niedziela, 26 lutego 2017

Bartkowiak strzela dla Miedzi

Z 18 ligowych jesiennych spotkań w 1.lidze legnicka Miedź aż 12 rozegrała na obcych boiskach. Mimo tego zespół trenowany przez Ryszarda Tarasiewicza nie stracił kontaktu z czołówką tabeli. Zimą dokonano korekt w kadrze żegnając obcokrajowców Artjunina, Batina i Martina, a także Adriana Cierpkę, który zasilił Wisłę Puławy. W ich miejsce przyszła kolejna trójka stranierich: słoweński napastnik Dejan Dermanović (jesienią grający w dalekim Kazachstanie), kolejny Fin Petteri Pennanen, a także powracający do Legnicy z niezbyt udanego epizodu w bułgarskim Beroe Marquitos. Zespół przygotowywał się do wiosennej batalii w Turcji, gdzie mógł się zmierzyć m.in. z Dnipro Dniepropietrowsk, które dwa lata temu było w finale Ligi Europy. Wiosną, ze względu na rozgrywanie większości spotkań na własnym boisku Miedź w zgodnej opinii fachowców ma się włączyć do walki o awans.
Pierwszym krokiem miał być zaległy mecz z zamykającym tabelę MKS Kluczbork. Zespół z Opolszczyzny w bieżącym sezonie zaledwie raz wygrał, ale po solidnie przepracowanej zimie, transferach doświadczonych Bodzionego, Chałasa czy bramkarza Kaczmarka, ma zacząć odrabiać straty - 7 punktów do miejsca barażowego. Tydzień przed inauguracją rundy wiosennej w Legnicy Miedź podejmowała MKS żądna rewanżu za dość niespodziewany remis w sierpniu w Kluczborku 2:2. W porównaniu z tamtym meczem więcej zmian kadrowych nastąpiło w drużynie kluczborskiej, ale po ostatnim gwizdku sędziego radowali się tylko legniczanie.
Podobnie jak w pierwszym meczu obu drużyn bramkę dla Miedzi strzelił jeden z najlepszych zawodników całych rozgrywek Fin Petteri Forsell. W drugiej połowie był bliski powtórki z pierwszej połowy, ale tym razem Wojciech Kaczmarek obronił jego uderzenie z 11 metrów. Po godzinie gry trener Tarasiewicz postanowił dokonać zmiany w swojej drużynie puszczając do boju Michała Bartkowiaka.
Wałbrzyski skrzydłowy jesienią zbierał pochlebne recenzje, ale brakowało potwierdzenia dobrej dyspozycji w liczbach. Michał nie kryl irytacji, że jeszcze nie zdobył bramki ligowej w pierwszej lidze. Zimą Miedź miała problem z napastnikami, w linii ataku występowali różni zawodnicy, ale trudno powiedzieć, że znaleziono złoty środek na indolencję strzelecką napastników Miedzi, zwłaszcza, że przed inauguracją niezdolny do gry został Dermanović. Niektórzy upatrywali nawet Bartkowiaka jako kandydata do gry w pierwszej linii. W pierwszym ligowym meczu jako napastnik ustawiony był doświadczony, ale i bardzo uniwersalny Wojciech Łobodziński, natomiast Bartkowiakowi pozostała rola zmiennika Mariusza Rybickiego.
Wałbrzyszanin wchodząc na murawę nawet sam się nie spodziewał tak udanego występu, co szczerze wyznał w pomeczowym wywiadzie:
Już jedna z pierwszych akcji Michała mogła przynieść drugą bramkę dla legniczan. Po jego podaniu Grzegorz Bartczak znalazł się w dogodnej sytuacji, ale zamiast strzelać próbował podawać do partnera. Po kolejnych pięciu minutach jego kąśliwy strzał z ostrego kąta broni Wojciech Kaczmarek, ale kilkadziesiąt sekund później nie miał on szans. Po dalekim, dokładnym podaniu Forssela Michał przejął futbolówkę na lewym skrzydle, krótki rajd, strzał w długi róg przy słupku i 2:0.
Tak Michał Bartkowiak zdobył swoją pierwszą ligową
bramkę dla Miedzi Legnica
[foto: Tomasz Jóźwiak]
W końcówce meczu publiczność brawami nagrodziła akcje dwóch miejscowych młodzieżowców Bartkowiaka i Damiana Rasaka, ale po zagraniu partnera żadnemu z nich nie udało się posłać piłkę do siatki.
Zwycięstwo wywindowało Miedź na czwarte miejsce w tabeli - obecnie strata do drugiego, premiowanego awansem miejsca, wynosi raptem pięć punktów. Oczko więcej do lidera. Z jednej strony legniczan czeka wyprawa zarówno do Chojnic, jak i Katowic, ale także ciężkie wyjazdy do Grudziądza, Bielska-Białej czy Suwałk, a z drugiej aż 10 domowych meczów. Wielokrotnie z Miedzi płynęły sygnały o chęci awansu deklarowane zarówno przez klubowych włodarzy, jak i trenerów. Teraz, po remoncie stadionu, wydaje się, że piłkarsko zespół dojrzał do bezpośredniej walki o ekstraklasę. Miejmy nadzieję, że w ewentualnym sukcesie będzie miał spory wkład Michał Bartkowiak, który udanym wejściem w meczu z Kluczborkiem pokazał, że może dużo dać drużynie. Warunkiem jest ustabilizowanie formy na takim poziomie jak pokazał podczas dwóch kwadransów gry z MKS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz