wtorek, 15 marca 2022

Udana inauguracja

Po czteromiesięcznej przerwie piłkarze wałbrzyskich ligowców wrócili na boiska. Połowa z kwartetu drużyn spod Chełmca rundę wiosenną rozpoczęła na sztucznej płycie kompleksu Aqua Zdrój. Z kolei Górnik Nowe Miasto Wałbrzych zagrał w Głuszycy, gdzie ograł 3:0 miejscowy Włókniarz wzmocniony kolejnymi Brazylijczykami. Drużyna Wojciecha Błażyńskiego oprócz zbierania kolejnych punktów musi spoglądać w stronę Jedliny Zdrój, licząc, że spadkowicz przestanie sukcesywnie gromić ligowych rywali. Nie pomogli sąsiadowi zza miedzy Czarni Wałbrzych, którzy uznali wyższość Zdroju w stosunku 0:8. Na uwagę zasługuje przyznanie opaski kapitańskiej ukraińskiemu zawodnikowi Yuriiemu Pelypetsowi, mający wymiar symboliczny w tych niezwykle trudnym czasie.
W sobotnie popołudnie kibice w Wałbrzychu mogli zobaczyć ciekawie zapowiadający się pojedynek lidera klasy okręgowej Górnika Wałbrzych z Victorią Świebodzice. Świebodziczanie, zajmujący 9.miejsce w tabeli, jesienią mocno się postawili beniaminkowi przegrywając 1:2. Dodatkowo w składzie drużyny grającego szkoleniowca Daniela Gandery roi się od wałbrzyszan – przykładowo w wyjściowej jedenastce w sobotnim meczu jedynie Daniel Pichurski i Mateusz Melańczuk nie mają za sobą gry w wałbrzyskich klubach. Victoria zimą sparowała z liderami A klasy, gdzie ograła Piławiankę Piława Górna 9:5, ale też przegrała wysoko ze Zdrojem Jedlina Zdrój 2:8. Optymizmem powiało po wygranej z Karoliną Jaworzyna Śląska 5:3. Górnik Wałbrzych z kolei grywał z 4.ligowcami (1:1 z Koroną Piaski, Granitem Roztoka 5:2, Jaworzynianką 1946 Jawor 4:0), ligowym rywalem Polonią Bystrzyca Kłodzka (9:0) oraz A klasowcami (Górnik Nowe Miasto Wałbrzych 5:1, Iskra Witków Śląski 15:1).  Przed ligową inauguracją trener Marcin Domagała miał kilka kłopotów personalnych. Praktycznie posypała się linia obrony, bowiem urazy wykluczyły z gry podstawową parę środkowych obrońców (Sławomir Orzech, Marcin Smoczyk), Dawid Rosicki pauzuje za czerwoną kartkę w meczu w Pieszycach. Również zabrakło w meczowej kadrze kontuzjowanego Grzegorza Michalaka i pracującego Patryka Rzeszotko, którzy mogliby dać zmianę w środku pola. Dodatkowo wiosną zabraknie Mateusza Biskupa, który przeniósł się do Unii Bogaczowice. Górnik wystąpił w bardzo odważnym zestawieniu, zwłaszcza w defensywie. Przed Szymonem Stecem operowała trójka obrońców Dariusz Michalak – Oskar Pawłowski – Marcel Grudziński. Niespodzianką było powierzenie kluczowej roli 17-letniemu Pawłowskiemu. Dla Oskara był to dopiero drugi ligowy mecz w seniorach, jesienią zadebiutował przeciwko MKS Szczawno Zdrój (2:2), a zagrał niczym zawodnik z doświadczeniem co najmniej kilkudziesięciu spotkań. 
Gra na sztucznej nawierzchni różni się sporo od gry na naturalnej murawie. Nieco mniejsze boisko, inaczej piłka się odbija, o wiele większe znaczenie ma indywidualne wyszkolenie techniczne. Ten ostatni element miał spore znaczenie zwłaszcza przy akcjach oskrzydlających Górnika. Wałbrzyszanie praktycznie już w pierwszych 5 minutach mogli rozstrzygnąć mecz, ale Marcelowi Grudzińskiemu i Adamowi Niedźwiedzkiemu zabrakło nieco precyzji, a szczęśliwie bronił Marcin Malczewski. Bramkarz Victorii jeszcze półtora roku temu był rezerwowym goalkeeperem w drużynie Marcina Domagały, ale ze względu na plany zawodowe nie mógł pogodzić ich z treningami i via Szczawno Zdrój ostatecznie osiadł w Świebodzicach. Z kolei wspomniany duet wałbrzyszan znakomicie się czuł na lewej stronie i szkoda, że nie korzystali z tego korytarza, bo nadspodziewanie łatwo budowali tam ciekawe akcje ofensywne.
Oczy kibiców skierowane były głównie na Damiana Chajewskiego. Klubowy fanpage biało-niebieskich przeprowadził konkurs pytając kibiców o wynik meczu oraz liczbę bramek, którą zdobędzie popularny Chajo. Jak się okazało nikt nie brał pod uwagę zerowego konta Damiana. Niestety, od początku było widać, że Chajewski nie jest w pełni dyspozycji. Szukał gry na boku, ale w środku pola aktywniejszy był Michał Bartkowiak, swojej bramki szukał Mateusz Kopernicki. Chajek nie strzelał bramek, ale miał współudział przy obu trafieniach w I połowie meczu. Po wykonywanych przez niego rzutach rożnych gospodarze zdobyli bramki – najpierw zamykający akcję Oskar Pawłowski strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu, a później po zamieszaniu podbramkowym z bliska bramkę zdobył Marcin Kobylański, choć jeszcze na wysokości linii bramkowej dobił Adam Niedźwiedzki, co spowodowało, że goście reklamowali spalonego.
Victoria skupiła się na destrukcji, pilnowaniu Chajewskiego, a w ofensywie praktycznie nie miała żadnych argumentów. Szymon Stec dwukrotnie musiał interweniować po rzutach wolnych Daniela Borowca, ale trudno jego uderzenia nazwać zagrożeniem czy nawet strzałami. Grający trener Daniel Gandera próbował uporządkować grę w środku pola, ale tam z kolei udanie grał nastoletni Konrad Korba. Końcówka pierwszych 45 minut to minimalnie niecelne uderzenia Bartkowiaka i Kopernickiego oraz kapitalna szansa Niedźwiedzkiego, który nie trafił z bliskiej odległości.
Zmiana połów po przerwie nie zmieniła obrazu, wręcz przeciwnie, bowiem świebodziczanie nie mieli wiele do powiedzenia. Emocje szybko zamknął Adam Niedźwiedzki, który zbiegł z lewej strony do środka, uderzył przy słupku, a Malczewski popełnił błąd przy obronie i futbolówka wylądowała przy słupku w siatce. Mieli swoje szanse Bartkowiak z Niedźwiedzkim, Malczewski częściowo zrehabilitował się za błąd przy kilku strzałach z dystansu. Wreszcie w 68.minucie z rzutu wolnego uderzał Michał Bartkowiak, a stojący w murze zawodnik Victorii przy wyskoku zagrał piłkę, co dało powód arbitrowi do odgwizdania rzutu karnego. Jedenastkę na bramkę, podobnie jak w jesiennym meczu w Świebodzicach, zamienił Mateusz Sobiesierski. 
Trener Marcin Domagała w II połowie sukcesywnie wprowadzał kolejnych rezerwowych. Narzekającego na ból pleców Chajewskiego zmienił Piotr Krawczyk, 17-letni Eryk Migacz zastąpił niewiele starszego Korbę, Sebastian Kubiak zmienił w bramce Steca, dla którego był to pierwszy mecz w tym sezonie, którego nie rozegrał w pełnym wymiarze czasowym, Hubert Gorczyca zmienił Kopernickiego, nieoglądany w sparingach Meksykanin Valencia Rodriguez wszedł za Bartkowiaka, a szansę debiutu otrzymał 18-letni Oktawian Koniec, który pojawił się w miejsce Niedźwiedzkiego.
Szkoda, że nieobecni na meczu nigdzie nie przeczytają rzeczywistych składów. Sędzia do portalu Łączy Nas Piłka zmienił Grudzińskiego zamiast Kopernickiego nie wpisując do relacji żadnej zmiany w zespole gości. Natomiast klubowy fanpage Górnika, a za nim walbrzyszek.com błędnie zmienił Kobylańskiego zamiast Niedźwiedzkiego. Marcin Kobylański przez większą część spotkania skupiony był na grze w defensywie, a po zejściu podstawowych zawodników stał się głównym rozgrywającym.
Wałbrzyski lider kończył mecz z pięcioma zawodnikami spełniającymi status młodzieżowca, mimo tego goście nie byli w stanie stworzyć sytuacji do oddania strzału. Pod koniec meczu Oktawian Koniec taktycznym faulem przerwał atak gości, za co ukarany został żółtą kartkę, a strzał Borowca z wolnego należał do bodaj najłatwiejszych do obrony dla Kubiaka.
Przed wałbrzyszanami jeszcze 12 meczów, bowiem odpadł wyjazd do Nowic. Venus nie przystąpił do rundy wiosennej, rywale otrzymają punkty walkowerem. Pamiętając, że awansuje dwójka zespołów, Górnik obecnie ma 8 punktów przewagi nad trzecim w tabeli zespołem Zjednoczonych Żarów.
Godzinę po Górniku na płytę przy Ratuszowej wybiegła jedenastka Zagłębia Wałbrzych. Dla Thoreza był to historyczny pierwszy w historii ligowy domowy mecz rozgrywany przy elektrycznym świetle. Zielono-czarni przezimowali na przedostatnim miejscu w tabeli wałbrzyskiej A klasy. Dwa tygodnie przed inauguracją rozgrywek nowym szkoleniowcem został Mirosław Furmaniak. Tym samym siódmy poziom rozgrywkowy zyskał drugiego szkoleniowca, który w przeszłości prowadził zespół w ekstraklasie. Kamil Jasiński, obecny trener Zdroju Jedlina Zdrój, prowadził piłkarski AZS PWSZ Wałbrzych, natomiast Furmaniak w latach 90-tych XX wieku prowadził kobiecą drużynę AZS Wrocław. W Zagłębiu nie zobaczymy już śp. Piotra Smoczyka, ale zimą wrócili ze Świdnicy Wiktor Smoczyk i Oliwier Michalak, którzy trenowali z juniorami Polonii-Stali. Mecz z Sudetami Dziećmorowice był typowym pojedynkiem o 6 punktów. Gospodarze wystąpili bez swego asa atutowego Jakuba Fijałkowskiego, z kolei trener gości nie miał do dyspozycji klubowej legendy w osobie Piotra Osieckiego. Mimo to fajerwerków strzeleckich nie brakowało i w hokejowych rozmiarach Zagłębie wygrało 7:4, dzięki czteropakowi Szymona Pawełka. Thorez wskoczył póki co na 11.miejsce, ale przewaga nad piętnastymi Błękitnymi Owiesno wynosi zaledwie 2 punkty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz