niedziela, 29 listopada 2020

Jesień w III i IV lidze

 Po rocznej przerwie podokręg wałbrzyski ponownie ma przedstawiciela w 3.lidze. Po spadku Lechii Dzierżoniów w sezonie 2018/19 po roku na ten szczebel wdrapała się Polonia-Stal Świdnica, która była bezkonkurencyjna w grupie wschodniej 4.lidze dolnośląskiej, co już dało przepustkę do gry wyżej,bo  do barażów o awans nie przystąpił najlepszy w grupie zachodniej Apis Jędrzychowice. 
Świdniczanie do 3.ligi wracali po czteroletniej przerwie, ale wówczas musieli rywalizować jedynie z ekipami z Dolnośląskiego i Lubuskiego, teraz doszły zespoły z Opolskiego i Śląskiego. Z obecnej kadry Polonii-Stali trzecioligową grę pamiętali Bartłomiej Kot, Andrij Kozaczenko, Patryk Salamon, Wojciech Sowa, Grzegorz Borowy, Łukasz Kot i Wojciech Szuba. Mimo, że zespół był bezkonkurencyjny w 4.lidze w Świdnicy mieli świadomość, że szczebel wyżej wymagania będą o wiele większe. Zwiększono przede wszystkim rywalizację wśród młodzieżowców, z Bielawianki przyszedł 19-letni Bartosz Paszkowski, wrócił z wypożyczenia do Nowej Rudy jego rówieśnik Jakub Filipczak, dodatkowo pozyskano 23-letniego Sebastiana Jaroszyńskiego grającego poprzednio w klubach z Opolskiego, a także dwa lata mlodszego Łukasza Sztylkę wychowanka Śląska Wrocław. 
Miłe złego początki - beniaminek ze Świdnicy prowadził 2:0
z Ruchem Chorzów! Potem role się odwróciły i goście wygrali
4:2, całą jesień zakończyli na pozycji lidera a świdniczanie
zamykają stawkę w grupie III.
[foto: swidnica24.pl/poloniastal.swidnica.pl]

Premiera przypadła na spotkanie z głównym faworytem ligi Ruchem Chorzów - piękna pogoda, odśpiewany hymn klubowy, wręczenie nagród za awans, atmosfera piłkarskiego święta i niespodziewany,wymarzony początek meczu. 2:0 po trafieniu osiemnastolatka Doriana Krakowskiego i pięknym uderzeniu Wojciecha Szuby do dwóch kwadransach, utrzymane do przerwy, nieco zmyliło wszystkich kibicujących Polonii-Stali. Ruch po przerwie brutalnie sprowadził na ziemie gospodarzy strzelając 4 bramki. Druga kolejka, pierwszy wyjazd i wygrana w Gorzowie Wielkopolskim z innym beniaminkiem (3:1 z Wartą). Po domowej porażce z MKS Kluczbork (1:2) zespół Rafała Markowskiego zremisował jedyny mecz w rundzie (1:1 w Żmigrodzie) i zajmował 10.miejsce na 18 drużyn. 
Jak się okazało było to najwyższa lokata w tej rundzie, bowiem później było już tylko gorzej... 
Po meczu z Piastem pożegnał się duet Sławomir Orzech - Damian Chajewski, który wrócił do Górnika Wałbrzych grającego 2 klasy rozgrywkowe niżej. Beniaminek przegrał kolejno 5 spotkań, w których stracił aż 21 goli i osiedli na dnie tabeli. Rezygnację złożył trener Rafał Markowski, który w trakcie swojej ponad dwuletniej kadencji stworzył ciekawy, młody zespół, który wywalczył awans na szczebel makroregionalny. W meczu pucharowym z Lechią Dzierżoniów świdniczanie zagrali pod okiem dotychczasowych asystentów trenera – Grzegorza Borowego i Andrieja Kozachenki. Nowym szkoleniowcem został Jarosław Pedryc, dla którego jest to powrót po ponad 10 latach na ławkę trenerską świdniczan. Debiut przypadł na rywalizację na boisku przedostatniej w tabeli Polonii Nysa i zakończył się przegraną 2:4. Mecz jednak wskazywał przełom mentalny w ekipie beniaminka, bowiem zespół powalczył, zdołał w ciągu 3 minut odrobić dwubramkową stratę. W kolejnym meczu, debiucie Pedryca w Świdnicy, Polonia-Stal po 8 meczach wreszcie odnosi ligowe zwycięstwo. Premierowe domowe trzy punkty wywalczono z ROW Rybnik (2:1), co nie pozwoliło opuścić 19.miejsca, ale do 15.Foto-Higieny strata wówczas wynosiła tylko 3 punkty. Dwa kolejne wyjazdy (1:5 w Brzegu i 0:5 w Tarnowskich Górach) były niczym uderzenie obuchem w głowę, ale mimo tego świdniczanie podnieśli się i w drugim kolejnym domowym meczu zdobywają komplet punktów wygrywając z Miedzią II 1:0. Listopadowe mecze nie przyniosły jednak oczekiwanego przełomu - wyjazd do Pawłowic 0:2, wizyta beniaminka z Goczałkowic Zdrój Łukasza Piszczka w Świdnicy to gładkie 3:0 dla gości. W Zabrzu z rezerwami Górnika ambitna postawa skutkowała jedynie zdobyciem 2 bramek w końcówce i nikłą porażką 2:3, ale i tak największe rozczarowanie przyszło w ostatnim meczu jesieni. Przyjazd Foto-Higieny Gać był meczem, który świdniczanie MUSIELI wygrać, by realnie myśleć o skutecznym wiosennym pościgu reszty stawki, a rywal mający przed meczem 4 punkty więcej wydawał się jak najbardziej w zasięgu miejscowych. Wynik 0:5 mówi sam za siebie...
Obecnie Polonia-Stal zajmuje ostatnie 19.miejsce (spadają z miejsc 16-19 plus  ewentualnie więcej w przypadku spadków do danej grupy drugoligowców) legitymując się najmniejszą ilością punktów (10 - 9 punktów straty ROW zajmującego bezpieczną 15.lokatę), zwycięstw (3), remisów (1).
16-letni Szymon Weirauch udanie debiutował w bramce
Zagłębia II Lubin przeciwko Lechii w Zielonej Górze (1:0)
zachowując czyste konto. [foto: zgsport.pl]

Tylko Warta Gorzów Wlkp. (18 goli) zdobyła mniej bramek od świdniczan (20), którzy mieli najgorszą defensywę (57). W Świdnicy Poloniści zdobyli 6 punktów (2 zwycięstwa przy 7 porażkach) - gorzej punktowała Warta (4 1-1-6), również na wyjazdach jeden był gorszy zespół od dolnośląskiego beniaminka - Polonia Nysa z kompletem 9 porażek (bramki 8:33), Polonia-Stal 4 punkty (1-1-7 11:31). Niewiele pomogła zmiana trenera, za kadencji Rafała Markowskiego (9 meczów 4 punkty 1-1-7, w tym domowe 0-0-5) drużyna zdobywała średnio 0,45 punktu na mecz, a za Jarosława Pedryca (9 meczów 6 punktów 2-0-7, w tym wyjazdowe 0-0-5)  0,66 pkt/mecz. Strzelcami 20 bramek byli: 4 - Robert Myrta, 3 - Wojciech Szuba, 2 - Grzegorz Borowy, Edil, Dorian Krakowski, Marcos, Wojciech Sowa, 1 - Sebastian Jaroszyński, Patryk Paszkowski, Patryk Salamon.
Oprócz piłkarzy Polonii-Stali Świdnica mieliśmy w grupie 3 jeszcze kilkunastu piłkarzy pochodzących z klubów podokręgu wałbrzyskiego, którzy w zdecydowanie lepszych nastrojach spędzą zimę niż futboliści ze Świdnicy.
W zespole wicelidera Polonii Bytom 4 mecze rozegrał wychowanek Championu Bielawa 22-letni obrońca Kacper Czajkowski, który wcześniej terminował m.in. w Ruchu Chorzów, a w ub.sezonie reprezentował barwy Foto-Higieny Gać.
Najwyżej sklasyfikowana dolnośląska drużyna Ślęza Wrocław prowadzona przez najdłużej pracującego nieprzerwanie szkoleniowca, czyli Grzegorza Kowalskiego. Trzeci sezon w barwach żółto-czerwonych rozgrywa 22-letni świdniczanin Maciej Tomaszewski, wcześniej grający w Gryfie Świdnica i Lechii Dzierżoniów (15/0), a niespodzianką letnich transferów było przyjście z LZS Starowice 31-letniego już Damiana Szydziaka (13/2 gole) byłego gracza m.in. Orła Ząbkowice Śl.,Unii Bardo czy Lechii Dzierżoniów.
Igor Lewandowski wyróżniający
się gracz Miedzi II Legnica
[foto:B.Hamanowicz/miedzlegnica.eu]
W Zagłębiu II Lubin debiut jesienią zaliczyli kolejni byli piłkarze wałbrzyskich klubów. Regularnie grywali 18-letni byli juniorzy Poloni-Stali Świdnica Jakub Rogalski - 16 meczów/1 gol i Dawid Hanc (wychowanek Gryfa) - 16/0, zdecydowanie mniej występów zanotował rok młodszy wychowanek Herbapolu Stanowice, a później junior AKS Strzegom Kamil Sobczak (2/0), a także najmłodszy w tej rundzie bramkarz Szymon Weirauch z rocznika 2004 (wychowanek Górnika Wałbrzych) - 3 mecze/4 puszczone bramki/jedno czyste konto). Ponadto grali 20-letni Dominik Więcek (wychowanek Victorii Wałbrzych - 15/0), rok młodsi Damian Kasprzak (wych. Gryfa Świdnica - 1/0), Jakub Sypek (były junior Orła Ząbkowice Śl. - 2/2 gole).
W Stali Brzeg piąty sezon zalicza bramkarz Amin Stitou (wcześniej Polonia/Sparta Świdnica i Lechia Dzierżoniów - w tym sezonie 7 meczów/12 puszczonych goli/raz czyste konto), a drugą rundę zaliczył 27-letni Mateusz Jaros (2013-16 w Polonii-Stali Świdnica) zdobywca Regions Cup 2019 - jesienią 8/0.
W rezerwach Miedzi najlepiej prezentował się 19-letni wychowanek UKS Baszta Wałbrzych Igor Lewandowski (12/4 gole), którego jesienią trener Jarosław Skrobacz zaprosił na treningi I zespołu walczącego o powrót do ekstraklasy. Podobnę drogę przeszedł Rafał Adamski (również rocznik 2001) wychowanek Zielonych Łagiewniki, a później junior Lechii Dzierżoniów - w 3.lidze 5/1 gol, ale już ma za sobą debiut w I zespole Miedzianki (w PP z Radomiakiem). Oprócz nich grał jesienią obrońca Michał Pojasek (22 lata, wych.Gryfa Świdnica, jesienią 14/0).
W Żmigrodzie grał duet Oskarów: Trzepacz (15/3gole) i Majbroda (18/0), którzy brali udział w nieudanej misji ratunku ligi dla Lechii Dzierżoniów wiosną'19.
Drużynę Foto-Higieny Gać latem początkowo budował Jacek Fojna, który na początku lipca pożegnał się z klubem. Głównie ze względu na jego osobę pod Oławę trafili wałbrzyszanie z AKS Strzegom Damian Jaroszewski (jesienią'20 12 meczów/24 puszczone bramki/2 razy czyste konto) oraz Mateusz Krzymiński (16 meczów/1 gol), 18-letni Jakub Piątek ze Stali Brzeg (11/0), a nieco później 19-letni Aleksander Rokosz (Miedź II Legnica - jesienią 3/0).
CZWARTA LIGA
W grupie wschodniej 4.ligi dolnośląskiej 10 z 19 drużyn to ekipy z podokręgu wałbrzyskiego. Z jednej strony radować może fakt, że czołowa trójka to zespoły z dawnego OZPN Wałbrzych, ale z drugiej strony na dole tabeli w ostatniej szóstce jest ich aż pięć. Dla przypomnienia ubiegły sezon to prymat i awans Poloni-Stali Świdnica, ktora wyprzedziła Sokoła Wielka Lipa oraz Bielawiankę. Gdyby obowiązywały spadki, to do klasy okręgowej spadłyby LKS Bystrzyca Górna i Pogoń Pieszyce, wyraźnie odstające od reszty stawki. 
Przed sezonem za głównego faworyta uchodziła Bielawianka, która dokonała wartościowych wzmocnień (Marcin Buryło (Foto-Higiena Gać), Adrian Niewiadomski (Ślęza Wrocław), Mateusz Peroński (Kotwica Kołobrzeg), Tomasz Piątkowski (Orzeł Ząbkowice Śląskie), Paweł Słonecki (Lechia Dzierżoniów). Z grupy wschodniej przeniósł się AKS Strzegom, który po raz pierwszy za kadencji Roberta Bubnowicza przeszedł lekki lifting składu: w miejsce Jaroszewskiego i Krzymińskiego (obaj do Foto-Higieny Gać), Młodzińskiego (Karkonosze) przyszli Michał Nowak (ostatnio Elana Toruń), Dawid Domaradzki (kolejny powrót z Lechii Dzierżoniów), Mariusz Krupnik (Stal Brzeg). Przed startem rozgrywek, które zyskały sponsora w postaci Kolei Dolnośląskich raczej cicho było o aspiracjach trzecioligowych wśród zespołów podokręgu wrocławskiego, choć najmocniej wyglądała na papierze drużyna Moto-Jelcza Oława z braćmi Gancarczykami. 
Sezon rozpoczęły derby Bielawianka - Lechia Dzierżoniów, przed którymi zaprezentowano nowego tytularnego sponsora ligi, a potem gospodarze mający w trakcie całego meczu 9 eks-lechistów wygrali pewnie 4:1. Ale pierwszymi liderami byli AKS i Polonia Trzebnica dzięki wygranym 5:0. Drużyna Piotra Pietrewicza przewodzenie objęła po 2.kolejce i oddała go 8, gdy przytrafiły się dwa kolejne remisy w tym zawsze
Marcin Orłowski (Lechia Dzierżoniów) z miejsca
stał się czołowym napastnikiem 4.ligi.
[foto:lechia.dzierzoniow.pl]

groźnym AKS. Nowym przodownikiem był Moto-Jelcz, który po remisie w Wielkiej Lipie (2:2) spadł na 3.miejsce, bowiem wyprzedziły go Bielawianka oraz Lechia Dzierżoniów. W 10.kolejce w Oławie w meczu okrzyczanym hitem rundy gospodarze pokonują bielawian 1:0 po golu Bartłomieja Musiała, ale nowym liderem zostaje Lechia Dzierżoniów. Zespół Pawła Sibika fotelu lidera nie oddał do końca rundy. Po porażce w pierwszej kolejce w Bielawie zespół skompletował kapitalną serię 17 kolejnych zwycięstw! Kto wie czy derbowy mecz z Bielawianką inaczej by się zakończył, gdyby wcześniej udało się zakontraktować Marcina Orłowskiego i Mateusza Zatwarnickiego. Popularny Orzeł, znany w regionie przede wszystkim z kapitalnej skuteczności w Górniku Wałbrzych, gdzie był królem strzelców 3.ligi (2015/16) ostatnie 4 lata spędził w Puszczy Niepołomice. Powrócił na Dolny Śląsk, związał się z Lechią, gdzie również pracuje z młodzieżą. W tej klasie rozgrywkowej wraz z Brazylijczykiem Eltonem stworzył najskuteczniejszy duet - 33 bramki. Jeśli Marcin marzy koronie króla strzelców to musi jednak wiosną się postarać skopiować snajperskie popisy Patryka Drożyńskiego z Bielawianki, który 7 goli zdobył w meczu Orłem Prusice czy 5 z Orłem Lubawka).
Lechia na półmetku ma 8 punktów przewagi nad Bielawianką (oraz rewanż z nią w Dzierżoniowie), 9 nad AKS Strzegom, ale i długi, bo aż 18-meczowy maraton, w którym nie można wykluczyć niespodzianek. W Bielawie na pewno żałują głupio straconych punktów w remisowych meczach w Wołowie, a szczególnie ze słabiutkim LKS Bystrzyca Górna. Broni bielawianie nie składają, co zapowiada pasjonujący pościg w rewanżowej rundzie. AKS przegrał dwukrotnie (2:3 u siebie z Lechią mimo prowadzenia 2:1 strata gola w 89' i 0:2 w Trzebnicy), zremisował w Bielawie. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Damian Migalski (12 bramek), kolejną młodość przeżywa 40-letni już Marcin Morawski (8 goli). Więcej bramek oczekiwano od Kamila Sadowskiego oraz Rolanda Emeki, który snajperskiego natchnienia szukał grając w B-klasowych rezerwach.
Wspomniana wielka trójca ma aż 10 punktów przewagi nad grupą, która tworzy szeroki środek tabeli. Trzeba pamiętać, że ligę będzie opuszczać więcej zespołów. Z IV ligi do klasy okręgowej przynależnej terytorialnie spadną zespoły, które na koniec sezonu rozgrywkowego 2020/2021 zajmą odpowiednio 13. miejsce i dalsze w końcowej tabeli. Liczba spadających zespołów może ulec zmianie - jeśli z III ligi spadną dwa zespoły wówczas IV ligę opuści drużyna z 12. miejsca, a obecnie należy się liczyć na degradację trzecioligowców ze Świdnicy i Gaci. W tej grupie środka, opanowanej przez drużyny z podokręgu wrocławskiego znalazło się miejsce dla Orła Ząbkowice Śl. i Piasta Nowa Ruda. Orzeł przed sezonem ostrzył szpony na co najmniej czołówkę tabeli, ale prowadzeni przez Damiana Okrojka ząbkowiczanie rozpoczęli sezon od 3 punktów w pierwszych 7 meczach. Okrojka zmienił Ryszard Pietraszewski z Akademii Śląska Wrocław i zespół zaczął odbijać się od dna finiszując na solidnym ósmym miejscu. Z kolei w Nowej Rudzie pożegnano Mateusza Poświstajło, który wrócił do Stronia Śląskiego, do Woliborza wypożyczono Sarkowicza i Rosolińskiego, a w ich miejsce sprowadzono rezerwowych, bądź juniorów ze Świdnicy i Legnicy. Za zdobywanie bramek wciąż odpowiedzialny był Bartosz Chabrowski (12 trafień), którego wspierał nadwyraz skuteczny jesienią Łukasz Kalka (7 goli).
W strefie spadkowej znajduje się aż 5 drużyn z podokręgu wałbrzyskiego i co najmniej 4 z nich najprawdopodobniej latem przyszłego roku będzie sposobić się do gry w klasie okręgowej. Pogoń Pieszyce braci Gorządow w calej rundzie uciułali ledwie punkcik (remis u siebie z LKS Bystrzyca Górna 2:2), więc spokojnie wiosną można budować nową drużynę pod kątem następnego sezonu. Orzeł Lubawka szybko skompletował kadrę przed nowym sezonem, ale do beniaminka trafili zawodnicy głównie z A klasy lub zaawansowani wiekowo (41-letni Bartosz Sobota!). Trener Marcin Trela wytrzymał w roli I szkoleniowca raptem 7 kolejek (6 meczów 5 punktów 1-2-3), nowym trenerem
44-letni Sebastian Gorząd (Pogoń Pieszyce) i rok młodszy
Daniel Chęciński (Unia Bardo) należeli do najstarszych
czwartoligowców.[foto: Karol Fester/fb Unia Bardo]

został Jacek Fojna, którego początki były bardzo trudne (u siebie 0:7 z Sokołem Marcinkowice, 2:8 z
Wołowem, 0:9 w Bielawie). Dość powiedzieć, że pierwszy punkt pod wodzą nowego szkoleniowca wywalczył dopiero w ósmym meczu. Późno odblokował się najskuteczniejszy od lat strzelec Lubawki Krzysztof Musiał (jesienią 8 goli, a pierwsze trafienie dopiero w 8.serii spotkań), zimą zapewne czeka zespół pożegnanie z kilkoma zawodnikami i niezbędne odmłodzenie składu. Piętnasta Unia Bardo skazywana była z góry na spadek, zwłaszcza po masowym exodusie kilkunastu zawodników do Ząbkowic Śląskich. Do doświadczonych ponad 30-letnich zawodników, z 43-letnim Danielem Chęcińskim (3 gole) dodano okoliczną młodzież i zespół mimo kłopotów kadrowych potrafił zdobyć 17 punktów. Oczko więcej to dorobek LKS Bystrzyca Górna, co jest uznawane za ... mały sukces, bowiem rok temu LKS na wyjazdach wszystko przegrał, a tabele zamykał po 16 seriach ze wstydliwym dorobkiem 7 punktów. Teraz piłkarze Jerzego Żądło z delegacji przywieźli 6 punktów, w tym sensacyjną wygraną w Oławie 1:0. Niezwykle udanym transferem okazał się Brazylijczyk Italo Rocha sprowadzony z Karoliny Jaworzyna Śląska, który zdobył 8 goli. 
Najbliżej utrzymania teoretycznie jest Nysa Kłodzko zajmująca 14.miejsce ze stratą 3 punktów do bezpiecznego 11.miejsca. Przed sezonem kłodzcy działacze wzmocnili kadrę beniaminka i trzeba im oddać, że w większości były to udane transfery - ze zdobytych 30 goli autorami 22 byli nowoprzybyli zawodnicy! Najwięcej pochwał należy się na pewno dla pomocnika Mikołaja Koftasa (przybył ze Śląska Wrocław - jesienią 6 goli), napastnika Piotra Satanowskiego (ze Skałek Stolec - 10).Mimo udanej inauguracji (4:0 z Pogonią Pieszyce) Nysa potem w 5 kolejnych meczach wywalczyła zaledwie punkt co spowodowało rezygnację trenera Arakdiusza Albrechta. Pożar musiał, nie po raz pierwszy w Kłodzku, gasić Krzysztof Konowalczyk. Najbardziej udany dla Nysy był listopad, kiedy drużyna w 4 meczach wywalczyła 10 punktów, wygrywając dwukrotnie na wyjeździe.
Najskuteczniejsi w grupie wschodniej 4.ligi:
23 bramki - Patryk Drożyński* (Bielawianka Bielawa)
19 bramki - Marcin Orłowski (Lechia Dzierżoniów)
18 bramek - Janusz Garncarczyk (Moto-Jelcz Oława)
14 bramek - Oliveira Elton dos Santos (Lechia Dzierżoniów)
12 bramek - Bartłomiej Cegiełka* (Bielawianka Bielawa), Bartosz Chabrowski (Piast Nowa Ruda), Damian Migalski (AKS Strzegom).

*dane według Łączy Nas Piłka oraz weryfikowane na stronach/profilach klubowych.  Łączy Nas Piłka w meczu Bielawianki z Orłem Prusice (13:1) 6 goli przypisuje Drożyńskiemu i 2 Cegiełce. Natomiast sam klub na twitterze uważa, że Patryk trafił 7-krotnie, a Cegiełka tylko raz.

Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko mecze domowe to najskuteczniejszym jest zdecydowanie Patryk Drożyński z 19 trafieniami (na wyjeździe zaledwie 4), a w delegacjach najskuteczniejszy był Marcin Orłowski, który podobnie jak mający za sobą grę w ekstraklasie (89 meczów/6 goli) i reprezentacji Polski (1 mecz - z Kanadą w 2009) Janusz Garncarczyk, zdobył 9 bramek.

środa, 25 listopada 2020

Jesień wałbrzyszan w A klasie - jest dobrze, a mogło być lepiej

 Grupa I wałbrzyskiej A klasy to przede wszystkim rywalizacja wszystkich seniorskich drużyn największego miasta w podokręgu. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że rywalizację w grupie wygra Górnik Wałbrzych, ale pozostały kwartet w większości miał powody do zadowolenia. Jak wyglądała jesień Czarnych, Górnika Nowe Miasto, Podgórza i Zagłębia?
Czarni Wałbrzych
Trener Leszek Derewecki latem i jesienią musiał przyzwyczaić się do sporej rotacji w kadrze Czarnych. W porównaniu z poprzednim sezonem drużynę opuścili: Rafał Baszak, Szymon Beszterecha, Dawid Gołek (Szczyt Boguszów-Gorce), Paweł Klich (Skalnik Czarny Bór), Krystian Koszewski-Pląsek (Zdrój Jedlina Zdrój), Jakub Nowicki (KS Legnickie Pole), Łukasz Pyłka (Górnik Boguszów-Gorce), a w ich miejsce sukcesywnie do Czarnych przychodzili zawodnicy znani w regionie, ale mający za sobą długą przerwę w treningach i grze: Marcin Betlej, Grzegorz Minkiewicz, Konrad Orłowski, Arkadiusz Popławski, Krzysztof Rutecki, Marek Sanigórski, Marcin Sobotka, Damian Wylegała, Michał Wasilewski, czy Maciej Wojtko. Sukcesywnie, bowiem nowe tworze ogłaszane były przez klub praktycznie przez całą rundę. Jeśli chodzi o politykę informacyjną Czarni to ścisły top w A klasie - klub jako jeden z nielicznych prowadzi aktualizowaną na bieżąco stronę internetową, aktywność na facebooku, twitterze oraz videorelacje z każdego meczu. 
Dwa poprzednie sezony Czarni zakończyli na 11-12 miejscu, a jesienne wyniki wskazują, że o powtórkę może być tym razem niezwykle ciężko. Największą bolączką były wyjazdy, z których drużyna przywiozła zaledwie 2 punkty. Inauguracja z Zagłębiem to 0:4, choć przebieg meczu nie wskazywał na tak dużą przewagę współgospodarza obiektu przy Dąbrowskiego 34. Potem było 4:6 w Walimiu, gdzie w deszczu można było zobaczyć sporo goli nadających się do kolejnej części popularnego w XX wieku cyklu Futbolowe jaja. 0:3 z Górnikiem można uznać za ... sukces, ze względu na rozmiary porażki, ale po prawdzie Czarni dosłownie próbowali zamurować dostęp do własnej bramki grając większością graczy na lini własnego pola karnego, a dodatkowo Chajewski i spółka niemiłosiernie pudłowali. O potyczkach w Szczawnie Zdroju (1:14) i Stanowicach (1:6) najchętniej każdy związany z Czarnymi chciałby jak najszybciej zapomnieć. Przełamanie mogło, a nawet powinno nastąpić w derbach z Podgórzem, gdzie nie udało się utrzymać dwubramkowego prowadzenia (2:2), choć z drugiej strony więcej szans mieli gospodarze z niewykorzystanym karnym na czele. Rekompensatą miały być udane występy u siebie. Podpoieczni Dereweckiego ogrywali słabeuszy, zabrakło szczęścia z Górnikiem Nowe Miasto (3:3, mimo 3:1) aż przyszła pechowa 13.kolejka, gdzie z Dąbrowskiego komplet punktów wywozi Włókniarz Głuszyca, dla którego była to pierwsza wygrana w sezonie. Wyjazdowy dorobek podwojono remisem w Boguszowie-Gorcach dzięki niesamowitej końcówce i odrobieniu dwubramkowej straty po słabiutkim w wykonaniu gości meczu. 
Co mogło decydować o tak słabej rundzie Czarnych? Na pewno odejściu kluczowych wcześniej zawodników - Nowicki oprócz dobrej gry w obronie potrafił dorzucić kilka bramek w rundzie, Baszak i młodzy Koszewski-Pląsek rok temu byli jednymi z najskuteczniejszych w zespole. Z nowych twarzy z kolei najlepiej prezentował się Betlej, któremu często brakło jakościowego wsparcia w ataku. Więcej na pewno może dać zespołowi Sanigórski i Sobotka występujący wcześniej w ekipach lokalnych rywali. W bramce tradycyjnie bronił Bartłomiej Rudnicki, który drugi rok z rzędu zaliczył komplet 1350 minut gry w rundzie jesiennej, a po raz ostatni mecz w niepełnym wymiarze czasowym zaliczył jeszcze w sezonie 2018/19! Przed Rudnickim często grali młodzi gracze (Anuszkiewicz, Wszeborowski, Wojtko) wsparci doświadczeniem Darmochwała, Sęka czy Chodackiego, popełniali proste błędy, których wyeliminowanie to będzie główny cel podczas zimowych przygotowań. Również dyscyplina wymaga poprawy - aż 4 zawodników Czarnych wyleciało w trakcie rundy z boiska, 14 zostało ukaranych żółtymi kartkami, w tym duet Betlej-Szarek pięciokrotnie. 

Górnik Nowe Miasto Wałbrzych
Największą zmianą dla Górnika Nowe Miasto były przenosiny na ul.Ratuszową, gdzie na murawie Stadionu 1000-lecia oraz bocznej płyty kompleksu Aqua Zdroju (1 mecz z Herbapolem) rozgrywali mecze domowe. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe to pożegnali się z zespołem Mateusz Wroczyński (Orzeł Lubawka), Marek Sanigórski (Czarny Wałbrzych), Jakub Fijałkowski (Zagłębie Wałbrzych). Przybyli doświadczeni Dariusz Ilski, Rafał Pietrzak, Krzysztof Nowak, Paweł Zdrojewski (wznowili po dłuższej przerwie treningi), a także Dawid Wodnicki (Sudety Dziećmorowice) oraz juniorzy w osobach 16-latków: Jakuba Raciniewskiego, Igora Piejko, Kacpra Matuszko, Jakuba Błaszczyka, Damiana Bąkiewicza. Zespół Wojciecha Błażyńskiego tym samym obniżył średnią wiekową, którą mocno zawyżał bramkarz Dariusz Ilski - rocznik 1973, a pomimo tego w przedsezonowych spekulacjach wymieniany był w gronie TOP 3 I grupy A klasy. Największym problemem wydawałoby się odejście duetu najskuteczniejszych w ub.sezonie Mateusz Wroczyński - Jakub Fijałkowski, ale jak czas pokazał zaledwie dwukrotnie nie udało się zdobyć bramek - przeciwko imiennikom z Wałbrzycha i Boguszowa-Gorc. Górnik NM rozpoczął od wygranej w Mrowinach, po której głównie mówiło się o paskudnie wyglądającej kontuzji młodego bramkarza Jakuba Raciniewskiego. Później były trzy wygrane, aż przyszła niezrozumiała do dziś porażka w Wiśniowej (1:3). Po "planowej", bo raczej nikt by się nie spodziewał innego rozstrzygnięcia, porażce z Górnikiem, przyszło przełamanie na boisku outsidera w Witoszowie Dolnym. Remis z MKS Szczawno Zdrój można traktować w kategorii niepowodzenia, bowiem Mineralni wyrównali w samej końcówce meczu. Górnik powetował sobie to zdobywając dziesięć bramek w Dziećmorowicach (10:4), co wobec porażki Zielonych Mokrzeszów pozwoliło wskoczyć na 3.miejsce w tabeli. Jednorazowa przeprowadzka na boisko ze sztuczną nawierzchnią przynosi porażkę z Herbapolem Stanowice 3:5. Derby przy Dąbrowskiego z Czarnymi to szczęśliwy remis 3:3, bo miejscowi jeszcze w 80.minucie prowadzili 3:1!  W 13.kolejce na Stadionie 1000-lecia w pojedynku dwóch Górników podopieczni Wojciecha Błażyńskiego przegrywają z boguszowską młodzieżą 0:1 rozgrywając bodaj najsłabszy swój mecz w sezonie. Przełamanie nastąpiło w Głuszycy, gdzie Górnik NM ograł Włókniarza  3:1, choć wielu spodziewało się straty punktów, po tym jak gospodarze, prowadzeni przez nowego trenera, tydzień wcześniej wygrali pierwszy mecz w sezonie. Wynik derbów (5:1) z Podgórzem powinien być o wiele wyższy, biorąc pod uwagę katastrofalną nieskuteczność w II połowie meczu. Jesień Górnik NM zakończyl wygraną w Mokrzeszowie, co pozwoliło wyprzedzić bezpośredniego rywala i zająć czwartą lokatę. Największą bolączką nad którą będzie musiał popracować zimą Wojciech Błażyński ze swoim zespołem to defensywa. Czołową trójkę wałbrzyszanie gościli na własnym boisku i stracili aż 11 goli.
W porównaniu z ubiegłym sezonie w odstawkę poszedł bramkarz Piotr Bąkiewicz, którego zastąpił duet Ilski- Raciniewski. Pierwszy po wielu latach wznowił treningi, na pewno doświadczenie procentuje w ustawianiu mlodszych kolegów z linii defensywy, w której pewne miejsce miał jego syn Miłosz. Ale przydarzały mu się również proste błędy, tak jak w derbach z Górnikiem, gdzie Willy maczał palce przy połowie bramek i już w przerwie został zmieniony. Jakub Raciniewski po wyleczeniu kontuzji bronił w większości meczów, widać odwagę, brawurę w interwencjach, chęć nowoczesnej gry poza polem karnym, ale też wiele elementarnych błędów potwierdzających, że jeszcze wiele pracy przed nim. Wojciech Błażyński desygnował do gry najczęściej 5-6 młodzieżowców w wyjściowej jedenastce uzupełnionej Szydłowskim, Fedyckim Rosińskim, Wodnickim, Rosińskim, Stecem. Ponownie na boisku można było zobaczyć Damiana Wolkensteina, którego rola nie była taka jak w latach 2016-18. W roli play-managera Błażyńskiego można było zobaczyć zaledwie kilka razy, ale gdy się pojawił na boisku widać było jakość, technikę, o czym boleśnie przekonały się choćby Sudety. Młodzież Górnika NM często łącząca grę w juniorach i A klasie zbiera niezbędne doświadczenie, które będzie procentować w przyszłości. 4.miejsce w A klasie odzwierciedla obecny stan posiadania.
Podgórze Wałbrzych
Powracające do A klasy po rocznej absencji Podgórze w składzie latem dokonało kosmetyczne zmiany. Do Górnika przenieśli się Sebastian Kubiak i Marcin Kobylański, których postawa w meczach lidera pozwala sądzić, że w ekipie beniaminka byliby kluczowymi postaciami a jesienny dorobek mógłby być o kilka punktów większy. Do gry zgłoszono z kolei Jarosława Grobarczyka, który szybko stał się podstawowym zawodnikiem, Dawida Sadego, a  także Damiana Moczadłowskiego - 17-latka, który  powiększył bardzo wąską grupę młodzieżowców w ekipie Pawła Majewskiego. Obaw o postawę na boiskach 7.ligi nie brakowało, ale jesień pokazała, że tragicznie nie było. Podgórze rozpoczęło od wygranej nad Górnikiem Boguszów-Gorce 4:1 i remisu w Głuszycy 2:2. Później przyszła porażka u siebie z Zielonymi Mokrzeszów (0:4), od której to zespół przeplatał domowe zdobycze punktowe z wyjazdowymi porażkami. Najboleśniejszą, z liderem (1:13), powetowano sobie już po tygodniu rekordową wygraną 10:1 z Orłem Witoszów Dolny. Najbardziej wartościowym wynikiem był jednak sensacyjny remis na boisku trzeciego jesienią Herbapolu (2:2), który dawał drugi wyjazdowy punkt. Atutem na pewno było boisko przy ul. Nowy Dom 151, na jakość którego przyjezdne zespoły najczęściej narzekały. Faktem jest, że tylko piłkarzom z Mokrzeszowa udało się wygrać tam. Na wyjazdach, zwłaszcza na dużych, równych płytach, widoczne były braki kondycyjne linii defensywnej, gdzie nieco zaokrąglonych obrońców łatwo ogrywano stosując daleke przerzuty czy wykorzystując szybkość ofensywnych graczy. 
Bolączką Podgórza jest wąska kadra- w I rundzie wystąpiło 21 piłkarzy, choć po prawdzie Rafał Lewandowski pojawił się symbolicznie, tylko w meczu z Górnikiem Wałbrzych, wśród którego kibiców jest znany i szanowany. Nawet minuty nie opuścił z kolei Paweł Wroczyński, któremu nie zawiodły nerwy w doliczonym czasie gry z Unią Bogaczowice w pojedynku z pogromcą jedenastek Dariuszem Krynickim w bramce, strzelając karnego na 1:1. Ale z drugiej strony nie udało mu się z wapna pokonać bramkarzy Herbapolu i Czarnych. Najbardziej wartościowym zawodnikiem był Łukasz Piątek, najskuteczniejszy z 9 trafieniami, strzelec niezwykle ważnych goli dających remisy z Herbapolem (karny w doliczonym czasie gry!) i Czarnymi. Przed podopiecznymi Pawła Majewskiego ciężka runda rewanżowa, bowiem czołówka tabeli zawita na stadion byłego Semafora i oby punkty będzie coraz trudniej.
Zagłębie Wałbrzych
12 miesięcy temu barwy Thoreza w trakcie 15 jesiennych spotkań reprezentowało aż 30 zawodników. Blisko połowy z nich już w klubie nie ma, choć gdy ogłaszano odejście Gałka, Chmiela, czy braci Dobiegów to trudno było sobie wyobrazić czy Zagłębie poprawi pozycję z ostatniego, przerwanego w połowie sezonu - trzecie od końca, zaledwie 2 wygrane, na wyjeździe 2 punkty. Trener Łukasz Wojciechowski rozpoczął latem budowę nowego Zagłębia skutecznie wprowadzając młodzież, która albo przybyła z Victorii Wałbrzych (Michał Broniek, Mateusz Krut, Łukasz Prusinowski), albo już w Thorezie była i trenowała w zespole juniorów młodszych (Filip Fonfara, Marcin Gileta, Oliwier Macura, Oliwier Michalak, Kacper Obrycki, Wiktor Smoczyk). Do tego doszli byli zawodnicy MKS Szczawno Zdrój (Krzysztof Prus, Dominik Walicki), których namówił na przeprowadzkę nowy-stary zawodnik, czyli Jarosław Borcoń. Dla Borconia to już trzeci powrót do Zagłębia po reaktywacji klubu. Wrócił z Górnika Nowe Miasto 19-letni Jakub Fijałkowski, który z miejsca stał się podstawowym napastnikiem zostając przy tym najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny. Niespodziewanie mieszanka rutyny z mlodością przyniosła zespołowi siódme miejsce - najwyższe po powrocie do A klasy dwa lata temu i takie same jak na mecie sezonu 2010/11, czyli najbardziej udanym sezonie w nowożytnej erze działalności zielono-czarnych.
Największą bolączką Zagłębia są, jak większości zespołów, wyniki wyjazdowe. Thorez z 7 wyjazdów wygrał zaledwie jeden (2:1 w Głuszycy), a 6 razy przegrywając. Wstyd przynosi zaledwie 8 bramek na delegacjach - mniej skuteczne były tylko dwa zespoły (Sudety Dziećmorowice - 6, LKS Wiśniowa - 5). U siebie z kolei 6 wygranych, 1 remis (3:3 z Górnikiem Boguszów-Gorce) i 1 porażka (2:3 z Zielonymi Mokrzeszów) wygląda solidnie, ale perspektywa może się wiosną zmienić jak na stadion przy Dąbrowskiego przyjedzie czołowa czwórka. Śmiało można postawę jesienią porównać do Dr Jekylla i Mr Hyde - o ile na własnym boisku waleczność i skutecznośc, to poza własnym stadionem te atuty zanikały.Im bliżej końca tym coraz gorzej było na wyjazdach - 2:5 w Walimiu, 0:7 z Górnikiem Wałbrzych, 0:5 w Szczawnie Zdroju i 1:5 w Stanowicach. 4 wyjazdy i aż 22 gole stracone. 
Komplet minut zaliczył jedynie Filip Fonfara w bramce. 17-latek ogrywa się, już rok temu zaliczył 9 występów. W obronie sporo grał doświadczony Marek Górecki, pewniakami w wyborze do XI byli Gracjan Janiszewski, Beniamin Mlostek, Jakub Kostko, Sebastian Sabiniarz, Jakub Fijałkowski. Udaną drugą część rundy miał Piotr Rałek, mimo zapowiedzi kilkanaście miesięcy temu trener Łukasz Wojciechowski nie zrezygnował z występów na ligowym boisku i 5 goli w 10 występach to wynik bardzo przyzwoity. Najlepszą średnią w całej lidze, nie licząc oczywiście dokonań piłkarzy liderującego Górnika Wałbrzych, może pochwalić się jednak 47-letni Jarosław Borcoń, który jak pojawił się na boisku, to wpisywał się na listę strzelców, a przecież głównym zadaniem było nie dopuszczenie do utraty goli. 6 bramek w 8 występach mają swoją wymowę. Ciekawostką przed sezonem było zgłoszenie do rozgrywek 41-letniego Piotra Smoczyka - brata Marcina, ojca Wiktora. Najstarszy ze Smoków pojawił się na boisku tylko raz (w zwycięskim meczu w Głuszycy) i dwukrotnie figurował w meczowym protokole. Zawsze jednak trener Wojciechowski mógł liczyć na jego wsparcie z ławki rezerowych, a w derbach z Górnikiem Wałbrzych za zbyt "aktywną postawę" Smoczyk zobaczył żółtą kartkę.
Na pewno rewolucja kadrowa poprzez drastyczne odmłodzenie składu powiodła się. Miejsce w tabeli na pewno satysfakcjonuje Zagłębie, choć po kilku meczach pozostawał niedosyt. Jeszcze wiele pracy nie tylko przed młodzieżą Thoreza, ale czas działa tylko i wyłącznie na ich korzyść.

czwartek, 19 listopada 2020

Rekordowa jesień w A klasie Górnika Wałbrzych

 Z powodu panującej pandemii ligowe zmagania niższych lig w 2020 roku nie będą dobrze wspominane, bowiem praktycznie rozgrywano tylko spotkania w rundzie jesiennej. Część spotkań była przekładana z powodu zachorowań, przebywania na kwarantannie piłkarzy, część była oddawana walkowerem. Jedną z nielicznych drużyn, która już zakończyła ligowe mecze w bieżącym roku jest Górnik Wałbrzych - lider grupy I A klasy. 
Dla biało-niebieskich gra na siódmym szczeblu rozgrywkowym to wstydliwa konieczność, ale postawa w 14 rozegranych spotkań napawa optymizmem, że wiosną - miejmy nadzieję, że sezon będzie dokończony - Górnik będzie świętował awans do klasy okręgowej. Rundę jesienną sezonu 2020/21 w wykonaniu podopiecznych Marcina Domagały można opisać jednym słowem - REKORDOWA. 
Ale po kolei. 
Już zimowe sparingi przed rundą wiosenną 2019/20 oraz niezbędne zmiany kadrowe wskazywały, że druga tak rozczarowująca runda jak jesień'19 Górnikowi się nie przydarzy. Niestety, nie dane było się wszystkim przekonać jaka będzie postawa odmienionego, dobrze przygotowanego zespołu. Latem przed obecnym sezonem okazało się, że trener Domagała w porównaniu z sytuacją sprzed 12 miesięcy może liczyć na kilku nowych zawodników. Jan Jakacki i Michał Bartkowiak oczekiwali na pierwszy ligowy występ od czasów ich gry w trzecioligowej Foto-Higienie Gać. Z beniaminka A-klasy Podgórza Wałbrzych przyszli Marcin Kobylański, dla którego był to powrót do zespołu biało-niebieskich oraz bramkarz Sebastian Kubiak, ktory o miejsce w bramce miał rywalizował z powracającym z wypożyczenia z Orła Lubawka Marcinem Malczewskim. Defensywę wzmocnił doświadczony Dominik Dudek (Zdrój Jedlina Zdrój), w drugiej lini pojawił się Brazylijczyk Hallyson Gabriel Lira Santos oraz były piłkarz Victorii Świebodzice Marcin Chołuj. Do Wałbrzycha wrócił Denis Dec ostatnio grający w Twardym Świętoszów. To jest 9 nazwisk, do których już po 1.kolejce dołączył superduet z 3.ligi - bowiem z Polonii-Stali Świdnica wrócili Sławomir Orzech i Damian Chajewski. Z tego grona szybko jednak zaczęły się wykruszać kolejne nazwiska. Bartkowiak doznał urazu wykluczającego z gry jeszcze przed startem sezonu, w trakcie rundy odszedł Malczewski, Kubiak doznał kontuzji. A Jakacki czy Dec, z powodów zawodowych, pojawili się w składzie symbolicznie - Jan zagrał tylko raz, a Denis dwukrotnie. Po stronie ubytków należy wymienić braci Chałupków (Zdrój Jedlina Zdrój), Rodziewicza (wyjazd za granicę) oraz grupę piłkarzy, którzy z różnych powodów (osobiste, zawodowe, zdrowowtne) nie mogli uczestniczyć w treningach zespołu (Mrowiec, Zaremba, Rękawek). 
 Górnik rozpoczął od wygranej z Orłem Witoszów Dolny 7:0, co pozwoliło mu objąć po pierwszej kolejce fotelu lidera i nie oddał jego do końca rundy. I tego w historii Górnika Wałbrzych jeszcze nie było. A był to nie jeden rekord ustanowiony przez piłkarzy Górnika w obecnej rundzie jesiennej. 
 Jeśli chodzi wyniki to poniżej na grafice znajduje się zestawienie wszystkich meczów ze strzelcami bramek zweryfikowanymi po zapisach video, jak i również bezpośrednio z trenerem. Życie wielokrotnie pokazało, że dane z Łączy Nas Piłka wprowadzane przez sędziów nie są wiarygodne. Dziwić może też bierność, niemoc wałbrzyskich dziennikarzy piszących o futbolu (skibasport.pl, walbrzyszek.com, sportowy-walbrzych.com.pl), którzy powielają błędne informacje z ŁNP jeśli chodzi o strzelców bramek. 
W rozegranych 14 spotkaniach brało udział łącznie 27 zawodników. Najwięcej - 14 zaliczyli Marcin Smoczyk (komplet 1260 minut), Mateusz Sobiesierski i Dawid Rosicki, tylko jeden mecz zaliczyli Denis Dec, Jan Jakacki oraz najmłodszy wśród desygnowanych do gry Konrad Korba z rocznika 2004. Zespół siedmiokrotnie został ukarany żółtymi kartkami - dwukrotnie Sławomir Orzech, a raz Dudek, Siwiński, Smoczyk, Sobiesierski oraz ... trener Domagała. 
 Oto zestawienie rekordowych osiągnięć piłkarzy Górnika Wałbrzych w rundzie jesiennej 2020/21:
 ⚽Runda z kompletem zwycięstw - blisko takiego osiągnięcia był Górnik/Zagłębie również w A klasie, ale gdy była ona szóstym, a nie siódmym, jak obecnie, poziomem rozgrywkowym. Prowadzeni w sezonie 2002/03 przez Ryszarda Mordaka wałbrzyszanie z obecnymi piłkarzami Górnika Krzysztofem Michalakiem, Marcinem Smoczykiem czy Wojciechem Błażyńskim (obecny trener Górnika Nowe Miasto) w składzie sezon rozpoczęli od 3 punktów wywalczonych w Jedlinie Zdroju i tę zwycięską passę kontynuowali aż do ostatniej kolejki w rundzie. Wtedy na Ratuszową przyjechał wicelider Biały Orzeł Mieroszów, który stracił jedynie punkty w meczach z Gorcami (2:2 u siebie) i Gromem (1:2 w Witkowie) i miał 5 punktów straty do lidera. Kapitalna postawa w bramce Grzegorza Gruszki spowodowała bezbramkowy remis i zakończenie passy wałbrzyszan na kolejnych 12 zwycięskich spotkaniach od początku sezonu. 
⚽Komplet domowych wygranych w rundzie - taka runda oczywiście zdarzyła się w przeszłości klubu, to historyczna jesień 1983 roku w ekstraklasie. Podobnie jak 37 lat temu był to komplet 8 domowych triumfów. 
⚽Komplet wyjazdowych wygranych w rundzie - wyrównanie osiągnięcia wspomnianego wyżej Górnika/Zagłębia (2002/03). O ile teraz wałbrzyszanie odnieśli 6 zwycięstw plus walkower w Wiśniowej, to 18 lat temu piłkarze Mordaka wygrali 6 meczów (liga składała się z 14 zespołów). Górnik/Zagłębie pierwsze punkty (0:0 w Czarnym Borze ze Skalnikiem) stracił w 22.kolejce, po 10 kolejnych wyjazdowych zwycięstwach. 
⚽Najwyższe zwycięstwa w historii ligowych spotkań - Górnik wygrywał już w lidze zdobywając dwucyfrową liczbę bramek. Miało to miejsce w lidze okręgowej w zamierzchłych czasach (1962/63) z Pogonią Pieszyce 10:1 oraz w ubiegłym sezonie (2019/20) 10:0 z Orłem Witoszów Dolny i 10:1 w Jaroszowie z Unią. W bieżacej kampanii najpierw był tuzin goli w bramce Sudetów Dziećmorowice, później 13:1 w derbach z Podgórzem i wreszcie listopadowe 15:0 z KS Walim. Ciekawostką jest fakt, że wg ŁNP hat-trickiem w tym meczu popisał się Mateusz Sobiesierski, który faktycznie ani razu nie wpisał się na listę strzelców (wątpliwości największe były przy golu nr 15, gdy po uderzeniu Sopla futbolówkę do bramki wbił jeszcze przed przekroczeniem linii bramkowej Chajewski). Być może wiosną Górnik pokusi się o wyrównanie rekordowego zwycięstwa w historii wałbrzyskiej A klasy - 22:0 Unii Złoty Stok w Roztoczniku w 2009/10? 
⚽103 bramki w trakcie jednej rundy to rekord nie tylko klubowy, ale wśród drużyn podokręgu wałbrzyskiego. W skali sezonu ciężko będzie się zbliżyć do wyczyny rezerw Górnika z B-klasowego sezonu 1999/2000 - 205 goli w 26 meczach. Być może I zespół się o to postara? W historii seniorzy Górnika raz przełamali granicę setki trafień w sezonie - 101 w sezonie 1998/99 w 4.lidze, gdzie swoje dwa trafienia dołożył obecny szkoleniowiec biało-niebieskich Marcin Domagała. 
Indywidualne, historyczne rekordy: 
⚽30 goli Damiana Chajewskiego - w historii klubu żaden piłkarz nie zdobył tylu bramek w trakcie jednej rundy. A trzeba pamiętać, że Chajek na koncie ma pudło z rzutu karnego. Pozostaje żałować, że nie doszedł do skutku mecz w Wiśniowej, bo wielce prawdopodobne, że na boisku outsidera swój dorobek poprawiłby nie tylko Damian, ale i kilku jego kolegów. Wyrównał tym samym osiągnięcie Marcina Orłowskiego z 2015/16, który 30 goli zdobył w 33 występach ligowych w 3.lidze.
⚽6 bramek w jednym meczu Damiana Chajewskiego - niezwykle pazerny na gole Chajo dwukrotnie jesienią zaliczył sześć trafień. Ofiarami jego celnych uderzeń zostali Rafał Koszyka z Podgórza Wałbrzych (13:1) i Marcin Bikowski z KS Walim (15:0). Wcześniej 5 bramek w spotkaniu z Sudetami Dziecmorowice (12:0) zaliczył Mateusz Sobiesierski wyrównując osiągnięcia Henryka Janikowskiego (9:0 z Włókniarzem Wrocław -1974/75) i Marcina Orłowskiego (7:1 z Budowlanymi Lubsko - 2015/16). 
⚽12 kolejnych meczów ze zdobytą bramką Damiana Chajewskiego - supersnajper Górnika rozpoczął sezon w barwach Polonii-Stali Świdnica, ale szybko rozwiązał umowę, by już w 2.kolejce A klasy zadebiutować w Górniku w meczu z MKS Szczawno Zdrój. Jak się okazało, było to jedyne spotkanie w którym Damian nie wpisał się na listę strzelców! Do końca rundy Chajewski pojawił się na murawie 12 razy i za każdym razem wpisywał się na listę strzelców. Dwukrotnie strzelił 6 goli, tyleż samo zaliczył hat-trick, w 4 meczach zdobył dwie bramki, a cztery spotkania zakończył z jednym trafieniem. 
⚽13.sezon ze zdobytą bramką Grzegorza Michalaka - 37-letni zawodnik debiutował w zespole seniorów w wieku 18 lat w sezonie 2001/02, gdy rezultaty Górnika/Zagłębia zostały anulowany po wycofaniu zespołu przed rundą rewanżową. Grzegorz po okresie gry poza Wałbrzychem wrócił na Ratuszową przed sezonem 2004/05, ale pierwszą zdobytą bramkę świętował w następnym 2005/06. Później, aż do sezonu 2013/14 trafiał do bramki rywala, aż przyszedł nieszczęsny sezon 2014/15, który zakończył się spadkiem Górnika z 2.ligi i był pierwszym po 9 kolejnych sezonach bez bramki popularnego Dzikiego. Grzegorz zaliczył jeszcze 3 rundy w trzecioligowym Górniku strzelając w obu edycjach bramki i ogłosił zakończenie kariery. Do futbolu powrócił grając w rezerwach Górnika, a w ubiegłym sezonie pomógl młodszym kolegom odnaleźć się w A-klasowej reczywistości i udało mu się raz wpisać się na listę strzelców. Teraz golem w Bogaczowicach zalicza trzynasty sezon ze zdobytą bramką wyrównując osiągnięcie legendy Górnika Wałbrzych Leszka Kosowskiego, który strzelał gole w sezonach 1978/79, 1980/81-90-91, 1992/93). 
⚽3 niewykorzystane rzuty karne - w historii Górnika Wałbrzych trzy razy zdarzył się sezon, gdy nie strzelono 3 rzutów karnych. W udanym sezonie 1977/78, gdy zespół przegrał awans do ekstraklasy z GKS Katowice, a Ryszard Bożyczko z 17 golami został wicekrólem strzelców pomimo 2 pudeł z 11 metrów. Najpierw w meczu z Hutnikiem Kraków (4:2), przy stanie 4:0, mając już 2 gole Bożyczko nie znalazł sposobu na pokonanie Urbańczyka, miesiąc później do karnych wrócił etatowy wykonawca Zenon Zaczyński (2:1 z Chemikiem Kędzierzyn) i spudłował. Później 2 próby z wapna wykorzystał Włodzimierz Ciołek, ale w ostatniej kolejce w prestiżowym spotkaniu z GKS (0:1) podszedł ponownie Bożyczko i nie zdołał pokonać Sputa. W 3-ligowym sezonie 1999/2000 pudła z przysłowiowego wapna przytrafiły się Piotrowi Smoczykowi (obrona Mariusza Bekasa z Pogoni Świebodzin, 1:4), Marcinowi Morawskiemu (obrona Marcina Markiewicza z Pomeranii Police, 0:1) i Zbigniewowi Zawadzkiemu (nad bramką Warty Poznań, 4:2). Z kolei w czwartoligowym sezonie 2007/08 na listę pechowców wpisali się Robert Bubnowicz (2:1 z Polonią Trzebnica - obrona Siemiątkowskiego), Grzegorz Michalak (ponad bramką z Orlą Wąsosz 3:0) i Piotr Przerywacz (słupek ze Śląskiem II Wrocław 2:3). W bieżącym sezonie Górnik wykonywał 8 rzutów karnych, ale końcówka października to 2 spotkania, w których ogarnęła niemoc z 11 metrów. W derbach z Zagłębiem Filip Fonfara odbija strzał Mateusza Sobisierskiego (dobitka przynosi gol Chajewskiego), a tydzień później w Bogaczowicach (6:1) uderzenie Chajewskiego broni Dariusz Krynicki, a Adam Niedźwiedzki opieczętował poprzeczkę. 
⚽Najstarszy zawodnik i strzelec ligowy Krzysztof Michalak - czterech braci Michalaków reprezentowało Górnika w rozgrywkach ligowych. Krzysztof, ur. 01.02.1980 zaliczył 18 meczów w sezonach 2002/03 i 2003/04, a później grał w rezerwach klubu, a także w klubach niższych lig.W tym sezonie pojawił się dwukrotnie - za każdym razem wpisując się do historii klubu! 31.10.2020 w Bogaczowicach w 81.min. zmieniając Adama Niedźwiedzkiego zalicza swój debiut w tym sezonie, co stawia go jako najstarszego ligowca w historii klubu. Mecz z Unią był pierwszym ligowym w I zespole od 21.09.2003 i meczu przeciwko Nysie Kłodzko (3:0). 17 lat to najdłuższa przerwa pomiędzy dwoma występami ligowymi. Mija tydzień i Krzysztof znów wpisuje się do historii - w meczu z KS Walim tym razem wchodzi w 70' za Mateusza Biskupa a po 12 minutach z rzutu karnego strzela bramkę stając się najstarszym strzelcem ligowym w historii Górnika.

[do grafik użyto zdjęć autorstwa Bartłomieja Nowaka - www.walbrzyszek.com]

środa, 18 listopada 2020

Krzysztof Truszczyński nie żyje

W poniedziałek pożegnaliśmy jedną z legend wałbrzyskiego futbolu Krzysztofa Truszczyńskiego.Pana Krzysztofa można śmiało nazwać za jedną z najważniejszych postaci w historii piłki nożnej w Wałbrzychu. Nie tylko grał w okresie największych sukcesów Górnika Wałbrzych, ale był jednym z kluczowych zawodników drużyn, które sięgały po mistrzostwo Polski juniorów, kolejne awanse z trzeciej ligi po najwyższy szczebel rozgrywkowy. Nienaganna, wzorowa postawa na boisku oraz poza nim skutkowała powierzeniem Truszczyńskiemu opaski kapitańskiej, z którą wprowadził biało-niebieskich do ekstraklasy w 1983 roku. Kapitalna dyspozycja Górnika jesienią sezonu 1983/84 to nie tylko mistrzostwo na półmetku rywalizacji, docenienie przez kibiców całej Polski (ósme miejsce w plebiscycie czytelników Sportu na Piłkarza 1983 roku, drużynę Górnika czytelnicy Tempa wybrali na Drużynę Roku), ale również powołanie do kadry olimpijskiej prowadzonej przez śp. Waldemara Obrębskiego. 
Ze składu mistrzowskiej drużyny juniorów Górnika z 1973 roku tylko panu Krzysztofowi oraz Włodzimierzowi Ciołkowi udało się zagrać w 1.lidze w barwach wałbrzyskiej drużyny. Obaj również próbowali szukać piłkarskiego szczęścia poza rodzinnym miastem, gdzie grali również z sukcesami. Truszczyński w trakcie 4 sezonów w Stoczniowcu Gdańsk zagrał 108 razy zdobywając 23 gole, w tym 3 (w tym 2 bezpośrednio z rzutów wolnych)swojemu ukochanemu Górnikowi. Najwyższe miejsce to 5 w sezonie 1979/80, gdzie Sport wybrał go do Jedenastki Jesieni, a dziennikarze i trenerzy Trójmiasta wybrali Go siódmym piłkarzem w plebiscycie na Piłkarza Roku '79 organizowanym przez Głos Wybrzeża. Był najlepszym strzelcem Stoczniowca w sezonach 77/78 i 78/79 grając przecież w drugiej linii.
Piłkarską karierę pan Krzysztof zakończył w sezonie 1987/88, w którym Górnik był najbliżej europejskich pucharów dzięki znakomitej postawie w Pucharze Polski, gdzie przygoda pucharowa skończyła się dopiero w półfinale. Truszczyński we wspomnianym sezonie zaliczył zaledwie 3 mecze - ostatni 13 września 1987 roku, gdy w Wałbrzychu Widzew wygrywa 1:0 po bramce Wiesława Wragi.
Prawdziwą spuścizną, futbolowym i historycznym dziedzictwem pana Krzysztofa jest strona internetowa Blog piłkarski Krzysztofa Truszczyńskiego. To prawdziwa kopalnia wiedzy, faktów, wspomnień, fotografii z wydarzeń najbardziej znanego kapitana Górnika Wałbrzych. Udokumentowana praktycznie cała kariera, każdy mecz, a także wiele wydarzeń po zakończeniu jakże udanej kariery. Gdyby kiedykolwiek pokuszono się o zestawienie drużyny wszechczasów Górnika Wałbrzych, czy nawet piłkarskiego Wałbrzycha, zapewne miejsce w linii pomocy znalazło by się miejsce dla blondwłosego, walecznego, ale zawsze grającego fair Krzysztofa Truszczyńskiego. 
Cześć Jego pamięci.

poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Rekordowa wygrana + rekord Sopla

Drugi rok z rzędu piłkarzom Górnika Wałbrzych los przydziela na początku rozgrywek zespół Sudetów Dziećmorowice. W ubiegłym sezonie obie drużyny zmierzyły się w pierwszej kolejce, gdy nie tyle co dyspozycja, ale i skład Górnika był wielką niewiadomą. Biało-niebiescy do Dziećmorowic pojechali w składzie mając samych młodzieżowców, za wyjątkiem kapitana Mateusza Sobiesierskiego oraz Dawida Rosickiego. Wygrana Sudetów nie była w takich okolicznościach niespodzianką, choć jej rozmiary (7:1) mogły zaszokować, zwłaszcza kibiców, którzy nie znali otoczki ówczesnego meczu. Długie 12 miesięcy wałbrzyszanie musieli czekać na okazję do rewanżu. W 3.kolejce, na Stadion 1000-lecia drużyna z Dziećmorowic, prowadzona przez Wiesława Kosowskiego, brata legendy Górnika Leszka, przyjechała w roli ... No właśnie, nawet nie przysłowiowego kopciuszka, bowiem wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na wysokie zwycięstwo gospodarzy. W porównaniu z poprzednim meczem z biało-niebieskimi Sudety nie mogły liczyć na kilku podstawowych zawodników, bowiem zabrakło strzelców aż 6 z 7 bramek w tamtym pamiętnym meczu. Wychowankowie Górnika, 40-letni Jarosław Grzesiak (rok temu 3 gole) i 21-letni Dawid Wodnicki (2 bramki) odeszli z Dziećmorowic. Pierwszy już strzela dla B-klasowego Szczytu Boguszów-Gorce, a drugi przeniósł się do Górnika Nowe Miasto, gdzie póki co zagrał jedynie w Pucharze Polski. Zabrakło również czołowego strzelca Dariusza Barana, który w tym sezonie zagrał jedynie w pierwszym meczu w Walimiu.
Nie tylko chęć rewanżu, ale przede wszystkim potencjał przemawiał za Górnikiem, który w pierwszej połowie rozjechał rywala niczym walec. Trener Marcin Domagała dysponuje tyloma klasowymi, jak na A klasę, zawodnikami, że śmiało może rotować składem bez uszczerbku na jakości. Tym razem udany debiut w wyjściowej jedenastce zaliczył Brazylijczyk Hallyson. Kibice, którzy nie mogli przybyć na Ratuszową mogli oglądać mecz na żywo w internecie. A już sam skrót z bramkami pokazuje, jaką przewagę posiadał Górnik.
12:0 to najwyższa wygrana I zespołu Górnika Wałbrzych w historii klubu. Najwięcej bramek Górnik strzelił w sezonie 2008/09, gdy w okręgowym Pucharze Polski pokonał w Świdnicy rezerwy Polonii/Sparty 13:3 (6:2). W ćwierćfinale rywalizacji pucharowej występujący w klasie okręgowej świdniczanie wystawili do składu głównie juniorów, natomiast Robert Bubnowicz wystawił najmocniejszy skład liderujący wówczas w 4.lidze. 4 gole Dominika Janika, klasyczny hat-trick Adriana Moszyka w 8 minut, dublety Bartosza Konarskiego, Marcina Morawskiego oraz Pawła Tobiasza dały rekordowe 13 bramek. Jeśli chodzi o zmagania ligowe to przed sobotnią rywalizacją z Sudetami Górnik trzykrotnie wygrywał dwucyfrowym wynikiem. Ubiegłoroczne, odniesione jesienią 2019, zwycięstwa 10:0 z Orłem Witoszów Dolny na bocznej płycie kompleksu Aqua Zdrój oraz 10:1 w Jaroszowie kibice mają jeszcze świeżo w pamięci. Natomiast 10:0 z Pogonią Pieszyce miało miejsce w lidze okręgowej w sezonie 1962/63, gdy pierwsze miejsce w tej lidze dawało szansę gry w barażach o awans do drugiej ligi.
Dwóch kapitanów - Piotr Osiecki (rekordzista występów i bramek w Sudetach)
oraz Mateusz Sobiesierski (rekordzista pod względem zdobycia bramek w jednym meczu).
[foto: walbrzyszek.com]


Mecz z Sudetami Dziećmorowice na długo zapamięta Mateusz Sobiesierski. Pięć trafień nie strzela się co dzień. Popularny Sopel debiutował w Górniku w wieku 18 lat w 1.kolejce trzecioligowego sezonu 2015/16. Zmienił w ostatnim kwadransie Damian Migalskiego w meczu z Karkonoszami, a w doliczonym czasie zdołał jeszcze pokonać Oskara Wieliczko ustanawiając wynik na 2:0. Mimo tak obiecującego początku było to jedyne trafienie Mateusza w sezonie. Rok później, również na szczeblu 3.ligi 24 mecze i również tylko jedna bramka. Po spadku do czwartej ligi, w sezonie 2017/18 Mateusz zalicza 7 trafień (więcej w Górniku miał tylko Dariusz Michalak - 9, ale on był głównym wykonawcą rzutów karnych), a w spotkaniu z Karoliną Jaworzyna Śląska (4:1) zalicza swój pierwszy dublet. Sezon 2018/19 to 5 trafień w 4.lidze, a ubiegłoroczny kadłubowy sezon w A klasie (2019/20) - 7 goli w 15 meczach, wspólnie z Rodziewiczem najwięcej w Górniku (3 gole w Jaroszowie - 10:1 z Unią, 2 przeciwko Orłowi Witoszów Dolny - 10:0). Trudno Sobiesierskiego nazwać więc łowcą goli, zwłaszcza, że od dłuższego czasu występuje w drugiej linii. Przed sobotnim meczem - w 98 meczach strzelił 24 bramki, a na największe snajperskie fajerwerki Sopel nie czekał na jubileuszowy setny występ, tylko zaaplikował pięciopak i to w ciągu jednej połowy! 
5 bramek w jednym ligowym meczu to w historii Górnika rekordowy wyczyn. Mateusz Sobiesierski nie był pierwszym, bowiem dopiero wyrównał osiągnięcia dwóch bardziej renomowanych i znanych napastników biało-niebieskich. Henryk Janikowski grał w ekstraklasie, zaliczył mecze w reprezentacji Polski, a zanim wypłynął na szerokie futbolowe wody, w sezonie 1974/75 ówczesny 20-latek w lidze wojewódzkiej, gdzie zwycięstwo dawało szansę gry o 2.ligę, zdobył 5 goli w spotkaniu z Włókniarzem Wrocław (9:0). Po 40 latach również 5 goli zdobył Marcin Orłowski - w 3.lidze (czwarty poziom rozgrywkowy) w spotkaniu z Budowlanymi Lubsko (7:1). Co ciekawe w tamtym meczu Orzeł miał szansę na 6 trafień, ale przy stanie 6:1 z rzutu karnego (notabene po faulu na ... Sobiesierskim) posłał piłkę w słupek. 
4 gole w jednym meczu w historii piłkarskiego Górnika strzeliło 5 zawodników. Od Włodzimierza Ciołka (słynne 5:1 z Wisłą Kraków) poprzez dwukrotnie karety Jerzego Swobody w lidze wojewódzkiej na początku lat 60-tych po wyczyny w Sikorskiego, Orłowskiego i Niedźwiedzkiego już w XXI wieku. Tomasz Sikorski, nieco zapomniany król strzelców A klasy z sezonu 2002/03 (23 gole), zdobył 4 gole w spotkaniu z ...Sudetami Dziećmorowice. Będący wówczas głównie rezerwowym Sikor zadebiutował w wyjściowym składzie i nie zawiódł zaufania trenera Ryszarda Mordaka zdobywając jedyną bramkę w pierwszej połowie. Po przerwie w ostatnim kwadransie gry, przy stanie 3:0, Sikorski zdobywa w 14 minut klasycznego hat-tricka pokonując Sebastiana Jaje. Z kolei Orłowski bramkową karetę ustrzelił w rywalizacji z Ilanką Rzepin (9:0), a Adam Niedźwiedzki w ub. sezonie przeciwko Orłowi Witoszów Dolny (10:0).
Ostatni weekend sierpnia przyniósł w gr.I A klasie przyniósł rekordowe aż 60 bramek w 8 spotkaniach (średnia 7,5/mecz). O ile w gr.II (18 goli w 7 meczach) nie było popisów strzeleckich, to w gr. III dwie dwucyfrówki i aż 57 bramek (7,13/mecz). Czy to zapowiedź rekordowego po względem skuteczności sezonu?

wtorek, 25 sierpnia 2020

Hit rundy w Szczawnie Zdroju?

W ubiegłym sezonie wałbrzyszanie związani z Górnikiem z niemałą zazdrością mogli spoglądać w stronę ligowego sąsiada ze Szczawna Zdroju. Brak kłopotów organizacyjnych, finansowych, stała kadra pozwalająca dodatkowo na zgłoszenie drużyny rezerw do B klasy, imponująco wręcz wyglądająca praca w social media, czy nie przynoszący wstydu obiekt, na którym I zespół mógł trenować i rozgrywać ligowe mecze. Prowadzeni przez Piotra Borka seniorzy w lidze prezentowali równą formę, sezon, a dokładnie rundę jesienną, która przez koronawirus stanowiła podstawę do ogłoszenia rozstrzygnięć 2019/20, zakończyli na trzecim miejscu tuż za plecami Victorii Świebodzice i Darboru Bolesławice. Po awansie świebodziczan oraz transferze Darboru do grupy świdnickiej A klasy, MKS z miejsca stał się jednym z faworytów do awansu.
Górnik Wałbrzych z kolei 12 miesięcy temu przez całą rundę dopiero budował swój zespół zarówno sportowo, jak i organizacyjnie. Wiosną nie dane było mu zagrać i poprawić trochę wstydliwą po jesieni siódmą lokatę. W tym sezonie biało-niebiescy są głównym faworytem rozgrywek, a tuż przed meczem z MKS zespół wzmocnił duet trzecioligowców. Sławomir Orzech i Damian Chajewski to wychowankowie wałbrzyskiego klubu, ostatni sezon spędzili w Polonii-Stali Świdnica, z którą zdobyli awans do 3.ligi oraz Puchar Polski na szczeblu podokręgu Wałbrzych. Co więcej, w bieżącym sezonie zaliczyli występy ligowe w świdnickim zespole: Chajewski 4 mecze, Orzech - 3. 
HISTORIA
MKS jest jednym z młodszych klubów występujących w gr. I A klasy. Młodszymi ekipami są Podgórze, Górnik Nowe Miasto, Unia Bogaczowice. Od powstania popularni Mineralni występowali pod nazwami Ogniwo, Altra (1993-99), MKS 1985 (do 30.01.2008). Trenerami w międzyczasie byli trenerzy związani blisko z wałbrzyskimi ligowcami m.in.: Franciszek Molenda, Mirosław Hołda, Zbigniew Górecki, Tadeusz Kobiałko, Eugeniusz Piechocki, Tadeusz Obuchowski, Jan Matysek, Wiesław Walczak, Kamil Jasiński, Andrzej Romańczak,Tomasz Resel, Piotr Borek, Tomasz Poros, czy obecny szkoleniowiec Rafał Siczek - wychowanek Górnika Wałbrzych, jako szkoleniowiec architekt kolejnych awansów Górnika Gorce z B klasy do 4.ligi. Szczawno Zdrój B klasę opuściło po 11 sezonach istnienia. Na kolejny awans trzeba było czekać już 8 sezonów i w 2004 prowadzeni przez Tadeusza Obuchowskiego meldują się w klasie okręgowej. Po kolejnych 4 sezonach przyszedł awans do 4.ligi, gdzie MKS grał przez 3 sezony. Dwa sezony zajął Mineralnym powrót na ten szczebel, który w 2013/14 zakończył się wycofaniem po rundzie jesiennej. Wycofanie spowodowało grę w A klasie - a szybki awans do klasy okręgowej zakończył spadek w 2019 roku. W międzyczasie pięciokrotnie piłkarze z uzdrowiska rywalizowali z Górnikiem. W A klasie 2002/03 przy Ratuszowej Górnik/Zagłębie wygrał 3:2 (0:1) choć już przegrywał 0:2, a sygnał do odrabiania strat bramką dał obecny stoper wałbrzyszan Marcin Smoczyk. W rewanżu w Szczawnie Zdroju goście wygrali 2:0. W 4.lidze (2008/09) na własnym boisku Górnik PWSZ wygrał 1:0 po kontrowersyjnym karnym Przerywacza, a w rewanżu kibice nie oglądali żadnego gola. Wreszcie jesienią na Nowym Mieście padł remis 1:1 po bramkach Adama Niedźwiedzkiego i Tomasza Czechury. W okręgowym Pucharze Polski doszło również do 5 meczów, które były rozgrywane przy ul.Topolowej w Szczawnie - za każdym razem górą byli wałbrzyszanie.
Od dawna kadra MKS jest budowana na byłych wychowankach wałbrzyskich klubów. Obecnie z kadry Rafała Siczka biało-niebieską przeszłością mogą się pochwalić Jakub Borek, Bartłomiej Borkowski, Filip i Radosław Brzezińscy, Wojciech Choiński, Tomasz Czechura, Jakub Jędras, Aleksander Jurkowski, Damian Parzych, Adrian Przybysz, Kamil Słomowicz, Michał Starczukowski, Paweł Szpankowski, Paweł Tobiasz, Mateusz Wtulich. Ale z tego szerokiego grona w I zespole Górnika zadebiutowali jedynie F.Brzeziński, Czechura, Starczukowski i Tobiasz (Jędras grał jedynie w PP). Z kolei w Górniku grą w MKS mogą się pochwalić trener Marcin Domagała oraz Marcin Smoczyk, Oskar Winiarski, Dawid Rosicki, Adam Niedźwiedzki, Marcin Malczewski, Dominik Dudek, a także dochodzący do zdrowia Alan Sowik.
MECZ
Biorąc pod uwagę potencjał, miejsce w tabeli oraz ambicje obu klubów, śmiało można stwierdzić, że był to jeden z najważniejszych meczów dla obu w sezonie. Marcin Domagała miał do dyspozycji Orzecha i Chajewskiego, którzy wystąpili w drugiej linii, pojawił się również Jakacki, nieobecny w ligowej inauguracji z Orłem Witoszów Dolny. Rafał Siczek w bramce postawił na doświadczonego 40-letniego Mariusz Gratkowskiego, który zastąpił Radosława Brzezińskiego, który zawalił dwie bramki w 1.kolejce, gdy MKS wygrał 4:3 w Wiśniowej. Stadion przy ulicy Topolowej w Szczawnie Zdroju wypełnił się w nadkomplecie. Choć po prawdzie w przeszłości, przed modernizacją obiketu potrafiło przyjść więcej kibiców, bowiem wypełniali wówczas przestrzeń za bramką oraz za ławkami rezerwowych, co obecnie nie jest już możliwe. MKS przygotował się pod kątem ochrony sanitarnej (oznaczenie siedzisk, środki dezynfekcji), ale z powodu tylu kibiców raczej nie miało to większego sensu. Już pierwsza akcja gości przynosi bramkę, gdy dośrodkowanie z lewej strony Chajewskiego kończy niefortunnym uderzeniem do własnej bramki Artur Szatkowski. Za chwilę nastąpiła niespodziewana przerwa w grze, gdy wałbrzyska trójka sędziowska z Robertem Grabowskim na czele zorientowała się, że mecz rozpoczęli bez chorągiewek rożnych. Po wznowieniu gry niespodziewanie Mineralni wyrównują. Praktycznie pierwsza składna akcja, strzał kapitana Filipa Brzezińskiego ląduje w siatce bramki Malczewskiego. Górnik przez cały czas przeważał, o ile na lewej stronie Borek nie mógł sobie poradzić z dynamicznym Niedźwiedzkim, to Krawczyka łatwo neutralizował Szatkowski. Niespodziewanie słabo poczynali sobie byli Górnicy w barwach MKS: Starczukowski z Tobiaszem. Gdy wydawało się, że druga bramka dla gości to kwestia czasu niespodziewanie pada gol dla podopiecznych Rafała Siczka. Z prawej strony z rzutu wolnego dośrodkowuje Tomasz „Czesiu” Czechura, a w polu karnym efektowną główką Marcin „Łysy” Łysakowski pokonuje niepewnie interweniującego Malczewskiego. Po bramce obraz gry nie zmienił się, wciąż Górnik miał przewagę, ale ani strzały z dystansu Chajewskiego czy próby kombinacyjnych akcji nie przynosiły efektu. Wreszcie tuż przed przerwą w starciu z Szatkowskim pada Krawczyk i sędzia dyktuje jedenastkę, którą na bramkę zamienia kapitan gości Mateusz Sobiesierski.
W przerwie obaj trenerzy zmienili swoich bocznych obrońców – Jakub Borek nie radził sobie z szybkim Niedźwiedzkim, a poza tym miał już na koncie żółtą kartkę, a w zespole gości Radosław Marciniak nie dawał odpowiedniego wsparcia wspomnianemu Niedźwiedzkiemu. Od początku drugiej odsłony wałbrzyszanie ruszyli do ataku i praktycznie po 7 minutach było po meczu. Najpierw Sobiesierski po dośrodkowaniu z lewej strony uprzedził Choińskiego i strzałem przy słupku wyprowadził lidera na prowadzenie, a chwilę później ładną akcję celnym strzałem kończy Jakacki. Biało-niebiescy nie zwalniali tempa i co chwilę dochodziło do sytuacji bramkowych, w których szczęśliwie interweniował Mariusz Gratkowski, który część tych sytuacji sam prokurował. Chajewski, Jakacki, Niedźwiedzki, Siwiński mogli, a dokładniej powinni wpisać się na listę strzelców. Z jednej strony cieszyła kibiców Górnika łatwość dochodzenia do sytuacji strzeleckiej, ale już skuteczność musiała irytować. Goście ograniczyli się do przerywania akcji, a jedyne realne zagrożenie stanowiły stałe fragmenty gry wykonywane przez Czechurę. Niezbyt pewna dyspozycja Malczewskiego na własnym polu karnym spowodowała, że zakotłowało się i poprzeczka uratowała lidera przed stratą
Damian Chajewski - tydzień wcześniej mecz w 3.lidze w Żmigrodzie, a w sobotę
w A klasie. Na ziemi cichy bohater MKS Mariusz "Jolka" Gratkowski.
[foto:walbrzyszek.com]

bramki. W 80 minucie Dominik Dudek traci piłkę na rzecz Łysakowskiego i musi ratować się faulem - jedynie żółta kartka dla obrońcy Górnika wzbudziła uzasadnione pretensje miejscowych. Popularny Łysy miał co prawda około 25-30 metrów do bramki Malczewskiego, ale i sporo czasu by móc samotnie rozstrzygnąć akcję na swoją korzyść. Nie jeden arbiter miałby odwagę ukarać Dudka wykluczeniem, ale sędzia Grabowski wolał temperować kartkami ... trenerów obu zespołów, którzy mieli nie tylko uzasadnione pretencje, które artykułowali w akceptowalny podczas zdecydowanej większości meczów sposób.
Pod koniec meczu niespodziewanie Jarosław Maliszewski, zmiennik w ekipie Mineralnych wcisnął przy słupku piłkę i zrobiło się 3:4. Z meczu, w którym Górnik miał przewagę, powinien wręcz rozgromić przeciwnika, zwłaszcza w II połowie zrobiło się minimalne prowadzenie, które można nawet w przypadkowy sposób stracić. Tak się jednak nie stało, bowiem mimo przedłużenia meczu o 4 minuty MKS nie był w stanie stworzyć sytuacji do oddania strzału. Biało-niebiescy wygrali 4:3, ale ... Przed trenerem Domagałą teraz zadanie, by uświadomić podopiecznym jak łatwo można stracić to, co się wypracowało podczas meczu. Wynik nie oddaje tego co się działo na boisku - kibic czytający jedynie wynik i suche cyfry może stwierdzić, że był to mecz wyrównany, ze zwrotami akcji, a tak naprawdę Górnik POWINIEN mecz zamknąć długo przed końcowym gwizdkiem prowadząc 4-7 bramkami.  
Mimo prawdziwego tłumu kibiców wymieszanych ze sobą szczawieńskich i wałbrzyskich na trybunach była atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta. Na obiekcie przy Topolowej przydałoby się nagłośnienie czy tablica wyników, która przydałaby się, zwłaszcza przy okazji takiego meczu, na którym widoczni byli miejscowi radni. 
Po wygranej Górnik utrzymał pozycję lidera, choć dzieli ją z beniaminkiem Zielonymi Mokrzeszów, który rozniósł Orła Witoszów Dolny 8:1. Teraz przed wałbrzyszanami mecz z Sudetami Dziećmorowice, którzy po wysokich porażkach w lidze (1:7 w Walimiu) i Pucharze Polski (2:6 z Gromem Witków) ograli LKS Wiśniowa 4:1 po 4 trafieniach nieocenionego Piotra Osieckiego. Górnika zapewne zmobilizuje przypomnienie ostatniego meczu pomiędzy tymi zespołami - 12 miesięcy temu, inauguracja sezonu 2019/20 i zebrany na prędko zespół złożony głównie z juniorów, po wycofaniu się seniorów z 4.ligi został w Dziećmorowicach rozjechany 7:1, co do dziś jest najwyższą przegraną wałbrzyszan na tym szczeblu rozgrywek. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

7 w środę, 7 w sobotę - udany start sezonu 2020/21

Kibice Górnika Wałbrzych mają powody do zadowolenia, bowiem piłkarze rozpoczęli nowy sezon wymarzonymi wręcz wynikami. Po 14 miesiącach nieobecności biało-niebiescy wrócili również na murawę Stadionu 1000-lecia, co jest dobrym prognostykiem - piłkarze grają na nieporównywalnie lepszej nawierzchni niż na Nowym Mieście, a kibice mają większy komfort oglądania poczynań na boisku.
W środowe popołudnie meczem z Granitem Roztoka Górnik rozpoczął mecze II rundy Pucharu Polski podokręgu Wałbrzych. W samym Wałbrzychu, gdzie od lat nie ma drużyny grającej na szczeblu klasy okręgowej, zespół z Roztoki stanowił zagadkę, ale jak pokazują historia oraz tegoroczne wyniki, nie jest on słabeuszem na jaki wskazuje wynik pucharowej rywalizacji. Dla Granitu obecny sezon jest czwartym na poziomie klasy okręgowej, ostatnie dwa kończył na dobrym piątym miejscu, a w bieżącej kampanii ma na koncie 2 wygrane po dwóch kolejkach. Trener Kamil Orda, prowadzący od blisko 6 lat roztoczan, ma do dyspozycji kilku ciekawych zawodników. Pomocnik Wojciech Kulasa grał w 3.lidze (m.in. w KP Brzeg Dolny przeciwko Górnikowi jesienią 2015), Marcin Bałut swego czasu uznawany był za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników w swoim roczniku w podokręgu, testowany przez Śląsk i Arkę, w 4.lidze grał w AKS Strzegom, Przemysław Grosiak terminował w GKS Katowice, gdzie oprócz gry w juniorach zaliczył grę w czwartoligowych rezerwach, wreszcie powracający z Dzierżoniowa 20-letni Maciej Aleksiuk, mający za sobą grę w 3 i 4.lidze. W porównaniu z ligowym meczem przeciwko Górnikowi wybiegło 5 nowych zawodników, w tym debiutujący na poziomie seniorów zaledwie 15-letni bramkarz Rafał Broda. Z kolei Marcin Domagała w porównaniu z poprzednim sezonem ma do dyspozycji aż 8 nowych zawodników. Za wyjątkiem Brazylijczyka Hallysona wszyscy wystąpili już w środowym meczu. W bramce rywalizują Marcin Malczewski (ostatnio Orzeł Lubawka) i Sebastian Kubiak (Podgórze Wałbrzych). Ten drugi, podobnie jak inny bramkarz Górnika Kamil Reczulski, ma za sobą grę w polu i wpisywał się w przeszłości na listę strzelców. W obronie Górnik może pochwalić się bodaj najbardziej doświadczoną parą stoperów liczącą razem ponad 70 lat! Partnerem 37-letniego Smoczyka został o dwa lata młodszy Dominik Dudek, który z miejsca został liderem formacji. W pucharowym meczu na lewej stronie niespodziewanie pojawił się Denis Dec. Znany z gry ofensywnej ostatnio występował w Twardym Świętoszów, z którym wywalczył awans do jeleniogórskiej okręgówki. W drugiej linii oglądać mogliśmy innych powracających do Górnika zawodników: Jan Jakacki miał już pomagać zespołowi wiosną, Marcin Kobylański, podobnie jak Kubiak, był architektem powrotu Podgórza do A klasy. Nową twarzą jest były zawodnik Victorii Świebodzice, z epizodami w Jedlinie i Niemczech Marcin Chołuj. 
Biorąc pod uwagę klasy rozgrywkowe, w których na co dzień grają oba zespoły, to faworytem byli goście. Tymczasem od początku stroną przeważającą byli gospodarze, którzy grali pomysłowo, szybko i agresywnie. Po akcji prawą stroną uderzeniem głową wynik otworzył młodzieżowiec Adam Niedźwiedzki, który miniony tydzień może zaliczyć do bardzo udanych. Chwilę później goście wyrównali w kontrowersyjnych okolicznościach. Macieja Aleksiuka nie potrafili wałbrzyszanie powstrzymać w środku pola i dopiero wślizg Dominika Dudka przerwał akcję gości. Piłka wyszła za końcową linię i gdy wałbrzyszanie oczekiwali wskazania na rzut rożny, wałbrzyski arbiter Robert Grabowski wskazał na punkt oddalony 11 metrów od bramki, mimo, że interwencja Dudka miała miejsce przed polem karnym! Wyrównującą bramkę zdobył Przemysław Grosiak. Strata bramki nie podłamała gospodarzy, którzy wciąż próbowali przejąć piłkę na połowie rywala. Na prowadzenie Górnika wyprowadza Marcin Smoczyk, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Adama Niedźwiedzkiego głową pokonał młodziutkiego debiutanta w bramce Granitu. Na boisku zamiast Grzegorza Michalaka pojawił się najmłodszy w kadrze Górnika - 18-letni Bartłomiej Siwiński, który dał naprawdę dobrą zmianę. Piłkę przejął Sobiesierski, a po podaniu Siwińskiego, do sytuacji sam na sam z bramkarzem doszedł Niedźwiedzki, który pewnym strzałem podwyższył wynik. Nie minęły dwie minuty i znów przejęcie piłki przez wałbrzyszan w środku pola, Siwiński piętką zagrywa do Sobiesierskiego, który niespodziewanie decyduje się na strzał z okolic 25-30 metrów. Mocne uderzenie, 15-letni Rafał Broda, którego wzrost nie należy do atutów, jest bezradny – 4:1. Tuż przed przerwą wałbrzyszanom wychodzi znakomita kontra – przejęcie piłki na 30.metrze przed własną bramką, znów sprytne zagranie Siwińskiego do Niedźwiedzkiego, który praktycznie samotnie pomknął na bramkę Granitu od środkowej linii. Ogranie Brody przed polem karnym to praktycznie formalność, a posłanie piłki do pustej bramki z kilkunastu metrów oznaczało piątą bramkę dla biało-niebieskich.
Po przerwie podobnych popisów strzeleckich nie było, choć emocji nie brakowało. Granit zaczął grać uważniej w defensywie, a straty zaczął odrabiać za sprawą Grosiaka, który sfinalizował udaną szarżę Aleksiuka. Górnik skarcił roztoczan za sprawą Jakackiego, który po zagraniu Niedźwiedzkiego samotnie popędził na bramkę Rafała Kretkowskiego i podwyższył na 6:2. Swoje szanse miał młodziutki Dawid Budzyński, próbowali wpisać się na listę strzelców Niedźwiedzki i Siwiński, ale ostateczny wynik, jak na kapitana zespołu przystało, ustalił Sobiesierski, który po zagraniu Siwińskiego ograł bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki.
REKORDZISTA MICHALAK
Krzysztof Michalak po 17 latach ponownie
w meczu I zespołu Górnika!
[foto:walbrzych.dlawas.info]

W 80.minucie gry zmieniając Piotra Krawczyka na boisku pojawił się 40-letni Krzysztof Michalak. Mało kto wie, ale tym krótkim epizodem wpisał się do historii wałbrzyskiego klubu! Nie chodzi tylko o wiek, ani o ... wagę, bo zaokrąglona sylwetka wskazuje na sporo ponad 100 kg, ale o przerwę pomiędzy oficjalnymi występami w I zespole. Michalak pojawił się w I zespole seniorów Górnika/Zagłębia odbudowujących się w A klasie w sezonie 2002/03, gdzie był zmiennikiem (17 meczów i 1 gol strzelony Szczytowi Boguszów), w przeciwieństwie do brata Piotra, podstawowego prawego obrońcy. Co ciekawe, najlepszy występ Krzysztof zaliczył w Pucharze Polski przeciwko Akropolowi (dzisiejsi Czarni - 6:2), gdy wystąpił od pierwszej minuty, a w końcówce I połowy dwoma golami wyprowadził Górnika/Zagłębie na prowadzenie 4:2. W sezonie 2003/04 w klasie okręgowej Krzysztof Michalak tylko raz pojawił się na boisku - w meczu z Nysą Kłodzko (3:0) 21 września 2003 i na drugi występ w I zespole czekał długie siedemnaście lat! W międzyczasie wywalczył awans z rezerwami Górnika/Zagłębia do okręgówki, grał w Jedliniance, Podgórzu Wałbrzych, LZS Grodno Zagórze Śląskie, a po reaktywacji ponownie w rezerwach Górnika Wałbrzych. W środę już w pierwszym kontakcie blisko był zdobycia bramki, a po jego przejęciu piłki poszła kontra, która przyniosła siódmą bramkę. 
Za trzy tygodnie wałbrzyszan najprawdopodobniej czeka trudniejsze zadanie, bowiem w III rundzie rywalem będzie zwycięzca rywalizacji STEP Tąpadła/Wiry - Polonia-Stal Świdnica. Nikt nie bierze pod uwagę możliwości, by ekipa spod Ślęży ograła obrońcę trofeum na poziomie podokręgu Wałbrzych, a jednocześnie najwyżej grającego spośród zespołów dawnego województwa wałbrzyskiego.
W sobotę z kolei zainaugurowała nowy sezon wałbrzyska A klasa. W sezonie 2020/21 jest dla wałbrzyszan wyjątkowa, bowiem w grupie I jest aż pięć miejscowych drużyn. Nie jest to żaden powód do dumy.
Gdy weźmiemy pod uwagę miasta, w których przed związkową reformą były siedzibami wojewódzkich związków piłki nożnej to spośród 49 miast gorzej niż w Wałbrzychu jest jedynie w Pile, gdzie Klub Piłkarski Piła rywalizuje co prawda w gr. I A klasy wielkopolskiej, ale jest to nie siódmy, a ósmy poziom rozgrywek, bowiem w Wielkopolskim ZPN są prowadzone rozgrywki 4.ligi, później 5.ligi (trzy grupy), a następnie klasy okręgowej (sześć grup). 
Mapka bezlitośnie obrazuje w jakim miejscu znajduje się futbol w Wałbrzychu...
Oczywiście ambicje, oczekiwania i możliwości sięgają wyżej niż A klasa. Górnik Wałbrzych z obecnego grona lokalnych rywali jest w najlepszej sytuacji. Nie licząc zadłużenia, które od lat ciągnie za klubem, to najbardziej rozpoznawalna marka w regionie i brak awansu w bieżącym sezonie będzie kandydować do największej sensacji w XXI wieku.
Premierowym rywalem Górnika był Orzeł Witoszów Dolny, który również w ubiegłym sezonie był pierwszym domowym przeciwnikiem biało-niebieskich. W sierpniu 2019 sklecony na szybko skład, dodatkowo rozbity po porażce w Dziećmorowicach 1:7, nie miał najmniejszych problemów z wygraną i to w rekordowych wymiarach 10:0 po 4 bramkach Niedźwiedzkiego, 2- Mrowca i Sobiesierskiego oraz Frączka i Rodziewicza. Czy po rozgromieniu Granitu w Pucharze Polski można było się spodziewać innego wyniku niż ubiegłorocznej powtórki?
Trener Domagała nie mógł skorzystać z usług Jakackiego oraz braci Michalaków, Deca w wyjściowym składzie zastąpił Oskar Winiarski, który w ubiegłym sezonie nie rozegrał żadnego spotkania. Do częstych rotacji kibice muszą się przyzwyczaić. Czasy, gdy jednym tchem łatwo było wytypować wyjściową jedenastkę minęły, a że Górnik opiera się na zawodnikach pracujących i studiujących, to zmiany personalne są i będą nieuniknione. Mecz miał jednostronny przebieg, goście praktycznie nie wychodzi z własnej połowie, a gospodarze cierpliwie atakowali, choć skuteczność w wielu przypadkach zawodziła. Do przerwy tylko 2:0 po golach Piotra Krawczyka oraz Marcina Smoczyka. Drugi gol padł w iście kuriozalnych okolicznościach, bowiem po dośrodkowaniu w polu bramkowym przyjezdnych piłkę do bramki starało się wbić dwóch wałbrzyszan, co udało się dopiero popularnemu Smokowi. Po przerwie hat-tricka powinien ustrzelić Krawczyk, ale swojego dorobku bramkowego nie powiększył nawet o jedną bramkę. Zawstydził go z kolei Niedźwiedzki, który najpierw pewnie strzelił z rzutu karnego, a po chwili kapitalnie egzekwował rzut wolny. 4:0 i wciąż było mało. 5:0 to zasługa Dawida Rosickiego, który dość często zapędzał się pod bramkę Krzysztofa Szymczyka. Co ciekawe była to bramka - niewidka dla wałbrzyskich mediów. Relacja na stronie skibasport.pl, która jest patronem medialnym, oparta głównie na relacji na profilu facebookowym Górnika, gdzie po prostu zabrakło autora piątej bramki, stąd brak nazwiska Rosickiego. Gorzej wygląda sytuacja w innych wałbrzyskich witrynach - wałbrzyszek pojawił się w ostatnim kwadransie, kilka zdjęć i pojawia się coś co trudno nazwać relacją z meczu. Nawet uchodzący za najbardziej zorientowanego w klimatach A klasy Jakubowi Zimie ze Sportowego Wałbrzycha uciekł gol Rosy. Powiązany z Telewizją Wałbrzych portal walbrzych24.com w ostatnim czasie w ogóle pomija tematykę piłkarską. Swoją bramkę dorzucił Mateusz Sobiesierski, a wynik ustalił atomowym strzałem z bliska Marcin Chołuj. Ligowe debiuty w I zespole Górnika zaliczyli: Marcin Malczewski, Sebastian Kubiak, Dominik Dudek, Oskar Winiarski, Marcin Kobylański, Marcin Chołuj, a także trzeci w historii klubu Brazylijczyk (po Filipe Andrade Félix -14/0 jesienią 2014 i Allanie Cristian de Paula 14/9 goli wiosną 2019) Hallyson Gabriel Lira Santos.
Tak wyglądała ławka rezerwowych Orła po dokonaniu jedynej zmiany.
[foto: Jakub Zima]

Goście w opinii obserwatorów meczów A klasy mają okupować niższe lokaty tabeli. W składzie, co prawda mogliśmy zobaczyć dwóch zawodników z przeszłością trzecioligową (Grzegorz Furmankiewicz i Arkadiusz Felich), ale ich doświadczenia na boisku nie było zobaczyć. Felich w 1998 roku, wypożyczony wówczas z Polonii Świdnica, z obecnym trenerem Górnika Marcinem Domagałą, wywalczył 4.miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorów, a w sobotę głównie wykłócał się z sędzią. Dla wałbrzyskich kibiców, którzy usłyszeli wyczytywane składy drużyn, na pewno kojarzyli nazwiska rodziny Tatuśko - Maksym figurował jako trener, a Mariusz jako zawodnik rezerwowy. Doskonale rozpoznawalnych w Wałbrzychu byłych piłkarzy nie zauważono na ławkach. Protokół meczowy w ogóle awizował 6 zmienników, a w rzeczywistości był jedynie Janusz Kacprzak, który wszedł w 65 minucie oraz sympatyczny starszy jegomość (na zdjęciu), który rozbawił widownię Stadionu 1000-lecia, gdy po 20 minutach domagał się od sędziów przerwy na uzupełnienie płynów, po uprzednim sprawdzeniu w telefonie temperatury. Jest to jednocześnie dowód, że nie można do końca wierzyć dokumentacji meczowej na portalu Łączy Nas Piłka, gdzie wklepywane są dane z protokołów przez sędziów.
7:0 to nie jest najwyższe premierowe zwycięstwo Górnika. Lepiej biało-niebiescy rozpoczęli drugoligowy sezon 1951, gdy prowadzeni przez Jana Ketza wałbrzyszanie rozbili w 1.kolejce Star Starachowice aż 8:0. Z kolei 7:0 padł w sezonie 1973/74 w klasie wojewódzkiej, kiedy Górnik ograł w takich rozmiarach. Victorię Świebodzice. Przed obecnym Górnikiem pozostaje do pobicia rekord z sezonu 2002/03 - 12 wygranych meczów Górnika/Zagłębia od rozpoczęcia sezonu A klasy.
W pierwszej kolejce mieliśmy również pierwsze derby Wałbrzycha, w których Zagłębie nadspodziewanie wysoko ograło Czarnych 4:0. Oba zespoły wystąpiły w mocno zmienionych składach w porównaniu z ubiegłym sezonem, ale póki co korzystniej zaprezentowali się zawodnicy Thoreza. Ciekawie może wyglądać ten projekt, bowiem podopieczni Łukasza Wojciechowskiego i Jarosława Borconia rozpoczęli mecz z 7 młodzieżowcami, a z ławki weszło dwóch kolejnych. Powracający po rocznym pobycie w B klasie Podgórze wygrali pewnie 4:1 z Górnikiem Gorce. Z kolei Górnik Nowe Miasto trzy punkty wywiezione z Mrowin okupili kontuzją 15-letniego bramkarza Jakuba Raciniewskiego, dla którego był to debiut w seniorach. Nerwy przy tym puściły ojcu Jakuba - Sebastianowi Raciniewskiemu, który zobaczył czerwoną kartkę będąc rezerwowym. 
W sobotę dwa szlagiery - kolejne derby Górnik Nowe Miasto kontra Zagłębie, a w Szczawnie Zdroju MKS podejmować będzie Górnika.