Znane
jest porzekadło, że lepsze jest wrogiem dobrego. Nowy zarząd PZPN ostro wziął
się do roboty na początku swojej kadencji od razu zyskując wielu zwolenników.
Pożegnanie siermiężnych działaczy, skompromitowanych po większości decyzji
tylko temu procesowi pomogło. Czas jednak pokazuje, że nie wszystkie nowe
reformy przynoszą spodziewane efekty.
CLJ –
czyli Centralna Liga Juniorów była jednym z priorytetów nowego zarządu pod
egidą Zbigniewa Bońka. Jeszcze za czasów pracy w łódzkim Widzewie był on
przeciwnikiem Młodej Ekstraklasy i wszystko wskazuje, że ta liga zakończy swój
byt. Prócz pojedynczych przypadków potwierdzających regułę, liga nie przyniosła
wymiernych korzyści w postaci młodych zdolnych graczy wypierających ze składów
doświadczonych obcokrajowców. Również narzekano na poziom rozgrywek o tytuł
mistrza kraju juniorów, gdzie w regionalnych rozgrywkach ligowych potentaci
odprawiali maluczkich z dwucyfrowym bagażem bramek. Wojewódzki hegemon
brutalnie był weryfikowany podczas turnieju finałowego, więc receptą mają być
częstsze rywalizacji między mocnymi juniorskimi ekipami. W tym sezonie
obserwujemy eksperyment – po rundzie jesiennej po dwie najlepsze ekipy wiosną
rywalizować będą w mniejszym gronie, ale o większym zasięgu. Zespoły otrzymały „na dzień dobry” marchewkę
w postaci finansowego bonusu 15 tysięcy na organizację meczów. Już po pierwszej
kolejce idea CLJ otrzymała cios z Sulęcina. Miejscowa Stal pojechała do Opola
na mecz z miejscowym MOSiR-em i wróciła z wynikiem 0:12. Po tym wycofała się z
rozgrywek tłumacząc kłopotami z boiskiem, które jest w remoncie i brakiem
możliwości przyjmowania rywali. Wśród drużyn będących w czołówce tabel
poszczególnych grup próżno szukać znanych nazw – kluby bowiem tłumaczą się
udziałem czołowych juniorów w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, gdzie mogą
rywalizować ze starszymi zawodnikami. Błędne koło. Według głównego promotora
pomysłu Romana Koseckiego do CLJ trafić by miały trzy drużyny z danego
województwa. Biorąc pod uwagę, że Dolny Śląsk reprezentują już Zagłębie Lubin i
Śląsk Wrocław, to wygrana DLJ daje przepustkę właśnie do przyszłorocznej edycji
CLJ. Podopieczni Piotra Przerywacza mają więc o co walczyć. I tylko żal słuchać
Bogdana Skiby, który podczas sobotniego meczu Górnika z Ruchem próbował wmówić,
że juniorzy wygrali swój mecz ze Śląskiem, bo ten nie przyjechał na mecz…
Sędziowie.
Temat rzeka. Najpierw był eksperyment z kilkoma profesjonalnymi arbitrami,
potem znów stali się amatorami, a teraz mamy kilka zawodowych teamów. Zimą odbyli
zgrupowanie w Turcji i jeśli wierzyć w ich słowa to czas pomiędzy spotkaniami
to szereg treningów kondycyjnych, teoretycznych. Zmienił się system oceny pracy
sędziego przez Kolegium Sędziów PZPN – oprócz oceny wystawionej przez
obserwatora na meczu w składowe ogólnej noty wchodzi samoocena arbitra, czyli
przyznanie się do błędów oraz tzw. obserwator telewizyjny, który pisze opinie
na temat pracy arbitra po obejrzeniu zapisu video.
Życie pokazuje, że nadmiar
szczęścia jakim jest tak profesjonalne przygotowanie arbitrów nie zawsze idzie
w parze z nikłą liczbą błędów podczas meczów. Całkowicie skompromitowała się
idea wzięta z europejskich pucharów, czyli arbitrzy bramkowi. O meczu Wisły z
Legią i wyczynach pana Jarzębaka pisały wszystkie media. Kontrowersyjne w
ostatnich dniach decyzje, całkowicie zdyskredytowały według mnie najlepszych
arbitrów ligowych – Siejewicza i Musiała. Co ciekawe pomyłki obu przyniosły
wymierne korzyści warszawskiej Legii co uruchomiły fale domysłów i różnego
rodzaju teorii spiskowych. Nie ma już Lyczmańskiego, który tak ładnie
wypowiadał się w TVN na temat swojej pasji jakiej jest sędziowanie. Nie ma
niestety na szczeblu poważnych meczów w Europie żadnego Polskiego arbitra…
Gdzie czasy Jarguza, Listkiewicza czy Wójcika.
STADIONY to ciekawy temat nie tylko
architektoniczny, czy socjologiczny, jeśli chodzi o ludzi zasiadających na
trybunach. To wciąż nie rozwiązane problemy prawne. Szerokim echem w całym
kraju odbiły się incydenty z Białegostoku czy Warszawy, gdzie kibice drużyny przeciwnej
albo nie weszli na obiekt, albo byli wpuszczani w takim tempie, że garstka
szczęśliwców postanowiła w geście solidarności dołączyć do kolegów, których
kontrola przeciągała się w nieskończoność. Kary nałożone przez związek są
symboliczne, a rozwiązań prawnych póki co nie widać. Wciąż trzeba mieć karty
kibica, choć Zbigniew Boniek obiecuje, że wkrótce to się zmieni. Wielkie kluby, które nie mogą narzekać na
frekwencję optowali za nowym projektem rozgrywek wydłużającym sezon o kilka
meczy, czy powiększenie zysków o tzw. dzień meczowy. Tylko czy rewolucja jest
warta przeprowadzenia jeśli dotyczy zaledwie dwóch, trzech klubów? System licencyjny był obchodzony w różny sposób - albo nadzór infrastrukturalny, albo gra na innym obiekcie. Również w Wałbrzychu to przerabialiśmy, gdy alternatywą miał być stadion w Polkowicach. Nasz Stadion 1000-lecia postarzał się - trzy, cztery dekady temu był jednym z najbardziej funkcjonalnych obiektów w kraju, a teraz wstyd przed niektórymi zespołami, które od lat pokonaniu niekiedy kilkuset kilometrów muszą się przebierać w kontenerach. Oczywiście niebawem się to zmieni, ale co z trybunami? To, że na sektorze gości pojawiły się krzesełka, wprowadzono dystrybucję mat ochronnych przed brudnymi siedziskami na trybunach od strony Chełmca, zaczęto wpuszczać na sektor dla "vip-ów" (kto wie czym on się różni od sektorów B czy C oprócz sytuowania i ceny biletów?) nie znaczy się, że standard się powiększył. Ciekawe kiedy OSiR znajdzie sposób na potoki wody płynące przed wejściowymi bramami od strony wejścia na trybuny od strony ul.Piasta, gdzie nieźle trzeba się nagimnastykować. Czekam również na nadgorliwego kibica, który przyczepi się do wyrzucanych (?) do jednego wora odcinków biletów z nazwiskami, peselami i powoła się na ustawę o ochronie danych osobowych. Wszystko to pachnie prowizorką.
Reforma rozgrywek - oprócz juniorów nowy system rozgrywek czeka ekstraklasę. System licencyjny ma sprawić by nie było wycofań, a za zaniedbania mają być kary finansowe, punkty ujemne. Coraz więcej głosów mówi głośno o reformie drugiej ligi i powstaniu jednej połączonej z zachodniej i wschodniej. Chyba, że reformatorzy optować będą za powstaniem większej ilości grup o mniejszym zasięgu terytorialnym. Mamy już trzecią ligę dolnośląsko-lubuską, nie wiadomo co z czwartą, a DZPN już przymierza się do zreformowania klas okręgowych. Za rok zamiast czterech "okręgówek" miały by być dwie: wrocławska połączyć się miałaby z wałbrzyską a legnicka z jeleniogórską. To oczywiście spowodowałoby rewolucje w niższych ligach. Czy ilość mocnych ekip w A klasach, z których awans z grupy uzyskiwałby tylko mistrz podniósłby poziom rozgrywek? Sprawa dyskusyjna. Póki co im dłużej trwa kadencja nowego zarządu tym coraz więcej nowych pomysłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz