czwartek, 27 października 2011

Apel o normalność

Październik w polskiej lidze zapamiętany będzie głównie dzięki pomyłkom sędziowskim. Apogeum nastąpiło w 10.kolejki ekstraklasy kiedy w połowie meczu sędziowie albo uznali bramkę po faulu/spalonym albo nie uznali prawidłowej lub nie podyktowali ewidentnego karnego. Krytyka środowiska sędziowskiego sięgnęła zenitu i nie była tak ostra od czasów rozpoczęcia afery z "Fryzjerem" w roli głównej. Daleki jestem od usprawiedliwienia sędziów, ale w niektórych przypadkach podpięcie się pod modę narzekania na arbitra wielu przychodzi bardzo łatwo i czasem jest niczym usprawiedliwionym. Pomyłki sędziowskie są wpisane w każdy mecz tak jak faule, spartaczone szanse przez napastników, niedokładne podania czy wybicia na aut. Te pomyłki co prawda kosztować mogą bardzo wiele: stracony przez pomyłkę bramkę to być może punkt/dwa mniej na koniec sezonu, degradacja/brak awansu, strata potencjalnych sponorów, brak premii za zwycięstwo/remis, brak wygranej w zakładach bukmacherskich itd., ale czy dzięki nieudolności piłkarzy nie grozi to samo? Gdy wyłączy się emocje, spojrzy się chłodno na mecz to zauważy się, że facet z gwizdkiem czy chorągiewką w trakcie meczu robi mniej błędów niż pojedynczy gracz meczu. Gdyby rozjemca meczu mylnie gwizdnął/machnął chorągiewką tyle razy ile piłkarz notuje strat, niecelnych podań, strzałów, fauli -wtedy można było by mówić o dramacie. Czy tak jak sędziów rozlicza się np. napastników z niewykorzystanych sytuacji? Sędzia też jest człowiekiem i też MOŻE popełnić błąd. Inną sprawą jest gdy robi błędy świadomie - ale to już chyba występuję marginalnie.
W tygodniku Piłka Nożna telewizyjny komentator o piłkarskim nazwisku - Maciej Iwański poruszył ciekawy aspekt dotyczący pomyłek sędziowskich. Chodziło o nie tak dawny mecz stołecznej Polonii z Górnikiem Zabrze, kiedy to napastnik gości przyjął piłkę ręką a potem zdobył wyrównującą bramkę. Po meczu najbardziej dostało się oczywiście arbitrowi Wojciechowi Krztoniowi, który został po tym spotkaniu karnie zdegradowany. Po jednej błędnej decyzji.... Natomiast sprawca zamieszania Prejuce Nakoulma nie przyznał się przed do oszustwa, nawet gdy dziennikarz C+ go zapytał o to wprost. Red. Iwański optuje by karać również piłkarskich oszustów. Oczywiście trudno to wyegzekwować, wtedy nie byłoby boskiej ręki Maradony czy zwycięstwa Polski nad San Marino prawie 20 lat temu czy ostatni casus Henry'ego z baraży do MŚ 2010 Francja-Irlandia. Ale po takim potraktowaniu sprawy, napastnik Górnika nie tylko oszukał sędziów, ale pozbawił Krztonia możliwości sędziowania w ekstraklasie (a co za tym idzie pretiż, większe pieniądze), pozbawił warszawski zespół 2 punktów, a i zapewne wielu grających w zakładach bukmacherskich postawiło na "Czarne Koszule". Czy ktoś z działaczy, piłkarzy, dziennikarzy (za wyjątkiem Iwańskiego) czy kibiców głośno zabrał głos sprawie boiskowego oszusta? Łatwiej było wskazać winnego sędziego, który zobligowany zakazem wypowiadania się na wydarzenia boiska ma ograniczone możliwości obrony niż przeciętny kopacz naszej ligi. Był wtedy czas ogólnokrajowej nagonki na sędziów i w ten trend wpisał się również casus "gol Nakoulmy" i wskazano Krztonia jako JEDYNEGO winnego. 
Na stadionach coraz głośniej słychać po niezrozumiałej dla kibiców sędziowskiej decyzji krzyki "ZŁODZIEJE", które jednoznacznie można zinterpretować. Czy jednak oszukiwanie rywala przez zagranie ręką czy w inny sposób niezgodny z przepisami  nie jest również złodziejstwem? Czy winni są tylko sędziowie, na których najłatwiej krzyknąć, upokorzyć, skopać w prasie? Nie chcę uogólniać, ale czasem brakuje wśród kibiców, dziennikarzy obiektywizmu.
Nie dajmy się zwariować.

1 komentarz:

  1. No to ciekaw jestem, co napiszesz o dzisiejszym sędziowaniu ;)

    OdpowiedzUsuń