G.Niciński (z prawej) teraz zasiada tylko na trybunach. |
Wałbrzyskie zwycięstwo nad Rozwojem Katowice było przełomowe dla Górnika nie tylko po serii ligowych niepowodzeń. Ponad dekadę temu katowiczanie w ówczesnej 3.lidze dwukrotnie ograli Górnik/Zagłębie Wałbrzych. W Rozwoju grali wtedy m.in. późniejszy jednodniowy kadrowicz Marcin Radzewicz, uczestnik europejskich pucharów w GKS Katowice Arkadiusz Szczygieł jak i obecny kapitan zespołu Rafał Lis, który dopiero wchodził do zespołu. Tamten dwumecz ze strony wałbrzyskiej mógł pamiętać jedynie Marek Wojtarowicz. O wiele świeższym wspomnieniem dla obu ekip był pucharowy pojedynek z ub.roku kiedy to katowiczanie pod szyldem rezerw po dogrywce pokonali Górnika 5:2. Tamtą wstydliwą klęskę na pewno zapamiętali Jaroszewski, Orzech, Wepa, Sawicki, Zinke czy Matuszak. Łącznikiem pomiędzy tymi trzema etapami rywalizacji katowicko-wałbrzyskiej jest wspomniany wyżej Lis, który akurat przy Ratuszowej zawalił jedyną bramkę meczu. Rozwój to solidna drużyna grająca twardo, co ciekawe w tej rundzie oprócz meczu z Górnikiem przegrali z Kluczborkiem i z trójką pozostałych beniaminków. O nieobliczalności drużyny prowadzonej przez Mirosława Smyłę boleśnie przekonali się u siebie m.in. Chrobry, Polkowice czy Sosnowiec.
Rypiński Lech w przedsezonowych opiniach miał najniższe notowania wśród "ekspertów". Tymczasem zespół miał prawdziwe wejście smoka na drugoligowy poziom. Do połowy października beniaminek wszystkie 5 wyjazdowe mecze zakończył zwycięstwami, a były to wizyty na ciężkich, niegościnnych boiskach m.in. w Bytowie czy Kaliszu. Gorzej wiodło się u siebie, gdzie potknięcia tłumaczono wypadkiem przy pracy. Jak tu nie wierzyć w magię pechowej trzynastki - pewnie wielu pomyślało w Rypinie. 13 października MKS Kluczbork wygrał z Lechem i to na jego boisku aż 3:0, potem była wizyta w Rybniku, gdzie Energetyk ROW wygrał 4:0 i zepchnął beniaminka z fotelu lidera. Wtedy na Kujawy przyjechał wałbrzyski Górnik, który przed meczem skazany był na porażkę. Rzeczywistość okazała się całkiem odmienna - gładkie 3:0 dla piłkarzy Roberta Bubnowicza. Po następnej klęsce Lecha w Częstochowie (0:5) zaczęły wychodzić na światło dzienne przyczyny słabej formy rypinian. Trener Sławomir Suchomski, który w przeszłości rozegrał wiele lat w ekstraklasie, w łódzkim Widzewie i niemieckim TSV Havelse grał razem z Marcinem Morawskim, a nie tak dawno w Promieniu Opalenica z Mateuszem Sawickim, wyjawił w prasie, że piłkarze po nieotrzymaniu na czas październikowej wypłaty zaprzestali treningów i na mecz wyszli całkowicie nieprzygotowani! Zganił swoich podopiecznych za brak profesjonalizmu, okazanie braku szacunku dla niego, bowiem jak się okazało Suchomski był jedynym, który pojawiał się na treningach. Jeśli wierzyć, że opóźnienie zaledwie z jedną wypłatą spowodowało taki krach w Lechu (4 mecze 0 punktów i 0-15 bramki!) to nic dobrego w tym składzie osobowym rypinianie nie ugrają. Trener dostał zresztą od klubu ultimatum - dwa ostatnie mecze jesieni mają zakończyć się zwycięstwami inaczej dymisja. Zawsze łatwiej podziękować trenerowi niż kilku zawodnikom. Z drugiej strony czytając takie historie należy docenić profesjonalizm, charakter wielu innych drużyn, nieopłacanych przez klub.
Spotkanie Górnika z MKS Oława media nazwali "małymi derbami Dolnego Śląska". Na pewno większą oprawę, w tym medialną ma np. pojedynek wałbrzyszan z Chrobrym Głogów, ale spotkania z Oławą mają długą historię. Kluby rywalizowały na zapleczu ekstraklasy, gdzie oławski klub był Moto-Jelczem jak i JZS. Potem KP Wałbrzych walczył o powrót do drugiej ligi z Moto Anną Oławą, w której wypromował się późniejszy gracz ekipy z Ratuszowej Dariusz Zawalniak. Również w czwartej lidze były zacięte boje wałbrzysko-oławskie. W wielkanocną sobotę 2005 MKS przegrał przy Ratuszowej z Górnikiem/Zagłębiem 0:1 po dość problematycznym karnym wykonanym przez ... Bubnowicza. Wówczas oławianie walczyli o awans do 3.ligi - zabrakło do tego właśnie 3 punktów. Wreszcie 2007/08 to klęska wałbrzyszan w Oławie aż 0:4 po której rezygnuje Ryszard Mordak i I trenerem zostaje Robert Bubnowicz. Niestety, jak się okazało dopiero w sobotę górnicy pod wodzą "Buby" po raz pierwszy pokonali pod Chełmcem oławian. Wcześniej, zarówno w 4. jak i w 3.lidze niespodziewanie górą byli goście, dla których były to pierwsze ligowe triumfy w Wałbrzychu w pojedynkach z Górnikiem. MKS wygrał 3.ligę bez problemów, choć nerwy pojawiły się na finiszu na własne życzenie, gdy niebezpiecznie zbliżył się Promień Żary.
Klan Gancarczyków: Waldemar, Mateusz, Marek, Andrzej i Krzysztof. |
Wałbrzyszanie trzema kolejnymi zwycięstwami oddalili się od strefy spadkowej, do której niebezpiecznie zbliżyli się. Wciąż trzeba pamiętać, że ilość spadkowiczów uzależniona jest od spadkowiczów z 1.ligi, a tam wydaje się być pewniakiem bytomska Polonia. Przełamał się Adrian Moszyk, który do tej pory w 2.lidze trafiał jedynie w meczach z Zagłębiem Sosnowiec. Mecz z MKS pokazał, że można również grać bez Dawida Kubowicza. Dwa ostatnie spotkania z Calisią i Chrobrym zapowiadają się ciekawie. W Kaliszu w świetle jupiterów będzie próbą nerwów zwłaszcza dla Marcina Morawskiego - napiętnowanego przez media po ostatnim meczu, kiedy złamał nogę bułgarskiemu obrońcy Calisii. Natomiast derby z Chrobrym to okazja do pokonania głogowian, którzy na pewno przed rundą liczyli na więcej niż obecne 13.miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz