niedziela, 19 czerwca 2011

40 lat minęło - ZAGŁĘBIE Wałbrzych trzecim zespołem ekstraklasy - cz.5

12.kolejka ZAGŁĘBIE Wałbrzych - POLONIA Bytom 0:0 
Widzów 10 000

Zagłębie: Szeja – Dworniczek, Paździor, Pawlica, Cieszowiec, Galas, Szłykowicz, Gawron (46 Delega), Stachuła, Pietraszewski, Kwiatkowski.
Polonia: Brol – Krawczyk, Winkler, Anczok, Bajger, Grzegorczyk, Gdawiec, Janik, Orzechowski, Radecki, Musiał.
Mimo dobrej, żywej gry kibice nie zobaczyli żadnej bramki. Był to już 4.kolejny mecz wałbrzyszan bez zdobytej bramki! Początkowy kwadrans należał do gości, ale strzały Orzechowskiego i Janika z łatwością obronił Szeja. Dogodnej sytuacji nie wykorzystał również Musiał. Później do głosu doszli górnicy, ale strzały Stachuły i Kwiatkowskiego minęły bramkę Brola. Przed przerwą Radecki wymanewrował obrońców Zagłębia, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i zmarnował doskonałą sytuację. Po przerwie wałbrzyszanie osiągnęli ogromną przewagę, nie schodząc praktycznie z połowy Polonii. Brol i koledzy z obrony nie pozwolili jednak na strzelenie upragnionej bramki. Silne strzały Galasa, Paździora czy Delegi padły łupem bytomskiego bramkarza. Goście ograniczali się do kontr, ale tylko Radecki mógł pokusić się o strzelenie bramki. Wynik remisowy nie krzywdzi żadnej z drużyn. Na wyróżnienie zasłużyły oba bloki obronne z bramkarzami na czele.
13.kolejka RUCH Chorzów - ZAGŁĘBIE Wałbrzych 4:0 (1:0)
1:0 – Edward Herman (44)

2:0 – Zygmunt Maszczyk (52)
3:0 – Bronisław Bula (85)
4:0 – Józef Gomoluch (89)
widzów 6 000
Ruch: Czaja – Piechniczek, Nieroba, Wyrobek, Drzewiecki, Gomoluch, Maszczyk, Marks, Herman, Nagiel
Zagłębie: Szeja – Dworniczek, Galas, Paździor, Pawlica, Stachuła, Skurczyński, Kampa, Szłykowicz, Pietraszewski.
Faworyzowany  jubilat nie dał żadnych szans gościom z Wałbrzycha. Mimo wysokiego wyniku mecz nie był jednostronnym widowiskiem. W 3’ po rzucie rożnym Gomoluch minimalnie spudłował, a chwilę później o mały włos Drzewiecki nie zaliczyłby samobójczą bramkę. W 5’ tuż nad poprzeczką strzelał Pietraszewski a w odpowiedzi Szeja wyłuskał piłkę spod nóg Hermanowi. Później były okazje zmarnowane przez Szłykowicza i Bulę. Z dalszej odległości Czaję zatrudnili Skurczyński i Kampa. W 29’ po akcji całego chorzowskiego ataku i podaniu Nagla z 3 metrów przestrzelił Herman. Zrehabilitował się jednak w przedostatniej minucie pierwszej połowy pokonując pewnym strzałem Szeję. Druga bramka padła po rzucie rożnym: Gomoluch krótko zagrał do Buli, ten wymanewrował jednego obrońcę i płasko strzelił w pole karne, tam piłkę przejął Maszczyk i poprawił na 2:0. Nie mający nic do stracenia goście ruszyli do ataku, ale strzały Szłykowicza i Kwiatkowskiego nie sięgnęły celu. Wałbrzyszanie zapomnieli o obronie i dwukrotnie zostali skarceni przez Ruch. Najpierw Bula wymanewrował całą obronę i bramkarza strzelając do pustej bramki, a następnie Gomoluch wykorzystał sytuację sam na sam z Szeją. Wałbrzyszanie mimo wysokiej porażki podobali się w Chorzowie prowadząc otwartą grę, często zatrudniając Czaję. W spotkaniu z Ruchem oblali egzamin z taktyki. Po meczu powiedzieli: Tadeusz Foryś (trener Ruchu): Było to dość dobre spotkanie. Piłkarze momentami przypominali swoje najlepsze czasy.Antoni Brzeżańczyk (trener Zagłębia): Przy stanie 2:0 moi chłopcy zapomnieli o założeniach taktycznych. Myśleli wyłącznie o odrobieniu strat, co przy tak markowej drużynie jak Ruch, musiało zakończyć się katastrofą.
Rundę jesienną Zagłębie kończy na dalekim 11.miejscu z 10 punktami. Zaledwie punkt mniej ma zamykająca tabelę Gwardia. Liderem Legia z czterokpunktową przewagą nad Ruchem. Najskuteczniejszym strzelcem Edward Herman z Ruchu z 9 bramkami.

niedziela, 12 czerwca 2011

Sukces juniorów

Po cichutku Ryszard Mordak osiągnął duży sukces z juniorami Górnika PWSZ Wałbrzych kończąc Dolnośląską Ligę Juniorów na drugim miejscu! To ogromny sukces, zwłaszcza, że wałbrzyszanie byli NAPRAWDĘ blisko wygrania ligi. Gdyby się tak stało górnicy przygotowywaliby się do kolejnego etapu walki o MPJ. W pokonanym polu zostały ekipy, które w ostatnich latach pokazywały plecy Górnikowi, czyli wrocławski Śląsk (który akurat dwukrotnie łatwo ograł chłopców Mordaka po 3:0), Miedź, Polonia Świdnica... W Lubinie dwukrotnie ostatnio świętowano MPJ, wygranie Młodej Ekstraklasy - modelowy system szkolenia narybku bodaj nie tylko na krajową skalę! Górnik jesienią zremisował z Zagłębiem 0:0, a tydzień temu mając tyle samo punktów co pilkarze z Lubina przegrali na wyjeździe 1:2 zaprzepaszczając bodaj życiową szansę. Ryszard Mordak - jedyny "czynny zawodowo" trener w Wałbrzychu, który prowadził ekstraklasowy zespół, po odejściu z seniorskiego teamu Górnika/Zagłębia długo nie czekał na swoją szansę. Gdy juniorów opuścił Mirosław Otok (który wcześniej uratował wałbrzyski zespół przed wstydliwym spadkiem z DLJ) Mordak zebrał piłkarzy wychowanych w wałbrzyskiej Baszcie lub szkółce Włodzimierza Ciołka. Ta mieszanka okazała się skuteczna i osiągnęła największy od dekady sukces. Z zespołu już w seniorach zadebiutowali Sławomir Orzech, Dominik Radziemski, Damian Chajewski, Dominik Grzesiak. Na ławce rezerwowych w 2.lidze siedzieli już Jarosiński, Kubowicz, Matuszak, Kaszuba. Ekipę w DLJ wzmacniał Kornel Duś, który jest pełnoprawnym członkiem drugoligowej drużyny seniorów. Czas pokaże czy to faktycznie  jest bardzo zdolny rocznik czy np. inne ekipy przeżywały kryzys. Ten niewątpliwy sukces nastąpił w okrągłą 10 rocznicę ostatniego ogólnopolskiego sukcesu wałbrzyskiego futbolu jakim było 4.miejsce w MPJ wywalczone na Stadionie 1000-lecia. Przy Ratuszowej wałbrzyszan wyprzedzili mistrzowie z Lubuskiej Szkoły Piłkarstwa Młodzieżowego oraz Górnik Zabrze i Polonia Warszawa. Z tamtego grona największą karierę zrobił Krzysztof Bąk z Polonii, który regularnie grywa w Lechii Gdańsk. Z wałbrzyskiej ekipy Bogdana Przybyły do dziś w Wałbrzychu gra Grzegorz Michalak, który doszedł do najwyższego szczebla rozgrywkowego.
A jak gra w juniorach przekładała się podczas minionej dekady na grę w seniorach? Sukces juniorów zbiegł się z katastrofą seniorów i spadkiem z 3.ligi. Czwartoligowy Górnik/Zagłębie w 2001 grał tylko jesienną rundę a w składzie grali D.Michno, M.Smoczyk, P.Michalak, P.Kochanowski, S.Bąk, K.Sałata, D.Gandera, K.Zakrzewski, P.Broszkowski, D.Kłosowski, R.Błaszczak.  Reorganizowany zespół seniorów w A klasie sezonu 2002/03 to gra W.Błażyńskiego i S.Mączyńskiego oraz epizody Ł.Jaśkiewicza, D.Pali. Później było coraz gorzej z przebiciem się juniorów bezpośrednio do seniorów. Co zdolniejszych kaperowało Zagłębie Lubin (Kaszuba, Teśmian, Dziekan, Walusiak, Tobiasz, Łaski). W klasie okręgowej (2003/04) debiutują bramkarz K.Zych oraz zdolni z rocznika 1985 Adrian Sobczyk, Marcin Traczykowski, którym wróżono dużą karierę. W IV lidze (2004/05) debiutuje ledwie 17-letni Łukasz Jarosiński, który zrobił bodaj największą karierę z wychowanków wałbrzyskiej drużyny w minionej dekadzie- debiut w ekstraklasie w barwach Wisły Kraków. Co prawda ostatnio grzeje głównie ławkę rezerwowych (wiosną w Górniku Polkowice), ale oprócz niego nikt nie potrafil się wybić (Traczykowskiemu nie udało się wybić z rezerw Lecha Poznań). W tymże sezonie pojawili się młodzi D.Milewski, Ł.Wawrzyniak czy S.Jurkowski, ale najdłużej zaistniał ten ostatni, który przez wiele lat skompletował blisko setkę spotkań w seniorach.. W sezonie 2005/06 kiedy zespół był zasilony przez raczej wiekowych graczy Ryszard Mordak dał szansę debiutu najlepszemu snajperowi juniorów Pawłowi Frasiowi, a także takim meteorom jak Arkadiusz Kacprzak (dziś Jedlina Zdrój), Wojciech Pyda czy Łukasz Podgórski. W sezonie 2006/07 bodaj największym odkryciem był 22-letni wychowanek Łukasz Jaworski, ale bezpośrednio z juniorów trafili Salamonowicz, Kumor, Fabian Jaworski, którzy po grze w rezerwach rozmieniali swój talent na drobne w Mieroszowie bądź Gorcach. W sezonie 2007/08 tytuł króla strzelców DLJ przypadł Tomaszowi Mrozowskiemu, który dostał szansę w seniorach , których prowadził już Robert Bubnowicz. Mimo 7 meczy nie udało mu się strzelić nawet bramki. Do dziś gra w Juventurze i wciąż wpisuje się na listę strzelców. Zerowe konto wóczas zaliczył Marcin Dobrzański, choć zaliczył 11 występów w tym 2 w pełnym wymiarze. 1 gola strzelił z kolei Damian Wilczyński. Debiut zanotowali Kamil Wawrzycki, Łukasz Rychowiecki i grający do dziś najmłodszy z tego grona Dariusz Michalak. Później nastała era sukcesów po fali powrotów wychowanków wałbrzyskiego klubu na Ratuszową i marsz z 4 do 2.ligi. W sezonie 2008/09 co ciekawe zadebiutował najmłodszy z debiutantów Sławomir Orzech, a także Czechura, Ciołek, Gromniak,Zazulak. W 2009/10 tylko Starczukowski i Piątek. W obecnym znowu możemy naliczyć sporo nazwisk juniorów. Kornel Duś, Sławomir Orzech zaliczyli wyjazdy na kadrę. Czy w niedalekiej przyszlości seniorzy będą mieli z nich pożytek czy tylko w rezerwach bądź rekreacyjnej grze w Juventurze, Gorcach czy Mieroszowie.
Z obecnej kadry juniorów najwcześniej zadebiutował 18-letni dziś Sławomir Orzech - wiosną 2009. Na zdjęciu z autopsji poznaje bezpardonową walkę w seniorach - mecz w Chojnicach z Chojniczanką.[źródło: www.chojnice.com]

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kpina z kibiców

Pierwszy weekend czerwca przyniósł wiele rozstrzygnięć w ligowych rozgrywkach. Poznano wszystkich beniaminków w nowym sezonie 2.ligi grupy zachodniej. Świętowano m.in. w Głogowie, gdzie Chrobry wziął przykład z wałbrzyskiego Górnika sprzed roku i awans wywalczył w meczu z Arką Nową Sól. Okoliczności co prawda zgoła odmienne, bo wtedy ostatnia kolejka i dramatyczne rozstrzygnięcie w doliczonym czasie a teraz gładkie 5:0, ale i tak kibice obu dolnośląskich drugoligowców cieszą się na myśl przyszłosezonowych derby. Ostatni mecz w Głogowie skończył się pogromem wałbrzyszan 1:4, a za winowajcę uznano bramkarza Rafała Wodzyńskiego, który zatępował Damiana Jaroszewskiego. "Jogi" wówczas brał ślub i wiele gorzkich słów usłyszał, że zaplanował najważniejszą (?) uroczystość życia w dzień tak ważnego meczu... Bez echa już przeszedł wyjazd Morawskiego na wczasy przed ostatnim meczem ub.sezonu z Nową Solą - ale tylko dlatego, że wszystko miało szczęśliwy koniec. Teraz w ostatnim dniu sezonu w Wałbrzychu, w przedostatniej kolejce Górnik PWSZ wystąpił bez 7 podstawowych zawodników, ponieważ wraz z trenerem Bubnowiczem brali udział będą w Akademickich MP w podpoznańskim Błażejewku.
Dla mnie to jest potwierdzenie pseudprofesjonalizmu panującego wśród niektórych przy Ratuszowej. Oprócz skrótu PWSZ działacze powinni przed Górnikiem dołączyć do nazwy AKS - AMATORSKI KS. Dotyczy to działaczy a nie piłkarzy. Jeśli na szczeblu centralnym, a za taki uchodzi już druga liga priorytetem jest reprezentowanie sponsora a nie KLUBU to nie ma tak naprawdę o czym dyskutować. Czy wyobrażacie sobie sytuację, że np. w latach 70-tych w rozgrywanych mistrzostwach wojska polskiego Warszawę reprezentują Deyna, Gadocha, Ćmikiewicz, Wrocław Sybis, Pawłowski rezygnując z występów w Legii czy Śląsku, które np. występować mają w lidze czy w pucharach? Owszem mamy inne czasy, Górnik ma jeden z najniższych budżetów, a PWSZ jest głównym mecenasem wałbrzyskiego sportu. Piłkarze dostają niskie stypendia od miasta, ale jako studenci lub pracownicy uczelni mogą liczyć przecież na stypendia, nagrody od PWSZ. Mariaż właśnie z PWSZ trzyma pod Chełmcem m.in. Marcina Morawskiego, który bez problemu znalazłby bardziej zasobniejszy finansowo klub.Ciekawe czy gdyby mecz z toruńskim zespołem decydował o być albo nie być w lidze to Bubnowicz i jego piłkarze wybrali by studenckie zawody czy poważną rywalizację seniorów?
Paradoksalnie dobrze, że mecz z Elaną był bez publiczności - nabici w butelkę zostali tylko posiadacze karnetów. Tylko za taką fuszerkę powinna PWSZ zwrócić pieniądze. To samo z tymi co obstawiali u bukmachera sukces wałbrzyszan - bez 6 podstawowych (Michalakowie, Wojtarowicz, Kłak, Rytko, Morawski - Moszyka nie liczę, bo tak naprawdę z niego w 2.lidze nie było żadnego pożytku) Górnik PWSZ nie był faworytem z toruńską ekipą. Mieszanka juniorów, którzy dzień wcześniej w Lubinie stracili szansę na 1/4 MPJ, graczy drugiego planu (Sawicki, Łaski, Fojna), kilku podstawowych plus Piotr Przerywacz, który zakończył karierę pokazała jednak lwi pazur i nie tylko nie skompromitowała się, ale toczyła wyrównaną walkę honorowo remisując. Nawrocki, Antoniak, Chajewski, Grzesiak to melodia przyszłości, podobnie jak próbowani już Orzech czy Radziemski. Oby był to zwiastun lepszej przyszłości.
Co do studentów z 2.ligi to okazało się, że tak jak w lidze nie potrafią strzelać karnych. Na róznych szczeblach rywalizacji zawodzili Kłak, Moszyk, G.Michalak. Może by tak zatrudnić na uczelni Piotrka Przerywacza jako pracownika naukowego :) to by rozwiązał problem? Niektórzy będą rozpatrywać srebnry medal w kategorii sukcesu, ale czy jaka kolwiek uczelnia miała w swoim składzie tylu graczy z drugoligowego zespołu? Pewnie do tego dojdzie tłumaczenie o wąskiej ławce studentów, bo tak naprawdę Przerywaczowi mógł nie podsyłać "Buba" Łaskiego i Wepy.
Robertowi Bubnowiczowi, który będzie gościł na kolejnym okolicznościowym spotkaniu z okazji sukcesów uczelnianych, życzę by takie spotkania zaliczał z okazji sukcesów z Górnikiem. I żeby nie zaliczył już NAJGORSZEJ W HISTORII WAŁBRZYSKIEGO FUTBOLU rundy bez domowego zwycięstwa (walkoweru z Czarnymi nie liczę). W 2008 był tego bliski, ale uratowali go przed wstydem Wojtarowicz, Nadzieja i spółka wygrywając z Motobi 3:2, choć było już 0:2.

piątek, 3 czerwca 2011

40 lat Krzysztofa Radziemskiego

3 czerwca czterdziestkę obchodzi Krzysztof Radziemski. Swoimi osiągnięciami może nie zapisał się w futbolowej historii Wałbrzycha, ale każdy szanujący się kibic piłki nożnej interesujący się futbolem pod Chełmcem kojarzy jego nazwisko. Krzysiek jest wychowankiem Zagłębia, w wieku juniora był wypożyczony do świebodzickiej Victorii, choć tego akurat nie można przeczytać w biogramie na portalu 90minut http://www.90minut.pl/kariera.php?id=7889 . Zadebiutował w seniorach Zagłębia na zapleczu ekstraklasy tydzień po swoich 20 urodzinach 09.06.1991 w spotkaniu w Wałbrzychu z Lechią Gdańsk. Oba zespoły wówczas walczyły o utrzymanie w 2.lidze, trener Thoreza Horst Panic już dawno sięgał po kolegów Krzyśka z juniorów (Bednarski, Nowomiejski czy młodszy od nich Radaj) i dopiero w czerwcowe popołudnie dał szansę debiutu Radziemskiemu. Wszedł w 86 minucie za Romana Gawrycha, a 4 minuty później tuż przed końcowym gwizdkiem 400 widzów obecnych na Stadionie 1000-lecia uradował Ireneusz "Tomek" Bednarski ustalając wynik meczu na 2:0. Tydzień później zagrał w Wodzisławiu 4 minuty i tymi dwoma epizodami zakończył sezon 1990/91. W sezonie 1991/92 Zagłębie prowadził Jerzy Jowik, który już w 2.kolejce wystawił Krzyśka w podstawowej jedenastce we Wrocławiu (1:3 ze Ślęzą), a ten odwzajemnił się strzeleniem bramki w 7 minucie na 1:0. W 3.kolejce w meczu z Górnikiem Pszów 0:0 został wybrany najlepszym graczem meczu! Swoją drugą bramkę strzelił dopiero w ostatnim meczu sezonu pokonując bramkarz Chemika Police (2:2). W sezonie 92/93 Radziemski jesienią miał pewny plac w Zagłębiu, a wiosną po połączeniu z Górnikiem i powstaniu KP zaliczył ledwie 4 spotkania. Później Krzysztof stał się pewniakiem na prawej stronie KP, a potem Górnika SSA Wałbrzych najpierw w pomocy, a z czasem na prawej obronie. Z wałbrzyskim zespołem przeżył kolejno degradację do 3.ligi (1994), powrót do 2.ligi (1996), wycofanie się z 2.ligi (1998), awans do 3.ligi (1999). Dzięki m.in. jego 8 bramkom KP uratował trzecioligowy byt w 1995, to on jako kapitan i etatowy egekutor rzutów karnych wprowadził Górnika w 1999 do 3.ligi po czym usłyszał, że nie jest potrzebny przy Ratuszowej.  Wyjad zaledwie 28-letniego zawodnika do niemieckiego Pechten nie przyniósł mu (prócz finansowych) sportowych korzyści. A wiosnę 2000 zaczął po raz pierwszy w kraju poza Wałbrzychem (11/2 w trzecioligowym Progresie /dziś Karkonosze/ Jelenia Góra), latem  z kolei zasilił walczący o 2.ligę Miedź Legnica by już zimą wrócić do Górnika/Zagłębia bankrutującego i spadającego z 3.ligi. Latem 2001 widząc co się dzieje w klubie przy Ratuszowej zasila wraz z kolegami Włókniarz Mirsk, z którym wygrywa rundę jesienną w jeleniogórskiej okręgówce. Rok 2002 spędził wraz z bratem Sławkiem na Wyspach Owczych w B-71 Sandur (16/2) i przegrane baraże o miejsce w 1.lidze. Później była ...A-klasowa Stal Świdnica (wiosna 2003), Akropol a później Czarni Wałbrzych (2003-2006). W wieku oldboya latem wraca na Ratuszową do czwartoligowego Górnika/Zagłębia, z którym rywalizował w barwach Akropolu o mistrzostwo klasy okręgowej. Trener Ryszard Mordak wystawiał go aż 27 razy, ale widać było, że to już "łabędzi śpiew" Radziemskiego na tym szczeblu i z większym powodzeniu radzi sobie z młodszymi kolegami w AZS PWSZ Wałbrzych, których został trenerem latem 2007. Zimą 2008 rezerwy już Górnika PWSZ zostały rozwiązane i Krzysztof został asystentem Roberta Bubnowicza by po rundzie wyjechać prywatnie za granicę. W seniorach KP, Górnika, Górnika/Zagłębia, SSV Pechten, Progresu, B-71 Sandur, Czarnych oraz AZS PWSZ występował wraz z młodszym o 3 lata bratem Sławomirem "Kilofem" Radziemskim.
W sumie barwy wałbrzyskiego klubu reprezentował przez prawie dwie dekady, będąc w klubie na dobre i na złe. Grał przy pustych trybunach stadionu na Nowym Mieście, który gościł na początku lat 90-tych Zagłębie czy przy Ratuszowej, a także w chwilach chwały wałbrzyskich piłkarzy i kibiców (m.in. sezon 1997/98 w 2.lidze) przy wypełnionych, kolorowych trybunach. Na początku kariery imponował tylko szybkością, potem zasłynął z rajdów prawą stroną i celnych dośrodkowań. Z racji uniwersalności, w razie potrzeby występował z powodzeniem na lewej stronie. Wykonywał rzuty karne (z różnym skutkiem) a także rzuty wolne. Dziś nazwisko Radziemski przy Ratuszowej reprezentuje jego syn Dominik, który walczy w DLJ i już zdążył zadebiutować w seniorskiej 2.lidze.

wtorek, 31 maja 2011

Wpadka z fair play

Wczoraj Ekstraklasa SA rozdała posezonowe medale, nagrody, wyróżnienia. Można co prawda się spierać, czy izraelska gwiazda "Białej Gwiazdy" Melikson zasłużył na wyróżnienie Odkrycie Sezonu skoro grał tylko rundę, ale przecież był motorem napędowym mistrzowskiej ekipy, a krakowskich kibiców podbił golem w derby z Cracovią.  Dla mnie osobiście dość kontrowersyjny moment nastąpił, gdy po nagrodę fair play przyznaną Lechii Gdańsk wysedł jej trener Tomasz Kafarski. Podczas odbierana dziennikarz Orange Sport przypomniał, że wyróżnienie przysługuje się nie tylko za liczbę żółtych, czerwonych kartek, ale za ogólną postawę. Nie byłoby nic dziwnego w tym wyróżnieniu, gdyby nie przypomniało mi się pewne zdjęcie sprzed kilku zaledwie tygodni.
Ta fotka stała się słynna, bowiem rozpowszechniła ją w kraju witryna weszlo.com. Gdyński klub interweniował, a Komisja Ligi ukarała go karą pienieżną. Kafarski zapłacił na poczet kary 3 000. Zapłacił nie za przekraczanie linii strefy bezpieczeństwa przy ławce rezerwowych, nie za działanie pod wpływem emocji, wyprowadzony z równowagi przez arbitra, przeciwników czy kibiców. Kafarski z premedytacją sprowokował przeciwnika fotografując się przed meczem derbowym. Kto wie czy ktoś nadgorliwy nie znalazł by nawet jakieś paragrafu w KK za takie zachowanie.
Wg definicji fair play to również uszanowanie przeciwnika, a szacunku dla rywala Kafarski tym zdjęciem nie pokazał, wręcz przeciwnie. W czasach, gdy rząd walczy z "kibolami" (któż to taki?), zamyka stadiony, tylko marginalnie potraktowano prowokatora z Gdańska. Ba, jeszcze go nagrodzono!!

niedziela, 29 maja 2011

Antyfutbol w Zielonej Górze

Sobotni mecz Górnika PWSZ Wałbrzych w Zielonej Górze miał być dla podopiecznych Roberta Bubnowicza spacerkiem, kolejnym zwycięstwem wyjazdowym. Lechiści są najsłabszym zespołem ligi i gdyby nie wczorajsza decyzja Odry Wodzisław o wycofaniu się z 1.ligi to można by stwierdzić, że wałbrzyszanie grali już z trzecioligowcem. Wiosną zielonogórzanie grali do tej pory bezkompromisowo 3 zwycięstwa (walkower za Słubice, 2:1 z Bałtykiem i 1:0 tydzień temu z Turem) by przegrać 11 pozostałych spotkań. W środę po porażce w derby regionu w Żaganiu z ust szkoleniowca zwycięzców padły gorzkie, ale szczere słowa, że Lechia odstaje od reszty stawki. Co się więc stało, że Górnik nie wygrał? Zagrał po prostu bardzo słabo. Mimo, że teoretycznie wystawiony został najsilniejsze skład. Oprócz jedynie kontuzjowanych Janika , Łaskiego i Tobiasza mogli zagrać wszyscy, usiadł na ławce Fojna, Grzegorz Michalaka biegał po lewej stronie a w ataku grali Maciejak i Zinke. Statystyka I połowy była wręcz miażdżąca- strzały celne w światło bramki 2-0 dla wałbrzyszan (Rytko w 28 min. i kilka minut później G.Michalak), w rzutach rożnych również 2-0 dla gości. Tuż po przerwie kibice Lechii przeżyli istne deja vu - tydzień temu sensacyjne 3 punkty dał jedyny celny strzał w światło bramki: rzut wolny Rafała Figla. Tym razem popularny w grodzie Bachusa "Figo" umiejętnie położył się przy obrońcy Górnika, a sędzia niespodziewanie odgwizdał wolnego. Piłka po rykoszecie wpadła do bramki niepewnie wczoraj broniącego Jaroszewskiego. Później było to co znamy z Wałbrzycha: ogromna przewaga Górnika i mała ilość strzałów, sytuacji podbramkowych. Bramka wpadła też trochę przypadkowo, po do piłki zagranej przez Morawskiego (piłka po zagraniu głową Maciejaka trafiła w głowę obrońcy gospodarzy "pingpongiem" odbiła się ponownie od głowy wałbrzyskiego obrońcy i wpadła do opuszczonej przez bramkarza bramki). Swoją szansę miał Zinke, ale lot piłki zmienił obrońca Lechii. Czeski napastnik nie zaliczy sobotniego do udanych meczy, zresztą podobnie jak inni jego koledzy. Niezrozumiałe było seryjne wykonywanie rzutów rożnych na 3-4 metr przed bramką Dłoniaka, który wyłapywał WSZYSTKIE piłki. Jak ominąć niedostatek wysokich graczy pokazała kilka godzin później FC Barcelona wykonując rzuty rożne "na krótko", czyli rozgrywając. Niemoc wałbrzyszan objawiła się również w pokaźnej ilości kartek, zwłaszcza Wepa, Rytko, którzy zobaczyli za pyskówki. W doliczonym czasie ukarany nawet czerwoną kartką mógłby być Adam Kłak, który wykosił rywala, tylko, że zielonogórzanie utrzymali się przy piłce i sędzia tę akcję zakończył kończąc cały mecz. Nawet Jaroszewski czasami zadziwiał in minus. Czyżby pojawienie się na boisku dawnego klubu działało na niego tak stresująco? Gospodarze z kolei byli o wiele słabszym indywidualnie zespołem, ale to oni potrafi po raz drugi piłkę w siatce, ale całę szczęscie dla gości piłka po rzucie rożnym łukiem opuściła boisko a potem wylądowała na głowie zawodnika Lechii, który pokonał w ten sposób "Jogiego".Dla kibica Górnika oglądanie tego meczu była męczarnią, bowiem brakowało zgrania pod bramką gospodarzy, mnożyła się liczba niedokładnych podań, prostych błędów. Z taką grą ciężko oczekiwać pierwszego zwycięstwa domowego wiosną w meczu z Elaną.  Po meczu z Lechią już się pisze o przełamaniu Romana Maciejaka. Nic wielkiego znów on nie zagrał - już wcześniej widać po jego sposobie poruszania się na boisku, że facet ma technikę użytkową, możliwości, ale brakuje czegoś. Jak się go ogląda to ma się wrażenie, że mu się nie chce na 100%, brakuje ikry, albo zdecydowania by niczym Konarski rozepchać się łokciami wyrwać rywalowi piłkę. A tak ma na koncie jedną bramkę i sporo mu brakuje do najlepszego snajpera Górnika jakim jest PAN WALKOWER z 9 bramkami.
Dla amatorów ground-hoppingu jeszcze kilka słów o samym obiekcie. Lechia rozgrywa na lekkoateltycznym boisku MOSiRu, bilety kupuje się z samochodu, bo kas nie ma. Zainteresowanie nikłe: będąc 40 minut przed pierwszym gwizdkiem byłem pierwszym kupującym bilety i pierwszym na koronie stadionu. Co do samego oglądania to nie jest one wygodne, bo choć krzesełek jest sporo to kąt nachylenia i wysokość trybun nie pozwala np. na zobaczenie czy był aut po przeciwnej stronie boiska czy nawet gdzie się kończy pole karne.Trybuny są oddalone o kilkanaście metrów od murawy (miejsce na tartanową bieżnie). Metrowy płot, czy nawet jego brak przed główną trybunką zadziwia w kontekście uwag komisji licencyjnej sprzed kilku miesięcy, że przy Ratuszowej za niski był płot. Brak kateringu, ale za to znakomicie wyszkoleni są chłopcy do podawania piłek, którzy bardzo szybko zaopatrują zawodników obu drużyn w rezerwowe piłki i nie traci się dużo minut.
W mieście liczbowo zbliżonym do Wałbrzycha futbol przegrywa zdecydowanie czy to z żużlem czy koszykówką. Mecz oglądała co najwyżej setka kibiców, byli też szalikowcy (około dziesięciu w wieku co najwyżej 16 lat), którzy przystąpili do ogólnokrajowego protestu i milczeli przez I połowę meczu. Przed Górnikiem zostały dwa mecze: z toruńską Elaną Morawski i spółka powalczy o pierwsze odniesione  wiosną  na boisku zwycięstwo  w Wałbrzychu, a w ostatniej kolejce wyjazd do Turu Turek.
Mecz w Zielonej Górze miał szczególne znaczenie dla Michała Zawadzkiego, który wiele lat występował przy ul.Sulechowskiej i po raz pierwszy zagrał przeciwko byłym kolegom w lidze. Mimo starań jego występ wypadł bladziutko a do protokołu zapisał jedynie jako ukarany żółtym kartonikiem. Na zdjęciu jeszcze w barwach Lechii w meczu z Miedzią [źródło: www.miedz-legnica.pl]

czwartek, 14 kwietnia 2011

Bez gry 5 punktów

Górnik PWSZ Wałbrzych zapracował na miano najmniej skutecznej (po Polonii Nowy Tomyśl) drużyny drugiej ligi grupy zachodniej. Mimo to przygotowania do przedświątecznej wyprawy do Gdyni upłyną przy Ratuszowej w dobrej atmosferze, bowiem bez wybiegania na boisko wałbrzyszanie wzbogacą się o 5 punktów i bilans bramkowy skorygowany będzie o 6 bramek zdobytych przy zero straconych. Weekendowa wyprawa do Słubic nie odbędzie się z powodu wycofania Polonii z rozgrywek 2.ligi. Słubiczanie rozjechali się po kraju, a rezerwy w gorzowskiej okręgówce mają komplet punktów, z tym, że strata do lidera jest zbyt duża by uzyskać awans na boisku, ale i tak latem poloniści wznowią grę na szczeblu 4.ligi. Górnicy w ogóle mają szczęście do słubiczan, bo w swojej historii dotychczas rozegrali 2 mecze a za kolejne 2 zarobili punkty za walkower. W sezonie 1999/2000 Polonia nie przyjechała do Wałbrzycha z powodu kłopotów finansowych, ale wiosną w rewanżu pokonała Górnika 3:2.
Dwa kolejne punkty wałbrzyszanie zgarnęli dzięki decyzji PZPN po inauguracyjnym meczu z Czarnymi Żagań. W Żaganiu praktycznie co rundę przewija się sporo nowych nazwisk, trener Zbigniew Smółka z chęcią sięga po zawoników znanych sobie z pracy w poprzednich klubach. W tym roku nie było jednak hurtowego wzmocnienia zespołu, a jednym z graczy, którzy mieli wzmocnić siłę ataku był świdniczanin Fabian Pawela. Ostatnio grał w Grecji, podobnie jak inny żagański nabytek Wojciech Smarduch (notabene przymierzany był również do Górnika). Pawela strzelał gole w sparingach (co ciekawe- tylko w dwumeczu z Zagłębiem Lubin Młoda Ekstraklasa) i nic dziwnego, że trener Smółka widział go jako partnera najskuteczniejszego snajpera Czarnych Piotra Burskiego. Wszystko byłoby OK, gdyby nie certyfikat, który do klubu z greckiej federacjprzysłany został niespełna tydzień temu... W Żaganiu nie wykazano się cierpliwością, profesjonalizmem tak jak choćby w Tychach, gdzie po odejściu 3 napastników wiele sobie obiecywano po powracającym również z Grecji Marcinie Sobczaku. Certyfikat nie przychodził, więc Sobczak nie grał, m.in. w wałbrzyskim meczu. Reasumując- ciekawe czy posypią się kolejne
Te dodatkowe 5 punktów nie spowoduje dużego awansu w tabeli - 13.miejsce będzie dla Górnika, chyba, że Nielba sensacyjnie wygra z Miedzią.  Potwierdza się niestety teoria, że zespół Górnika odkąd prowadzi go Robert Bubnowicz wiosnę ma o wiele gorszą niż jesień. W 2008 roku tragiczna runda u siebie (tylko jedno zwycięstwo choć gościły przy Ratuszowej takie "mocne" ekipy jak Górnik Złotoryja czy Nysa Zgorzelec) i w efekcie zamiast awansu do nowej trzeciej, pozostanie w czwartej lidze. W 2009 gorsza dyspozycja nie miała wpływu na wywalczenie awansu, ale w ubiegłym roku straty punktów przyniosły niepotrzebne nerwy w końcówce sezonu. Obecnie Górnik jest najgorzej grającym zespołem na wyjeździe- pierwsze zwycięstwo poza Wałbrzychem zawdzięczać będzie wycofaniu Słubic. Dwie wiosenne bramki chluby nie przynoszą. Robert Bubnowicz co prawda najpierw narzekał na skuteczność, teraz irytuje się na remisy, ale faktem jest, że wałbrzyszanie grają bardzo nierówno. Są fragmenty ładnej dla oka gry, są momenty przestoju. Chwaleni są przez przeciwników, ale bardziej to kurtuazja, bo póki co wiosną z Górnikiem wszyscy punktowali. Jeśli nie jest dobrze to czemu jest tak źle? Na to pytanie odpowiedź muszą znaleźć Bubnowicz z Przerywaczem. Do defensywy genralnie nie ma się co przyczepić. Jaroszewski broni swoje, nie zawalił żadnej bramki (może krany w Legnicy...)a kilkakrotnie bronił niesamowite uderzenia rywali. W obornie pewniakiem jest kwartet D.Michalak-Kłak-Wojtarowicz-Zawadzki. Korekty to absencja kartkowa Kłaka i kontuzja Zawadzkiego. Dotychczas najmniej pewnie grał najmłodszy z nich Michalak jr, ale zmiennika nie widać. W pomocy pewniaki Morawski, Wepa, Zinke rozdzielają piłki, ale jeśli chodzi o strzały z dystansu to liczyć należy tylko na rzuty wolne. Z tego stałego fragmentu gry Górnik zdobył połowę bramkowych zdobyczy, ale to zaledwie jeden gol...  Sporo wiatru robi Jan Rytko, w prawie każdym meczu ma bramkową sytuację, ale nie potrafi jej wykorzystać. Słabiej spisuje się Grzegorz Michalak. Może częściej powinien występować Mateusz Sawicki, który daje dobre zmiany? Na pewno więcej będzie grywał w następnym sezonie, kiedy grono młodzieżowców z powodu wieku opuści w tej chwili pewniak- Darek Michalak. W ataku brylować miał Roman Maciejak, póki co więcej ma kartek niż bramek na koncie. Nie potrafił się przełamać nawet przeciwko dawnym kolegom z Wągrowca. W jego poczynaniach widać spore umiejętności, ale od niego wymaga się przede wszystkim bramek. Bardzo przypomina on transfer ubiegłoroczny Damiana Misana, z tą różnicą, że Misan szybciutko wylądował na ławce rezerwowych, a w awaryjnych sytuacjach grał w pomocy. Co ciekawe Misan był bohaterem swojego nowego zespołu Floty Świnoujście gdy w doliczonym czasie zdobył jedyną bramkę meczu przyczyniając się do pierwszej wiosennej porażki rewelacji rundy rewanżowej 1.ligi Warty Poznań. Partnerem Maciejaka w ostatnich meczach był Adrian Moszyk, który dostał już 2 szanse gry od pierwszego gwizdka sędziego, ale popularny Adek wciąż nie może się przełamać. Skuteczny w sparingach i na hali wciąż jego konto bramkowe w 2.lidze jest dziewicze. Również Kornel Duś zapomniał jak zdobywa się bramki. Może powrót po kontuzji do składu Dominika Janika uzdrowi sytuację?
Przed najbliższym meczem Bubnowicz może podnieść morale w drużynie np. delegując do B-klasowych rezerw kilku ligowców celem treningu strzeleckiego. Być może zniesieniu wyjazdowego fatum pomoże sztuczna murawa Narodowego Stadionu Rugby w Gdyni