Jednym z piłkarskich newsów lutego było wytransferowanie najlepszego juniora w Wałbrzychu do Akademii Legii. Michał Bartkowiak rocznik 1997 dał się poznać w regionie jako talent czystej wody. Wszelkiego rodzaju turnieje, czy to klubowe, czy reprezentacji okręgu, makrookręgu kończyły się najczęściej indywidualnym triumfem Michała. Pojawiły się co za tym idzie powołania do reprezentacji U-14 i U-15. Sam zawodnik grywał już w DLJ z kolegami i rywalami o 4 lata starszymi!!! I nawet wtedy wpisywał się na listę strzelców. Tym co marzył się debiut w seniorach wzorem choćby gwiazd przed lat (Lubański) na ochłodę wystarczy przypomnieć przykład z ubiegłego sezonu 3.ligi, kiedy Orzeł Ząbkowice ukarany został walkowerem za mecz z Motobi (0:5, a na boisku 2:5) bo w bramce wystąpił 15-letni Paweł Pukacz! Regulamin bowiem wymusza wpuszczanie na boisko co najmniej 16-latków. Wracając do Bartkowiaka to wybór Legii wydaje się najlepszym z możliwych, ponieważ obecnie stołeczna Akademia jest jedną z najlepszych w kraju. Swego czasu były różne SMS, swoją renomę ma Gwarek Zabrze, popularne były szkółki w Wielkopolsce (Opalenica, Szamotuły, Wronki). Próbę czasu, a przede wszystkim ekonomii wytrzymuje póki co Legia, gdzie mocno postawiono na szkolenie wychowanków, co już przynosi wymierne korzyści dla zespołu seniorów. Wzorem zachodnich klubów -każdy rocznik ma swego sponsora, zespoły jeżdżą nie tylko po Mazowszu, ale po całym kraju i nie tylko. Trenerem Michała będzie były reprezentant kraju, uczestnik LM z Legią Tomasz Sokołowski - co już jest gwarantem odpowiedniego poziomu, bo popularny "Sokół" jest jednym z najbardziej cenionych szkoleniowców młodzieży w warszawskim klubie. Teraz wszystko w praktyce zależeć będzie od Bartkowiaka.
|
Michał Bartkowiak - trzy lata temu |
Ciekawostką jest fakt, że ojcem Michała jest Sylwester Bartkowiak - wychowanek Zagłębia Wałbrzych, który grał w drugiej lidze, awansował z Thorezem do 1/4 Pucharu Polski. Później była krótka gra w KP i bodaj najlepszy okres jego gry przypadający na trzecioligowy Kryształ Stronie Śląskie. Okazuje się, że synowie kolegów Sylwestra z Zagłębia, również kopią w piłkę i to przy Ratuszowej - Dominik Radziemski (syn Krzysztofa) już zadebiutował w seniorach, a czeka na niego Gaspar (syn Mirosława) Otok. Jednak talentem przerasta starszych kolegów Bartkowiak junior.Co wcale nie oznacza, że później może być głośniej od Michała.
W najbardziej rozpoznawalnym klubie Polski nie brakowało w przeszłości wałbrzyszan. Ojciec Leszka Kosowskiego - Jan zaliczył przy Łazienkowskiej ledwie dwa mecze w 1954 roku (2 minuty w lidze w meczu i jeden mecz w PP). Najbogatszą kartę zapisał do tej pory Tadeusz Nowak zwany przez kolegów Ferrari. Opuścił on Zagłębie po jesieni 1970 w najlepszym dla zielono-czarnych sezonie w historii.
Z Legią związał się na długie 8 lat, zagrał w każdym europejskim pucharze , zadebiutował w kadrze i doceniony znalazł się w Galerii Sław stołecznego klubu. W czasach bardziej współczesnych tuż przed ćwierćfinałowym dwumeczem w Pucharze Zdobywców Pucharów Legia - Sampdoria Genua z drugoligowego Górnika trafia do stolicy 23-letni pomocnik Jacek Sobczak. Mimo udanego początku (awans do 1/2 PZP), zagrał niecałe 50 spotkań z elką na piersi i po przybyciu Janusza Wójcika opuścił Legię by rozpocząć wędrówkę po futbolowym kraju z powrotem do rodzinnego Wałbrzycha włącznie. Historia popularnego Sopla to temat rzeka, ale faktem jest, że nie wykorzystał swoich nieprzeciętnych umiejętności, a przede wszystkim szansy jakiej otrzymał od losu. Przed Bartkowiakiem dylemat, którą droga iść - czy sukcesów i uznania wśród kibiców (Nowak) czy zabawy, minimalizmu, samozadowolenia (Sobczak) - wydaje się nie mieć miejsca. Przede wszystkim Michał mógł liczyć na dobre rady ojca - piłkarza, poza tym w Warszawie zadbają by młodzian z Wałbrzycha myślał jedynie o piłce. Trzeba kibicować Bartkowiakowi, aby wychwalany talent znalazł pokrycie w sukcesach w bliższej i dalszej przyszłości. Nie ma co marudzić, że mógł zostać w Wałbrzychu (jaka przyszłość by go czekała w Górniku?) lub grać bliżej domu (Śląsk, Zagłębie Lubin). Inaczej będzie postrzegany za cztery, pięć lat gdy w europejskich pucharach wybiegnie na murawę przy Łazienkowskiej piłkarz rodem z Wałbrzycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz