Euforia mediów trwa. Siatkarze są mistrzami świata, kluby rządzą w europejskich pucharach, w Lidze Mistrzów regularnie wygrywają szczypiorniści Vive Kielce, ale i tak najgłośniej jest o piłkarzach. Nie byłoby tego szumu bez wygranej z Niemcami. Polska przewodzi aktualnie w grupie D, ale nastroje diametralnie mogą się zmienić pod koniec marca przyszłego roku. Wystarczy, by Irlandia nas ograła w Dublinie, Niemcy wygrają w Tbilisi, a Szkoci planowo ograją Gibraltar. Czy taki, czarny dla nas scenariusz, nie jest możliwy? Obecnie panuje nastrój typu"chwilo trwaj wiecznie". Mecz ze Szwajcarią przedłużył optymistyczne nastroje, choć uważny obserwator zapewne zauważył niedostatki. Gra nie wyglądała różowo tak jak przedstawiali komentatorzy czy też dziennikarze. Szwajcarzy nie grali wielkiego meczu, ale przy odrobinie szczęścia mogli nas upokorzyć już do przerwy. Co prawa zdobyli bramkę tuż po rozpoczęciu, ale potem kiksy Olkowskiego, kompromitująca postawa Cionka w grze jeden na jeden pozwoliły zabłysnąć Arturowi Borucowi. Goście zbyt łatwo zdobywali teren, zbyt szybko przedostawali się przed nasze pole karne. A że Polska potrafiła stworzyć sytuacje bramkowe - mecz był ciekawy dla oka, mógł się podobać. samo spotkanie na pewno na długo zapamiętane zostanie z powodu dwóch bramek Polski. Pierwsza nie była specjalnej urody, ale wyobraźnią błysnął Artur Jędrzejczyk. Były legionista słynął w stołecznej szatni z poczucia humoru, robienia atmosfery, ale gorzej było z grą. Co prawda, jako bodaj jedyny Polak ustrzelił hat-tricka Arsenalowi Londyn, w przegranej 5:6 premierze Pepsi Arena, ale ze strzelaniem w oficjalnych meczach już nie było tak różowo. W kadrze na chwilę obecną gra na lewej obronie i daje sobie radę, choć nie jest to gracz klasy Glika. Jędza znalazł się w odpowiednim miejscu po dośrodkowaniu Rybusa, wyrównał stan meczu po czym nie tylko pobiegł pod trybuny, ale zajął miejsce na nich!
|
Nie z bramki Jędrzejczyk zostanie zapamiętanypo meczu ze Szwajcarią |
Trzeba pogratulować inwencji zawodnika, media od razu przekuły to na sukces zespołu, ze jest w nim atmosfera jakiej dawno nie było. Co ciekawe najczęściej wspominanym trenerem ostatnich dni jest nie Nawałka, lecz Leo Beenhakker u którego obecny selekcjoner był asystentem. Porównań nie ma końca, Nawałka podobnie jak Holender traktuje po partnersku piłkarzy, wyciąga z nich to co najlepsze i porównuje się atmosferę do pierwszych lat pracy Leo z kadrą. I pomyśleć, że po pierwszych meczach za kadencji Nawałki piłkarzy żegnały gwizdy. Były trener Górnika Zabrze przeciwko Szwajcarii postanowił dać szansę Piotrowi Zielińskiemu, który wreszcie we Włoszech zaczął regularnie pojawiać się na boisku. Obwołany jednym z największych utalentowanych pomocników młodego pokolenia przeciwko Szwajcarom po prostu zawiódł. Nie był kreatywny, skuteczny, za dużo popełnił błędów. Choć mógł idealnie rozpocząć mecz, gdyby trafił do siatki w pierwszej minucie. Obronił bramkarz, a nie zdążył do piłki Kucharczyk. Spotkanie miało dać odpowiedź również o przydatności do kadry legionistów, którzy tak znakomicie radzą sobie w lidze jak i w Europie. O ile byli legioniści w osobach Boruca, Fabiańskiego, Jędrzejczyka czy Rybusa mogą zaliczyć spotkanie na plus, to już przy obecnych graczach stołecznego klubu trudno o jednoznaczną opinię. Jodłowiec przeciętnie, Kucharczyk chaotyczny, Broź zarobił kartkę, ale miał obiecujące fragmenty, natomiast Żyro będzie chciał zapomnieć jak najszybciej o tym meczu. 22-letni skrzydłowy jest bardzo lansowany przez stołeczne media, a że w Warszawie siedzibę ma większość gazet, portali, więc balonik może być pompowany szybciej i skuteczniej niż w pozostałych częściach kraju. Żyro przed miesiącami był na dobrej drodze a'la Rasiak, czyli stać się pośmiewiskiem niekoniecznie uzasadnionym. Dobre wyniki Legii, kilka udanych spotkań Michała i już media sprzedają Żyro za grube miliony. Ma być najdrożej wytransferowanym polskim piłkarzem z Legii, oferty zostały porozsyłane po klubach europejskich. Wielu się obruszało nie widząc ani jego, ani Kucharczyka w kadrze. Tyle, że wybory Nawałki bronione były przez wyniki. Szybkie dwie żółte kartki, w efekcie czerwona - to nie jest dobra wizytówka dla Michała Żyro.
|
W tym momencie było 2:1 |
O ile w defensywie we wrocławskim meczu wyglądaliśmy po prostu słabo to w grze do przodu mogliśmy być zadowoleni. Polacy dużo strzelali, grali kombinacyjnie, tyle, że znakomicie bronił Roman Burki, którego zapewne zapamiętał Robert Lewandowski. Najbardziej rozpoznawalny polski piłkarz w niczym już nie przypomina motającego się samotnie przed bramką przeciwnika gracza. Wcześniej rosła frustracja, Lewy często cofał się po piłkę, nie było komu wykończyć akcji. Teraz mimo gry samemu z przodu miał sporo sytuacji pod szwajcarską bramką, ale znów zabrakło skuteczności. Zmiana w postawie Roberta jest widoczna, choć może irytować zachowanie a'la Ronaldo, gdy w co drugiej akcji pokazuje partnerom,niczym nieopierzonym juniorom, ręką gdzie mu zagrać piłkę, ruchy zdenerwowania, gdy nie otrzyma piłkę.
W drugiej połowie pokazał się Arkadiusz Milik, który pięknym golem przedłużył swoją passę meczów ze zdobytą bramką. Niewiele pokazał z kolei Teodorczyk, który ma być konkurentem do gry w ataku. Gorzej niż się spodziewano zagrał Mila, który nie dość, że grał na swoim stadionie, to znobilitowany został opaską kapitańską.
|
Bilans A.Nawałki [Sport] |
Mecz kończy niezwykle udany rok dla kadry A. W 2014 roku Polska przegrała
JEDEN mecz, towarzyski ze Szkocją w Warszawie. Oczywiście do historii przeszło inne spotkanie ze Stadionu Narodowego - październikowe z mistrzem świata. Mamy 10 punktów w grupie eliminacyjnej co jest ogromnym potencjałem na mecze w 2015 roku. Atmosfera zarówno w samej kadrze jak i wokół jej jest nieporównywalna choćby z początku obecnego roku. Nikt nie narzeka, grupa jest zdeterminowana, a do tego są wreszcie wyniki. Co prawda nie gra czasami budzi zastrzeżenia, ale to nie jest jazda figurowa na lodzie, gdzie punktowany jest styl. To również dotyczy ostatniego meczu ze Szwajcarią - wynik poszedł w świat, a że nasza defensywa czasem przypominała ... szwajcarski (sic!) ser, to już inna sprawa.
Adam Nawałka prowadził do tej pory w 12 meczach, powołał do kadry ponad 70 zawodników, z których 16 zagrało w reprezentacji A po raz pierwszy. 15 powołanych w ogóle jeszcze nie zagrało. Najliczniej oglądany był mecz z Niemcami - 56934, a najmniej mołdawski sprawdzian w Abu Zabi - 200.
Teraz będzie spijanie pianki sukcesu we wszelakiej maści plebiscytach. Oby podobne nastroje towarzyszyły nam za 12 miesięcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz