niedziela, 29 września 2013

Z Polkowic jak zwykle bez punktów

W Polkowicach jest piękny stadionik pamiętający ekstraklasowe boje miejscowego Górnika. Historia pokazała, że jedna z najbogatszych gmin w kraju finalizowała dziesiątki meczów, które polkowiczanie kupili by zaistnieć w rodzimym futbolu. Były kary dla trenerów, działaczy, piłkarzy oraz dla klubu, który zdegradowany został do IV ligi. Obecnie klub ma nową kartę, odciął się od przeszłości zmieniając Górnika na KS. Zamiast armii zaciężnej zawodników postawił na młodych graczy, głównie wcześniej grających w Zagłębiu Lubin. Trener Janusz Kubot w tym sezonie narzekał na brak doświadczenia, brak starszego zawodnika, bowiem polityka transferowa klubu zabrania zatrudniania piłkarzy powyżej 23 roku życia. Z tego powodu w Polkowicach nie ma już Mateusza Bartczaka mającego na koncie tytuły mistrza kraju, który ma grać w Chojnowiance Chojnów. Nie wpasowuje się w wiekowe ramy również Roman Maciejak, którego portal 90minut.pl awizował jako nowego gracza KS. W Polkowicach cisza na temat tego transferu, Maciejaka próżno szukać w składzie zarówno I zespołu jak i rezerw. W tym sezonie polkowicki zespół nie gra tak efektownie jak w ubiegłym, w 9 kolejkach potrafił wygrać tylko z UKP Zielona Góra. Wizyta Górnika Wałbrzych miała przełamać fatum - dwie ostatnie wizyty kończyły się wysokimi porażkami, w których gospodarze strzelili po 5 bramek, a na punkty ligowe wywalczone przy ul.Kopalnianej w Polkowicach wałbrzyszanie czekają od ...1996 roku, gdy KP po bramkach Sebastiana Matuszaka i Zbigniewa Zawadzkiego wygrali 2:1.
Wojciech Szuba i Damian Ałdaś [kspolkowice.pl]
Organizacyjnie polkowicki klub wciąż przewyższa wałbrzyski, co można doskonale zobaczyć przy organizacji meczów. W kasie biletowej zmiana w porównaniu w porównaniu z ubiegłym sezonem - nie ma już spisywania, biletów, tylko system elektroniczny, bilet wydrukowany z kodem kreskowym, danymi osobowymi. Nie ma to nijak do szukania długopisów przy Ratuszowej i unikania błota. Mimo późnej pory meczu gospodarze pamiętają o najmłodszych kibicach, który ma zabawiać klubowa maskotka Krecik częstujący słodyczami.
A na boisku ... cóż, gdy się czyta relację red. Skiby to ma się wrażenie, że w Polkowicach odbył się całkiem inny mecz. Ale po kolei. W składzie gości siłą rzeczy nie mogli zagrać G.Michalak, J.Bartoś,M.Oświęcimka. Michał Bartkowiak zaczął mecz na ławce rezerwowych, w środku polu Michalaka miał zastąpić Jan Rytko, a Honzę w defensywie zastąpił powracający po absencji kartkowej Sławomir Orzech. Pierwsza połowa to przeciętne spotkanie, najpierw długie badanie się przez oba zespoły, potem przewaga optyczna polkowiczan, bez efektów nie licząc 5-6 rzutów rożnych bez konkretnego zagrożenia. Ostatnie 10 minut to odważniejsza gra gości, którzy stworzyli bodaj trzy ciekawe sytuacje: w dwóch doświadczenia zabrakło Wojciechowi Szubie, a w trzeciej z wolnego zamiast dośrodkowania Adrian Moszyk strzelił bezpośrednio na bramkę. Niewidoczny był Jan Rytko, który o wiele lepiej zagrał po zmianie stron. Zresztą jego koledzy również przyspieszyli, jakby zwietrzyli szansę na zwycięstwo. Pierwszy kwadrans po przerwie to dominacja Górnika. Nieuchwytny był Daniel Zinke, dwa razy powinien wpisać się na listę strzelców Wojciech Szuba, raz w trudnej sytuacji groźnie strzelił Moszyk. Później gra się wyrównała, nadzieja na bramkę dla gości ożywa z chwilą wejścia na boisko Michała Bartkowiaka. Chwila niepewności po urazie Dariusza Michalaka, który wraca z zabandażowaną dłonią na boisko. Aż przychodzi feralna 80.minuta. Sławomir Orzech faulował i zobaczył żółtą kartkę, choć nie jeden sędzia wysłałby go do szatni. Maciej Bancewicz z rzutu wolnego strzelił nie do obrony i było 1:0. Bancewicz pojawił się dopiero po przerwie, ale już w pierwszej akcji błysnął przerzucając piętą piłkę nad obrońcą i wywalczając rzut rożny, po którym efektownie (ze spalonego) strzelił przewrotką. Ostatnie minuty to bicie głową w mur, w końcówce Górnik grał trójką obrońcą, gdy Marek Wojtarowicz przeniósł się do ataku. W doliczonym czasie gry po faulu Sawickiego z rzutu wolnego szczęścia próbował Ałdaś, ale piłka minęła bramkę, a sędzia zakończył mecz.
Górnik przegrał mecz, w którym nie dość, że nie był gorszy, to powinien nie tylko zremisować, ale nawet wygrać. Cóż, widoczny brak był Grzegorza Michalaka, Jan Rytko to niestety, inny typ zawodnika, cieszyć powinna coraz lepsza gra Wojciecha Szuby, który sporo napracował się w środku pola często walcząc z kapitanem miejscowych Ałdasiem. Marcin Folc nie miał wielu piłek, a jego zgrania partnerzy nie potrafili sfinalizować. Adrian Moszyk widoczny był tylko jako wykonawca stałych fragmentów gry oraz przy strzale w II połowie. Za grę punktów się nie przyznaje, a te w Polkowicach niestety uciekły. Oby nie zabrakło ich w końcowym rozrachunku. Znów zaczyna martwić skuteczność - trzeci kolejny bez bramki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz