Pierwszym krokiem miał być zaległy mecz z zamykającym tabelę MKS Kluczbork. Zespół z Opolszczyzny w bieżącym sezonie zaledwie raz wygrał, ale po solidnie przepracowanej zimie, transferach doświadczonych Bodzionego, Chałasa czy bramkarza Kaczmarka, ma zacząć odrabiać straty - 7 punktów do miejsca barażowego. Tydzień przed inauguracją rundy wiosennej w Legnicy Miedź podejmowała MKS żądna rewanżu za dość niespodziewany remis w sierpniu w Kluczborku 2:2. W porównaniu z tamtym meczem więcej zmian kadrowych nastąpiło w drużynie kluczborskiej, ale po ostatnim gwizdku sędziego radowali się tylko legniczanie.
Podobnie jak w pierwszym meczu obu drużyn bramkę dla Miedzi strzelił jeden z najlepszych zawodników całych rozgrywek Fin Petteri Forsell. W drugiej połowie był bliski powtórki z pierwszej połowy, ale tym razem Wojciech Kaczmarek obronił jego uderzenie z 11 metrów. Po godzinie gry trener Tarasiewicz postanowił dokonać zmiany w swojej drużynie puszczając do boju Michała Bartkowiaka.
Wałbrzyski skrzydłowy jesienią zbierał pochlebne recenzje, ale brakowało potwierdzenia dobrej dyspozycji w liczbach. Michał nie kryl irytacji, że jeszcze nie zdobył bramki ligowej w pierwszej lidze. Zimą Miedź miała problem z napastnikami, w linii ataku występowali różni zawodnicy, ale trudno powiedzieć, że znaleziono złoty środek na indolencję strzelecką napastników Miedzi, zwłaszcza, że przed inauguracją niezdolny do gry został Dermanović. Niektórzy upatrywali nawet Bartkowiaka jako kandydata do gry w pierwszej linii. W pierwszym ligowym meczu jako napastnik ustawiony był doświadczony, ale i bardzo uniwersalny Wojciech Łobodziński, natomiast Bartkowiakowi pozostała rola zmiennika Mariusza Rybickiego.
Wałbrzyszanin wchodząc na murawę nawet sam się nie spodziewał tak udanego występu, co szczerze wyznał w pomeczowym wywiadzie:
Tak Michał Bartkowiak zdobył swoją pierwszą ligową bramkę dla Miedzi Legnica [foto: Tomasz Jóźwiak] |
Zwycięstwo wywindowało Miedź na czwarte miejsce w tabeli - obecnie strata do drugiego, premiowanego awansem miejsca, wynosi raptem pięć punktów. Oczko więcej do lidera. Z jednej strony legniczan czeka wyprawa zarówno do Chojnic, jak i Katowic, ale także ciężkie wyjazdy do Grudziądza, Bielska-Białej czy Suwałk, a z drugiej aż 10 domowych meczów. Wielokrotnie z Miedzi płynęły sygnały o chęci awansu deklarowane zarówno przez klubowych włodarzy, jak i trenerów. Teraz, po remoncie stadionu, wydaje się, że piłkarsko zespół dojrzał do bezpośredniej walki o ekstraklasę. Miejmy nadzieję, że w ewentualnym sukcesie będzie miał spory wkład Michał Bartkowiak, który udanym wejściem w meczu z Kluczborkiem pokazał, że może dużo dać drużynie. Warunkiem jest ustabilizowanie formy na takim poziomie jak pokazał podczas dwóch kwadransów gry z MKS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz