Zakończony sezon Nice 1.ligi przyniósł więcej rozczarowań niż radości. W przeciwieństwie do poprzedniej kampanii walka o awans do ekstraklasy nie toczyła się do ostatniego gwizdka sędziego, bowiem duet najlepszych zespołów poznaliśmy w przedostatniej kolejce.
Dla przypomnienia: po jesieni liderem była Chojniczanka Chojnice (35 punktów), która wyprzedzała duet beniaminków Odra Opole (34) i Raków Częstochowa (32). Miedź była czwarta z 31 oczkami, tyle co mielecka Stal, a sosnowieckie Zagłębie (27 punktów) było dopiero ósme. Oprócz wymienionego sekstetu głośno aspiracje zgłaszał GKS Katowice (7.miejsce, 28 pkt). Królem zimowych transferów okrzyknięto Raków, doceniano ruchy kadrowe w Legnicy i Mielcu, prognozowano zjazd w dół tabeli Odry. W Chojnicach drugi rok z rzędu przeżyto prawdziwą traumę - zespół ponownie wypadł poza strefę awansową, zaczął gubić punkty i dopiero po udanym finiszu zameldował się na trzecim miejscu. Rozczarowali beniaminkowie - Odra była najgorszą drużyną wiosny'18 wygrywając zaledwie dwa spotkania, nie pomogła zmiana trenera, ostatecznie odległe 11.miejsce. W Częstochowie również liczono na więcej niż siódme miejsce. Stabilnej formy zabrakło w Mielcu, a rozpędzony GKS Katowice niespodziewanie na finiszu wyhamował (niezrozumiałe porażki w Olsztynie i Chorzowie). Równą formę utrzymywał faworyt z Legnicy, który okazał się najlepszym zespołem, po tyskim GKS, w tabeli wiosny. Podopieczni Dominika Nowaka w tym roku przegrali zaledwie jedno spotkanie - właśnie w Tychach, a przysłowiowym strzałem w dziesiątkę było zakontraktowanie Mateusza Piątkowskiego. Z kolei Zagłębie skopiowało wyczyn Górnika Zabrze sprzed 12 miesięcy - od kwietnia zespół Dariusza Dudka bezkompromisowo w 10 meczach odniósł 9 zwycięstw przy 1 porażce (nie licząc niepowodzenia w ostatniej kolejce z Tychami).
Gorycz degradacji doznali piłkarze Ruchu Chorzów, targanego problemami organizacyjnymi i sportowymi. Udało się uzyskać licencję na rundę wiosenną kosztem ujemnych punktów, ale i tych było bardzo mało. Nie było powtórki z poprzedniego sezonu w wykonaniu Olimpii Grudziądz, która jako jedyna wiosną nie potrafiła wygrać poza własnym boiskiem. Podobnie jak Ruch, drugi z rzędu spadek stał się udziałem Górnika Łęczna, którego nie uratował specjalista od awansów Bogusław Baniak. Na chwilę obecną w barażach będzie grać Pogoń Siedlce, ale wciąż niewyjaśniona jest sprawa licencji na przyszły sezon, więc rozstrzygnięcia mogą być różne.
Miniony sezon zaplecza ekstraklasy był wyjątkowy pod względem liczby zawodników pochodzących z okręgu wałbrzyskiego. Dokładny bilans przedstawia grafika:
Z awansu do ekstraklasy cieszy się trójka zawodników pochodzących z okręgu wałbrzyskiego. Wszyscy poznali już smak gry na najwyższym poziomie. Michał Bartkowiak i Paweł Zieliński zadebiutowali na nim w barwach Śląska Wrocław, Mateusz Piątkowski grał w Jagiellonii Białystok, a jesienią ub. sezonu w Wiśle Płock. Popularny Piątek to jeden z najlepszych transferów Nice 1.ligi przerwy zimowej, bowiem z miejsca nie tylko stał się podstawowym zawodnikiem i jednym z architektów awansu, ale i najlepszym wiosną snajperem ligi (8 trafień wraz z Mateuszem Machajem z Chrobrego Głogów i Patrykiem Klimalą z Wigier Suwałki). Zieliński korzystał na absencjach kontuzjowanych defensorów (Bartczak, Kwame), a Bartkowiak długo leczył kontuzję. Wałbrzyszanin sezon rozpoczął jako podstawowy gracz, a po wyleczeniu urazu, wiosną pokazał się na murawie dopiero w ostatnim domowym meczu (5:1 z Chojniczanką), gdzie wszedł w przedostatniej minucie i zaliczył jedyną w sezonie asystę. Jako jedynemu z wymienionej trójki Michałowi kończy się z dniem 30 czerwca 2018 roku umowa z Miedzią i póki co nie wiadomo, czy klub przedłuży z nim współpracę.
Na najwyższym w swojej historii szóstym miejscu finiszowały Wigry Suwałki, gdzie rewelacyjnie poczynał sobie wypożyczony z Jagiellonii Białystok Patryk Klimala. Nie tylko 13 trafień i 2 asysty, ale bardzo dobra postawa spowodowała, że otrzymał powołanie do kadry młodzieżowej, a latem będzie przygotowywał się do sezonu z białostockim zespołem. Jeśli nie przekona do siebie trenera Ireneusza Mamrota, chętnych na jego usługi nie zabraknie.
Po dobrej jesieni, na pewno więcej oczekiwano po Rakowie, zwłaszcza po zimowych transferach. Rozczarowujące 7.miejsce to również zasługa słabiej spisującego się wiosną Rafała Figla. Popularny Figo do największej w lidze ilości 9 asyst dorzucił zaledwie jedno trafienie. Z klubem łączy go długa umowa (do 30,06.2021), więc w nadchodzącym sezonie również powalczy pod Jasną Górą o awans. W Opolu po rozbudzonych nadziejach i wiosennej klapie już zaczęto robić porządki. Wałbrzyszanin Tomasz Wepa jeszcze jesienią w roli kapitana wyprowadzał Odrę na boisko, by wiosną zaledwie 5 razy zagrać w lidze, a jedyny pełny mecz zaliczyć dopiero w 33.kolejce, gdy nowy szkoleniowiec Mariusz Rumak robił przegląd kadry, by przyjrzeć się nowym podopiecznym. Z postawy Wepy nie był jednak zadowolony, bowiem wałbrzyski pomocnik, mimo obowiązującej jeszcze rok umowy, otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu klubu. O lepsze statystyki od Wepy miał obrońca Mateusz Peroński.29-letni wychowanek Bielawianki, w roli obrońcy przynajmniej wpisał się na listę strzelców. W Opolu gra już 4 lata. Trzeci z beniaminków, Puszcza Niepołomice, zajęła odległe 12.miejsce, ale nigdy nie obawia się o ewentualny spadek. Obrońca Mateusz Bartków, wychowanek AKS Strzegom, w Małopolsce gra od 2014 roku (do grudnia 2016 w Sandecji Nowy Sącz), a w Niepołomicach zaliczył dobry sezon. Z kolei Marcin Orłowski, mimo, że nie broni się liczbami (zaledwie 3 gole+4 asysty) jako napastnik, ceniony jest za ogromną pracę robioną w polu karnym rywala. Bezkompromisowa walka z rywalami kosztowała go aż 10 napomnień, mimo to trener Tomasz Tułacz częściej sięgał po niego niż po byłego reprezentacyjnego napastnika Dawida Nowaka.
Dopiero W końcówce sezonu bezpieczne miejsce wywalczyła sobie Bytovia, gdzie zimą próbować załapać się Mateusz Krawiec. Bartosz Biel wiosną wystąpił zaledwie czterokrotnie kompletując w sumie 82 minuty, głównie pełniąc rolę rezerwowego. Bytovię przestaje wspierać firma Drutex, więc niewiadomo, kto zapewni płynność finansową, czy w ogóle klub otrzyma licencję na grę w 1.lidze. Raczej mało prawdopodobne, by wałbrzyski pomocnik został w Bytowie.
Z ogromnym hukiem spadł Ruch Chorzów, któremu nie pomogły ani deklaracje o wsparciu finansowym, ani niespodziewana zmiana trenera, gdy Argentyńczyka Juana Ramona Rochę zastąpił Dariusz Fornalak. Niebieskim zdarzały się co prawda udane spotkania jak 3:0 w Opolu czy 1:0 z GKS Katowice, ale bardziej w pamięci pozostaną klęski 0:6 w Chorzowie z Pogonią Siedlce, 1:6 w Legnicy czy 0:6 w Suwałkach na pożegnanie sezonu. Sporo grał Miłosz Trojak, który na początku sezonu z konieczności łatał dziury na środku obrony, a później ustawiany był na swojej pozycji defensywnego pomocnika. 24-letni zawodnik w Suwałkach był najstarszym wśród chorzowian. Jesienią w I drużynie Ruchu zadebiutował 20-letni Kacper Czajkowski, wychowanek Czampionu Bielawianka, później junior Bielawianki. W Chojnicach zdobył nawet bramkę. Po zatwierdzeniu zagranicznych zawodników, trener Rocha nie widział go już w składzie i wiosnę spędził na wypożyczeniu w Jastrzębiu Zdroju. Po degradacji Ruchu wiadomo, że zespół czeka rewolucja kadrowa, obu zawodników pochodzących z wałbrzyskiego okręgu wiąże jeszcze umowa z klubem, ale jak się ich losy potoczą w nowym sezonie - nie wiadomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz