Jakub Wilk z prawej - bez herbu Lechii |
Defensor gości kilka miesięcy temu przywdziewał jeszcze koszulkę Kolejorza. Za poznańskiej kadencji Franciszka Smudy żartowano, że Lech ma bajkowe skrzydła: z lewej Wilk, z prawej Zając (Marcin). Ale do gry bajecznej obu wiele brakowało. Mimo to "Wilczek" doczekał się debiutu w kadrze. Z czasem zamiast postępów w grze, zamiast goli i asyst przybywało mu tylko tatuaży, a za trenera Bakero wylądował na dobre na ławce rezerwowych. Zimą wypożyczyła go dołująca w tabeli Lechii. Cena była promocyjna - zalediwe 50 tysięcy Euro, latem gdyby gdańszczanie dorzucili 200 000 w tej samej walucie toWilk stałby się ich graczem na stałe. Wilk nie wyrzekł się korzeni poznańskich, nie całował herbu Lechii, a przed meczem przy Bułgarskiej nawet dowiadywał się w Lechu czy może zagrać. Nie od dziś jest praktykowane, że wypożyczeni gracze mają w swoich umowach klauzulę zabraniającą występów w nowej drużynie przeciwko macierzystej (ostatni przykład: brak w półfinale PP Burligi w chorzowskim Ruchu w meczu przeciwko Wiśle Kraków). Jakub Wilk ponoć w poprzedzającym mecz tygodniu solidnie trenował rzuty wolne po treningach, rodzina miała mu kibicować, trzymać kciuki za jak najlepszy występ. Aż przyszła feralna 86.minuta... W oczach gdańszczan stał się on przysłowiową piątą kolumną, kretem. Najważniejszym dowodem jest fakt, że na jego koszulce zabrakło herbu gdańskiej Lechii!! Nie pomogły mu też wypowiedzi o trzymaniu kciuków za Lecha w jego walce o puchary...
Casus Wilka zakończy się pewnie końcem jego przygody w Lechii i latem powróci do Lecha. Kibice z Gdańska słusznie mają prawo poczuć się nabici w butelkę. Do tej pory nie było takiego przypadku. Nikt nie jest w stanie udowodnić graczowi umyślność kiksu, ale niesmak zawsze pozostanie. Gra przeciwko starej drużynie zawsze budzi emocje. Niektórzy wyzywani są od Judaszów (klasyczny przykład Figo po przejściu z FC Barcelona do Realu Madryt), niektórzy otrzymują oklaski (przywitanie Marcina Orłowskiego przez kibiców Miedzi Legnica w meczu z nowym klubem "Orła" - Górnikiem Wałbrzych). Sami gracze różnie podchodzą do tej kwestii - jedni nie okazują radości po strzeleniu bramki dawnemu klubowi, inni z kolei nadmiernie manifestują swoją radość (słynna "cieszynka" Dyskobola Piotra Rockiego w Odrze Wodzisław gdy trafił tam z Grodziska Wielkopolskiego)., a jeszcze inni podchodzą do tych tematów z chłodną głową. Po prostu to kolejne miejsce pracy, bez emocjonalnego związku z klubem czy kibicami. A propos tych ostatnich. Oni potrafią uprzykrzyć życie piłkarzowi. Już niepisaną tradycją są wizyty na treningach w celu zmobilizowania piłkarzy, również traktowanie indywidualne traktowanie graczy mogą zniszczyć przygodę zawodnikowi w danym klubie. Przykłady? Proszę bardzo - Paweł Kaczorowski z Lechem zdobył Puchar Polski przy Łazienkowskiej, śpiewał "legła Warszawa" itd., a potem nieprzemyślanie przeprowadził się do Legii, gdzie "chórzysta nigdy nie stał się legionistą". Zamiast oklasków czekał go deszcze gumowych kaczuszek wyrzuconych z sektora kibiców Legii. Mimo, że najprawdopodobniej był wówczas w życiowej formie, brak akceptacji kibiców wymusił przeprowadzkę ze stolicy popularnego "Kaczora". Przykład lokalny - Łukasz Jarosiński. Młody bramkarza Górnika/Zagłębia Wałbrzych na testach we wrocławskim Śląsku został sfotografowany w bluzie tego klubu. Podczas debiutu w seniorach wałbrzyskiego klubu niemiłosiernie wygwizdywany popełniał błąd za błędem, spalił się psychicznie. Trener wolał sięgnąć po weterana Rafała Wodzyńskiego niż przeżywać kłopoty z Jarosińskim.
Ł.Jarosiński (już po debiucie ligowym w norweskim Alta IF) również miał kłopoty z kibicami. |
TAKA OSOBA JAK ty PISZE O PILCE OCENIA ZAWODNIKOW TYLKO NIE WIEM PO CO TO WSZYSTKO... TEZ chciales GRAC ALE MASZ 2 LEWE NOGI WIEC LEPIEJ OCENIAC INNYCH I SIEDZIEC PRZED KOMPEM... A TA POLSKA ZAZDROSC JEST ZBYT WIDOCZNA U ciebie
OdpowiedzUsuńA taka osoba jak Ty siedzi przed kompem i czyta to co pisze i narzeka. Po co? Typowa polska zawiść. Nikt nie zmusza Ciebie byś czytał. A czego mam zazdrościć? Nie wiem. Ciekawe czy tak samo myślisz o piszących np. o filmach, że to niespełnieni aktorzy, scenrzyści itd., lub piszących o muzyce, że tym beztalentom słoń na ucho nadepnął.Pewnie tak...
OdpowiedzUsuń