Paweł Żyra trzeci w lewej |
Zarówno piątkowe jak i sobotnie oraz niedzielne spotkania miały oprawę mikołajkową. Prawdziwym prezentem z tej okazji był debiut na ekstraklasowej ławce trenerskiej dla Grzegorza Kowalskiego. Popularny Kowal w Wałbrzychu pracował na początku swojej pracy szkoleniowej. Jako piłkarz pamiętany głównie z solidnej gry w Ślęzie Wrocław, gdzie rozpoczął samodzielną pracę trenerską. Wcześniej był m.in. asystentem trenera Wilka w Śląsku. W wieku 34 lat objął drugoligowy KP Wałbrzych, który w trakcie jego kadencji zmienił nazwę na Górnik SSA. Wałbrzyski zespół był jedną z rewelacji na zapleczu ekstraklasy, grał ofensywnie, ciekawie dla oka. Do tej pory pod Chełmcem nie doczekano się gry w tak wysokiej lidze i tak dobrze grającego. Jednym z małych sukcesów ówczesnych czasów była wygrana w derbowym pojedynku ze Śląskiem Wrocław 1:0, co dla renomowanego rywala oznaczało pożegnanie z marzeniami o powrocie do 1.ligi. Po sezonie Górnik wycofał się z rozgrywek, a Grzegorz Kowalski objął zespół Śląska, gdzie jednak nie dane mu było prowadzić jedynie do grudnia'98. Marną pociechą był fakt, że zastąpił go były selekcjoner Wojciech Łazarek. Później ponownie zawitał na Oporowską w sezonie 2003/04,kiedy WKS grał już w trzeciej lidze. Nie dość, że nie udało mu się awansować, to i samodzielnie próbował korumpować arbitrów. Po latach udowodniono mu ustawienie 8 meczów, ukarano dwoma latami więzienia w zawieszeniu na trzy oraz 10 000 złotych grzywny - wyrok się już zatarł. W swojej karierze szkoleniowej prowadził m.in. Polar Wrocław, Inkopax Wrocław, Miedź Legnica, Lechię Zielona Góra,GKP Gorzów, MKS Kluczbork czy Ślęzę Wrocław. Ponadto wprowadził reprezentację Dolnego Śląska do Regions Cup. Wśród kibiców Śląska Kowalski funkcjonował w ostatnich latach jako ten, który przekonał Waldemara Sobotę na przeprowadzkę z Kluczborka do Wrocławia.
Śląsk tej jesieni mocno rozczarowuje. Oprócz organizacyjnych kłopotów (brak sponsorów, słaby marketing, obniżająca się frekwencja) doszły dramatyczne wręcz wyniki. Trener Tadeusz Pawłowski cieszył się dużym zaufaniem zarządu, ale z czasem zaczęto przeprowadzać coraz bardziej niezrozumiałe zmiany. Najpierw wymieniono Pawłowskiemu współpracowników, do sztabu szkoleniowego dołączyli Sztylka i wspomniany Kowalski, który z powodzeniem prowadził od marca 2012 wrocławską Ślęzę. Ten triumwirat prowadził w 3 spotkaniach Śląska, które nie przyniosły wymiernych efektów (dwa remisy). Martwił przede wszystkim styl,oparty głównie na destrukcji. Gwoździem do trumny okazał się mecz w Niecieczy, gdzie wrocławianie zremisowali na własne życzenie: prowadzili 1:0, potem Paixao z Kiełbem ośmieszyli się paląc sytuację 2 x 1 z bramkarzem gospodarzy, wreszcie niepotrzebne wyjście z bramki Pawełka zakończone faulem (i kontuzją bramkarza), po którym padła wyrównująca bramka.
Pamiątkowe zdjęcie Kowalskiego z Gdańska |
Sam Kowalski przed kamerami zapowiadał, że jedynie zastępuje urlopowanego Pawłowskiego. Bomba wybuchła dzień po gdańskim blamażu - nowym trenerem Śląska zostaje Romuald Szukiełowicz. I jak tu wierzyć w informacje o urlopowaniu Pawłowskiego? Po co Kowalski prowadził zespół zaledwie przez jeden mecz? Na te pytania nie znają odpowiedzi najzagorzalsi kibice Śląska, którzy uważają, że zespół jest coraz bliżej degradacji.
Tymczasem skoro Śląsk zwolnił Kowalskiego to rozwiąże się problem w Ślęzie, gdzie zastanawiano się nad nowym trenerem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz