RADZIONKÓW
Pierwszoligowy Ruch z podbytomskiego Radzionkowa swego czasu był w ekstraklasie, potem spadł do futbolowej czeluści by po kolejnych awansach znów zakotwiczyć na zapleczu ekstraklasy. W minionym sezonie głośno było o kłopotach finansowych, lecz zespół prowadzony przez Artura Skowronka zakończył sezon na dobrym 9.miejscu. Pracę trenera doceniono w Szczecina, gdzie po sezonie przeniósł by zadebiutować w ekstraklasie. Wraz z nim przeniósł się trener bramkarzy, a w przeszłości były bramkarz Górnika Wałbrzych Grzegorz Żmija. Kadrę Ruchu tworzyli głównie gracze z regionu, uzupełnieni przez graczy z Młodej Ekstraklasy. To w Ruchu wybyli się bliźniacy Makowie (dziś GKS Bełchatów) o których się mówi w kategorii "piłkarze przeszłości". Latem prezes Tomasz Baran musiał znowu wydeptywać ścieżki po sponsorach, do ratusza by zamknąć budżet, a przede wszystkim załatwić licencję na grę w nadchodzącym sezonie. Na niepowodzenie sąsiada zza miedzy liczyła przede wszystkim zdegradowana Polonia Bytom. Chichot losu polegał na tym, że to bytomianie mieli problem z licencją na grę w 2.lidze a nie Ruch w 1.lidze. Skowronka zastąpił tani trener Zbigniew Smółka, doskonale znany w naszym regionie, bowiem prócz trenowania świdnickiej Polonii/Sparty pracował z nie tak dalekim Żaganiu, a ostatnio w Kluczborku. W swoim zwyczaju próbował kadrę oprzeć głównie na swoich byłych podopiecznych, ale kilka dni temu okazało się, że na ich usługi po prostu nie stać klubu. Nie były to wygórowane żądania, a koniec końców z Radzionkowa wyjechał i Smółka. Dzień potem włodarz Cidrów ogłosił, że Ruch nie przystąpi do rozgrywek 1.ligi z przyczyn finansowych. Ruch ma zająć miejsce swoich rezerw rających w A-klasie. A na miejsce w 1.lidze czyha nie tylko Polonia Bytom, ale i KS Polkowice, które liczą na niepowodzenie procesu licencyjnego bytomian na grę w 1.lidze. Jeszcze tydzień temu nic nie wskazywało, że Ruchu zabraknie na szczeblu centralnym. Grano sparingi, trener testował co rusz to nowych graczy, a jak przyszło do konkretów z podpisywaniem umów wybuchła właśnie taka bomba...
GLASGOW
Brzmi to nieprawdopodobnie, ale najsłynniejsze derby piłkarskie Europy, zwane Old Firm nie będą rozgrywane jako ligowe przez co najmniej 3 lata. Glasgow Rangers wyleciał ze szkockiej ekstraklasy. O co właściwie tam poszło? Rangersi jak pamiętają starsi kibice brylowali na przełomie wieków. Sprowadzane na Ibrox Stadium gwiazdy z kontynentu (B.Laudrup, Flo) były opłacane podwójne. Oprócz pensji klubowej na konta graczy trafiały pieniądze z zarejestrowanego w raju podatkowym konsorcjum. A były one nieopodatkowane. Z czasem narosły długi, a o te nieopodatkowane pieniądze w końcu upomniał się fiskus. Najpierw wprowadzono zarząd komisaryczny co automatycznie poskutkowało odjęciem 10 punktów. W praktyce oznaczało to, że mistrzostwo zdobywa Celtic. To był początek końca The Gers. Opublikowany raport szacował zadłużenie Rangersów na ponad 130 milionów funtów!!! W celu oddłużenia powołano nową spółkę, ale by nowy twór mógł zagrać w szkockiej ekstraklasie musiała się zgodzić większość szkockich klubów. Zgodnie z oczekiwaniami decyzja była dla Rangersów była negatywna. Scottish Third Division, czyli czwarty poziom rozgrywkowy - tam jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów na świecie będzie musiał rywalizować w lidze. Dla kibiców Rangersów będzie to szok kulturowy, bowiem średnia widzów na boiskach rywali nie przekracza magicznej liczby tysiąc. Zamiast derbów z Celtikiem czekać będą derby z Queen's Park (wygrali 10 razy Puchar Szkocji, ale w XIX wieku) grającym, co prawda na reprezentacyjnym stadionie Hampden Park mogącym pomieścić ponad 52 tysiące, ale ze średnią 519 widzów/mecz w ostatnim sezonie. Nie jest pocieszający fakt, że wygranie pucharu może być przepustką do europejskich pucharów, bowiem jedną z konsekwencji transformacji spółki jest trzy letni zakaz gry w europejskich pucharach.
Głosowanie przeciwko Rangersom w lidze może jednak odbić się czkawką dla tamtejszej ekstraklasy. Już pojawiają się opinie, że w grudniu Celtic zapewni sobie mistrzostwo. I tak nudna liga opierająca się na rywalizacji dwóch klubów z Glasgow straci nie tylko na atrakcyjności sportowej, ale i finansowej. Wiele telewizji nie będzie zainteresowana produktem Scottish Premiere League bez Old Firm.Stracą na tym wszystkie kluby. Z drugiej strony coraz głośniej podnoszą się głosy o sprawiedliwości - większość klubów nie żyło ponad stan, każdego funta oglądano kilka razy przed wydaniem, a na Ibrox szastano nimi, nie płacąc podatków. Nikt nie brał pod uwagę legendy, marki klubu, historii...
WARSZAWA/KATOWICE
Trzeci przykład finansowego upadku piłki wiąże się z dwoma zasłużonymi klubami. Choć ich tragedia jest z całkiem innych perspektyw. Polonia Warszawa to klub, który zawsze miał "pod górkę". Jasna strona mocy dotknęła ją pod koniec lat 90-tych ubiegłego stulecia kiedy to Janusz Romanowski przelał swoją miłość z Legii na Polonię i Czarne Koszule skompletowali wszystkie krajowe trofea. Potem gdy znaleźli się w drugiej lidze na szybki sportowy awans wpadł ówczesny dobrodziej Józef Wojciechowski. Za 20 milionów kupił licencję od Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. To co nie zaakceptowano ani we Wrocławiu, ani w Szczecinie bez zmrużenia oka przyjęto przy Konwiktorskiej. Częste zmiany trenerów, Klub Kokosa, nieprzemyślane transfery, tajemniczy doradcy- od lat było wiadomo, że mariaż JW z Polonią może zakończyć się z dnia na dzień. I tak też się stało. Easy come easy go - łatwo przyszło, łatwo poszło, tak mawiają hazardziści. W stolicy dostano darmową, drogą zabawkę, którą właściciel się znudził i postanowił sprzedać kolejnemu naiwnemu myślącemu, że zarobi na futbolu. Jeszcze nie tak dawno kibice Czarnych Koszul mogli triumfować po wygranych derby z Legią.
![]() |
Czy teraz JW znalazłby się na historycznej oprawie kibiców Polonii? |
Problem jest nie tylko w stolicy kraju, ale i w stolicy Górnego Śląska. Oprócz prezesa Ireneusza Króla i jego otoczenia nikt nie widzi sensu kupowania licencji. Do chóru wk..nych kibiców dołączyli znani byli piłkarze Gieksy z Markiem Koniarkiem na czele. Tutaj historia jest po stronie kibiców - to dzięki im GKS nie zginął, z dna awansował aż do 1.ligi. To oni przekazali akcje miastu, z zastrzeżeniem zachowania herbu, barw, nazwy i miejsca rozgrywania spotkań w przypadku przekazanie ich inwestorowi.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz