieką agencji menedżerskiej. O tym czy ktoś wpadł w oko szkoleniowcom to już pytanie do klubu.
OdpowiedzUsuń