Inauguracja rundy wiosennej dla Górnika Wałbrzych, podobnie jak w ubiegłym roku
miała miejsce na bocznej płycie kompleksu Aqua Zdrój. 12 miesięcy temu biało-niebiescy pokonali
Victorię Świebodzice 4:0, a udanie zaprezentowała się wówczas defensywa
gospodarzy występująca w nowatorskim ustawieniu z trzema obrońcami. Dopisała
pogoda, wokół boiska było sporo widzów, szalikowcy przygotowali okolicznościową
oprawę dedykowaną żołnierzom wyklętym. W
tym roku Górnik na pierwszy ogień rywalizował również z sąsiadem zza miedzy, a
blok obronny spisał się bez zarzutu. Pogoda była o wiele gorsza niż 12 marca
2022 roku, kibice, pomimo zakazu zgromadzili się wokół boiska i mimo, że nie
była to oszałamiająca ich liczba to było ich więcej niż … na meczu zaplecza
ekstraklasy! W Bełchatowie, gdzie rozgrywa swoje domowe mecze Skra Częstochowa,
spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała oglądało dokładnie 43 kibiców, a w
sobotnie pochmurne popołudnie w Wałbrzychu zmagania czwartoligowców oglądało
nieco więcej sympatyków futbolu. Faworytem derbowego meczu byli goście ze Świdnicy. Biało-zieloni solidnie przepracowali zimę, udanie
prezentując się w sparingach, gdzie potrafili wyraźnie wygrać z trzecioligową
Cariną Gubin 3:1. Co prawda trener Grzegorz Borowy nie mógł liczyć na
kontuzjowanych Oskara Trzepacza, Sebastiana Białasika, Michała Orzechowskiego i
Kornela Traczyka, ale za to trafili do Świdnicy trzecioligowcy (Kajetan
Frankowski, Mateusz Nazar), ograny w 4.lidze w grupie zachodniej Stanisław Antosik oraz doświadczony Damian Szydziak.
W tym sezonie była to już piąta rywalizacja pomiędzy obiema ekipami, w czterech
wcześniejszych ani razu Górnikowi nie udało się wyjść z pojedynku zwycięsko.
Trener Marcin Domagała ustawił swój zespół bardzo kompaktowo. Uważnie
grająca szczelna obrona, ruchliwa druga linia szukająca szans w ataku i w ataku
osamotniony Damian Chajewski, który starał się walczyć we wszystkich sektorach
boiska. W obronie wiadomo, że pewniakami na swoich pozycjach są Maciej Mazanka
i Sławomir Orzech, którego partnerem na środku został niespodziewanie
Brazylijczyk Kevin. W jesiennych meczach do zagranicznego obrońcy można było mieć
najwięcej pretensji, wielu uważało, że przy nadmiarze graczy spoza Unii
Europejskiej przypadnie mu rola żelaznego rezerwowego. Tymczasem ciężka praca
pomiędzy obiema rundami zaprocentowała obiecującym występem dającym nadzieję,
że Kevin może stać się małym wiosennym odkryciem zespołu. Jego miejsce zajął na
lewej defensywie Dariusz Michalak, który od lat jest znany ze swojej
uniwersalności. W pomocy kibice mogli
zobaczyć aż trzy nowe twarze. Oprócz dobrze znanych Niedźwiedzkiego i
Sobiesierskiego zagrali bowiem Marcel Rewers, Adam Czornij i Aldeir Cirineu
Andrade Silva. Rewers wrócił z Miedzi Legnica, zimą był najskuteczniejszym
strzelcem, szybki, waleczny, zostawił sporo zdrowia. 17-letni Czornij jesienią zagrał już
trzykrotnie w lidze, ale były to epizody (łącznie 4-5 minut) mające na celu
poznanie atmosfery rywalizacji seniorów. Pierwszy mecz w wyjściowym składzie młodziutkiego
Adama można śmiało ocenić na plus, bowiem nie widać było w jego poczynaniach
tremy, zagrał odważnie unikając rażących błędów. Aldeir, który w listopadzie
skończy 32 lata wyróżniał się już przed pierwszym gwizdkiem, prezentując się w
koszulce z krótkim rękawem. W trakcie
gry zobaczył już siódmą w sezonie żółtą kartkę, 6 jesienią w barwach AKS
Strzegom. Piłkarscy esteci nie widzieli w jego grze technicznych fajerwerków,
ale w jego grze widać było doświadczenie, dobrze się ustawiał, neutralizował
zagrożenia w środku pola. Jego obecność spowodowała, że ze składu zniknął
Daniel Moreno Pagan. Oby rywalizacja Brazylijczyków przyniosła tylko korzyść
dla biało-niebieskich.
Początek spotkania zapowiadał kłopoty Górnika, podobne do tych z
jesiennego meczu ligowego w Świdnicy. Mecz był wówczas dość jednostronnym
widowiskiem i wynik 2:1 dla świdniczan jest nieco mylący. Gdyby zawodnicy
Polonii-Stali mieli lepiej nastawione celowniki lub w nieco gorszej dyspozycji
byłby Szymon Stec mecz zakończyłby się zdecydowaną, wysoką wygraną gospodarzy.
Teraz ostro ruszyli do przodu, często posiadając piłkę i rozgrywając na połowie
rywala. Ale gospodarze jak się okazało mieli na polonistów swój sposób. Owszem
podopieczni Grzegorza Borowego mieli przewagę w posiadaniu, ale nie przekładało
się na kreowanie sytuacji strzeleckiej. Z koli gospodarze po przejęciu piłki
bardzo szybko próbowali przemieścić się pod bramkę Bartłomieja Kota i
zakończyć atak strzałem. W 10.minucie po
rzucie rożnym wykonywanym przez Chajewskiego piłka trafiła do Adama
Niedźwiedzkiego, który technicznym strzałem próbował zaskoczyć bramkarza gości.
Kot z najwyższym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Pięć minut później jego
czujność sprawdził z wolnego Chajewski, co prawda świdniczanin wypluł piłkę przed
siebie, ale najpierw skuteczną dobitkę zablokowali jego koledzy z obrony, a
uderzenie Mateusza Sobiesierskiego minęło bramkę. Im dłużej trwał mecz tym
faworyzowanym gościom trudniej było przedostać się w pobliże pola karnego
Górnika. Sytuacja nie zmieniła się po przerwie, gdzie Górnik coraz częściej
próbował stworzyć sobie dogodną sytuację. Damian Chajewski próbował skorzystać
z każdej dogodnej sytuacji, gdy rywale pozostawiali mu nieco więcej miejsca
przed polem karnym. Niestety, uderzenia z dystansu mijały bramkę. Jedyny gol w meczu padł w 65.minucie.
Niestety, głównym bohaterem całej sytuacji był arbiter Piotr Zając, który nie
odgwizdał ewidentnego zagrania nakładką Mateusza Sobiesierskiego w starciu z
Patrykiem Salamonem. Gwizdek milczał, Niedźwiedzki wygrał pojedynek z Kamilem
Moskwą, zagrał do wbiegającego w pole karne Sobiesierskiego, a Sopel z ostrego
kąta posłał piłkę obok bramkarza, która mimo rozpaczliwej interwencji obrońcy
wylądowała w siatce. Osiem minut później oglądaliśmy najładniejszą akcję meczu.
Po przejęciu piłki przez Michalaka piłka powędrowała niczym po sznurku na prawe
skrzydło do Niedźwiedzkiego, potem do Chajewskiego, który dostrzegł
niepilnowanego Oskara Nowaka. Strzał pomocnika Górnika był jednak najgorszym
elementem w tej akcji i łatwo padł łupem Kota.
Goście nie mieli pomysłu dla dobrze zorganizowanego Górnika. Wałbrzyszanie może dysponują gorszym personalnie składem, ale walecznością, organizacją gry zdołał te niedostatki zniwelować. Od niepamiętnych czasów rywal biało-niebieskich tak często był łapany na spalonym.
Obiektywizmu zabrakło w ocenie meczu gościom ze Świdnicy. Wiadomo, że przedmeczowa jedenastopunktowa różnica między oba zespołami łatwo wskazywała faworyta meczu i brak jakiejkolwiek zdobyczy musi rozczarować. Owszem, przed zdobyciem jedynej bramki powinien być odgwizdany faul dla świdniczan, ale trudno się zgodzić z opinią, że "wyglądał delikatnie mówiąc nie najlepiej" i pomeczową narracją oficjalnej strony Polonii-Stali. Porażka oraz postawa świdniczan na pewno jest sporym rozczarowaniem, ale też nie można dyskredytować postawy wałbrzyskiego beniaminka. Cieszy przede wszystkim postawa młodych zawodników, których gra na pewno będzie procentować w przyszłości. Kolejne punkty do klasyfikacji Pro Junior System dołożyli Nowak z Korbą, już niebawem będzie można doliczyć dorobek Czornija, a z czasem zapewne Rewersa. Zdrowi Kobylański, Krawczyk, a także będący ponownie do dyspozycji trenera Emeka dają większy wachlarz możliwości niż było to na początku sezonu. Błędów nie popełnił Szymon Stec, który po raz drugi w tym sezonie zachował czyste konto. Jeśli w Wałbrzychu Szymon nie puści bramki, Górnik wygrywa - taka zasada do tej obowiązuje pod Chełmcem.
Ciekawostką jest fakt, gdy w drugiej połowie rozbłysły jupitery to Górnik dopiero pierwszy raz w historii klubu rozgrywał ligowy mecz w roli gospodarza przy sztucznym świetle. Debiut wałbrzyskiej gry przy świetle o ligowe punkty miał miejsce w ubiegłym sezonie - 29.09.2021, gdy Górnik ograł Grom Witków 3:0, ale wówczas witkowianie grali w roli gospodarza.
Przed wałbrzyszanami jeszcze daleka droga do osiągnięcia sukcesu, czyli utrzymania się w lidze. Każdy mecz jest niezwykle ważny i nie można nikogo lekceważyć. Przekonał się o tym choćby Piast Żmigród, który niemiłosiernie męczył się ze Skałkami Stolec wygrywając ostatecznie 2:1 (0:1). Teraz podopiecznych Marcina Domagały czeka ciężki mecz z sąsiadem z tabeli - Piastem w Nowej Rudzie. Mecz będzie rozegrany dopiero w środę 15 marca. Nie zabraknie podtekstów, bowiem za wyniki noworudzian odpowiada doskonale znany w Wałbrzychu trener Jacek Fojna, a wśród graczy byli gracze Górnika. Zimą do Jaroszewskiego i Młodzińskiego dołączyli kolejni - Jan Rytko i Mateusz Sawicki. Wygrana w tym meczu nie da żadnej z drużyn awansu na bezpieczną ósmą lokatę, ale na pewno podbuduje i doda sporo pewności na kolejne mecze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz