Maciej Jaworski zakończył swoją pracę jako I szkoleniowiec zespołu seniorów Górnika Wałbrzych. Było to trzecie podejście do tej funkcji. Za pierwszym razem miało to miejsce w drugiej lidze. Biało-niebiescy byli nawet wiceliderem, a niektórzy widzieli już drużynę na zapleczu ekstraklasy. Druga kadencja Jaworskiego przypada po spadku wałbrzyszan z III ligi. Czwartoligowy sezon 2017/18 był trudny dla spadkowicza, a trener zrezygnował na początku rundy rewanżowej.
Sytuacja sprzed ośmiu lat jest bardzo podobna do obecnej. Górnik nie był wówczas jak i teraz ani sportowym, ani finansowym potentatem. Jaworski nie był pierwszym wyborem, ani nie był tym wymarzonym przez kibiców. Można różnie oceniać pracę popularnego Jawora po osiągniętych wynikach, ale przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę uwarunkowania jego pracy. W 2017 po spadku nie mógł liczyć na najważniejszych zawodników (Morawski, Sadowski, Bronisławski, Tyktor), a zimą odeszli kolejni (m.in. Migalski, Gawlik, Tobiasz). Zarząd klubu nie był w stanie zagwarantować jakościowych transferów, a nowi zawodnicy z kolei nie byli gotowi na grę na tym szczeblu. Mija osiem lat i sytuacja jest podobna. Górnik co prawda nie spadł, ale awansował do IV ligi, ale kadra znacząco się różniła w lipcu od tej, co kończyła sezon w okręgówce.
Dla przypomnienia - po czerwcowym awansie prezes Górnika Wałbrzych Mirosław Otok zapowiedział zmiany w funkcjonowaniu klubu. Nowym trenerem miał zostać Mariusz Kondryc mający rzekomo rozeznanie w dolnośląskim środowisku, co miało sygnalizować wyjście klubu poza region wałbrzyski. Co z tego wyszło? Kondryc przygodę z Górnikiem zakończył po kilku treningach i sromotnie przegranym sparingu w Kamiennej Górze. Klub nagle stanął pod ścianą i szukał trenera w sytuacji, gdzie kluby już rozpoczęły przygotowania również pod wodzą nowych szkoleniowców. Wybór klubu padł na Macieja Jaworskiego, który na kilka lat usunął się nieco w cień, a ostatnio prowadził B-klasowy KP Mieroszów. Jak się okazało nie przeszkodziło to w umiejętnym prowadzeniu zespołu na szczeblu IV ligi.
Rzekome otwarcie na region poza wałbrzyski w wykonaniu Górnika przełożyło się na zakontraktowanie dwóch zawodników. Filip Węgrzyński okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, bo rezerwowy w Chrobrym II wielokrotnie uratował swój nowy zespół przed utratą bramki. Z kolei Kornel Rombek grający ostatnio w Orle Mysłakowice zwiększył rywalizację na kilku pozycjach w defensywie.
Maciej Jaworski nie mógł funkcjonować w jednoosobowym sztabie. Asystentem został Jarosław Borcoń, który już pożegnał się z klubem wraz z Adrianem Mrowcem. Również trafił do zespołu trener przygotowania fizycznego Tomasz Woźniak. A co z piłkarzami?
W porównaniu z poprzednim sezonem z różnych względów zabrakło Kubiaka, Michalaka, Rytko, Ziółkowskiego, Szymskiego, Greinera, Tłuścika, Jagielskiego. Po stronie nabytków - oprócz wyżej wspomnianej dwójki - klub szeroko sięgnął po zawodników Górnika Nowe Miasto.
Czy mogło się to udać?
![]() |
| Trener Maciej Jaworski |
Trener Jaworski nie narzekał na zarząd tylko zakasał rękawy i wziął się do roboty.
Jako piłkarz Jawor był bezkompromisowym obrońcą, znanym z waleczności, nieodpuszczania. Takim był jak grał w drugoligowym KP czy Czarnych Wałbrzych rywalizujących w okręgówce. Jako szkoleniowiec preferuje ofensywny styl, ale na taki nie mógł sobie pozwolić w Górniku Wałbrzych. Dlaczego? Do tego trzeba odpowiednich wykonawców. Świadomy szkoleniowiec początek swojej III kadencji w Górniku poświęcił na budowę zespołu od defensywy. Analiza kolejnych spotkań biało-niebieskich w IV lidze potwierdza, że nie był to wybór jednego zestawu i zgrywanie go do bólu, ale szukanie jak najlepszego rozwiązania.
Pierwszy mecz sezonu z ząbkowickim Orłem. Górnik wychodzi w składzie:
Węgrzyński
Krawczyk - Kaczmarek - Stec - Migacz
Ziiatdinov - Rogaczewski - Aldeir - Brzeziński
Rzońca
Łabiak.
Większość z tych zawodników zachowała miejsce w składzie w dalszej części rundy jesiennej. Z kolei Krawczyk, Rogaczewski należą do grupy piłkarzy, którzy albo pojawili się epizodycznie w kadrze meczowej czwartoligowca albo w ogóle opuścili klub.
Wracając do budowy defensywy, to Maciej Jaworski prawidłowo oceniał potencjał obu bramkarzy i obdarzył zaufaniem popularnego Węgorza. Węgrzyński jest mocnym punktem zespołu, czterokrotnie zachował czyste konto, z GKS Mirków obronił rzut karny. Opuścił dwa spotkania - pierwsze po dość kontrowersyjnym wykluczeniu w meczu z Orłem Ząbkowice Śląskie, a drugie, gdzie po prostu zawalił mecz w Gaci. Jednak, gdy wykona się bilans plusów i minusów Filipa to pozytywów w jego grze jest zdecydowanie lepiej.
W obronie postawił na duet środkowych obrońców Szymon Kaczmarek - Kacper Stec. Nie licząc młodzieży z rezerw Chrobrego to wałbrzyska defensywa stanowi najmłodszą formację w lidze. Gdy kartki lub urazy spowodowały nieobecność któregoś z zawodników to na środku zagrał Aldeir. Rotacje były na bokach obrony. Na prawej po Krawczyku, który boleśnie przekonał się, że IV liga to o wiele większe wymagania niż okręgówka, grał Rombek, Ziiatdinov czy Migacz. Po przeciwnej stronie również grał Eryk Migacz, a od spotkania w Świętoszowie niespodziewanie pojawił się na tej pozycji Martin Rewers. Na pewno brakowało Alexa Szymskiego, który latem przeniósł się do Piasta Nowa Ruda. Rywalizacja z byłymi kolegami z GNM na pewno zaprocentowałaby całej trójce.
Druga linia to najsłabsza formacja zespołu, prawdziwa pięta achillesowa Górnika. Tu Jaworski również układał skład na kilka sposobów. Zabezpieczenie pozycji popularnej szóstki, czyli defensywnego pomocnika przypadała Aldeirowi, Nowomiejskiemu czy Rombkowi. Byli skoncentrowani na destrukcji, a cierpiała na tym kreacja gry. Aldeir nigdy nie był typowym playmakerem, a najczęściej za rozgrywanie brał się Michał Rzońca. Najskuteczniejszy obok Jagielskiego zawodnik Górnika w okręgówce w IV lidze nie był już tak skuteczny. Często nie można było po jego grze jasno zdefiniować jego pozycję na boisku. Czy był wysuniętym napastnikiem, czy typowym rozgrywającym, zapędzającym się pod bramkę? Wałbrzyszanie rozgrywali w IV lidze spotkania, w których oddawali mniej niż 3 celne strzały na bramki przeciwnika! A jeśli odnotowano celny strzał to po indywidualnym zrywie i uderzeniu zza pola karnego, które nie stanowiło problemu dla bramkarza rywali.
Słabo funkcjonowało boki. Na pewno więcej można oczekiwać od doświadczonego Filipa Brzezińskiego. Norbert Zioła miał dobre wejście do I zespołu, ale od dłuższego czasu nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Ziiatdinov strzelał w juniorach i rezerwach, ale w I zespole seniorów wciąż czeka na premierowe trafienie, pomimo rozegrania ponad 60 meczów! Vadym od Jaworskiego dostawał szansę na skrzydle, ale prezentował się przeciętnie. Podobnie w ofensywie grał Rewers, któremu szkoleniowiec znalazł miejsce w obronie. Oskar Nowak był jednym z ważniejszych graczy w zespole Adriana Mrowca, ale u Jawora już tylko rezerwowy. Dlaczego? Kibicom wystarczy zaobserwować zaokrągloną sylwetkę młodego wciąż zawodnika, a jego dryblingi, które działały na amatorów w okręgówce niekoniecznie są skuteczne w rywalizacji z graczami, którzy szkolili się w akademiach, klubach ligowych. Na pewno brakowało zawodnika do środka pola. Nic nie wyszło z ewentualnego powrotu Konrada Korby z Błyskawicy Gać. Nawet Jan Rytko ze swoim doświadczeniem, przeglądem pola mógł by jeszcze pomóc młodszym kolegom. Dobre momenty wiosną miał Oktawian Greiner - kto wie czy nie byłby on kluczowym graczem w obecnym Górniku. Wybrał AKS Strzegom, gdzie obecnie ma na koncie zaledwie 183 minuty gry.
Najjaśniejszym punktem Górnika jest Olivier Łabiak, który momentalnie stał się gwiazdą zespołu. Oli ma naturalny ciąg na bramkę, odwagę w pojedynkach ze starszymi defensorami. Uważni obserwatorzy zauważą, że często nie gra w roli jedynego wysuniętego napastnika, ale ustawiany był na lewej stronie, skąd lepiej było mu atakować. Łabiak ma dopiero 18 lat i brakuje mu nie tylko wartościowego partnera, ale i rywala do walki o miejsce. Być może, gdyby w zespole został Dominik Jagielski trener Jaworski miałby nie tylko większe pole manewru w ustawieniu na boisku, ale i rywalizacja pomiędzy napastnikami skutkować mogłaby większą ilością bramek. Od wałbrzyszan zaledwie 3 ekipy zdobyły mniej bramek…
Górnik Wałbrzych Macieja Jaworskiego odniósł 3 zwycięstwa i 4 mecze zremisował. Po przegranych meczach podopiecznych żegnały brawa za walkę, zostawione serce na boisku. Kibice docenili młodych zawodników, którym po prostu brakuje umiejętności, czasem szczęścia w walce z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Na początku wałbrzyszanie płacili przysłowiowe frycowe. Kto wie czy spotkania z Orłem, Piastem Nowa Ruda czy AKS rozegrane były dwa, trzy tygodnie później niż w sierpniu to wynik byłby bardziej korzystny dla biało-niebieskich.
Świat wałbrzyskich mediów informacyjnych jest dość szeroki, ale nie dotyczy to sportu (chyba, że chodzi o koszykówkę). Jedyny wywiad, a raczej krótka rozmowa z trenerem Jaworskim odbyła się po meczu z Moto-Jelczem Oława i przeprowadzili go dziennikarze przyjezdni, którzy oprócz video opublikowali go w Słowie Sportowym:
Z każdym tygodniem kadra meczowa stawała się coraz bardziej węższa. Do Gaci na mecz z Błyskawicą Górnik udał się w składzie 14-osobowym! Po porażce z Baryczą Sułów drogi Jaworskiego i Górnika rozeszły się.
Maciej Jaworski po raz drugi musiał pracować w ekstremalnie trudnych warunkach z czwartoligowym Górnikiem. Po raz kolejny musiał praktycznie w trakcie sezonu budować zespół. Obecnie to również trudno nazwać budową, a raczej renowacją ruiny, po letniej rozbiórce. Gdy w 2018 odchodził trener Maciej to zastąpiony został przez Jacka Fojnę, który latem mógł zbudować ciekawy zespół walczący o awans do III ligi. Obecnie następcą został Jarosław Borcoń. Dwa mecze, w których Jaworski był zawieszony i w protokole meczowym w rubryce trener widniało nazwisko Borconia zakończyły się porażkami (0:1, 0:2). Gdy już samodzielnie odpowiada za wyniki to dwukrotnie Górnik zdobył po bramce, ale oba spotkania sromotnie przegrał po 1:4. Trudno oczekiwać, by sytuacja poprawiła się do końca rundy. Kto wie, może już zimą Łabiak spróbuje szczęścia w lepszym towarzystwie, bo ofert nie brakuje.
Pożegnanie trenera tuż przed końcem rundy zawsze wiąże się z ryzykiem, że nie znajdzie się od razu następca. W Wałbrzychu już latem prezes Otok udowodnił, że nie ma daru przekonywania do pracy przy Ratuszowej. Oprócz nowego nazwiska na ławce trenerskiej niezbędne są wzmocnienia, a nie uzupełnienia. Nazwiska, które dadzą jakość na boisku i nadzieję, że w roku jubileuszu klubowego kibice nie będą „świętować” powrotu do okręgówki...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz