Praktycznie od dwóch dekad obserwujemy przypływ graczy zagranicznych do polskich drużyn piłkarskich. Prekursorem była białostocka Jagiellonia, która pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku sięgnęła po litewskie trio. W latach 90-tych oraz pierwszej dekadzie XXI wieku masowo gracze z obcymi paszportami ubierali koszulki naszych klubów. Na szczeblu ekstraklasy od 1991 jedynie bytomskie Szombierki nie posiadały w swojej kadrze obcokrajowca. Stranieri pojawiali się nie tylko w najwyższych ligach, ale zaczęli się pojawiać w niższych ligach. Wyśmiewany pomysł Antoniego i Dawidów Ptaków z brazylijską Pogonią Szczecin znalazł naśladowców w innych rejonach kraju– Spartakus Szarowola wywalczył drugą ligę opierając się na młodych Ukraińcach, na Opolszczyźnie Marek Koniarek trenował LZS Piotrówka w której występowało więcej Nigeryjczyków i Ghanijczyków niż młodych Polaków. Swego czasu funkcjonowała zasada, która zabraniała zatrudnianie obcokrajowców w niższych ligach, ale w demokratycznym państwie szybko spotkała oponentów i obecnie afrykańskich piłkarzy możemy spotkać nawet w B-klasie! Powodów zatrudniania stranieri jest kilka i są podobne w ekstraklasie jak i w regionalnych ligach. Obcokrajowiec albo musi być lepszy od rodzimego zawodnika na danej pozycji, albo jest tańszy w utrzymaniu. O wyborze gracza zagranicznego w niższych ligach decydują jednak głównie względy ekonomiczne. Są, bowiem jeszcze kraje, w których płacą za grę mniej niż u nas i dlatego też piłkarze wolą grać za przysłowiową czapkę gruszek dziesiątki kilometrów od rodzinnego domu niż za darmo w swoim kraju. O ile w zespole aktualnego mistrza kraju Wiśle Kraków naliczono przedstawicieli kilkunastu nacji to utrzymuje się tendencja (oczywiście z wyjątkami) im niższa klasa rozgrywkowa tym jednak mniej cudzoziemców. W drugiej lidze zachodniej od czasu jej powołania żadnemu obcokrajowcowi nie udało się przebić do ekstraklasy, co stało się udziałem kilkunastu Polaków, a w przypadku Piecha czy Soboty zaowocowało nawet debiutem w reprezentacji.
W obecnych rozgrywkach nie ma sporo stranierich. Mimo tego zimą głównie obcokrajowcy usłyszeli podziękowanie za swoją grę i muszą skupić się na poszukiwaniu nowego pracodawcy. Jeśli by ktoś wpadł na pomysł meczu polscy drugoligowcy vs. zagraniczne gwiazdy 2.ligi nie miałby kłopotów ze znalezieniem kandydatów do tej drugiej ekipy. Wśród bramkarzy był Ukrainiec Władysław Siamin –niechciany w Miedzi Legnica, przygarnięty przez Czarnych Żagań. Początki w lubuskim zespole miał wręcz tragiczne, ale później był mocnym punktem zespołu. W grudniu był na testach (nieudanych) w Polonii Bytom, a obecnie szuka nowego klubu. Jego rodak Oleksij Shlakotin latem bezskutecznie szukał klubu, przeprosił się z Zagłębiem Sosnowiec, a obecnie będzie walczył o miejsce w bramce ekstraklasowej Korony Kielce, gdzie ściąga były trener z Sosnowca Leszek Ojrzyński. Trzecim bramkarzem z zagranicy był posiadający niemieckie obywatelstwo bramkarz Energetyka ROW-u Marcel Nirstenhoefer, który zaliczył niewiele ponad połówkę meczu w Głogowie po wykluczeniu Piotra Pasia. Wśród obrońców był nasz Jan Bartoś, który wraca po chorobie do treningów i jeśli wróci do pełni formy może być jednym z najlepszych na swojej pozycji. W kaliskim beniaminku postawili na wariant bułgarski: Anton Wergiłow, Georgi Nedjałkow prezentowali formę zmienną – albo zawalili mecz albo stanowili zaporę nie do przejścia. Mimo to zrobili dobrą reklamę rodakom, po których chętnie w Kaliszu sięgną w tej przerwie między rundami. Grał w Calisi również znany w ubiegłego sezonu z Polonii Nowy Tomyśl Taras Maksymow, ale ukraiński młodzieżowiec (rocznik 1991) już został pożegnany. Czarnogórzec Darko Bulatović i Gwinejczyk Maddy Cisse latem byli w sytuacji takiej jak Siamin – niechciani w Legnicy, przygarnięci w Żaganiu. Dla Cisse był to powrót na Ziemię Lubuską, bowiem do Miedzi trafił z Vitrosiliconu Iłowa – ale w niedalekim Żaganiu nie nawojował sięzbytnio. Ciepło nie będzie wspominany lewonożny Darko przez niedopatrzenie formalne żagańskich działaczy (brak pozwolenia na pracę) kosztowało utratę wywalczonego w Turku punktu. Wiosną Bulatovica w Czarnych już nie zobaczymy. W przeciwieństwie do Brazylijczyka Filipe, który w przeszłości grał nawet w ekstraklasie (Zabrze, Lubin). Obecnie przegrywał rywalizację z mniej znanymi, młodszymi Polakami. Partnerem Filipe w Górniku Zabrze był przez rundę Galdino, który dopiero błysnął w Lechii Zielona Góra, stamtąd pociągnął za sobą do Bydgoszczy trener Murawski, a po awansie Zawiszy Brazylijczyk trafił do MKS Kluczbork. Po bardzo przeciętnej rundzie Galdino szuka nowego klubu i być może trafi do Chojnic. Już w trakcie rundy jesiennej Nielba pożegnała Dragana Jakovljevića który nie nadawał się do naszej drugiej ligi, a był powoływany do czarnogórskiej młodzieżówki. W Wągrowcu pożegnano już senegalskiego obrońcę Mouhamadou Falla oraz Abrahama Loligę – sympatycznego Murzyna z Burkina Faso, który nie potrafi się odnaleźć w kolejnym po Zawiszy, Warcie i Polonii Nowy Tomyśl klubie. W GKS Tychy ani minuty nie rozegrał Niemiec Dennis Mooy. Elanę opuścił solidny pomocnik Białorusin Wiaczesław Zamara. Taki los nie spotkał Serba Aleksandara Atanackovića (Chojniczanka), z którym przedłużono umowę. Z kolei letnią rewolucję kadrowo-organizacyjną w Turze Turek przeżył Brazylijczyk o głośnym pseudonimie Bebeto. Jednak póki co nie jest znany ze sztuczek technicznych, czy strzelanych goli a z twardej gry i żółtych kartek.
Wśród napastników udane wejście miał kaliski Nigeryjczyk Samuelson Odunka, który sezon wcześniej błysnął w 1.lidze w słabiutkiej Odrze Wodzisław. W MKS Kluczbork więcej sobie obiecywano po grze Nigeryjczyka Paschala Ekwueme, który głównie został zapamiętany jesienią z wykluczenia w meczu z Miedzią niż z 3 goli. W innym beniaminku – Bytovii – zawiódł nieskuteczny Adivano, którego zresztą już pożegnano. W Elanie cieniem samego siebie był 30-letni Nigeryjczyk Kelechi Iheanacho (kto jeszcze pamięta, że grał w Wiśle Kraków?). Dwa gole w rundzie nie mogło spełnić oczekiwań toruńskich działaczy, więc Iheanacho trafił na listę transferową. W sumie najlepsze wrażenie wśród graczy ofensywnych z obcym paszportem zrobił nasz Czech Daniel Zinke – strzelec 6 bramek, kilkakrotnie wybierany do Jedenastki Kolejki przez tygodnik Piłka Nożna, wybrany przez Słowo Sportowe do dolnośląskiej drugoligowej jedenastki rundy. Zresztą dla przypomnienia lista strzelców zagranicznych piłkarzy w grupie zachodniej: 6 – Zinke, 4 – Odunka, 3-Ekwueme, 2- Iheanacho, 1- Adivano, Atanacković, Maksymow.
Po takim przeglądzie łatwo zauważyć, że nie byłoby problemu z skompletowaniem wspomnianej jedenastki. Jeśli chodzi o jakość jaką prezentowałaby drużyna złożona z obcokrajowców to już nie ma gwarancji by osiągnęła by sukces. Wałbrzyszan powinien cieszyć fakt, że Czesi przywdziewający koszulkę Górnika PWSZ stanowią o sile zespołu, nie są jedyni uzupełnieniem, egzotycznym dodatkiem. Gdyby ktoś pokusił się o wytypowanie najlepszych obcokrajowców ligi to Honza i Daniel na pewno znaleźli by się w takim zestawieniu i to na czołowych miejscach.
Paschal Ewkueme terminował w Legii, Polonii, Widzewie (bez gry w ekstraklasie), w greckim Olympiakós ASK Vólou grał z Emilem Nowakowskim, obecnie MKS Kluczbork jest trzecim po Czarnych Żagań i Olimpii Grudziądz drugoligowym klubem. Ma 3 braci piłkarzy, z których najsłynniejszy Emmanuel sięgnął z Nigerią po brązowy medal Pucharu Narodów Afryki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz