Szkoda. Polskich piłkarzy zabraknie w dalszej fazie młodzieżowych mistrzostw Europy. Podopieczni Marcina Dorny oczekiwali na ostatni mecz grupowy w Grecji aż 10 miesięcy, wiadomo, że zabraknie dodatkowych liderów drugiej linii - kapitana zespołu Dominika Furmana i Piotra Zielińskiego. W dodatku Adam Nawałka zabrał do reprezentacji A najskuteczniejszego strzelca całych eliminacji Arkadiusza Milika. Jak skończyło wszyscy wiemy - najczęściej pojawiający się tytuł Grecka tragedia oddaje wszystko. Gospodarze nie grali wielkiego meczu, ale posiadali wyraźną przewagę. Proste błędy w defensywie przyprawiały o palpitacje serca, ale szczęście sprzyjało młodym Polakom. Na gola Karelisa odpowiedział celnym strzałem Kacper Przybyłko po dograniu Michała Żyro. Okazało się, że był to jedyny celny strzał gości w trakcie meczu... Wynik remisowy premiował Polskę bez względu na wynik spotkania Szwedów z Turkami. Końcówka meczu to prawdziwy dramat biało-czerwonych, Przybyłko minął bramkarza Kapino, ale zamiast do pustej bramki piłkę posłał w boczną siatkę! Po kilku minutach w roli głównej wystąpił niemiecki arbiter, który faul Kamińskiego dobry metr przed polem karne "wciągnął" w szesnastkę i podyktował rzut karny dla Greków. Gianniotas pewnie pokonał Szumskiego i było 2:1. Przy tym wyniku i remisie w Szwecji jeszcze piłkarze Dorny byli w grze o awans. W Skandynawii działy się ciekawe rzeczy - Turcja wyciągnęła ze stanu 3:1 na 3:3, by ostatecznie przegrać po golu w 92 minucie 3:4. Również w doliczonym czasie Grecja dobiła Polskę - ponownie na listę strzelców wpisał się Gianniotas.
Po meczu na polskich młodzieżowców spadł deszcz krytyki. Rozbudzone nadzieje szybko zostały rozwiane przez nieudany występ w greckim Katerini. Ale prawdą jest, że na 5 wyjazdowych spotkań biało-czerwoni wygrali tylko raz ze słabiutką Maltą, która zresztą zdobyła jednego z dwóch eliminacyjnych goli. Twierdza jaką stała się arena ligowych zmagań Cracovii pomogła zniwelować straty poniesione w Szwecji i Turcji. Często sprzyjało szczęście, a przede wszystkim skutecznością imponował Arkadiusz Milik, któremu nie wiodło się w niemieckich klubach, ale w kadrze zawsze można było na niego liczyć. Zapewne wielu wróżono mu karierę podobną do tej, która stała się udziałem Andrzeja Juskowiaka - króla strzelców olimpiady w Barcelonie'92, a dziś ambasadora właśnie kadry U-21. O ile w młodzieżówce Milik nie zawodził, to trudno uznać go za pewniaka w kadrze Adama Nawałki. Były szkoleniowiec Górnika Zabrze postanowił włączyć Arka do podstawowej jedenastki, która zainaugurowała eliminacje do EURO 2016 z Gibraltarem. Tam Milik zawiódł na całej linii, co dało pretekst wiecznych krytyków i hejterów, że nie ma pewności by pomógł młodszym kolegom w Grecji. Milik we wcześniejszych meczach dawał jakość, bramki, nawet w czasach gdy nie łapał się na ławkę rezerwowych w Bundeslidze. Osobiście uważam, że błędem było zabranie Milika z młodzieżówki. Na cenzurowanym znaleźli się również kadrowicze grający za granicą. Może nie grający, ale będący w kadrach zagranicznych zespołów. Wielcy nieobecni, czyli Furman i Zieliński, tak na dobrą sprawę w swoich klubach nie grają w ogóle, mimo to w kadrze dawali z siebie wszystko. Głupie kartki za dyskusje z sędzią na pewno długo będą pamiętać, podobnie jak straconą szansę. W ogóle regularna gra kadrowiczów w klubach była ogromnym problemem ekipy Marcina Dorny. Jakub Szumski w Piaście Gliwice przegrywa rywalizację w wiekowym Hiszpanem, a niekiedy z meczowej kadry wygryza go jeszcze Szmatuła. W Grecji debiutował Dawidowicz, którzy zmienił Lechię Gdańsk na Benfikę Lizbona. Wolski, Wszołek, podobnie jak Zieliński piłkarskiej Italii nie podbijają, Przybyłko nie będzie raczej drugim Podolskim i tak można wyliczać. Były momenty dobrej gry, dającej nadzieję na przyszłość.
Wiadomo, że w każdej federacji priorytetem jest reprezentacja A - więc kogo Dorna mógłby z czystym sumieniem polecić Nawałce? Wielu jego kadrowiczów już zasmakowało gry w najważniejszej reprezentacji - Kamiński, Linetty, Bereszyński, Furman, Wolski, Wszołek, Zieliński, Żyro, Milik. Bramkarz Dolkanu Leszczyński bawił na zgrupowaniu.
Wśród piłkarzy przygotowujących się do najważniejszego meczu w tym roku był Igor Łasicki. Marcin Dorna znał go ze wspólnej pracy z kadry U-17, która zdobył brązowe medale ME. W tej kadrze zagrał tylko raz, w towarzyskim spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną. Co ciekawe szansę debiutu otrzymał jako defensywny pomocnik, a nie stoper. W meczowej kadrze na Grecję Igora zabrakło. Szkoda, że tak skończyła się przygoda z eliminacjami olimpijskimi Łasickiego i jego reprezentacyjnych kolegów. Od czasów Mariana Szeji o olimpiadę walczyli m.in. Leszek Kosowski, Robert Warzycha czy Piotr Włodarczyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz