No i już wszystko wiadomo. Przez eliminacje do brazylijskiego mundialu polskich futbolistów będzie prowadził Waldemar Fornalik. Trudno na chwilę obecną oceniać ten wybór, najlepiej dać szansę, czas by pokazał. Czy jest to trener oczekiwań polskich kibiców? Będzie lepiej czy gorzej?
DOBRY PIŁKARZ-DOBRY TRENER
Fornalik przez całą piłkarską karierę reprezentował barwy Niebieskich na pozycji obrońcy. Jak sam wspomina w swoim debiucie wiosną 1983 miał za zadanie zneutralizować poczynania … Włodzimierza Ciołka, który grał w mieleckiej Stali. Ruch wygrał 1:0, więc debiut zaliczony co najmniej dobrze. Fornalik z Ruchem spadł z 1.ligi, potem wrócił, zdobył mistrzostwo Polski i w 1994 zakończył karierę piłkarza. Wielokrotnie grał w 1.lidze przeciwko Górnikowi Wałbrzych, a w drugiej –Zagłębiu Wałbrzych. Nie był piłkarzem wybitnym, godnym większej uwagi. Do kadry z chorzowskiej defensywy trafiał choćby jego imiennik Waldemar Waleszczyk. Skompletował ponad 200 ligowych występów, ale trudno uznać go za piłkarza ponadprzeciętnego – ot, taki jakich dziesiątki gra na co dzień w lidze. Kariera trenerska do tego roku przypominała jego przygodę zawodniczą. W wieku zaledwie 31 lat kończy ligowe kopanie by zostać asystentem swego kolegi z boiska Edwarda Lorensa w Ruchu Chorzów, by wiosną 1994 razem przenieść się do Górnika Zabrze. Pierwszą samodzielną pracą była ta w Polonii Bytom (2.liga – 1996 i gra przeciwko KP Wałbrzych). Nowe tysiąclecie rozpoczął asystenturą u Oresta Lenczyka w Wiśle Kraków, od którego bodaj najwięcej się nauczył i bardzo go ceni. 2001 – w wieku 38 lat debiutuje w ekstraklasie w roli samodzielnego szkoleniowca Górnika Zabrze. Potem znowu był „tym drugim” – w Górniku, Amice Wronki. Na dobre na ligową karuzelę trenerską wskoczył 7 lat temu w Wodzisławiu, gdzie przez ponad rok zanotował więcej porażek niż zwycięstw, ale doprowadził w 2006 Odrę do 6.miejsca, a mimo to trafia do stołecznej Polonii (2006-07), z którą gra na zapleczu ekstraklasy! Po zwolnieniu jesienią odnajduje się ponownie u Lenczyka, tyle że opiekuje się Młodą Ekstraklasą GKS Bełchatów (wiosna 2008). W czerwcu obejmuje łódzki Widzew, z którym wygrywa rundę jesienną w nowej 1.lidze. To wówczas największy sukces szkoleniowy Waldemara Fornalika, któremu nie dane było wprowadzić łodzian do ekstraklasy, bowiem włodarze zimą postawili na pewniaka, czyli bardziej utytułowanego, medialnego, Pawła Janasa. Po zwolnieniu w styczniu 2009 po 3 miesiącach wrócił na ul.Cichą obejmując swój ukochany Ruch. Od tamtej pory, pomimo zawieruchy organizacyjnej, jego „Niebieska” kadencja jest najlepsza od ponad 20 lat. 2009 – finał PP (porażka z Lechem), 2010- 3.miejsce w lidze i udział w El.LE, 2012- wicemistrzostwo i finał PP.
29.05.2012, czyli krytycy szukają
28.kolejka T-Mobile Ekstraklasy, przy ul.Cichej Ruch gra z ŁKS Łódź, który utrzymać się może wygrywając do końca sezonu mecze i liczyć na potknięcia Lechii i Bełchatowa. Niebiescy walczą o mistrza ze Śląskiem i Legią. Wobec nierównej formy byłych wojskowych klubów to chorzowianie są w idealnej sytuacji- muszą jedynie wygrać swoje mecze. W spotkaniu z łodzianami strzelają gola już w 1.minucie, ale na przerwę sensacyjnie schodzą przegrywając 1:2. Mecz kończy się remisem 2:2, Śląsk wygrywa z Lubinem, co pozwala mu wrócić na fotel lidera, którego nie opuści już do końca rozgrywek. Takie smaczki już wynajdują oponenci Fornalika. Również przypomina się, że finały Pucharu Polski chorzowianie spartaczyli – najpierw na Stadionie Śląskim nie dali rady Kolejorzowi, a w ostatniej edycji z kretesem ulegli 0:3 Legii. Czyżby zespół Fornalika nie radził sobie z presją?
Drugim argumentem na NIE są rzekome fornalikowe odrodzenia piłkarzy. Padają przykłady Zieńczuka, Malinowskiego, ale nie udało się to choćby z Bronowickim (tego co kasował Simao w chorzowskiej victorii nad Portugalią za kadencji Leo), po części z Niedzielanem (przegrał z kretesem rywalizację w składzie wiosną’12), do tego można dorzucić Słoweńca Andreja Komaca – uczestnika mundialu, a przy Cichej bezbarwnego, wręcz anonimowego.
WYBORY
Od porażki z Czechami tematem dyżurnym stał się następca Franciszka Smudy. Wiadomo, że będzie to tańszy szkoleniowiec. Być może z tego powodu odpadła kandydatura zza granicy czy Henryk Kasperczak. Ze Stanów Zjednoczonych przyleciał Piotr Nowak, ale prócz dziennikarzy nikt jego kandydaturą nie był w PZPN zainteresowany. Z ligowego grona najmocniejsze nazwiska były Probierza, Skorży, Fornalika. Lenczyka również nie brano pod uwagę, choć w porównaniu z późniejszym elektem osiągnął w ostatnim czasie nieporównywalnie więcej! Michał Probierz sam trzeźwo oceniał sytuację, twierdząc, że najpierw chciałby osiągnąć coś w lidze. Ostatnimi czasy ktoś „życzliwy” Probierzowi odkurzył rzekomą korupcję za czasów jego w Górniku Zabrze. Fachowcy podpowiadali jeszcze Adama Nawałkę. Ostatecznie wg „plejada trener” jak nazwał to Antoni Piechniczek, a w rzeczywistości uznani trenerzy młodzieży (Śledziewski, Talaga) czy trener kobiecej kadry (Szyngiera) rozpatrywali trójkę Engel, Fornalik, Zieliński. Ostatnia kandydatura była karykaturalna, bowiem nic nie przemawiało na jego korzyść. Jacek II Zieliński – „drugi”, by nie mylić z jego imiennikiem, który wygrał ligę z Lechem – był znakomitym defensorem, ale w lidze sprawiał wrażenie zagubionego zarówno jako trener Legii, Lechii jak i Korony. Asystentura u Smudy była zapamiętana nie tylko z racji braku sportowego wyniku, ale również z braku szacunku dla niego przez imprezujących piłkarzy.
Rzekoma komisja wybierała kierując się (??) kryteriami, w których Fornalik wyraźnie ustępuje Engelowi!!! King Waldek z Chorzowa nic nie wygrał, a Engel święcił sukcesy z Legią (wicemistrzostwo w czasach gdy Fornalik jeszcze biegał po boisku), Polonią, również na Cyprze. Oceniane były transfery – Fornalikowi trzeba oddać, że wykreował tanio sprowadzonych graczy, którzy trafili potem do kadry (Piech, Jankowski), ale nie pracował w klubie mogącym pozwolić sobie na większy transfer. Engel kasuje go odkryciem Olisadebe, którego …nie przygarnął Fornalikowi Ruch. Medialności trudno odmówić „Endżelowi”, który regularnie gościł w prasie, telewizji i ma na koncie kilka książek. Fornalika niewielu z telewidzów jeszcze w czerwcu w ogóle nie kojarzyło. Grę ofensywną, defensywną trudno u Engela było ocenić, bowiem od kilku lat udziela się jedynie w PZPN niż w klubie, ale pamiętając jego kadencję w kadrze (1999-2002) trudno przejść obojętnie, bowiem zwycięskie mecze w Kijowie, Oslo, Cardiff, Chorzowie pamiętało się dość długo. Lobby śląskie okazało się jednak na tyle mocne, że po porażce w przyznawaniu miast organizatorów EURO 2012, nie było mocnych by przeforsować innego kandydata niż swego wybrańca. Jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości to pozbył się w „Piechnik show” podczas ogłoszenia decyzji w sprawie selekcjonera. Antoni Piechniczek musiał przypomnieć o swoim sukcesie na hiszpańskim mundialu (akurat ogłoszenie zbiegło się z rocznicą medalu w 1982), pokazał, że wciąż ma kompleks Beenhakkera, który niejednokrotnie podkreślał, że działacze PZPN żyją sukcesami z czasów PRL. Stwierdzenie, że polska piłka nie ma dobrych doświadczeń z pracy z obcokrajowcami w roli selekcjonerami było przesadą. Wystarczy przypomnieć lata 2007-2008 kiedy Leo był nagrodzony orderem przez prezydenta, gościł w reklamach (i nie były to sklepy z Adamiakową), bohaterem książek, postacią roku itd. Jako pierwszy doprowadził naszą kadrę na EURO co nie udało się nie tylko Piechniczkowi i to dwa razy!
CO DALEJ
Fornalik przejmował już zespoły po znanych nazwiskach - selekcjonerach. Najgłośniejsze było przejęcie wodzisławskiej Odry w 2005 od Franciszka Smudy, ale łódzki Widzew Waldemar Fornalik przejmował od Janusza Wójcika. Przejęcie od Smudy nowy selekcjoner dobrze pamięta. Podobnie jak przed laty, również ma sobie szczerze porozmawiać z poprzednikiem. Wiadomo, że akcenty ofensywne i defensywne mają być rozłożone inaczej niż u Smudy. Zamierza również dać szansę wszystkim graczom zasługującym na powołanie swoją postawą na boisku. Oznacza to, że znowu w kręgu zainteresowania może znaleźć się zarówno Artur Boruc jak i Sławomir Peszko. Niebezpieczeństwem, a może raczej ostrzeżeniem mogą być słowa Piechniczka, że trener nie będzie prowadził własnego folwarku, że nie należy spodziewać się masowych przenosin z Chorzowa do kadry. Brzmi to jednoznacznie – Waldemar Fornalik będzie mógł sobie dobrać tylko takich współpracowników jakich przyklepie związek. Niektórzy dalej posuwają się w swych opiniach, że selekcjoner może być tylko marionetką w rękach Piechniczka, który pełnić będzie rolę „nadtrenera”. Grzeczny, ułożony Fornalik, co prawda przed kamerami zapewnia, że nigdy nie dał sobie narzucić decyzji, z którą by się nie zgadzał, ale nie zabrzmiało to zbytnio przekonywująco. W Ruchu potrafił odstawić od składu np. Marcina Zająca, który miał wysoki kontrakt, a nie zarząd chciał się go jak najszybciej pozbyć. Czy wówczas decydowały względy czysto sportowe?
W najbliższych dniach poznamy nazwiska współpracowników Waldemara Fornalika. Asystentem nie będzie jego brat Tomasz, który zostanie chyba w Ruchu. Czy zostanie ktoś namaszczony przez PZPN tak jak Jacek Zieliński? Kierownikiem reprezentacji lub trenerem bramkarzy zostanie Jerzy Dudek – pochodzący, jakżeby inaczej z Górnego Śląska. Za miesiąc pierwszy sprawdzian nowej kadry, pierwsze powołania, pierwsze komentarze. Podczas EURO z polskiej ligi zagrał jedynie Rafał Murawski, teraz zapewne grono będzie o wiele większe. Ilu trafi z chorzowskiego Ruchu, ilu z mistrzowskiego Śląska Wrocław, czy będą powoływani Perquis, Polanski, Boenisch, czy swoją szansę dostaną skreślenie przez Smudę Peszko, Jeleń, Boruc, Żewłakow? Jak będzie układała się współpraca rodzimych gwiazdek grających za granicą z trenerem, który zagraniczny futbol zna jedynie ze staży, sparingów klubowych oraz kilku ledwie spotkań w pierwszych fazach pucharów?
Great delivery. Outstanding arguments. Keep up the amazing spirit.
OdpowiedzUsuńAlso visit my blog post; name on rings