Biednemu wiatr w oczy wieje. Górnik Wałbrzych funkcjonuje wciąż bez zarządu, to ewenement na skalę krajową. Nie ma innej drużyny na czterech najwyższych szczeblach krajowych z taką sytuacją organizacyjną. Pewnie na palcach jednej ręki można byłoby policzyć kluby z czwartej ligi czy klasy okręgowej. A może i tam by się taka sytuacja nie znalazła? Największy klub piłkarski w ponad stutysięcznym mieście zamyka również trzecioligową tabelę. Ostatnie mecze przyniosły bezcenne punkty, pierwsze zwycięstwo, zaczęto liczyć minuty bez straty bramek. Tymczasem zespół zmogła epidemia, która była powodem odwołania pojedynku w Legnicy. Również z tego powodu przeciwko KS Polkowice nie mogli zagrać Damian Migalski i Mateusz Krzymiński. Czy ktoś w Wałbrzychu kilka miesięcy temu mógł by choćby podejrzewać, że będzie odczuwalny brak tych zawodników? Do tego stan cywilny zmieniał Dariusz Michalak, którego wraz ze starszym bratem zabrakło w sobotnie popołudnie na murawie Stadionu 1000-lecia. Czterech podstawowych zawodników to jednak za dużo, by nawiązać choćby walkę o minimalną porażkę. Polkowiczanie personalnie niewiele się zmienili od wiosennej batalii o awans, kwestią czasu było, aż zaczną punktować. To jesienią przychodzi im wyjątkowo trudno - warto zauważyć, że 3 punkty przy Ratuszowej jest dopiero premierowym w tym sezonie wyjazdowym zwycięstwem.
|
Denis Dec - debiutant w Górniku. [foto:Bartłomiej Nowak -walbrzych24.com] |
Pięć miesięcy minęło od pamiętnego meczu Górnika z KS Polkowice, który goście łatwo wygrali 3:1. Dokładnie taki wynik spowodował, że oba zespoły po zakończonym sezonie musiały rozegrać baraż, gdzie w Trzebnicy wałbrzyszanie okazali się lepsi 2:1. Od tamtego czasu w Górniku zmieniło się bardzo wiele - niestety na gorsze. Porównując kadry na majowy mecz i ten sobotni, to Robert Bubnowicz do meczowego protokołu wpisał zaledwie 6 tych samych nazwisk: Rytko, Surmaja w wyjściowej jedenastce oraz wówczas rezerwowych Jaroszewskiego, Brzezińskiego, Woźniaka i Sobiesierskiego, który wszedł w 90 minucie gry. Natomiast Jarosław Pedryc z majowego składu z kolei nie miał teraz do dyspozycji Dziedziny, Magdziaka i rezerwowych Hempela, Karpińskiego. I na boisku było to widać. Trener Bubnowicz tradycyjnie nie mógł sklecić nawet meczowej osiemnastki. Musiał sięgnąć po juniorów Piotra Krawczyka, Jakuba Jędrasa, podobnie jak zmiennik Jaroszewskiego Bartłomiej Ziobro z rocznika 1999. W wyjściowej jedenastce znalazł się debiutant Denis Dec, premierowy występ od pierwszego gwizdka arbitra zaliczył Filip Brzeziński. Ale nie można było się spodziewać niespodzianki. Owszem na początku były próby przedostania się na przedpole bramki Damiana Primela, ale Dominikowi Woźniakowi jeszcze bardzo dużo brakuje do klasy choćby Marcina Orłowskiego. Do przerwy tylko jeden gol, a po przerwie całkowita dominacja i spokojne wypunktowanie gospodarzy. Pewnie Jarosław Pedryc pomyślał, że ten wynik mógłby paść w maju, co dało by KS mistrzostwo 3.ligi i grę przeciwko Polonii Warszawa o drugą ligę.
|
2008 rok - Górnik PWSZ - Prochowiczanka 0:4 G.Michalak i P.Tobiasz [foto:prochowiczanka.pl] |
Górnikowi Wałbrzych w ostatnich latach zdarzały się mecze, w których był bezradny wobec gry przyjezdnych. W drugoligowym sezonie 2013/14 bardzo dotkliwe były wizyty przy Ratuszowej Błękitnych Stargard Szczeciński (1:4) i MKS Kluczbork (2:5). Ostatnia domowa porażka czterema bramkami miała miejsce w marcu 2008 - trenowany przez Roberta Bubnowicza Górnik PWSZ uległ Prochowiczance w 4.lidze 0:4 po celnych trafieniach Kaszczyszyna, Gajewskiego, Wawryka i Niewdany, a asystował im obecny piłkarz biało-niebieskich Paweł Tobiasz, który zakończył mecz z żółtą kartką na koncie. Wtedy był to mecz ligowy, podobnie jak teraz, na czwartym poziomie rozgrywkowym. Co ciekawe szkoleniowcem prochowiczan był Jarosław Pedryc!
To było 8 lat temu, a wcześniejsza równie wysoka porażka pod Chełmcem i to w stosunku 0:4, miała miejsce również 8 lat wcześniej. Czerwiec 2000 na Ratuszową przyjeżdża w 32.kolejce 3.ligi (dziś druga) najlepsza drużyna, która już wywalczyła sobie awans na zaplecze ekstraklasy Górnik Polkowice. Górnik Wałbrzych z Marcinem Morawskim, który zobaczył wówczas żółtą kartkę, przegrał bezapelacyjnie 0:4 - Rafała Wodzyńskiego pokonali Bugaj, Salamoński z karnego, Malawski i Ujek. Była to historyczna, bo pierwsza porażka ligowa z polkowiczanami w Wałbrzychu, ale historia pokazała, że nie ostatnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz