środa, 15 października 2014

Historia

Data 11 października przeszła do historii polskiego futbolu. Swego czasu magicznymi datami były 10 września - rocznica finału olimpijskiego z Monachium, który miał się stać Dniem Piłkarza i 17 października, czyli Wembley z 1973 roku. Teraz do jesiennych triumfów złotymi zgłoskami zapisali się piłkarze prowadzeni przez Adama Nawałki. Tylko niepoprawni optymiści wierzyli bezkrytycznie w triumf biało-czerwonych nad mistrzem świata. Tak naprawdę to racjonalnych przesłanych na korzyść gospodarzy nie było. Od wielu, wielu lat Polska nie potrafiła wygrać z renomowanym przeciwnikiem w meczu o punkty, Nawałka do tej pory sprawdził pół setki piłkarzy i trudno było wskazać topową jedenastkę, styl zespołu. Z drugiej strony hegemon światowego futbolu, który kilka miesięcy wcześniej zmiótł Brazylię i to na jej boisku aplikując jej 7 bramek, a potem sięgając po tytuł mistrza świata. Co prawda kilku mistrzów zakończyło swoją reprezentacyjną karierę, kilku zmogły kontuzje, ale Niemcy to Niemcy. Jeśli nie liczyć meczów z NRD, to Polska czekała na triumf nad niemieckim teamem od 1933 roku!
Najwięksi wygrani warszawskiego dwumeczu - dwaj panowie M
W ostatniej dekadzie aż czterokrotnie spotkaliśmy się z naszym zachodnim sąsiadem. Najpierw na niemieckim mundialu, a potem w austriackim Euro ulegliśmy nie strzelając bramki. W obu meczach najlepszym zawodnikiem naszej kadry był Artur Boruc. Tuż przed EURO 2012 sekundy dzieliły nas od historycznego triumfu w Gdańsku, ale Wawrzyniak się potknął no i stało się - 2:2. Wreszcie obecny rok i bezbramkowy remis w Hamburgu, gdzie Niemcy wystawili bodaj trzeci garnitur.
Od sobotniego meczu minęło wystarczająco dużo czasu, by każdy poznał kulisy, przebieg meczu. Pokonanie niewygodnego rywala, aktualnego mistrza świata spowodowała nie tylko powrót nadziei na lepsze czasy narodowej drużyny, ale i polepszenie atmosfery wokół polskiej piłki. Atmosfera, nastawienie mediów zmieniły się diametralnie. O ile po mistrzostwie  świata siatkarzy jedne z najpopularniejszych opinii były te o przepłacanych futbolistach, którzy nie potrafią osiągnąć z kadrą jakiegokolwiek sukcesu, to po sobocie znów wróciła moda na piłkę w wersji kopanej. Wtorkowy mecz ze Szkocją miał być łatwy i przyjemny, po którym dopisane 3 punkty miały zapewnić nam pozycję lidera. Potomkowie Williama Wallace'a okazali się twardym orzechem do zgryzienia i zasłużenie wywieźli jeden punkt. Po niespodziewanym remisie Niemiec z Irlandią podopieczni Adama Nawałki co prawda są liderami grupy, ale stawka jest niesamowicie wyrównana i praktycznie oprócz Gibraltaru wszyscy mają realne szansę na awans.
Indywidualne noty zostały już wystawione, choć oglądający mecze mogą się zastanawiać co dziennikarze Przeglądu Sportowego widzieli w grze Waldemara Soboty, skoro ocenili go na "6", podczas gdy najlepszy wśród Polaków, Arkadiusz Milik otrzymał siódemkę (Lewandowski otrzymał "5"). 4 punkty przed warszawskim dwumeczem każdy wziął by w ciemno, triumf nad Niemcami rozbudził nadzieje, ale w drugim meczu ponownie Polacy byli krócej w posiadaniu piłki. Co wiadomo o autorskim pomyśle Adama Nawałki? Czy mamy szansę na grę w najbliższym EURO?
1. Zespół ma szczęście, a te jest niezbędne w sporcie.
2. Wreszcie defensywa ma lidera z prawdziwego zdarzenia - kapitan Torino Kamil Glik był wręcz perfekcyjny przeciwko Niemcom, a ze Szkocją błysnął heroizmem i z bandażem na głowie przypominał klasyków wśród futbolowych twardzieli (Terry Butcher - Anglia).
3. Personalne wybory Nawałki bronią się w 100% - kto postawiłby na grającego w Chinach Mączyńskiego? Kto postawiłby na Milika, który nie ma pewnego placu w Ajaksie? Wreszcie kto by zdecydował się na 32-letniego Milę?
4. W ofensywie wciąż liderem jest Robert Lewandowski, który mimo, że nie wpisał się na listę strzelców, absorbował uwagę defensorów, asystował.
5. Istnieje życie bez Błaszczykowskiego - Grosicki dynamiką nie ustępuję pomocnikowi z Dortmundu, gorzej jest natomiast po lewej stronie, gdzie ani Rybus, ani Sobota nie zachwycili swoją grą. Szkoda, że w Warszawie większej szansy pokazania się nie otrzymali legioniści - Żyro i Kucharczyk.
6. O ile potrafimy w drugiej linii zatrzymać przeciwnika to gorzej jest z rozgrywaniem. Głównie atakowaliśmy skrzydłami, po długich podaniach. Jodłowiec, Krychowiak to gladiatorzy, ale playmakerami nie będą. Podobnie Krzysztof Mączyński, który ze Szkotami na połowie przeciwnika nie zaliczył ani jednego podania do przodu!
7. Mila największym wygranym obu eliminacyjnych pojedynków.
Chyba tylko niepoprawni optymiści wierzyli, że Sebastian Mila może okazać się jednym z bohaterów stołecznych pojedynków. O jego perypetiach w klubie (nadwaga, pozbawienie opaski kapitana, ławka rezerwowych, odrodzenie) napisano, powiedziano, wszystko. Z Niemcami kapitalnie wykorzystał zagranie z boku, a ze Szkocją rozruszał drużynę i gdyby Grosicki posłał piłkę kilkanaście centymetrów w prawo to moglibyśmy powiedzieć o "asyście dekady".
Victoria nad Niemcami przeszła do historii, ale jeśli nie zdobędziemy awansu będzie postrzegana jako przypadek. A wszyscy życzylibyśmy sobie by była zwiastunem lepszych czasów, była tym czym Wembley dla ekipy Górskiego. 

1 komentarz:

  1. co mnie kadra!!!!! Pisz chłopie o naszym KAESIE!!!GÓRNIKU NASZ...!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń