piątek, 27 lipca 2012

Górnik gra dalej !

Ryszard Zięba nie żyje
Radość z wałbrzyskiej premiery w Pucharze Polskim zmąciła informacja o śmierci Ryszarda Zięby - wieloletniego bramkarza wałbrzyskiego Górnika. W newsach dotyczących odejścia śp. goalkeepera wspomina się głównie o jego skromnym dorobku na szczeblu 1.ligi. Ale Zięba to był nie tylko zmiennik ekstraklasowego Ryszarda Walusiaka. W Górniku, którego był wychowankiem zadebiutował w rundzie jesiennej sezonu 1976/77 kiedy zespół trenował śp. Stanisław Świerk, a asystentem był Horst Panic. Podstawowym duetem bramkarzy beniaminka 2.ligi był Ryszard Walusiak - Zbigniew Starostka, który 3 lata wcześniej zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Słabe wyniki biało-niebieskich spowodowały konieczność dokonania zmian, zwłaszcza w defensywie po klęsce w Rudzie Śląskiej z Uranią 0:4. Za Ryszarda Walusiaka wszedł do bramki wspomniany Starostka, który w ciągu 2 minut zawalił dwa gole w meczu z Moto-Jelczem Oława i do brami wskoczył debiutant 20-letni wówczas Ryszard Zięba. Był to jedyny występ w tym sezonie. Na następny ligowy mecz Zięba czekał aż trzy lata! Z Walusiakiem rywalizował Jacek Jarecki, który później będzie ocierał się o kadrę. Trener Józef Majdura postawił na Ziębę od premierowego meczu sezonu 1979/80 (2:0 z ROW-em) aż do feralnej dla niego 6.kolejki, gdzie w Poznaniu wpuścił gola a'la Kuszczak w meczu z Kolumbią. Tym szczęśliwcem był Krzysztof Bzdęga, Górnik przegrał 1:2, a w następnym meczu bronił już Walusiak. Na ósmy ligowy występ Ryszard Zięba musiał poczekać do następnego sezonu i do meczu z Arkonią, kiedy to kontuzji doznał "Waluś". Zięba wszedł w 18 minucie bronił dobrze i Górnik wygrał 3:2. W tym przełomowym dla siebie sezonie 1980/81 zagrał łącznie w 22 meczach, mimo, że Górnik zakotwiczył w strefie spadkowej (dopiero utrzymanie zapewnił sobie w ostatniej kolejce) Zięba był doceniany prze dziennikarzy Sportu trafiając do Jedenastki Kolejki. Później trenera Majdurę zmienił Horst Panic, który dawał szansę obu Ryszardom. Z czasem mniej błędów popełniał starszy - Walusiak i to on był jednym z architektów awansu w 1983. W ekstraklasie Zięba musiał pogodzić się z rolą zmiennika. Gdyby ktoś podliczył występy w roli rezerwowego, to byłby on rekordzistą. Pozostały mu występy w sparingach, z których wielu pamięta mecz z enerdowską Stahlą Riesa i puszczone gole po strzałach z 35 metrów po ziemi, oraz spotkania pucharowe. Po wyjeździe Walusiaka do USA wydawało się, że wiosną'86 być może Zięba wskoczy do klatki. Ale wybór ówczesnego trenera Stanisława Świerka padł na Gerarda Marszałka lub Marka Grzywacza. To, że ekstraklasa "nie była mu pisana" świadczy również debiut. W ostatniej kolejce sezonu 1985/86 ten, który dał szansę debiutu w seniorach Górnika wystawił go na mecz w Szczecinie. Wałbrzyszanie wygrali 3:2 (2:0), a Zięba doznał kontuzji i po półgodzinie gry musiał go zmienić Marszałek. Podczas jego gry Kosowski zdobył prowadzenie, a on sam kilkakrotnie zastopował Marka Leśniaka w sytuacji sam na sam. Latem'86 Ryszard Zięba pożegnał się z I zespołem Górnika, potem z powodzeniem grywał w trzecioligowej Victorii Baryt w Gorcach, a na zakończenie sportowej kariery grywając już rekreacyjnie wprowadził Skalnika Czarny Bór z B klasy do klasy okręgowej. Tak po krótce wyglądała kariera, a może tylko przygoda Zięby z Górnikiem, gdzie był wymagającym rywalem Walusiaka do bramki, czasem brakowało mu szczęścia - jakże potrzebnego również w sporcie.
Zwycięstwo Górnika po 20 latach !!!
20 lat temu, latem 1992 wałbrzyski Górnik sposobił się do inauguracji trzeciej ligi. Przed piorunującym debiutem w Stroniu Śląskim (4:0)  zespół Bogdana Przybyły sprawił nie lada niespodziankę wygrywając w Pucharze Polski z drugoligowym Naprzodem Rydułtowy. Dopiero przyjazd jednego z faworytów do awansu do ekstraklasy - Ślęzy Wrocław trenowanej przez Stanisława Świerka zakończył pucharową przygodę drużyny, w której grali m.in. Cieśla, Kosowski, Lakus, Michałowski , Spaczyński, Borek i ... Robert Bubnowicz. Kibice biało-niebieskich musieli czekać długie dwie dekady, aż Górnik (a nie Górnik/Zagłębie) wyeliminuje na szczeblu centralnym, w Wałbrzychu wyżej notowanego rywala. Mecz z GKS Tychy miał dać odpowiedź czy ostatnie zmiany organizacyjne wśród włodarzy klubu będą miały negatywny wpływ na grę piłkarzy. Do Romana Maciejaka dołączyli inni gracze pochodzący spoza Wałbrzycha: Michał Zawadzki, Jacek Fojna i Jan Bartos, który i tak musi się wyleczyć. Uszczuplenie kadry związane jest oczywiście z planem oszczędnościowym, o którym szeroko rozpisywał się na swojej stronie red.Bogdan Skiba. Racją jest, że przepłacanie zawodników tudzież podpisywanie umów i nie wywiązywanie się z nich do niczego dobrego prowadzi. Obecnie jest to grupa zawodników w zdecydowanej większości wychowanków wałbrzyskich klubów (wyjątek napastnicy: Moszyk, Orłowski i Zinke), wiele ze sobą przeszła, dobrze układa się współpraca z trenerem Bubnowiczem.
Pucharowy rywal GKS Tychy jest na innej, wyższej półce, nie tylko sportowej, ale i organizacyjnej. Piotr Mandrysz ma inne problemy i już przed środowym meczem wszem i wobec ogłaszał, że wynik pucharowego meczu to dla niego sprawa drugorzędna, że priorytet to uniknięcie kontuzji, zobaczenie nowych graczy na nowych pozycjach itp. To już problem tyszan, ale fakt faktem, że wałbrzyszanie wygrali zdecydowanie 2:0 sprawiając tym samym jedną z niespodzianek rundy wstępnej. Mecz nie wzbudził wielkiego zainteresowania, a szkoda. Tu można zacytować red.Skibę: "cieszmy się tym co mamy". Wiadomo, że frekwencja wzrośnie gdy dojdzie do derby z Chrobrym, czy będą super wyniki. Ale wciąż wielu nie potrafi docenić obecnego stanu posiadania, czyli solidnej, dobrej drużyny drugoligowej. Wizyta pierwszoligowca powinna być świętem na trybunach, a oprócz tych samych co zawsze osób, zabrakło wielu "fanów".  Mecz pokazał, że osłabiony Górnik nie jest skazany na niepowodzenie. Już wiosną przyszło Robertowi Bubnowiczowi składać defensywę z przypadkowych wydawałoby się ludzi. Ten skład, który zobaczyliśmy w środę nie zobaczymy nigdy w ligowym meczu. Czemu? Po prostu - w lidze musi wystąpić w podstawowej jedenastce dwóch młodzieżowców. W PP zagrał tylko Sławomir Orzech, a Matuszak, Chajewski, Radziemski weszli po przerwie. W obronie znalazło się miejsce dla najbardziej znanego zawodnika z Górnika jeżdżącego na testy do wyższych lig, czyli Dariusza Michalaka, tyle, że na przeciwnej stronie niż grał do tej pory. Choć wiosną już mogliśmy go zobaczyć w roli zmiennika kontuzjowanego wówczas Zawadzkiego. Oprócz udanego występu dodatkowo bramka ! Darek rozegrał ponad 130 ligowych meczów i strzelił jedną bramkę do tej pory (wiosną 2009 w IV lidze rezerwom Miedzi w Wałbrzychu). Można też się spierać, czy Tomasz Wepa nie byłby bardziej pożyteczny w drugiej linii, a partnerem Marka Wojtarowicza nie powinien być Michał Łaski. Ciekaw osobiście jestem z eksperymentów z Adrianem Moszykiem w pomocy. W 2.lidze Adek ma ogromne problemy ze skutecznością, podobnie jak swego czasu Marek Wojtarowicz, który odnalazł się w roli obrońcy. Może Moszyk okaże się odkryciem w roli skrzydłowego?  Ale to są problemy trenera i zapewne znajdzie on dobre rozwiązanie. Inna sprawą jest, że spotkanie z Tychami ponownie dało odpowiedź kto jest trenerem na protokołach meczowych. Wciąż Marian Bach. Nazwisko Bubnowicza brakuje na liście licencji PZPN na sezon 2012/13 jak i na liście członków Dolnośląskiego Stowarzyszenia Trenerów i Instruktorów Piłki Nożnej, które uchodzi za jedne z najlepszych w kraju.
NAUKA POSZŁA W LAS?
Marcin Morawski ponownie nie strzelił karnego. Sam zawodnik pokajał się w pomeczowym wywiadzie - wyleczył się z "jedenastek", choć sam przyznał się, że cały czas strzelał ostatnio właśnie w taki sposób, czyli w środek bramki. Na igrzyskach akademickich mu się udawało, a w poważnej rywalizacji z seniorami - już nie. Czyli nie przydała się hiszpańska nauka? Jeżeli już nie będzie strzelał to może warto przypomnieć historię kapitana Górnika z rzutami karnymi.
Sezon 1998/99 (IV liga)- debiutancki Marcina w seniorach - 5 prób i wszystkie wykorzystane! Trafiał dopiero w rundzie wiosennej, pierwszego karnego wykorzystał w meczu z Bielawianką 5:1 pokonując wychowanka Górnika w bramce Bielawianki Damiana Sadysia. Trener gości Zbigniew Górecki mimo porażki promieniał przypominając, że to on jest wychowawcą Morawskiego. Oprócz Sadysia 19-letni "Maradona" pokonał Foltyna (Wedan Żórawina), dwukrotnie Brzuszka (Sparta Ziębice) oraz Arkadiusza Jezierskiego (Polonia Świdnica). Mimo braku pudła rolę egzekutora przekazał Pawłowi Murawskiemu walczącemu o koronę króla strzelców.
Sezon 1999/2000 (III liga) - Murawski spudłował z karnego w PP z Polonią Bytom, więc w lidze w derby z Progresem (dziś Karkonosze) Jelenia Góra podszedł do "wapna" Morawski i pokonał Ciepielę. Tydzień później również z 11 m zapewnia wygraną z Kotwicą Kołobrzeg (pokonany Tłoczek). Później w Świebodzinie mimo, że był Marcin na boisku, do "11" podszedł Piotr Smoczyk i spudłował! W 12.kolejce przy Ratuszowej wygrywa Pomerania Police, a karnego Morawskiego łapie Markiewicz. Później gdy karnego nie strzelił Zbigniew Zawadzki znów za karne wziął się Morawski. Najpierw pokonał Łobodę (Promień Żary), potem Idziorka (Pogoń Oleśnica), dwukrotnie obecnego bramkarza Widzewa - Mielcarza (Amica II Wronki), Kazimierczaka (Pomerania Police/Koszalin). Bilans sezonu 7 wykorzystanych na 8 prób.
Sezon 2008/09 (IV liga) - Marcin Morawski już w pierwszym meczu po powrocie do Wałbrzycha strzela trzy gole w 1.kolejce w Kobierzycach, w tym jedną z rzutu karnego. W 3.kolejce sensacyjny remis wywozi Prochowiczanka, kiedy Mariusz Bołdyn wyłapuje karnego Morawskiego. Po tej nieudanej próbie za karne odpowiadał Piotr Przerywacz, który wykonywał je przez 3 sezony.
Sezon 2010/11 (II liga) - Przerywacz zakończył karierę w I zespole, więc pozostał vacat na stanowisku wykonawcy rzutów karnych. W derby w Legnicy (0:1) wałbrzyszanie stracili bramkę z 11 metrów, a z tej samej odległości Marcin Morawski trafia w słupek !!
Sezon 2011/12 (II liga) - sędziowie wciąż oszczędzali w 2.lidze wałbrzyszan pod względem rzutów karnych, z których nie wyleczył się Morawski. W spotkaniu z Turem Turek Maciej Jaworek nie ma szans z 11 metrów!. W drugiej próbie w tymże sezonie Morawski nie zdołał w Rybniku pokonać Bartosza Gocyka przy stanie 0:0 i wałbrzyszanie wyjechali z zerowym kontem.
Ostatnia nieudana próba Morawskiego w 2.lidze - Rybnik 2011.
 W lidze Marcin Morawski wykonywał w barwach Górnika(Górnika/Zagłębia) 18 razy nie trafiając przy tym do siatki 4 razy. Kto będzie następnym wykonawcą? Daniel Zinke, który swego czasu nie strzelił w meczu z Olimpią Grudziądz? Może Marcin Orłowski, Michalak, Moszyk??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz