Jednym z najbardziej rozpowszechnionych newsów
dotyczących spotkań przedświątecznego weekendu jest występ niejakiego Jairo
Riedewalda. Mistrz Holandii amsterdamski Ajax gościł na boisku Rody Kerkrade. W
zespole gospodarzy cały mecz zaliczył bramkarz Filip Kurto i przez większość
spotkania wraz z kolegami miał duże powody do radości, bowiem Roda po celnym
strzale Henka Dijkhuizena prowadziła 1:0. Niewiele wskazywało, by wynik uległ
zmianie. Na 10 minut przed końcem meczu trener Ajaxu De Boer za kontuzjowanego
Christiana Poulsena wprowadza debiutanta 17-letniego (ur.09.09.1996) Jairo
Riedewalda, który dotychczas zagrał jedynie w UEFA Youth League. Nastolatek w
88’ i 90’ dwukrotnie pokonuje polskiego bramkarza zapewniając zwycięstwo i
utrzymanie fotelu lidera potentatowi z Amsterdamu. Brzmi znajomo? Jak
najbardziej – zwłaszcza, gdy w Wałbrzychu przypomni się pierwszy ligowy mecz
2013 roku. Górnik Wałbrzych po udanej jesieni podejmował Chojniczankę Chojnice,
która w czerwcu będzie świętować awans do 1.ligi. Gospodarzom idzie jak po
przysłowiowej grudzie – już do przerwy grają w debecie po dwóch żółtych
kartkach dla Dominika Radziemskiego. Sytuacja nie poprawia się po wprowadzeniu
debiutujących Michałów – Oświęcimki (powracającego po latach gry poza
Wałbrzychem) i 16-letniego Bartkowiaka. Pod koniec meczu Górnik gra w
dziewiątkę, bo los Radziemskiego podzielił Grzegorz Michalak, a w 89’ z rzutu
karnego gości wyprowadza
|
Gol i asysta z Chojniczanką - debiut marzenie |
Daniel Feruga. To co potem się wydarzyło nie można
racjonalnie wytłumaczyć – w doliczonym czasie gry po akcji dwóch rezerwowych
(podanie Bartkowiaka, strzał Sobczyka) osłabieni wałbrzyszanie wyrównują, a
później Bartkowiak pokonuje Konrada Jałochę i Górnik wygrywa 2:1. Takiego
przebiegu meczu dawno nie widziano i pewnie długo nie będzie się oglądać, a
takiego debiutu, jaki miał Michał należy życzyć każdemu kto gra w piłkę.
Po takiej inauguracji rundy nie było chyba osoby, która
spodziewała się regresu formy wałbrzyszan, którzy po … miesiącu zdobyli kolejną
bramkę i to w przegranym meczu! Po pokonaniu Chojniczanki podopieczni Roberta
Bubnowicza nie potrafili strzelić bramki w 5 kolejnych spotkaniach. Porażkę u
siebie z Bytovią (0:2) można było jeszcze przełknąć, podobnie jak w Kluczborku
(0:2), ale bezbramkowe remisy u siebie ze słabiutkimi zespołami Ruchu
Zdzieszowice i Elany Toruń i klęskę w Turku (0:3) już trudno zrozumieć. Derby w
Polkowicach to pogrom (1:5), a jak się okazało początek maja miał przynieść
gorsze wieści – w Wałbrzychu gospodarzy upokorzył Jarota (0:3), a z Sosnowca
Górnik przywiózł kolejny bagaż z pięcioma bramkami (0:5). Po 9 wiosennych
meczach wałbrzyszanie mieli zaledwie 5 punkty, 3 strzelone bramki! Wtedy
nastąpiło lekkie przesilenie, nastąpiła zmiana trenera – Roberta Bubnowicza
zmienił Maciej Jaworski. Ale „na dzień dobry” u siebie przegrał z przeciętnym
Gryfem (1:2) oraz aspirującym do awansu Energetykiem ROW Rybnik (0:2). Pod
wałbrzyskim zespołem zaczął się palić grunt pod nogami, a widmo degradacji
zaczęło rzeczywiście zaglądać Górnikowi głęboko w oczy. Jaworski próbował
szukać wyjścia z impasu sadzając na ławkę Marcina Morawskiego i Daniela Zinke,
nie wypalił pomysł z juniorem Kamilem Misiakiem. Najważniejszym bodaj wiosennym
meczem dla drużyny prowadzonej przez Jaworskiego był bezbramkowy remis w
Katowicach z Rozwojem – Górnik, po 5 porażkach z rzędu wywalczył remis,
pierwszy wiosenny punkt na wyjeździe. Z pomocą w sytuacji przyszły walkowery z
Lechem Rypin i MKS Oława. Piłkarze z Kujaw wiosną nie przystąpili do rozgrywek,
a w Oławie obawiano się awantur kibiców. Drugi wyjazdowy mecz pod wodzą
Jaworskiego Górnik kończy z punktem (1:1 w Częstochowie), ale pożegnalny mecz
ze Stadionem 1000-lecia w sezonie 2012/13 kończy się przykrą porażką 1:2 z
Calisią, gdzie goście przyjechali w 14. Te wszystkie wiosenne niepowodzenia
poszły jednak w niepamięć w piątkowy wieczór 14 czerwca – Górnik ogrywa w
Głogowie Chrobrego w derbowym pojedynku 2:0 po kolejnym superwejściu Michała
Bartkowiaka – najpierw zdobywa prowadzenie, a potem asystuje przy golu
Oświęcimki. Wiosna to aż 6 wykluczeń (G.Michalak, Sawicki za faule, G.Michalak,
Radziemski, D.Michalak, Moszyk za 2 żółte kartki), w 15 rozegranych meczach
zaledwie 8 bramek (2 – Bartkowiak, 1- D.Michalak, G.Michalak, Oświęcimka,
Radziemski, Sobczyk, Wepa) i tylko DWA zwycięstwa, oprócz debiutantów
wspomnianych powyżej (Bartkowiak, Oświęcimka, Misiak), wiosną zaczął normalnie
trenować ciężko kontuzjowany jesienią Jan Rytko, a swoje mecze w sezonie
2012/13 przez kontuzje Jaroszewskiego zaliczył Kamil Jarosiński.
Po mocno przeciętnej wiośnie nic nie zapowiadało
rewelacyjnej jesieni. Kadrę zespołu opuścił wieloletni lider Marcin Morawski,
kontuzję barku postanowił w końcu zaleczyć Michał Oświęcimka, a nowymi twarzami
zostali Marcin Folc – doświadczony napastnik z ekstraklasową przeszłością,
Wojciech Szuba – młodzieżowiec ze Świdnicy. Dodatkowo do dyspozycji był Jan Bartoś, z kolei młodzieżowy bramkarz Patryk Janiczak miał zastąpić Kamila Jarosińskiego
(który wyemigrował do Norwegii) w roli zmiennika Jaroszewskiego. Początkowe
mecze, w perspektywie degradacji aż połowy stawki drugoligowców, mocno
zatrwożyły fanów piłki nożnej pod Chełmcem. Tym co marzyła się ubiegłoroczna
przygoda w Pucharze Polski brutalnie ściągnięci na ziemię zostali przez rezerwy
trzecioligowej Skry Częstochowa (1:2), a potem na inaugurację nadspodziewanie
łatwo z wałbrzyszanami poradził sobie beniaminek ze Stargardu Szczecińskiego
(0:2). Jak twierdzi trener Maciej Jaworski w wywiadzie dla Słowa Sportowego
przełomowym momentem była długa podróż ze Stargardu oraz drugi mecz w
Wejherowie, który Górnik dość niespodziewanie wygrał 1:0. Był to początek
siedmiu kolejnych meczów bez porażki, gdzie wałbrzyszanie pokonali m.in.
faworyzowane zespoły z Bytowa, Sosnowca, rozgromili w Kaliszu Calisię aż 4:0. W
spotkaniu, które śmiało można nazwać hitem jesieni przy Ratuszowej wszystkie
braki obnażył Chrobry Głogów, który zrewanżował się za wiosenną porażkę
wygrywając pewnie 2:0. Gdy tydzień później Górnik przegrał w Polkowicach 0:1
pesymiści prorokowali szybki spadek z wysokiej pozycji i przesunięcie się do
„czerwonej” – spadkowej strefy. Po raz kolejny w tej rundzie piłkarze zagrali
na nosie wszelkiej maści fachowców – Górnik po raz drugi notuje passę siedmiu
meczów bez porażki, gdzie z Wałbrzycha bez punktów wyjeżdżali Polonia Bytom,
UKP, Warta, a punktu na swoim boisku nie potrafili zdobyć z piłkarzami
Jaworskiego MKS Kluczbork czy Odra Opole. I jak tu nie wierzyć w magię szczęśliwej
siódemki? Udaną rundę zwieńczyła druga porażka z Błękitnymi – bolesne 1:4. Mimo
tego biało-niebiescy przezimują na drugim, awansowym miejscu. We wszystkich
jesiennych meczach wystąpili Damian Jaroszewski (w pełnym wymiarze czasowym) i
Marcin Folc, jeden mecz opuścili Sławomir Orzech, Adrian Moszyk, Mateusz
Sawicki, Wojciech Szuba, Tomasz Wepa i Daniel Zinke, dwa – Marek Wojtarowicz.
|
Zdaniem wielu - Jogi to najlepszy bramkarz ligi |
Pauzy spowodowane były nadmiarem kartek, który zespół zobaczył najwięcej w
lidze. Wykluczeni jesienią byli: Orzech (2 żółte), Wojtarowicz (faul
taktyczny), Rytko (2 żółte), G.Michalak (faul bez piłki), Szuba (niesportowe
zachowanie), Chajewski (2 żółte w 3 minuty!), Łaski (faul taktyczny).
Strzelcami 24 bramek byli: 6 - Grzegorz
Michalak, 5 - Marcin Folc, 3 - Dariusz Michalak, Sławomir
Orzech, 2 - Michał Bartkowiak, Adrian Moszyk, Daniel
Zinke, 1 - Dominik Radziemski. Warto dodać, że trener Jaworski obracał
się wśród 19 nazwisk co jest najskromniejszym rezultatem w lidze. W bramce
Damian Jaroszewski był pewniakiem, co po zakończeniu rundy docenili bezstronni
obserwatorzy nominując Jogiego w przeróżnych plebiscytach. Obrona to przede wszystkim duet Orzech i
Wojtarowicz. Ten pierwszy to podstawowy młodzieżowiec, który oprócz środka
defensywy grywał na jej boku. Pewniakiem był również Dariusz Michalak, który
zaliczyłby więcej spotkań, gdyby nie kontuzja dłoni. Zaledwie 7 meczów zaliczył
Jan Bartoś, którego również zmógł uraz. Na lewej
stronie grywał również Mateusz Sawicki, który w razie potrzeby przesuwany był
do przodu. Na tej pozycji oraz defensywnego pomocnika grał debiutujący w seniorach
junior Mateusz Krzymiński. W pomocy na środku grywali Tomasz Wepa, który
przejął po Morawskim opaskę kapitańską, Wojciech Szuba (drugi podstawowy
młodzieżowiec) oraz Grzegorz Michalak. Wepa z konieczności grywał również na
środku obrony, a „Dzikiego” mogliśmy oglądać również na boku pomocy. Rzucany na
różne pozycje był Jan Rytko, który nie może nawiązać do dyspozycji przed
kontuzją. Adek Moszyk grał dużo, wykonywał większość rzutów wolnych i rożnych i
strzelił dwa gole z 11metrów, gdzie w przeszłości z wykonywaniem karnych był
problem, ale ogólnie nie pozostawił po swojej grze tak dobrego wrażenia jak
ogólnie zespół. Daniel Zinke w tym roku kalendarzowym strzelił raptem dwa gole
i oba jesienią, a przecież w ub.sezonach był to najskuteczniejszy strzelec
zespołu. Czech jest aktywny na skrzydle, szarpie, ale brakuje mu szczęścia pod
bramką rywala i miejmy nadzieję, że przełamie się wiosną. Górnik grał
najczęściej z jednym wysuniętym napastnikiem, którym był Marcin Folc. Często z
trybun krytykowany za rzekomy brak skuteczności, ale jego rola w drugim miejscu
jest nieoceniony. Oprócz pięciu bramek, sporo pracy w defensywie przy stałych
fragmentach gry rywala, dobra gra głową i pierwszy obrońca, próbujący przejąć
piłkę od przeciwnika. Cztery epizody zaliczył Damian Migalski, któremu nie
udało się tak udanie wskoczyć do drużyny seniorów jak Michałowi Bartkowiakowi,
bodaj najbardziej rozpoznawalnemu w tej chwili zawodnikowi Górnika.
|
Grzegorz Michalak w 2013 r. - 7 goli,12 żółtych i 3 czerwone kartki |
Michał
zagrał w 13 meczach, ale tylko w 4 wychodził w podstawowej jedenastce. Miejsce
stracił po wyjeździe na kadrę, później przyplątała się kontuzja, a i Jaworski
nie próbował kombinować ze składem, gdy ten dobrze funkcjonował i zdobywał
punkty. Bartkowiak wiosną strzelił dwie bramki, podobnie jak jesienią, gdy jego
bramki były jedynymi w meczu i dały 6 punktów w meczach z Zagłębiem i Odrą.
Wniosek nasuwa się jeden – gdy trafia Bartkowiak Górnik sięga po komplet
punktów.
Jesienią młodzieżowcami nie byli już Damian Chajewski i
Dominik Radziemski, którzy musieli pogodzić się z rolą rezerwowych i nie tych
co pierwsi wchodzą na boisko z ławki. Aż 10 razy na boisko wchodził Chajewski,
ale były to zaledwie epizody, gdzie np. przeciwko UKP tak był nabuzowany, że w
ciągu 3 minut zaliczył dwie żółte kartki. W ostatnim meczu wybiegł po raz pierwszy
w wyjściowej jedenastce, ale z powodu kiepskiego wyniku zszedł po dwóch
kwadransach. Radziemski miał mniej piłkarskiego szczęścia – zagrał tylko trzy
mecze, ale za to w pełnym wymiarze czasowym i strzelił bramkę UKP. Ale grał
jedynie dlatego, że kontuzję leczył D. Michalak, za kartki pauzował G.Michalak.
Po wyzdrowieniu Michała Oświęcimki, ewentualnych wzmocnieniach (ponoć Kamil
Śmiałowski jest w kręgu zainteresowań drugoligowca) ich sytuacja z pewnością
nie ulegnie poprawie, choć być może w przerwie zimowej powalczą o miejsce w
składzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz