środa, 10 czerwca 2015

Czas rozliczeń za spadek

Sezon zakończony, więc czas zacząć rozliczać.
Anatomię spadku próbował przedstawić na swoim portalu redaktor Bogdan Skiba. Dziennikarz, do którego można mieć sporo pretensji co do rzetelności relacji meczowych, udowodnił, że dobro klubu leży mu na sercu. Artykuł „Dlaczego Górnik spadł?” powstawał nieco na raty, bowiem we wtorkowe przedpołudnie mogliśmy najpierw część poświęconą głównie stronie sportowej, a po kilku godzinach doszła „część organizacyjna”. Trzeba uczciwie oddać autorowi, że większość wniosków jest bardzo trafnych.  Zwłaszcza dotyczących organizacji klubu. Polecam poczytać.
Tuż po meczu z Okocimskim Brzesko doszło do spotkania zespołu Górnika z władzami klubu i miasta. Optymistyczne wieści to przede wszystkim chęć dalszego wspierania drużyny, plany powrotu do drugiej ligi. Minus to ciągnące się długi, niezbyt pewna wizja budowy marki piłkarskiego Górnika Wałbrzych.
Kogo więc można winić za obecny spadek? Nie ma jednego winnego, jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: Dlaczego Górnik opuszcza drugą ligę?
ZARZĄD
Przed minionym już sezonem prezesem został Tomasz Jakacki, człowiek z wałbrzyskiej strefy przemysłowej z sukcesami w sferze biznesowej, ale bez doświadczenia w tematyce sportowej.  Długo było i raczej będzie mu wypominane przedsezonowe zapowiadanie czwartego miejsca. Z jednej strony zapewnił drużynie dobre warunki do przygotowania się do obu rund, trenerzy Polak i Cyrak mieli wolną rękę w doborze zawodników, a jedynym ograniczeniem były środki finansowe. Być może właśnie danie zbyt dużej swobody szkoleniowcom spowodowało tragedię na koniec sezonu? Być może już zimą, wzorem Rozwoju Katowice (Kamil Kosowski) trzeba było zorganizować konkurs, wybrać odpowiednią osobę na stanowisko dyrektora ds. sportowych? Kadra I zespołu była bardzo szeroka, ale ilość nie przeszła w jakość. Kłania się również brak drużyny rezerw, gdzie mogliby utrzymywać rytm meczowy rezerwowi w drugiej lidze, ogrywać się juniorzy. Na współpracę z klubem narzekają kluby z dawnego województwa wałbrzyskiego, którzy tak jak Lechia Dzierżoniów upominała się długi czas na rozliczenie za transfer Kamila Śmiałowskiego. Z klubem współpracują ponoć skauci, którzy pojawiali się na trzecioligowych boiskach – a Górnik sprawdza anonimowych graczy typu Koza z Kątów Wrocławskich czy Uszczyk z Żarowa. Teraz sposobiący się do barażów o 1.ligę Raków Częstochowa testuje duet z Bielawianki Adrian Niewiadomski (1996) i obrońca Łukasz Łużny (1995, swego czasu w rezerwach Widzewa), czy staną się one „wyrzutem sumienia”, tak jak Krzysztof Piątek – swego czasu testowany w Wałbrzychu, dziś napastnik ekstraklasowego Zagłębia Lubin, reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski?
Prezes Tomasz Jakacki
Są oczywiście plany utworzenia klas sportowych, powołania rezerw, poprawy współpracy z klubami z regionu. Za tym jednak muszą iść konkretne działania, wsparte podstawami finansowymi, a klub jest zadłużony na 300-400 tysięcy. Po spadku środki do dyspozycji będą mniejsze, bo po pierwsze trzeba spłacić długi, po drugie niektórzy sponsorzy ograniczą środki. A nowych dobrodziejów nie widać.Plan naprawczy obejmuje dwa, trzy lata, jak i również przewiduje powrót za rok na szczebel centralny na 70-lecie klubu. Czy to się uda, czy są to tylko papierowe plany?
W klubie kuleje marketing. O stronie internetowej i polityce informacyjnej można pisać godzinami i byłyby to głównie narzekania. Ogólnie – brak. Czemu strona klubowa nie może korzystać z silnika internetowego futbolowo.pl, wziąć przykład choćby z koleżanek z boiska, które awansowały do ekstraklasy? W tej kwestii, czy też prowadzenia sklepu z pamiątkami, gadżetami klubowymi brak dialogu z kibicami czy też z zaprzyjaźnioną PWSZ. Czemu studenci w ramach praktyki, stażu nie mogli by ogarnąć spraw związanych z marketingiem, stronami internetowymi? Współpraca z wałbrzyskimi mediami, portalami i związanymi z nimi gazetami, telewizją to wciąż niewykorzystane pole dla ewentualnych reklamodawców – zdjęcia, krótkie video relacje z meczów na tle banerów, można wymieniać tak długo. A za tym idą korzyści finansowe jak i wizerunkowe, które mogą zaprocentować w przyszłości.
TRENERZY
Piotr Przerywacz i Andrzej Polak
Andrzej Polak – według większości kibiców główny winowajca tegorocznego spadku. Ale czy rzeczywiście jest on winnym? Gdy objął wiosną 2014 zespół po Macieju Jaworskim nie zmienił nic w ustawieniu zespołu. Ograł Raków i Wartę na wyjeździe i utrzymał zespół. Zwrócił uwagę na panujące zwyczaje w drużynie i potrzebie świeżej krwi (słynna wśród komentujących klubokawiarnia). Latem dostał kredyt zaufania w postaci możliwości przeprowadzenia transferów. Faktem jest, że Górnik opuścili Zinke, Bartkowiak i Wojtarowicz – podstawowi zawodnicy, których trudno było zastąpić. Polak postawił na zawodników sobie już znanych (Filipe, Szepeta), bądź młodych, niedoświadczonych, niegrających jeszcze na tym szczeblu (Mańkowski, Cichocki). Do tego doszedł Orłowski oraz szukający klubu Tyktor. Wyniki letnich sparingów, a przede wszystkim prezentowany styl już budził wątpliwości. Zespół nie miał charakteru, tracił bramki po prostych indywidualnych błędach. Do tego doszła kontuzja Jaroszewskiego, a na konto jego zmiennika Janiczaka można zapisać kilka bramek. Szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski, kolejne porażki zaczęły irytować. Drużyna miała problem ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych, co przekładało się na zerowe konto po stronie zdobytych bramek. Dopiero w 4 kolejce Adrian Moszyk zdobył bramkę (1:2 w Katowicach), w meczu, gdzie fragmentami gra wyglądała dobrze. Ale potem przyjechał na Ratuszową Nadwiślan Góra, który odnosi historyczne premierowe zwycięstwo w lidze 3:2, grając w 10 strzelając bramkę w doliczonym czasie gry. Po tym trener sam złożył dymisję, jeszcze nie przyjętą przez zarząd. Po następnym przegranym meczu Andrzej Polak pożegnał się z klubem po 6 meczach, w których zdobył zaledwie punkt. Warto dodać, że mimo beznadziejnego dorobku Polak nie bał się mówić wprost o braku trenera bramkarzy, o błędach popełnianych przez piłkarzy (problem z przesuwaniem formacji przeciwnika), a i o jego treningach sami piłkarze mówili jako ciekawe, interesujące w porównaniu z poprzednikiem.
O epizodzie Piotra Przerywacza nie ma co wspominać, a nowym szkoleniowcem został Jerzy Cyrak – były junior Górnika, odnoszący sukcesy z juniorami Amiki Wronki, Lecha Poznań, znany jako asystent Mariusza Rumaka właśnie w Kolejorzu.
Jerzy Cyrak
Pierwsza samodzielna praca z I zespołem seniorów nie przyniosła sukcesu. Jesienią wciąż trwał marazm, choć w końcu zespół zaczął punktować. Odsunął od zespołu Szepetę, a dołączył Bronisławskiego. Jesienne niepowodzenia miały jednak alibi w postaci Polaka. Zimą znowu doszło do małej rewolucji: odeszli Szepeta, Mańkowski, Felipe, Rytko, Orzech, Janiczak, Gawlik, Moszyk, a w ich miejsce przyszło aż 3 bramkarzy (Derbisz, Musin, Czapla), obronę wzmocnił Stolarczyk, a linię ofensywną duet mający za sobą grę w 1.lidze Lenkiewicz z Figlem. Zespół zaczął grać trójką defensorów, rewelacją rundy okrzyknięty został Rafał Figiel – motor napędowy akcji ofensywnych. Mimo, że przyszły kolejne domowe zwycięstwa, aż do końca sezonu nie udało się przerwać wyjazdowej niemocy. O wiele lepsza gra wiosną nie przełożyła się na poprawę lokaty w tabeli – zarówno po jesieni jak i na mecie sezonu Górnik w tabeli wyprzedził jedynie Limanovię.
Na pewno Jerzy Cyrak urozmaicił zajęcia treningowe, zwłaszcza, że w międzyczasie zaliczył staż w Holandii. Cieniem na jego pracę jest fakt, który ujawnił nie tak dawno prezes Tomasz Jakacki. Otóż Cyrak nie był zainteresowany przedłużeniem obowiązującej do końca sezonu umowy. Tłumaczył innymi planami zawodowymi i nawet utrzymanie nie miałoby wpływu na decyzję. Czy traktujący pracę z piłkarzami Górnika jako tymczasową mógł wycisnąć więcej z zespołu? Czy był odpowiednio zdeterminowany? Trudno powiedzieć. W posezonowej krótkiej wypowiedzi dla skibasport.pl Jerzy Cyrak głównie mówi o problemach organizacyjnych z jakimi musiał borykać się zespół, a może by tak uderzyć się pierś? Dobry motywator poradziłby sobie w o wiele gorszych warunkach – vide Ojrzyński w Koronie czy wcześniej Stokowiec w Polonii Warszawa. Cyrak miał do przepracowania całą zimę, zgrupowanie w Wągrowcu, gdzie zamiast już zgrywać zespół, wciąż testowano nowych zawodników. Również meczowe wybory personalne były niekiedy kontrowersyjne – zbytnie zaufanie Musinowi i Lenkiewiczowi, których pożegnano bez żalu i za kilka miesięcy o nich nikt nie będzie pamiętał. Uparte trzymanie się schematycznego ustawienia szybko zostało rozszyfrowane przez rywali. Czemu częściej w środku pola nie grał Michał Oświęcimka, często zawodzący na boku? Czy Kamil Śmiałowski faktycznie był gorszy od Damiana Lenkiewicza? Kto w końcu jest lepszy wśród młodzieżowych defensorów: Cichocki czy Stolarczyk? Do tego wypowiedzi typu: zmieniłem zmianę po podpowiedzi asystenta Przerywacza - czemu sam nie potrafi dobrze ocenić wydarzeń boiskowych?
Jerzy Cyrak zapewnił Jakackiego, że ma inne plany zawodowe – licencja uprawnia go do pracy z seniorami wyższych lig, tylko czy z taką wizytówką, na jaką zapracował w Wałbrzychu szybko znajdzie pracodawcę?
ZAWODNICY
Górnik spadł, bo był jedną z najsłabszych piłkarsko drużyn. Już wiosna minionego sezonu pokazała, że większość zawodników związanych przez lata z Górnikiem nie jest gwarantem walki o czołowe miejsca. Jedni, jak Jaroszewski, Wepa, G.Michalak, od pewnego czasu stoją futbolowo w miejscu, a nawet cofają się, czyniąc coraz więcej błędów, drudzy (D.Michalak, Sawicki, Oświęcimka, Śmiałowski) wiekowo wchodzą w najlepszy piłkarsko okres, ale prócz co najwyżej solidnej gry mogą zaoferować wahania formy. Do tego dochodzą nabytki, którzy w zdecydowanej większości zawiedli. W bramce Derbiszowi zawdzięcza Raków komplet punktów - kto wie, czy akurat ta puszczona z 40 metrów bramka nie zadecyduje o awansie częstochowian? Musin obronił karnego w Pruszkowie, ale przy dośrodkowaniach był niepewny i swoimi interwencjami nie dodawał pewności obrońcom. Czapla wskoczył do bramki w końcówce sezonu, kiedy było już praktycznie pozamiatane, nic nie zawalił, wciąż młody, ale czy po odejściu Cyraka zostanie?
Obrońcy - Cichocki solidny, tylko i może aż. Większej wtopy nie zaliczył, ale spektakularnego występu na plus również nie. Stolarczyk miał niezły początek, ale później grał coraz słabiej,a gdy usiadł na ławce wyraźnie stracił rytm meczowy i jego powroty do składu (Niepołomice, mecz z OKS) skutkowały błędami i stratami bramek. Tyktor - najlepiej grający głową, ale mało zwrotny i wolny co przy szybkich napastnikach było wodą na młyn dla przeciwnika. O wiele lepiej grał wiosną, gdy strzelił dwie bramki. Można by było budować w trzeciej lidze defensywę wokół niego. Felipe - jesienne egzotyczne rozczarowanie, przykład tego jak można bazować na opinii sprzed lat. Choć bez większych wpadek (samobój w Stargardzie idzie na konto Janiczaka), ale bez dyspozycji gwarantującej spokój na lewej obronie.
Damian Lenkiewicz - jedno z
największych rozczarowań sezonu
Pomocnicy - Szepeta już przy podpisaniu umowy wzbudzał wątpliwości,32-letni z kilkunastoma zmianami barw ani razu nie zagrał na miarę oczekiwać. Wypracował kilka bramek, głównie dając się sfaulować w polu karnym. Po odejściu Polaka, pozycja w zespole bardzo się osłabiła, aż w końcu odstawiony od I zespołu.Mańkowski robił trochę wiatru, ale od podstawowego zawodnika wymaga się nieco więcej. Dla porównania o wiele lepiej zaprezentował się wiosną Bronisławski. Figiel - najlepszy zimowy nabytek, kandydat na lidera, którego brakowało rok wcześniej oraz w rundzie jesiennej. Lenkiewicz miał być jednym z motorów napędowych w ofensywie, łącznikiem między linią pomocy a atakiem. Tymczasem po jego grze nie było widać ogrania pierwszoligowego, a kibice częściej dopominali się miejscowych graczy zamiast blondwłosego bezproduktywnego gracza.
Napastnik - Orłowski,najskuteczniejszy i wg niektórych najlepszy piłkarz Górnika w minionym sezonie. Po opuszczeniu Nysy Zgorzelec dopiero teraz udało mu się ustrzelić dwucyfrową liczbę bramek.Inna sprawa, że gdyby wykorzystał wszystkie sytuacje to mógłby zakończyć sezon na podium wśród snajperów. Minusem jest fakt, że Orzeł częściej oglądał żółte kartki niż piłkę w siatce po swoich uderzeniach.
Na koniec wyliczanka, co by było gdyby:
2.kolejka- gdyby G.Michalak nie przestrzelił rzutu karnego,Górnik wygrałby na wyjeździe w Limanowej (+2 punkty)
5.kolejka - gdyby nie brak koncentracji,faul Tyktora w 94 min. i gol Nadwiślana po rzucie wolnym dający triumf beniaminkowi (+1 punkt)
11.kolejka -gdyby Orlowski strzelił w Kluczborku przy stanie 0:0, to najprawdopodobniej MKS nie wygrałby tego meczu (+1 punkt)
15.kolejka - gdyby... w Mielcu Bronisławski ma "patelnię" na 1:0,potem Folc strzela z karnego,a po przerwie festiwal kiksów i błędów przy dwóch bramkach Stali i zamiast co najmniej remisu porażka (+1 punkt)
18.kolejka - gdyby Janiczak...kiks Filipe, farfocel Janiczaka i mimo prowadzenia 1:0 Górnik ze Stargardu wraca bez punktu (+1 punkt)
20.kolejka - gdyby Derbisz obronił strzał Pawlusińskiego, to może spod Jasnej Góry Górnik wywiózłby co najmniej punkt (+1 punkt)
22.kolejka - gdyby Orłowski miał lepiej nastawiony celownik i choć raz udałoby mu się pokonać Taudula to Górnik wygrałby w Górze (+2 punkty)
25.kolejka - gdyby Musin nie spał w bramce, a koledzy z obrony przypilnowali bardziej Sekulskiego to może nie byłoby pierwszej wiosennej porażki ze Stalą (+1 punkt)
26.kolejka- gdyby Musin lepiej zachował się przy rzucie wolnym (gol na 0:1),nerwy nie puściły Oświęcimce, który wyleciał z boiska, to może Górnik zremisowałby w Pruszkowie (+1 punkt)
32.kolejka - gdyby w meczu z Mielcem, Orłowski trafił do siatki a nie w słupek,Czapla wybił karnego w bok, a nie przed siebie, a w końcówce główki Tyktora i Smiałowskiego trafiły do siatki... (+1 punkt)
33.kolejka - gdyby z osłabioną Legionovią Figiel z wolnego zamiast poprzeczki trafił do bramki, Orłowski pokonał Smyłka, a w końcówce obrońcy powstrzymali Lewickiego, to Górnik wracałby z kompletem punktów (+2 punkty).
Na podstawie prostego gdybania wychodzi, że do zdobytych 30 punktów śmiało można by dodać 14 punktów. 44 oczka dałoby 11.miejsce. A jeszcze można byłoby wyliczyć bramki stracone po stałych fragmentach gry,które można było uniknąć. Ale to jest tylko gdybanie - liczy się to co w sieci.
CZAS BUBY
Jak mówił Tomasz Jakacki w swoim posezonowym wywiadzie, że 1 lipca poznamy sztab szkoleniowy na 3.ligę oraz drużyny juniorów, to śmiało można było stawiać, że następcą Jerzego Cyraka będzie albo Maciej Jaworski lub Robert Bubnowicz. Ten ostatni nadrobił zaległości w trenerskiej edukacji i jak donosi red. Skiba poprowadzi on piłkarzy Górnika w najbliższym sezonie. Popularny Buba pracę z seniorami zakończył ponad dwa lata temu, potem prowadził juniorów. Póki co nie wiadomo jaki kształt będzie miała kadra zespołu, ale kibice mają nadzieję, że pobyt biało-niebieskich w trzeciej lidze dolnośląsko - lubuskiej będzie tak samo efektowny jak ten za poprzedniej kadencji Bubnowicza, czyli zakończy się awansem.

3 komentarze:

  1. Nie sposób nie zgodzić się z większością tego, co napisał autor w swoim artykule, skoro opisywałem te sprawy od dłuższego czasu. Zgadzam się też, że artykuł Pana Skiby jest bardzo trafny, a zwłaszcza jak opisuje działania dwóch zarządów :) Czy jeden z tych zarządów to ta słynna Klubokawiarnia pozostawiam do oceny czytelnikom. Odniosę się do dwóch "geniuszy", którzy mieli uratować nam II Ligę. Po paru meczach prowadzonych przez Cyraka, pisałem, że to marionetka bez wizji i bez żadnej koncepcji, który miesza składem, bo chyba nie rozpoznaje zawodników. Po tym jak zaczął konsekwentnie wystawiać Musina do bramki, co było sabotażem, nie wytrzymałem i nazwałem go baranem. Teraz jak prezes Jakacki ujawnił, że Cyrak już miesiąc temu oświadczył, że bez- względnie nie pozostanie w Górniku to uważam, że oprócz tego, że jest BARANEM, to jeszcze jest SZMACIARZEM. Bo w końcu po co tu przyszedł ? Skoro przyszedł po to żeby ratować Górnika przed spadkiem, to powinien zająć się tym za co dostawał niemałe pieniądze ( mówi się o 10 tys.) a on wyżalał się nad sprawami organizacyjnymi, a nie nad grą drużyny, która z meczu na mecz grała gorzej i pod jego wodzą poniosła dwie najwyższe porażki w jednym sezonie w II Lidze 4:0 z Kotwicą i 5:0 z Puszczą. Dziwię się Jakackiemu, że jak szmaciarz miesiąc temu oświadczył, że i tak tu nie zostanie, nie wywalił go na zbity łeb. Skoro i tak wyników nie było. Drugi "geniusz" to Figiel, jak go oglądałem w sparingach, napisałem żeby się nie okazało, że Figiel to prawdziwy figiel. Szybko zrobiono z niego Geniusza, Profesora itd. Co prawda zagrał parę niezłych meczy, ile ? Trzy, może cztery, strzelił co prawda 6 bramek, w tym dwie z karnych, których nie wypracował, dwie które dostał piłkę jak na tacy, trzecia bramka w mecz z Siarką i bramka w Sosnowcu wypracowana przez Śmiałowskiego. Dla przykładu- obrońca Tyktor strzelił dwie. W czterech ostatnich meczach grał beznadziejnie, a to co pokazał w ostatnim meczu, że nawet nie chciało mu się wykonywać rzutów wolnych i rożnych, po czym sciągnięto go z boiska,pokazało, że jest bez ambicji następnym SZMACIARZEM . Uważam, że kariera Figla skończy się na rezerwowym w jakiejś II Ligowej drużynie tak jak to miało miejsce w Chrobrym. Czy Bubnowicz poukłada drużynę i będzie miał kim grać, zobaczymy ? Pomimo, że nie jestem zwolennikiem Buby, to uważam, że to w tej chwili najlepszy wybór i życzę mu powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, ale ten Skiba śmiesznie pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie rozliczenia? Przecież nie ma wInnych.... To wszystko to pech był .... Nic innego ! A jak chcemy rozliczać to zacznijmy od sprawy tak banalnej jak ogłoszenie decyzji o dyrektorze sportowym w klubie ( Mówił o tym Jakacki w wywiadzie z marca 2015) - mamy już polowe czerwca i wiadomo cos? NIC ! Makau za to kolejne obietnice prezesa.... O stronie klubu była już mowa. Poświęćmy jej jednak chwile - tam sezon zakończył sie na meczu z Mielce , potem jest czarna dziura i informacja, ze Cyraka już nie ma w klubie.... Dwa przykłady na to jak wyglada "profesjonalizm" w Gorniku.... Z takim profesjonalizmem to miejsce klubu jes w B klasie.....

    OdpowiedzUsuń