sobota, 29 czerwca 2013

Stranieri 2013

Z wałbrzyszan, którzy za granicą grali w minionym sezonie najwyżej grał Tomasz Gruszczyński w Luksemburgu, gdzie wrócił po półrocznym epizodzie w francuskim CS Orne Amnéville. Drużyna polskiego napastnika FC Progrès Niedercorn zajęła 12. miejsce na koniec sezonu, tracąc dwa punkty do lokaty gwarantującej utrzymanie. Gruszczyński zagrał w 17 meczach i strzelił 4 gole. Progrès musiał walczyć o utrzymanie w barażach i po dogrywce wygrał z drugoligowym FC UNA Strassen 1:0 i utrzymał się w lidze. W tym meczu Tomasz znalazł się poza składem.
Mniej szczęścia w Bułgarii miał Michał Protasewicz, który opuścił Etyr przed końcem sezonu.
W Niemczech w Bundeslidze mamy Adama Matyska -trenera bramkarzy w Norymberdze. W 3.lidze Adrian Mrowiec w Chemnitzer FC zagrał 10 razy, ale wiosną raptem dwa razy i wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Chemnitzer sezon zakończył na 5.miejscu ze stratą aż punktów do czwartego zespołu. Oczko niżej i klasę niżej uplasował się Waldhoff Manheim (6.miejce w IV lidze).
Roman Maciejak (Waldhoff Manheim)
W Manheim grał Roman Maciejak, który w czternastu meczach nie strzelił ani jednej bramki. Z tych kilkunastu meczy tylko w jednym zagrał 90 minut (w 36.kolejce z SC Idar-Oberstein 1:3 po dwóch bramkach straconych w doliczonym czasie gry!). Spośród pozostałych 13 występów -12 zaliczył wchodząc z ławki (głównie w okolicach 85 minuty, najdłuższy pobyt 27 minut) i raz rozpoczął mecz schodząc tuż przed przerwą (ostatnia kolejka sezonu). W Kreisliga (liga powiatowa - 9. i niższy poziom rozgrywek) grają m.in. doskonale znany w Wałbrzychu Jacek Cieśla (FC Eisdorf - 4.miejsce w grupie Osterode) czy Bartosz Konarski (SV Motzing - 3.miejsce w grupie Straubing). Konar, którego imię w Niemczech przemieniane jest na Bertl, był czołowym snajperem ligi strzelając 24 bramki.
W dalekiej Bawarii w SV Polonia 2006 Monachium (Senioren A Kreisklasse) gra Sebastian Matuszak, a jesienią w 5 meczach wystąpił Robert Rzeczycki. W Austrii minął pierwszy sezon pracy kojarzonego do tej pory z Niemcami Janusza Góry, który w lipcu kończy okrągłe 50 lat. Wychowanek Bielawianki, w Górniku Wałbrzych zadebiutował w ekstraklasie, potem grał m.in. w Śląsku Wrocław (PP, kadra), niemieckich Stuttgarter Kickers czy SSV Ulm. Jeszcze podczas czynnej kariery sportowej został w Ulm drugim trenerem, potem był szkoleniowcem w tym klubie różnych drużyn. Latem ubiegłego roku w jednym z najbogatszych klubów austriackich - Red Bull Salzburg wymieniono pion szkoleniowy akademii piłkarskiej i tak Janusz Góra został asystentem trenera Henrika Pedersena w kadrze U-18. Również w Austrii z juniorami pracuje Tadeusz "Teddy" Pawłowski - U16 w akademii AKA Vorarlberg.
Damian Misan (Poggstall/Olimpia)
Na szóstym poziomie rozgrywek (1.Klasse West) w SV Blindenmarkt grał Dariusz Filipczak - świdniczanin wraz z kolegami zajął 4.miejsce, ale ze stratą zaledwie 3 punktów do mistrza ligi. Klasę niżej (2.klasse) grało sporo wałbrzyszan. W grupie Ybbstal w klubie ASV Kienberg/Gaming odnalazł się Paweł Matuszak, który często mylony był z ojcem Radkiem, bowiem w oficjalnych zestawieniach używał również drugiego imienia Radosław. Były gracz wałbrzyskiego Górnika znakomicie odnalazł się w nowych realiach, ale czy to aby nie za wcześnie rozmieniać talent na drobne w amatorskiej lidze? Paweł strzelił 15 bramek i w tabeli strzelców zajął 6.miejsce (Kienberg finiszował na 9.miejscu). Przedostatni w tej klasie był zespół ASKÖ Lunz/See, gdzie od stycznia występował Bartosz Sobota (strzelił 11 goli) oraz ojciec Pawła Matuszaka - Radosław, znany bardziej jako Radek/Rado Matuzak. Jesienią Bartek występował w tej samej klasie rozgrywkowej ale grupie Alpenvorland w zespole Kirnberg. W grupie Yspertal wciąż gra 38-letni Rafał Tragarz (Kleinpöchlarn SV-10.miejsce), gdzie strzelił 15 bramek w roli grającego trenera. W tej samej lidze 4.miejsce zajął USC Pöggstall, gdzie snajperem był Damian Misan, który trafił do bramki rywala aż 31 razy a grał 22 mecze! Ciekawostką jest fakt, że wiosną Damiana często widywać można było w Polsce - w meczach jeleniogórskiej klasy okręgowej, gdzie z powodzeniem grał w Olimpii Kamienna Góra. To jego gole m.in. wyrzuciły z Pucharu Polski Karkonosze Jelenia Góra.

piątek, 28 czerwca 2013

Mistrzynie Europy!

28.06. przed 15 na Eurosporcie mogliśmy obejrzeć finał mistrzostw Europy kobiet U-17. Przyznam, że pierwszy raz zasiadłem przed przysłowiowym szkiełkiem by oglądnąć w całości mecz kobiet. Powód wiadomy - finał z udziałem Polski! I nie był to stracony czas. Nie trzeba się zbytnio orientować, że przed pierwszym gwizdkiem sędziny z Chorwacji faworytem meczu z młodymi Polkami były Szwedki. Szwecja to jedna z potęg w kobiecym piłkarstwie - porównać ją można do piłkarzy Hiszpanii. A jednak nasze dziewczęta walką, ambicją potrafiły zniwelować przewagę fizyczną, techniczną.
Jak się Polki dostały do finału? I faza eliminacji rozegrana została we wrześniu ub. roku na Słowacji i w pierwszym meczu Polska pokonała gospodynie aż 4:0 po golach Katarzyny Konat, Dżesiki Jaszek i dwóch rezerwowej Anny Zapały. Podopieczne Zbigniewa Witkowskiego w drugim meczu pokonały Wyspy Owcze 3:0 po golach Ewy Pajor 2 i Sylwii Matysik. W trzecim meczu nie przeszkodziła porażka 0:3 z Hiszpankami. W drugiej fazie, na przełomie marca i kwietnia w Austrii Polki pokonały Irlandię Północną 2:1 (Pajor, Paulina Dudek),Norwegię 3:0 (Pajor, Jaszek, Dudek) i zremisowały z Austrią 1:1 po golu Jaszek. Z pierwszego miejsca Polki awansowały do szwajcarskiego finału.Tam 4 drużyny rozgrywały półfinały oraz mecze o medale. We wtorek (25.06.) w samo południe piłkarki Zbigniewa Witkowskiego pokonały koleżanki z Belgii 3:1 po golach Ewy Pajor, Pauliny Dudek i Katarzyny Konat. Awans do finału okupiony został kontuzją kapitana zespołu Katarzyny Gozdek. W drugim meczu Szwedki zremisowały z Hiszpankami 2:2, ale w rzutach karnych wygrały 5-4.
Wreszcie finał, który poprzedził pogrom Belgijek (0:4 z Hiszpanią). Gol w 15 minucie Eweliny Kamczyk daje nam prowadzenie, potem nerwy po niewykorzystanych sytuacjach Ewy Pajor, która ośmieszała o głowę wyższe Szwedki. Po przerwie widać było, że nasze dziewczęta słabną, ale potrafią stworzyć po stałych fragmentach gry okazje. Poprzeczki zostają ostemplowane z obu stron. Wielu drżało, gdy piłka leciała w nasze pole karne, bo bramkarka Anna Okulewicz wzrostem nie grzeszy, będąc niższa od wielu koleżanek z pola oraz jakby przyspawana była do linii bramkowej. W końcu po 3 dodatkowych minutach ostatni gwizdek i wielka radość w obozie, gdzie widać było sekretarza generalnego PZPN Macieja Sawickiego i odpowiedzialnego za kobiecy futbol w związku -Andrzeja Padewskiego.
Ewa Pajor i Jonna Andersson w finale ME U-17
Teraz należy spożytkować ten sukces by złote dziewczęta Witkowskiego nie stały się pokoleniem straconym jak w przypadku mężczyzn. Na chwilę obecną najwięcej pisze się i mówi o Ewie Pajor, którą nazwano już kobiecym Messim. Liderka zespołu pochodzi z Pęgowa w gminie Uniejów to absolwentka Szkoły Podstawowej w Wieleninie. Jak sama mówi, do uprawiania tej dyscypliny sportu zachęcił ją kuzyn. Najwięcej, jak twierdzi, zawdzięcza Piotrowi Kozłowskiemu, nauczycielowi wychowania fizycznego w wielenińskiej szkole, który odkrył jej talent i nie szczędząc czasu i pieniędzy, woził swoją wychowankę na treningi do Konina. Po ukończeniu podstawówki trafiła do jednego z konińskich gimnazjów i klubu „Medyk” Konin. Szybko powołana została do kadry U15. Tam zadebiutowała w seniorach będąc najmłodszą piłkarką Ekstraligi. W 2012 roku w 14 spotkaniach strzeliła aż 10 goli. Dwa tygodnie przed triumfem z reprezentacją w szwajcarskim Nyonie Ewa błysnęła w finale Pucharu Polski. Przeciwnikiem Medyka Konin była RTP Unia Racibórz, która liczyła na czwarty z rzędu krajowy dublet.Wszystko zaczęło się zgodnie z planem, kiedy Słowaczka Dominika Sykorova wyprowadziła raciborzanki na prowadzenie, ale po przerwie na boisku pojawiła się Pajor, która najpierw doprowadziła do wyrównania w 78. minucie, a na sekundy przed końcowym gwizdkiem zadała decydujący cios, dzięki czemu Puchar Polski po pięciu latach wrócił do Konina.
Teraz pozostaje nam kibicować nie tylko Ewie i jej koleżankom z kadry, ale i dziewczętom z Victorii Aglomeracji Wałbrzyskiej, które zakończyły rozgrywki na 3.miejscu w 3.lidze gr.dolnośląskiej.

Dolnośląski puchar dla Rokitek

W liczącej niewiele ponad tysiąc mieszkańców wsi Rokitki rozegrano finał Pucharu Polski na szczeblu DZPN. W sezonie 2012/13 najlepszym zespołem okazały się rezerwy Czarnych Rokitki z legnickiej A klasy! Oczywiście w finałowej rozgrywce wzmocnili zespół gracze z pierwszego zespołu występującego w klasie okręgowej, ale pozostawienie w pobitym polu Olimpii Kowary z IV ligi stanowi nie lada niespodziankę.  Zresztą właśnie pod znakiem niespodzianek zakończona stała edycja na Dolnym Śląsku.  I tak w OZPN Wrocław ubiegłoroczna rewelacja LKS Stary Śleszów odpadł w 1/16 przegrywając z Polonią Wrocław aż 1:7! Wicemistrz 3.ligi Ślęza Wrocław w 1/8 pokonana została przez Dąb Dobroszyce (kl.O) 2:3. W ogóle na poziomie ćwierćfinału był tylko jeden przedstawiciel grający powyżej okręgowóki - Foto Higiena Gać, która w półfinale przegrała w Goszczu z Wiwą 2:3. Wiwa w finałowej rozgrywce pokonała na własnym boisku KP Brzeg Dolny 2:1. W okręgu jeleniogórskim mocnych nie było na faworyta z Kowar. Olimpia pokonała odradzający BKS w Bolesławcu 4:2 po 3 bramkach Macieja Udoda, w Dziwiszowie Piast 1:0 po golu Marcina Smoczyka, w Kamiennej Górze imienniczkę 2:0 (Smoczyk, Szujewski) i w finale w Jeżowie Sudeckim Granicę Bogatynia 2:1. Karkonosze odpadły w 1/4 po 1:4 w Kamiennej Górze gdzie dwa razy trafił powracający z Austrii Damian Misan. W OZPN Legnica wygrali Czarni II Rokitki, które pokonały kolejno Czarnych Miłkowice 10:0, Iskrę Niedźwiedzice 9:0, Chojnowiankę 2:0, Skorę Jadwisin 3:1, Odrę Ścinawa 3:0 i w finale LZS Buczyna 7:1. Pierwszy zespół Czarnych odpadł w II rundzie (1:5 ze Skorą Jadwisin). Hitem legnickich rozgrywek było ćwierćfinałowy pojedynek rezerw Miedzi z Prochowiczanką (2:1). Legniczanie w walce o finał przegrali w Buczynie po dogrywce 4:5 (3:3, 1:2). W wałbrzyskim okręgu działy się bodaj najciekawsze rzeczy - już w I rundzie odpadają faworyci (Polonia/Sparta Świdnica w Witkowie 3:5), Orzeł Ząbkowice (1:2 z Unią Bardo), w 1/8 w świętych wojnach Bielawianka pokonuje Lechię Dzierżoniów 1:0, a Karolina Jaworzyna Śl. Zjednoczonych Żarów 2:1 po karnym w 90 minucie. W Witkowie Grom przegrywa z Piastem Nowa Ruda 4:5 (2:2, 1:1) a goście w dogrywce przegrywali już 2:4, a w 119 minucie 3:4! Dwa gole strzelił dla Piasta wychowanek Włokniarz Głuszyca Łukasz Kalka, który po epizodzie w Górniku Wałbrzych w minionym sezonie jesień spędził w Piaście, a wiosnę w Polonii/Sparcie Świdnica.  W 1/4 zakończyła się pucharowa przygoda juniorów Lechii Dzierżoniów, którzy doszli dalej niż starsi koledzy, Piast zremisował w Złotym Stoku 2:2 z Unią by w dogrywce strzelić gospodarzom aż 7 bramek! W finale w Wałbrzychu spotkali się MKS Szczawno Zdrój z Bielawianką. Podopieczni Wiesława Walczaka w I rundzie wyeliminowali rezerwy bielawskiego klubu (0:0, karne 12:11), ale w decydującej rozgrywce nie mieli wiele do powiedzenia (1:7).
Liderzy finalistów: Udod i Serkies.
W dolnośląskim półfinale nie brakowało zamieszania organizacyjnego. O ile pojedynek w Kowarach Olimpii z Bielawianką (3:2) był znakomitą reklamą rozgrywek to rywalizacja Czarnych II z Wiwą pozostawił niesmak. Nie było tajemnicą, że w pucharowych meczach w rezerwach występowali gracze I drużyny Czarnych. Wg pierwotnej interpretacji Czarni sięgnęli po więcej niż 3 zawodników spoza zgłoszonej wcześniej listy. Poza tym kilku piłkarzy nie było zarejestrowanych w elektronicznym systemie licencyjnym. Tak oficjalnie DZPN tłumaczył przyznany pierwotnie walkower dla Wiwy Goszcz. Klub z Rokitek złożyło odwołanie do centrali i zostało one pozytywnie rozpatrzone! Nie był z tego powodu zadowolony sternik DZPN Andrzej Padewski, ale od początku w kuluarach szeptano, że przy zielonym stoliku wrocławianie chcą przepchnąć Wiwę kosztem zespołu z okręgu legnickiego. W drugim terminie Czarni II wygrali w Goszczu niespodziewanie, ale całkowicie zasłużenie 1:0 po złotym golu Chrystiana Serkiesa.
Finał w Rokitkach miał jednego faworyta i nie byli nim gospodarze. Olimpia Kowary w końcówce czwartoligowego sezonu przegrała bezpośrednią walkę z Kobierzycami o awans do 3.ligi choć nie kryto aspiracji awansowych. Puchar miał osłodzić gorycz ligowego sezonu i być przepustką do gry na szczeblu centralnym, gdzie czeka już Stal Stalowa Wola. Czarni II mogą w ataku liczyć na 28-letniego Chrystiana Serkiesa, który w 28 meczach ligowych strzelił aż 26 bramek! Serkies swego czasu bliski był transferu do ... Górnika Wałbrzych, który przed rundą wiosenną'09 trenował w zespole Roberta Bubnowicza. W swojej karierze grał m.in. w Miedzi, Prochowiczance, BKS Bolesławiec (w tych klubach w IV lidze przeciwko wałbrzyszanom) a w ubiegłym sezonie reprezentował barwy AKS Strzegom. W finale najciekawiej było w samej końcówce, choć bezbramkowa I połowa nie wiele na to wskazywała. W drugiej przewagę osiągnęli piłkarze z Kowar, ale gola strzelił Mateusz Gołębiewski dla miejscowych. Goście podkręcili tempo i wałbrzyszanin Marcin Smoczyk wyrównał na 1:1.
Serkies i z tyłu Smoczyk.
W 75 minucie znakomicie z rzutu wolnego uderzył Maciej Udod, ale bramkarz Rokitek zdołał obronić ten strzał. "Udi" dzięki stałym fragmentom gry stał się w ub.sezonie jedną z gwiazd całej ligi. Gdy w 80' schodził z boiska nie spodziewał się, że to co najciekawsze dopiero się wydarzy. W 87' kowarska ekipa eksplodowała z radości, gdy Szujewski daje prowadzenie 2:1. Minutę przed końcem piłka z lewej strony trafia do nieobstawionego Serkiesa, który doprowadził do wyrównania. W doliczonym czasie gry Szymon Gut dośrodkował z rzutu rożnego na przedpole bramki Tryndy, gdzie wprowadzony na boisko pięć minut wcześniej Paweł Malik strzałem głową zapewnił swojemu klubowi największy sukces w jego historii.
Po meczu wielka radość gospodarzy i chyba jeszcze większe rozczarowanie gości. Po przegraniu awansu oraz finału Kowary wyrosły na jednego z największych przegranych sezonu w regionie.
Tymczasem wiadomo, że w nowym drugoligowym sezonie nie zagra MKS Oława. W Poznaniu Warta zaczęła spłacać długi, podpisywać porozumienia i złożyła ostatecznie wniosek licencyjny na grę w II lidze. Operacja zakończyła się sukcesem o czym poinformował PZPN w czwartek. Tak więc wałbrzyszan będzie czekała wyprawa do Poznania, zamiast derbowego pojedynku z Oławą.

środa, 26 czerwca 2013

Ciołek awansował, Pyrdoł też...

Już tylko w nielicznych ligach w najbliższy weekend rozegraną zostaną ostatnie mecze sezonu 2012/13. W najwyższych klasach nie możemy pochwalić się zbyt dużą liczbą byłych wałbrzyszan. Choć można dorobić naciągane teorie, że z naszego regionu są przedstawiciele w najlepszych polskich klubach. Z Legią dublet zdobył świdniczanin Janusz Gol, asystentem trenera wicemistrzów kraju jest były junior Górnika Jerzy Cyrak, w szerokiej kadrze trzeciej drużyny i finalisty PP Śląska znajduje się Kamil Juraszek, syn byłego gracza KP i Górnika/Zagłębia Piotra, w czwartej drużynie ekstraklasy grał Paweł Oleksy. Ale realnie na rzecz spoglądając to nie mamy wielu piłkarzy, którzy grali pod Chełmcem a dziś grają o najwyższe stawki. Na zapleczu ekstraklasy jesienią mieliśmy Michała Oświęcimkę w Brzesku, Michała Protasewicza we Flocie, a wiosną Dawida Kubowicza w Arce i przez chwilę Bartosza Biela w ŁKS Łódź. W Grudziądzu dopiero wiosną po kontuzji pojawił się nieco zapomniany wychowanek Victorii Świebodzice Marcin Kokoszka (6 niepełnych meczów).
Marcin Orłowski podczas fety w Chojnicach
Na trzecim froncie, dumnie nazywanym drugą ligę Marcin Orłowski w lipcu 2012 zdążył zaliczyć dwa mecze pucharowe w Górniku by przenieść się do Chojnic. Z Chojniczanką zdobył awans z drugiego miejsca, a jego wkład to 33 mecze (11 w pełnym wymiarze) i 7 bramek. Pięć zdobył jesienią, wiosną częśćiej wchodził z ławki rezerwowych, a najbardziej dał się zapamiętać defensywie MKS Oława (3 gole) i tradycyjnie Zagłębia Sosnowiec, któremu strzelał gole w barwach Nysy Zgorzelec, Miedzi, Górnika i Chojniczanki! 19-letni Bartosz Biel sezon zaczął i skończył w w Turze Turek, który sportowo utrzymał się, ale organizacyjnie wiele pozostawiał do życzenia. Jako formalnie piłkarz SMS Łódź zimą przeniósł się z kolegami by ratować ŁKS Łódź. Tam wystąpił w 3 pełnych meczach po czym nastąpiło wycofanie się z rozgrywek łódzkiego klubu. Powrót łódzkiej młodzieży do drugoligowego Turu był efektowny - 3:0 z Górnikiem Wałbrzych, później nie było już tak kolorowo i finisz zespołu to 7 kolejnych meczów bez zwycięstwa. Biel w 2.lidze zagrał 24 razy, w których strzelił jedną bramkę, ale za to jaką!
Bartosz Biel
W meczu z MKS Kluczbork bramkarza rywali Roberta Błąkałę pokonał bezpośrednio z rzutu rożnego. Gdzie zagra Bartek w nowym sezonie? Wciąż niewiadomo.
Oto jak w niższych ligach zakończyli rozgrywki byli przedstawiciele wałbrzyskich klubów - 3.liga:
2.miejsce - trener Grzegorz Kowalski z wrocławską Ślęzą;
3.miejsce - Paweł Tobiasz (Lechia Dzierżoniów 27/5 goli);
6.miejsce -Jacek Sorbian (Foto-Higiena Gać  27/2 gole);
7.miejsce - Marcin Matysek (Bielawianka 12/0); Mateusz Krawiec (Unia Swarzędz 15/2 gole);
8.miejsce - Dawid Kubowicz (Arka II Gdynia 4/1 gol);
9.miejsce - Grzegorz Kopernicki (Promień Żary 11/0);
12.miejsce z Polonią/Spartą Świdnica: Jacek Fojna - 25/4 gole, Łukasz Kalka -7/0, Wojciech Wierzbicki -12/0.
Czwarta liga
2.miejsce i awans do 3.ligi - Wojciech Ciołek- 2 gole (GKS Kobierzyce);
3.miejsce - Marcin Smoczyk -7goli  i Maciej Udod - 16goli (Olimpia Kowary);
4.miejsce - Robert Borkowski-18 goli, Marcin Traczykowski-5 goli (AKS Strzegom)
5.miejsce - Artur Milewski-1 gol (trener i obrońca Karkonoszy Jelenia Góra),
10.miejsce - Rafał Majka i Adam Kłak - 2 gole (Orkan Szczedrzykowice),
13.miejsce - Łukasz Kalka (Piast Nowa Ruda).
W niższych ligach ekswałbrzyszanie odnosili nie tylko w okręgu wałbrzyskim. W bodaj najsilniejszą z dolnośląskich okręgówek - wrocławską - wygrał nie tak dawny pucharowy rywal Górnika Wałbrzych, LKS Stary Śleszów. W zespole, który 2 lata temu awansował z A klasy grają Łukasz Jaworski, Sławomir Jurkowski i Tomasz Sokół - wychowankowie Górnika/Zagłębia Wałbrzych. Awans do IV ligi wywalczyła również Kuźnia Jawor, gdzie grał Daniel Główka - 23-letni bramkarz jesienią 2010 był rezerwowym bramkarzem drugoligowego Górnika, a wiosną tego roku zdarzało mu się wystąpić również w polu. W Kuźni podstawowym obrońcą jest syn Piotra Przerywacza - Patryk.
W legnickiej klasie okręgowej szkoleniową pracę kontynuuje Andrzej Kisiel, swego czasu trener Miedzi i Konfeksu Legnica. Jego Mewa Kunice  zajęła 11.miejsce, a jesienią 2012 grali tam Adam Kłak (wiosną grał w Orkanie Szczedrzykowice) i Patryk Spaczyński (od wiosny w trzecim na mecie okręgówki Konfeksie, gdzie pod koniec rundy doznał kontuzji).
Piotr Smoczyk (Olimpia Kamienna Góra)
W jeleniogórskiej okręgówce na siódmym miejscu finiszowała Olimpia Kamienna Góra trenowana przez Tomasza Sobotę i zasilona przez Piotra Smoczyka, Wojciecha Błażyńskiego, Jarosława Grzesiaka oraz powracającymi Damianem Misanem czy Marcinem Masielem. Ciekawostką jest fakt, że dwa tygodnie temu kamiennogórski klub świętował swoje 40-lecie. W 1973 Międzyzakładowy Klub Sportowy powstał z połączenia dwóch zespołów Dofamy i Sudetów, a nazwa Olimpia została wyłoniona w drodze ... konkursu. Jak wieść niesie nazwa pochodzi od słów: Obuwie, Len, Meta, Polgan, Inwestycje i Administracja.
W wałbrzyskiej klasie okręgowej najlepsi okazali się podopieczni Wiesława Walczaka, w którym roi się od byłych ligowców z Ratuszowej. MKS okazał się lepszy m.in. od Zjednoczonych Żarów z Arkadiuszem Felichem i Łukaszem Wawrzyniakiem i Piławianki z wiecznie młodym 41-letnim już Piotrem Juraszkiem. Trener Ryszard Mordak zimą przeniósł się do Świebodzic, gdzie uratował ligę dla Victorii. Tam spotkał wielu swoich wychowanków (Jasiński, Broszczak, Rosicki, Kozak, Baczyński, Olejnik, Chworostiany). W Pieszycach z powodzeniem grają Sebastian i Sławomir Gorząd, przy czym ten pierwszy pełni dodatkowo funkcję trenera, z kolei jesienią w Gromie Witków grał Jarosław Solarz.
W A klasie skutecznością przypomnieli się zapomniani nieco snajperzy z rocznika 1981 - Marcin Miecznikowski (Gwarek Wałbrzych), Piotr Kałoń (Zdrój Jedlina Zdrój), którzy zbliżyli się do liczby 20 bramek w sezonie. Awans wywalczył Skalnik, gdzie wciąż bryluje kapitan Zdzisław Pyrdoł grający na Stadionie 1000-lecia w Górniku/Zagłębiu w czasach "starej" 3.ligi. Oprócz niego starsi kibice Górnika powinni pamiętać Rafała Grzelaka, Waldemara Porębę czy Jarosława Dudiaka, którzy grali w 4.lidze. Nie byłoby awansu Czarnego Boru, gdyby nie sensacyjna porażka Cukrownika Pszenno w Kłaczynie z Nysą 3:4, a tam gra 40-letni już Mariusz Rajca, swego czasu ocierający się o kadrę drugoligowego Zagłębia Wałbrzych. Czarni Wałbrzych wiosnę zaliczyli fatalną - z jednym zwycięstwem na koncie, na szczęście zespół Marcina Zamojcina utrzymał się na 11.miejscu. W zespole, gdzie grają piłkarze pamiętający złoty okres gry w IV lidze ekipy z ul.Wrocławskiej (Kwiatek, Konsewicz) epizod zaliczył 34-letni Damian Dudek - jeden z filarów juniorów Górnika Wałbrzych czwartej drużyny MPJ 1998. Ze średnią ponad 1gol/mecz kończy sezon Piotr Osiecki z Dziećmorowic, ale Sudety po raz kolejny nie liczyły się w walce o awans. Być może włączyliby się do niej, gdyby więcej grał wych.Górnika, były gracz juniorów Zagłębia Lubin Piotr Horyk. Przyzwoite ósme miejsce zajął beniaminek z Jedliny Zdrój trenowany przez Roberta Kubowicz (grał i strzelił również 6 goli), gdzie miał do dyspozycji bramkarzy Żendarskiego, Perlaka oraz wspomnianego wcześniej Kałonia (17 goli), Kacprzaka, Piwońskiego, Sajdaka. Niestety, po 3-letniej przygodzie z A-klasą w fatalnym stylu żegna się wałbrzyskie Zagłębie, gdzie wiosną trenerem był Mirosław Otok, któremu zdarzyło się zagrać wraz z synem Gasparem.
Z dużym zawodem sezon skończył z kolei Fabian Jaworski, który gra we wrocławskiej A klasie gr.IV. Zespół w 26 meczach strzelił aż 117 bramek, ale na mecie okazał się gorszy od Burzy Chwalibożyce o 3 punkty. Jest to sporą niespodzianką, bo oprócz Jaworskiego, który liznął w Wałbrzychu IV ligi grają m.in. Marcin Kruszelnicki (Ślęza, Śląsk, Górnik Polkowice, Gawin), Tomasz Kosztowniak (mistrz Europu U-16 z 1993) czy Grzegorz Podstawek (grający trener, wcześniej m.in. Śląsk, Arka, Polonia Bytom).

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Diament z Wałbrzycha we Wrocławiu?

Nie ma wakacji  Michał Bartkowiak, o którym głośno zrobiło się ostatnio. Najpierw kapitalnie zagrał w Głogowie, a tuż po zakończeniu drugoligowego sezonu rozpoczął testy w ekstraklasowym Śląsku Wrocław. Diament, Talent czystej wody, Największy dolnośląski talent - o takich komplementach marzy nie jeden młody adept sztuki piłkarskiej. Szkoda tylko, że "życzliwi" wrocławscy dziennikarze robią krzywdę Michałowi pisząc o jego rzekomych problemach pozasportowych. takie uwagi pojawiają się w kontekście pierwszego podejścia Śląska do Bartkowiaka.I tak Słowo Sportowe pisze o pochodzeniu Michała z rodziny z nieciekawego środowiska, brakiem zainteresowania rodziców, Gazeta Wyborcza zauważa, że przygodę ze Śląskiem przerwały słabe wyniki w nauce i problemy pozasportowe. Obraz 16-latka z Wałbrzycha we wrocławskich mediach, które później cytują ogólnopolskie portale, jest jednoznaczny - zdolny piłkarz, a poza boiskiem trudny charakter spowodowany jego pochodzeniem. Nie znam osobiście rodziny Michała, ale obraz przedstawiany w mediach płynące z Wrocławia są krzywdzące dla jego i jego bliskich. Śląsk ma ogromne parcie na wypromowanie wychowanka, bądź młodego piłkarza z regionu. Od wielu lat na juniorskim polu przegrywa z Zagłębiem Lubin. O ile tam wychowankowie nie trafią do pierwszej drużyny to odnajdują się na wypożyczeniach, grają w kadrze.
Michał Bartkowiak w meczu Śląska z Karviną
W Śląsku tego brak, ba, jeśli brać pod uwagę liczbę wychowanków w I drużynie, za miniony sezon wrocławski klub plasuje się na samym końcu. W dwóch ostatnich sezonach na Stadionie Miejskim bramkowo przypominali się świdniczanie: Janusz Gol w Legii, Arkadiusz Piech w Ruchu czy Fabian Pawela w Podbeskidziu. Od razu padało pytanie - czemu z nie tak odległej Świdnicy piłkarze nie trafili do "wielkiego" Śląska, odrzucano ich w testach, a potem odnajdywali się w innych klubach? Czy w takiej atmosferze we Wrocławiu mogli sobie pozwolić na odpuszczenie tematu Bartkowiaka? Raczej nie, bo to aspekt nie tylko sportowy, a głównie ambicjonalny. Te uwagi o sprawach pozaboiskowych Michała to szukanie usprawiedliwienia przez działaczy, że piłkarz jeszcze nie gra w stolicy regionu. Dyrektor sportowy Krzysztof Paluszek krytykowany był pod tym względem od lat, brak wyników, niewypał ze ściągnięciem młodych graczy z Ameryki Południowej, współpraca z mniejszymi klubami, wymieniać można jeszcze długo. Michał Bartkowiak ma być odwróceniem złej passy. Oby tego nie żałował, bo może być tak, że zamiast ekstraklasy przyjdzie mu biegać w rezerwach w 3.lidze lub Centralnej Lidze Juniorów. Wałbrzyszanin ma trenować do końca tego tygodnia, jeśli wpadnie w oko trenerowi Levy'emu to może wyjechać na zgrupowanie do Austrii.
Paweł Oleksy strzela gola Janowi Šeda
 Dzień wcześniej niż Śląsk swoje pierwsze sparingi rozegrał drugi dolnośląski przedstawiciel T-Mobile Ekstraklasy. Zagłębie Lubin rozegrało dwumecz z ósmą drużyną czeskiej ekstraklasy - FK Mladá Boleslav. Najpierw lepsi okazali się goście 1:0, a później gospodarze 2:1 (0:1). W tym drugim spotkaniu ponownie w miedziowej koszulce wystąpił Paweł Oleksy, który kilka dni wcześniej parafował nową, trzyletnią umowę. Paweł zagrał dobre zawody i w 51 minucie zdobył zwycięską bramkę!
W większości lig europejskich trwa letnia przerwa, ale w niektórych krajach, gdzie gra się systemem wiosna-jesień ligowe boje toczą się bez przerwy. W trzeciej lidze norweskiej - Oddsen-Ligaen - w grupie 2 doszło do spotkania, w którym wystąpili byli gracze wałbrzyskiego Górnika. W niedzielne popołudnie Alta If z Łukaszem Jarosińskim w bramce podejmowała Fram Larvik, gdzie z dziewiętnastką na plechach (tak jak za czasów gry przy Ratuszowej) gra Michał Zawadzki. Rozgrywany mecz w hali Finnmarkshallen spotkanie oglądało ledwie 414 widzów i w 11 meczu Alta odniosła 11 zwycięstwo! 1:0 zapewnił celnym strzałem Magnus Nikolaisen i po 11 kolejkach drużyna Jarosińskiego oraz Rafała Wodzyńskiego, który pełni funkcję szkoleniowca bramkarzy ma aż 10 punktów przewagi nad drugim w tabeli zespołem Raufoss. Fram z kolei ma 17 punktów i zajmuje szóste miejsce. Alta udanie prezentowała się również w rozgrywkach krajowego pucharu, gdzie odpadła dopiero w 1/8 finału (4 dni przed spotkaniem z Framem) 3:4 na wyjeździe z Haugesund szóstą ekipą norweskiej ekstraklasy mimo prowadzenia 2:1. Do tej pory Łukasz Jarosiński zagrał w sezonie 2013 14 razy (10 razy w lidze i 4 w pucharze) w których puścił 16 bramek (po 8 w lidze i pucharze). Michał Zawadzki w 2013 zagrał 9 razy w Division 2 oraz w dwukrotnie w rezerwach Framu grającego w Division 4 (odpowiedniku piątej ligi).

niedziela, 23 czerwca 2013

Solarz bez licencji - NARESZCIE !

Jak donosi red. Dominik Panik na swoim blogu pilkarskamafia Jarosław Solarz w czwartek został pozbawiony licencji menadżerskiej. Taką decyzja podjęła Komisja Dyscyplinarna PZPN.
Popularny Soli rozegrał równo 190 meczów w Wałbrzychu, w których strzelił jedną bramkę- przybył za kadencji Zbigniewa Góreckiego do KP Wałbrzych latem 1995, wywalczył awans do drugiej ligi, przeżył wycofanie, wygranie czwartej ligi oraz dwa sezony trzecioligowe, w których pełnił funkcję kapitana. Odszedł w 2001 do Łużyc Lubań, gdzie zabawił ledwie rundę, a potem ruszył w Polskę. Kariera toczyła się pomiędzy Dolnym Śląskiem, a województwem świętokrzyskim. 6 lat temu wrócił do rodzinnej Świdnicy, gdzie nie udało mu się wywalczyć awansu do drugiej ligi, nieudana była próba trenerska w Polonii/Sparcie, a od 2010 jako gracza mogliśmy go oglądać w okręgówce w Gromie Witków. Cieniem na jego przygodę z piłką jest epizod w Czermnie, za który został ukarany w ubiegłym roku. Jarosław Solarz został ukarany dyscyplinarnie w październiku 2012 za korupcję. Wyrok karny w tej sprawie zapadł w lutym 2012. Wydział Dyscyplinarny PZPN ukarał go rokiem zakazu działania w profesjonalnym futbolu, a sąd we Wrocławiu dwuletnim zakazem. O tym pisałem również 16 miesięcy temu.
Transferowy hit Solarza - Arkadiusz Piech (w środku).
Podobna kara dyskwalifikacji dotknęła innych graczy związanych z Wałbrzychem, choćby Sebastiana Gorząda czy Marcina Wojtarowicza. Obaj swoje odcierpieli i teraz próbują odbudować reputację w roli szkoleniowców. Solarz zniknął  co prawda z boisk klasy okręgowej, ale to inna, bardziej dochodowa i jego główna profesja w futbolu okazała się jego przekleństwem. To prawdziwy - P(i)ech...
Jarosław Solarz jest licencjonowanym menedżerem piłkarskim, a futbolowa Polska usłyszała o nim szerzej przy zamieszaniu przy transferze jego podopiecznego, a swego czasu nawet i kolegi ze świdnickiego boiska Arkadiusza Piecha. Negocjacje, wodzenie za nos chorzowskich działaczy spowodowały wiele krytycznych uwag pod adresem Soliego. Ostatecznie przy pomocy Przemysława Pańtaka (na zdjęciu po prawej), a konkretnie jego kontaktów i znajomości języków obcych udało się Piecha wytransferować do tureckiego Sivasspor. Jak sugerował portal slask.sport.pl to właśnie poliglota (zna 8 języków) z niemieckiej agencji Football-Management Group grał pierwsze skrzypce przy przeprowadzce Piecha. Sam Pańtak przyznaje jednak: "Menedżerem Arka Piecha jest oczywiście Jarosław Solarz. To mój kolega i poprosił mnie o pomoc w znalezieniu zawodnikowi klubu w Turcji. To się udało i stąd moja obecność przy transferze Arka do Sivassporu." Nie jest tajemnicą, że przy transferze zawodnika sowitą prowizję otrzymuje menedżer.
W PZPN nie potrafili skojarzyć nazwisko menedżera z byłym graczem HEKO Czermno. Latem tego roku media znowu cytowały Solarza, choć kilka miesięcy temu pisały o nim Solorz...Powodem było zainteresowanie Zagłębia Lubin Januszem Golem, a menedżerem legionista jest ziomek ze Świdnicy, czyli Solarz. W mediach cytowano Soliego, który tłumaczył, że zaangażowana na wielu frontach Legia nie chce się pozbywać zawodnika, który obecnie przegrywa rywalizację z młodszymi kolegami (Furman, Łukasik). Na pytanie co myśli sam piłkarz o tym, Jarosław odpowiada szczerze: Nie wiem. Na razie jest na wakacjach. Ta krótka wypowiedź również była medialnym gwoździem do trumny menedżerskiej - prawdziwy profesjonalista ma ze swoim podopiecznym zawsze kontakt, wie czego chce, jest przygotowany na każdą ewentualność. Wszystko wskazuje na to, że ewentualną przeprowadzkę Janusz Gol będzie musiał przygotować przy pomocy innego menedżera.  Komisja Dyscyplinarna słusznie (tylko dlaczego tak późno?!) zauważyła, że Jarosław Solarz łamie nałożone na niego nakazy. Ba, kilka miesięcy wcześniej na oficjalnej stronie związku można było znaleźć wykaz jego piłkarzy.

sobota, 22 czerwca 2013

Pożegnanie Kapitana

21 czerwca oficjalnie zakończyła się przygoda Marcina Morawskiego z Górnikiem Wałbrzych. News dla niektórych szokujący, a dla niektórych będących logicznym ciągiem decyzji trenera i zarządu przed nowym sezonem. Jaka była prawda, zapewne wiedzą tylko sami zainteresowani, faktem jest, że drugoligowy Górnik stracił nie tylko rozgrywającego, ale bodaj najbardziej charyzmatyczną postać zespołu.
Marcin Morawski [foto:jg24.pl]
O jego karierze poza Wałbrzychem pisałem przy okazji okrągłych 30 urodzin.Po powrocie stał się nie tylko najbardziej rozpoznawalną postacią zespołu, ale jej liderem z krwi i kości. Dla kibiców czwartoligowych zmagań sezonu 2008/09 był bodaj największym magnesem. Już w pierwszym meczu w Kobierzycach strzelił 3 gole i dorzucił asystę. Z rzutów karnych wyleczył się w spotkaniu z Prochowiczanką. W całym sezonie do 7 bramek dołożył dwa razy tyle asyst. W 3.lidze było już trudniej, ale był wciąż pierwszym egzekutorem rzutów wolnych i rożnych. Na 5 goli aż 4 strzelił w dwumeczu z Orłem Ząbkowice, piątego, jakże ważnego dorzucił w zwycięskim meczu w Oławie (1:0, po wolnym). Podobnie jak sezon wcześniej zobaczył jedną czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych.
W drugiej lidze w pierwszym sezonie gra Marcina zrobiła bodaj największe wrażenie na obserwatorach. Po pierwsze nie było typowej młócki jak w klasach niższych, więc było to pole do popisu do sztuczek technicznych, niekonwencjonalnych zagrań. Jego bramka z Jarotą może byś śmiało pokazywana w każdym programie telewizyjnym o futbolu. Strzelił 5 bramek, choć niektórzy doliczają mu bramkę ze Słubicami. Wszystkie bramki były zdobyte po strzałach z dystansu - trzykrotnie z wolnych.Wiosną po zakończeniu kariery przez Piotra Przerywacza podszedł w Legnicy do "jedenastki" i znów przegrał pojedynek z bramkarzem. W tymże sezonie pojawiają się propozycje z innych klubów - 31-letniego już pomocnika z chęcią widzieliby u siebie Elana Toruń czy Chojniczanka Chojnice.
W sezonie 2011/12 Marcin był znany na tym szczeblu rozgrywek, większość tricków zostało rozgryzionych przez sztaby rywali. Szkoleniowcy, dziennikarze opisujący wałbrzyszan pisali głównie o Morawskim, przypominając o jego stałych fragmentach gry, doświadczeniu. Niby wszystko wiadomo, ale Moraś zalicza jeszcze lepszy sezon - 7 bramek, w tym dwie z rzutów rożnych, trzy z rzutów wolnych, do tego dorzucił 4 asysty (w tym 3 po rogach). Tygodnik Piłka Nożna trzykrotnie wybierała go do Jedenastki Kolejki. Cień rzuca kolejny niewykorzystany rzut karny (z ROW-em) oraz czerwona kartka za brutalny faul na bułgarskim graczu Calisii Stojczewie.
Miniony sezon nie był już tak udany, zresztą który z graczy Górnika - za wyjątkiem Michała Bartkowiaka - mógł być zadowolony ze swojej postawy? Już w pierwszym pucharowym meczu z GKS Tychy (2:0) nie pokonuje z rzutu karnego Piotra Misztala. To powoduje zapowiedź Marcina o zaprzestaniu prób wykonywania karnych. W późniejszych pucharowych bojach trafił raz, w lidze - trzy razy, za każdym razem jesienią. Dwa z rzutów wolnych - z Kluczborkiem dał zwycięstwo, w Toruniu (3:0), raz w derby z MKS Oława. A jak grał Górnik wiosną to wszyscy doskonale pamiętają i wszyscy chcemy jak najszybciej o tym zapomnieć. Pierwszą ofiarą bessy był trener Robert Bubnowicz, jego następca Maciej Jaworski dokończył sezon, który biało-niebiescy zakończyli tuż nad strefą spadkową. Krótkim wstrząsem personalnym było posadzenie na ławce właśnie Morawskiego oraz Daniela Zinke. Jednoznacznie zostali wskazani przez szkoleniowca jako winni. Paradoksalnie wejścia z ławki Marcina ożywiały poczynania kolegów - w Katowicach (0:0) stworzył najbardziej bramkową sytuację, w Częstochowie (1:1) zaliczył asystę przy golu Dariusza Michalaka, a katowicki Sport wybrał go piłkarzem meczu. Przeciwko Calisii w Wałbrzychu pojawił się po przerwie, ale w meczu na wodzie niewiele mógł zrobić.
Głogów - ostatni mecz Morawskiego w Górniku.
Mecz w Głogowie zakończony zwycięstwem 2:0 jak się okazuje był ostatnim Marcina w barwach Górnika. Do tej pory grał w IV lidze (1998/99) i III lidze (1999/2000) oraz po reformie od IV do II ligi (2008-2012). Tych ligowych spotkań zebrało się łącznie 196, w których strzelił równo 50 bramek. Przez ostatnie sezony nosił opaskę kapitańską i nie był "malowanym" kapitanem. Był Kapitanem właśnie przez duże K. I nie chodzi to tylko i wyłącznie o to, że ma najdłuższy staż, że grał w ekstraklasie, w kadrze juniorów. Charyzma, zdolności przywódcze to raz, umiejętności to dwa. Czy ktoś pamięta jakikolwiek wywiad Marcina, w którym nie tryskał optymizmem, nadzieją na lepszy wynik? Ja takowego nie pamiętam, ba wręcz przeciwnie, w każdej wypowiedzi Moraś z uporem powtarzał, że Górnik nie był gorszy, zabrakło szczęścia, w następnym meczu będzie lepiej. On wierzył w ten zespół i na boisku to potwierdzał, bo nie można zarzucić mu gwiazdorstwo, obijanie się, unikanie gry. Mimo skromnego wzrostu walczył o górne piłki (oczywiście w miarę możliwości), orał murawę wślizgami. Owszem hejterzy wypomną mu pokrzykiwanie na młodszych kolegów, ale po prawdzie kto ma ich ustawiać na boisku, podpowiadać? Moraś, Maran, Maradona (nie wiem czemu wałbrzyskie portale piszą Maradona przez dwa N?), Mały - był twarzą tego zespołu, tego klubu. Wiedział jak zjednać sobie kibiców - nie tylko postawą na boisku podczas meczu - ale zawsze podziękował kibicom za doping, obojętnie czy Górnik wygrał czy przegrał. I nie był to tylko obmyślony PR. Brał udział w spotkaniach z kibicami, a przede wszystkim aktywnie uczestniczył w akcjach
Marcin zawsze pamiętał o kibicach {foto.gonik1946.l]
charytatywnych, tak jak np Biało-niebieski Mikołaj (patrz zdjęcie). Podarował ze swoich zbiorów koszulki na aukcje, z których pieniądze szły albo na organizacje wyjazdów, albo na flagi albo na inne szczytne cele. Nie sposób również nie wspomnieć o treningach, które prowadził Marcin m.in. z młodzieżą Gwarka Wałbrzych. Morawski gdy nie grał, wspomagał kolegów z ławki trenerskiej i właśnie tam trzeba oczekiwać kolejnego etapu przygody z Górnikiem.
Jeśli wierzyć Arturowi Szałkowskiemu z portalu walbrzych.naszemiasto.pl trener Jaworski miał pretensje do Kapitana Górnika o brak umiejętności budowania odpowiedniej atmosfery w szatni. Ciekaw jestem kto teraz pociągnie zespół za sobą, kto lepiej od niego zagra prostopadłą piłkę do napastników, kto wrzuci piłkę z rogu... Najprawdopodobniej zarząd chce zejść z kosztów i pozbyć się jednego z najlepiej opłacanych graczy lub istnieje konflikt pomiędzy graczem a trenerem. Jaka jest prawda? Nie ma co prawda ludzi niezastąpionych, ale przed Górnikiem piekielnie ciężki sezon, w którym zabraknie również najprawdopodobniej Bartkowiaka, niewiadomą jest Zinke i Morawski z całą pewnością podołałby trudom kolejnego sezonu. Nowym kapitanem będzie zapewne Damian Jaroszewski, za rozgrywanie weźmie się Wepa z Moszykiem lub ulubieńcem Jaworskiego Sobczykiem(?).
Marcin Morawski był symbolem wałbrzyskiego Górnika, dał wiele zespołowi i może jeszcze dać na boisku i poza nim. Rezygnację z jego usług uważam za błąd nie tylko sportowy, ale i marketingowy klubu. Potrafiła wykorzystać to PWSZ, kiedy to Maran był kluczowym graczem medalistów AMP. Klub, który organizacyjnie wciąż ewaluuje mocniej powinien postawić na marketing, by zapełnić trybuny Stadionu 1000-lecia. Zwłaszcza, że w porównaniu z innymi ligowymi obiektami jest archaiczny, niefunkcjonalny. Kto był najbardziej rozpoznawalną do tego celu twarzą zespołu jak nie Marcin? Kto mógłby gościć na banerach, "dać twarz" różnym kampaniom? Jeszcze tydzień temu odpowiedź byłaby oczywista.
Co teraz będzie robił Marcin? Sam zaprzecza przenosinom do Bytowa, ale chętnych na jego piłkarskie usługi zapewne nie zabraknie. Szkoda, że nie będzie póki co zespół z Ratuszowej...