Nie było w mijającym roku wielu newsów zza oceanu dotyczących gry Sebastiana Janikowskiego w NFL. Oakland Raiders. Wynika to nie tylko z braku sukcesów, ale ze specyfiki dyscypliny, którą uprawia. W polskich mediach usłyszeć można o kiepskich z reguły występach Marcina Gortata w NBA, a o wałbrzyszaninie cisza. Niewielu zna dokładnie zasady gry futbolu amerykańskiego, a tamtejsza liga zawodowa głównie kojarzona jest z powodu szumu wokół Super Bowl oraz obecności polskiego jedynaka, syna Henryka Janikowskiego, byłego kadrowicza w europejskiej odmianie futbolu. Ostatnia kolejka NFL była jednak dla Janikowskiego wyjątkowa.
"Jeźdźcy" z Oakland podejmowali "Wodzów" z Kansas City. Chiefs mają po meczu kiepską serię - przegrali 10 z 11 meczów i mając bilans 2-12 nie mają zbytnio szans na play-off. O Raiders (4-10) też trudno powiedzieć, że to może być ich sezon. Ale wyniku 15:0 nie spodziewano się. A bohaterem był urodzony w Wałbrzychu kopacz, którego angielski odpowiednik "kicker" lub "football placekicker" brzmi o wiele bardziej efektowniej. Seba zdobył wszystkie 15 punktów: w I kwarcie kopiąc z 20 jardów, w II z 50 oraz 57, w III z 30 a w ostatniej z 41 jardów. Wykorzystał 5 z 6 prób. Te dokonania nie pozostały bez echa w USA i właśnie został nagrodzony za niedzielne dokonania tytułem Gracza Tygodnia: "AFC Special Teams Player of the Week". Jest to już piąta taka nagroda Sebastiana podczas jego kariery w lidze NFL. Jego ostatni najbardziej spektakularny wyczyn to celne kopnięcie z 63 jardów podczas meczu otwierającego sezon 2011. W tym sezonie ma również znakomity procent skuteczności - 90,6%, bowiem wykorzystał 29 z 32 prób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz