niedziela, 11 września 2011

Z Nielbą tradycyjnie remis po jeden...

Z Nielbą trzeci mecz w lidze i trzeci remis 1:1. O ile w ubiegłym sezonie dwukrotnie wałbrzyszanie prowadzili to w sobotnie popołudnie musieli gonić wynik. Debiutujący w drugiej lidze gdański arbiter Marcin Lech prowadził trzeci mecz i po raz trzeci wyrzucił gracza gospodarzy. Wałbrzyszanie nie przegrali czwartego meczu z rzędu, a Nielba drugiego. To tyle jeśli chodzi o passy. A jak było w Wągrowcu?
Przed meczem 
Wejście na sam mecz było o wiele wygodniejsze niż przed rokiem - nie trzeba było podawać żadnego PESEL-u, żadnego legitymowania (nie wiem jak było z wejściem grupy szalikowców Górnika i Zawiszy). Zainteresowanie w sumie niewielkie, nie było nawet dwustu widzów. Parafrazując słynną już wypowiedź Ćwielonga - pogoda piękna, sobotnie popołudnie, aż nie chce się iść na mecz. Ale Nielba to przede wszystkim ekstraklasowi piłkarze ręczni, którzy o 18 w sobotę gościli eksprtową ekipę Bogdana Wenty Vive Kielce. Skład Górnika mógł lekko zdziwić - wiadomo,że za kartki pauzuje Bartos, którego zastąpił zgodnie z przewidywaniami Michał Łaski. Okazało się, że do Wągrowca nie przyjechał również kontuzjowany Tomasz Wepa - zastąpiony w składzie przez Jacka Fojnę. Na ławce usiedli zatem Jarosiński, Rytko, G.Michalak, Janik, Moszyk i UWAGA, UWAGA  - Piotr Przerywacz z nr 5!! Pojawienia się asystenta trenera jako rezerwowego to trochę policzek dla wałbrzyskich juniorów, zwłaszcza defensorów. Czyżby nie było w Górniku żadnego obrońcy, który mógł usiąść na ławce rezerwowych? Od niepamiętnych czasów na ławce zabrakło, któregoś z Wodzyńskich. Nie było ani Rafała ani p.Janusza. Funkcję masażysty a raczej masażystki pełniła sympatyczna p.Aleksandra, która wzbudziła ogólne zainteresowanie wągrowieckiej publiczności.
Nielba z kolei zagrała po raz pierwszy u siebie pod wodzą nowego trenera Piotra Gruszki, który w ub.tygodniu rewelacyjnie debiutował wygrywając w Jaworznie z GKS Tychy. Było to pierwsze zwycięstwo Nielby w bieżących rozgrywakch. Do tej pory u siebie Nielba przegrała z Elaną 1:2, zremisowała z Calisią 2:2 (prowadząc 2:0, nie strzeliła karnego i straciła gola na 2:2 w 90 minucie) i 0:0 z Bałtykiem. Wiadomo, że po odejściu Leśniewskiego i Pietrowskiego przed sezonem, którzy w ub.sezonie strzelili łącznie aż 27 bramek ma problem ze zdobywaniem bramek.
Mecz 
W telegraficznym skrócie mecz wyglądał następująco: pierwszy celny strzał oddali miejscowi - Gryszczyński po ograniu D.Michalaka po ziemii łatwo obronił Jaroszewski. Już w 5 minucie odpowiedź Górnika - Morawski z Zinke potarzają numer z rzutem wolnym z ub.sezonu gdy dał prowadzenie w Wągrowcu po celnym strzale G.Michalaka (tak, tak - Grzegorza Michalaka a nie Przerywacza jak za relacją sportowych faktów bezsensownie powtarzały media od 90minut.pl po oficjalną stronę Górnika - wstyd, wystarczyłoby w klubie zapytać samych graczy!!). Tym razem po odegraniu spod końcowej linii Zinke strzelał Kornel Duś i obronił Jacek Wosicki. Był to jedyny celny strzał w pierwszej połowie wałbrzyszan. Potem była przewaga Górnika, którzy nie potrafili wypracować bramkowej sytuacji. 38.minuta - przy linii środkowej faulowany przez Mikołajczaka mającego żółtą kartkę jest Maciejak, ale sędzia puszcza przywilej korzyści, za chwilę faul w innej strefie boiska, a sędzia karze Mikołajczaka drugą kartką co oznacza wykluczenie. Nie śledzący  uważnie boiskowych wydarzeń kibice są bardzo wzburzeni. Do końca pierwszej połowy nerwowo na boisku, ale górnicy nie dają się sprowokować. Na przerwę obie drużyny schodzą przy wyniku 0:0.
Pierwsze 5 minut po przerwie wygląda jakby goście zostali myślami w szatni - Nielba ma wyraźną przewagę stwarzając sobie 2 stuprocentowe sytuacje. Najpierw po wolnym piłki nie sięgają Wojtarowicz ze Szczepaniakiem i przypadkowo odbita od Łaskiego turla się na szczęście obok słupka, a kilka chwil potem w sytuacji sam na sam Szczepaniak strzela po ziemii obok słupka. W tym czasie żółtą kartkę za nakładkę zobaczył Łaski. Myślę, że to nie było wykroczenie na karę indywidualną, ale by uspokoić nieco atmosferę wśród miejscowych Marcin Lech pokazał "żółtko" wałbrzyszaninowi. Od tej pory Górnik otrząsnął się z letargu i grał swoje - czyli miał wyraźną przewagę, ale do 25-30 metra bo wciąż nie potrafił wypracować sobie sytuacji strzeleckiej. W sumie wałbrzyszanie grali prawie 40 minut w przewadze i nie potrafili tego wykorzystać. Szkoda. Nielba kontrowała i jedna z kontr przyniosła faul Łaskiego przed wałbrzyskim polem karnym. Michał łapał za koszulkę i słusznie dostał drugą żółtą kartkę. Za chwilę wykorzystując bałagan w wałbrzyskiej obronie Nielba strzela gola na 1:0, który tak naprawdę został uznany na interwencję liniowego, bowiem główny początkowo pokazał spalonego. Kwadrans do końca - obie drużyny w 10 i korzystny wynik dla gospodarzy. Górnicy pod koniec meczu zaczęli stwarzać groźniejsze sytuacje, co nie znaczy, że grad strzałów leciał na bramkę Wosickiego. W 91 minucie przed polem karnym przytrzymywany byl Adrian Moszyk i sędzia odgwizdał wolnego. Po krótkim rozegraniu Morawski po rykoszecie trafia do bramki co spowodowało jeszcze większą agresję wobec sędziego wągrowieckiej publiki. W ostatniej minucie doliczonego czasu również przed polem karnym faulowany był Rytko, ale tym razem Morawski nie miał dobrego pomysłu na oddanie celnego strzału i sędzia zakończył po chwili mecz. Mecz dla niektórych dramatyczny, ale stojący na bardzo przeciętnym poziomie, wręcz nie drugoligowym. Gdyby nie okoliczności zdobycia bramki można było śmiało rzec, że Górnik stracił dwa niż wywalczył jeden punkt. Gospodarze, bowiem zagrali bardzo słabo i naprawdę żal, że zapowiadane hasło "jedziemy po trzy punkty" nie znalazło pokrycia w rzeczywistości.
Doping 
Wśród wągrowieckich kibiców byli co niektórzy w szalikach, klubowych koszulkach, ale siły oszczędzali widocznie na "szczypiorniaka". Górnika przyjechało dopingować więcej fanów niż przed rokiem. Pojawiła się jedna flaga. Bodaj ponad 80% ekipy stanowili fani Zawiszy. Do historii nie tylko tego meczu przejdzie prowadzenie wspólnego dopingu z będącymi za krzakami, drzewami kibicami Zawiszy, którym nie udało się wejść na sektor gości. Usłyszeć "cały lasek odpowiada" - po prostu bezcenne.
Wągrowiecki lekcje 
Z każdego meczu, można a nawet trzeba wyciągać wnioski.
Lekcja nr 1 - sytuacja po golu dla Nielby. Gdy piłka po uderzeniu Jakuba Poznańskiego wylądowała w siatce nastąpiła zrozumiała radość miejscowych piłkarzy, zwłaszcza, że liniowy sędzia biegł w kierunku środka boiska co jednoznacznie wskazywało na prawidłowość zdobycia bramki. Główny arbiter Marcin Lech, prowadzący mecz w stylu niższych klas (niepotrzebne odgwizdywanie drobnych fauli) autokratywnie odgwizdał pierwotnie spalonego, podnosząc do góry rękę. Teraz uwaga panowie piłkarze (być może któryś z was przeczyta te słowa i przekaże kolegom, trenerom): w takiej sytuacji, gdy sędzia sam się zakręcił trzeba sobie pomóc - jak najszybciej trzeba było prawidłowo wprowadzić piłkę do gry! Szybko ustawić i wybić poza pole karne, nawet na aut. Przepisy gry w piłkę nożną są jednoznaczne - arbiter nie może zmienić decyzji o bramce po prawidłowym wznowieniu gry! Gdyby Jaroszewski czy któryś z innych zawodników położyłby szybko piłkę i zagrał poza własne pole karne to by piłka była już w grze i Marcin Lech nie miał by prawa przerwać gry, dopiero wtedy pobiegnąć na konsultację z liniowym. Boiskowe cwaniactwo się kłania! Trzeba było to wykorzystać i trzeba o tym pamiętać na przyszłość!
Lekcja nr 2 - nawet wśród kibiców Nielby słychać było opinie, że Dawid Tomczak nie radził sobie kompletnie z Mateuszem Sawickim. Wałbrzyszanin ogrywał go niemiłosiernie, czy to dryblingiem czy to biegowo. W siatkówce zespoły niemiłosiernie wykorzystują słabszą dyspozycję jednego z rywali grając "na niego". Aż sie prosiło częściej posyłając piłki na prawą stronę by szarżował Sawicki. Owszem były zagrywane, ale dopiero w końcówce meczu. Za rzadko.
Lekcja nr 3 - nie wiem co się dzieje z Matuszakiem czy też z graczam z rocznika 1992, którzy w czerwcu grali w DLJ, a teraz są za starzy na juniorów.  Nie wiem czemu nie zasiadają na ławce rezerwowych. W drugim kolejnym meczu wśród zmienników młodzieżowcami są Jarosiński i Rytko. Chciałbym usłyszeć odpowiedź co by zrobił Bubnowicz, gdyby po dokonanej zmianie Rytko kontuzji doznał ktoś z młodzieżowców? W dwóch spotkaniach nie było takiej potrzeby, ale na szczęściu nie można wiecznie polegac. Oby nie doszło do sytuacji by musiał zejść Jaroszewski aby wszedł drugi młodzieżowiec w meczu czyli Jarosiński. Skoro ekipę medyczną z noszami w meczu w Wałbrzychu tworzy Sławomir Orzech z kolegami z juniorów to tak ciężko wpisać go do protokołu jako rezerwowego?
Lekcja nr 4 - gra w przewadze. Zamiast narzucić swój styl gry wałbrzyszanie grali tak, że Nielba szybko przystosowała się do gry Górnika. Co z tego, że piłkę rozgrywał Górnik jeśli nic sensownego z tego nie wynikło. W Wągrowcu udało się uratować punkt co zamazuje nieco obraz gry, bo gdyby Górnik przegrał to może nastąpiłby większy wstrząs w wałbrzyskiej szatni? Bo dla mnie obiektywnie oglądającego ten mecz remis to nie jest uśmiech Fortuny w 91 minucie, tylko frajerskie stracone dwa punkty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz