sobota, 9 kwietnia 2016

Gorzów do kolekcji

Po remisie w domowym spotkaniu z Foto-Higieną Gać 1:1 kapitan Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski dla portalu db2010.pl powiedział, że w 4 następnych wyjazdowych spotkaniach: musimy zdobyć 12 punktów, by złapać trochę oddechu. Mając w pamięci dyspozycję w meczu z gacianami trudno wówczas było o optymizm, a tymczasem czteropak meczów wyjazdowych przyniósł komplet punktów podopiecznym Roberta Bubnowicza i zasłużony powrót na fotel lidera.
Stilon to w historii Górnika Wałbrzych dość niewygodny rywal, zwłaszcza na boisku w Gorzowie Wielkopolskim. W chwili obecnej jest to pierwsza futbolowa siła województwa lubuskiego. W Mostkach kolejne porażki potwierdzają się plotki o wycofywaniu się sponsora. Spotkania z wiceliderem z Wałbrzycha nie doczekał szkoleniowiec Dariusz Borowy, który Stilon objął po porażce właśnie z Górnikiem. Wiosenna degrengolada i ześlizgnięcie się do strefy spadkowej spowodowało pożegnanie się z dotychczasowym szkoleniowcem. Można powiedzieć, że przygoda szkoleniowa Borowego w tym sezonie spinał właśnie wałbrzyski Górnik. Przeciwko biało-niebieskim gorzowianie wystąpili pod wodzą nowego szkoleniowca Adama Gołubowskiego - całkowicie anonimowego w piłce seniorskiej, ale cenionego ponoć w środowisku za pracę w Pogoni Szczecin w roli asystenta, opiekuna rezerw, juniorów, czy skauta. W swojej premierowej konferencji zapytany o rywala w swoim debiucie powiedział (od 21 min.), że zna doskonale napastnika Marcina Orłowskiego, a zespół gra bez większej presji o awans. Ponoć Gołubowski miał pomysł na mecz z Górnikiem, ale te wszystkie założenia życie brutalnie zweryfikowało.
Robert Bubnowicz przy ustalaniu składu, w porównaniu z meczem z Bystrzycą Kąty Wrocławskie, mógł skorzystać z Dariusza Michalaka. Wąska kadra spowodowała, że doszło do małego przetasowania: wracający Michalak zajął miejsce w defensywie, ale na prawej stronie,bowiem duet stoperów tworzył Orzech z Tyktorem. Jan Rytko powędrował do środka pola, a Marcin Morawski dyrygował poczynaniami kolegów ze strefy obok ławki rezerwowych. W protokole jako rezerwowi figurowały nazwiska Jaroszewskiego, Morawskiego, Krzymińskiego i Brzezińskiego. Bardziej niż skromnie, co niezbyt dobrze świadczy o klubie mającym rzekomo aspiracje awansowe. Niepełna kadra meczowa, zmobilizowany rywal pod wodzą nowego trenera, a w dodatku przewaga wzrostu - to mogło sugerować, że w Gorzowie można było oczekiwać dobrego, zaciętego meczu, zwłaszcza w wykonaniu gospodarzy.
Tak się nie stało. Do przerwy emocji było tyle ile przysłowiowy kot napłakał. Stilon ustępował wałbrzyszanom, którzy z kolei tradycyjnie nie potrafili sfinalizować przewagi i nie stwarzali sytuacji podbramkowych. W 23 min. dał o sobie znać bramkarz miejscowych, który nie miał w sobotę najlepszego dnia. Niezbyt udana interwencja po dośrodkowaniu i Bartosz Tyktor z ostrego kąta trafia w poprzeczkę, dobitka Orłowskiego zablokowana, a uderzenie Migalskiego leci wysoko nad poprzeczką. Paradoksalnie wejście kibiców Górnika spowodowało, że częściej pod polem karnym rywala zaczął znajdować się Stilon. Nie licząc płaskiego strzału obronionego na raty przez Jarosińskiego emocji nie było.
Po przerwie wałbrzyszanie rozstrzygnęli losy meczu bardzo szybko i pewnie. Początek nie zapowiadał łatwego zwycięstwa. W roli czarnego charakteru mógł wystąpić Jan Rytko, który za faul tuż po przerwie złapał żółtą kartkę, za chwilę gwizdek arbitra, kolejny wolny dla gospodarzy i niepotrzebny komentarz Janka. Sędzia chciał ostatni raz dać reprymendę Rytko, więc wyraźnie dał sygnał do rozpoczęcia gry po gwizdku. Gorzowianom się jednak śpieszyło, zagrali przed gwizdkiem i żółtą kartkę zobaczył Krzysztof Kaczmarczyk, który zimą wrócił do Stilonu z ekstraklasowej Termaliki Nieciecza. Prawdę powiedziawszy, dzięki temu zdarzeniu 36-letni gwiazdor zespołu z Gorzowa dał się zapamiętać z tego meczu.
Z czasem goście zaczęli przeważać. Próby strzałów Sawickiego, Migalskiego nie znalazły drogi do bramki Rosy, aż na lewej stronie został sfaulowany Dominik Radziemski. Dośrodkowanie Mateusza Krawca, nabiegający wałbrzyszanie, bramkarz stoi jak zaczarowany, a piłka w bramce. 0:1. Media przypisały bramkę Marcinowi Orłowskiemu, choć z wysokości trybun wydawało się, że piłka wpadła bezpośrednio po uderzeniu Krawca. Wałbrzyszanie nie odpuścili i po kilkudziesięciu sekundach replay.Tym razem faulowany Damian Migalski i z tego samego miejsca kolejne dośrodkowanie Krawca. Może nie najlepsze, ale obrona i bramkarz gospodarzy nie poradzili sobie z nim, a najwięcej determinacji wykazał Orłowski pakując piłkę do siatki. 0:2 i praktycznie po meczu.
Gospodarzy mógł dobić chwilę potem Damian Migalski. Orłowski kapitalnie powalczył w środku pola,a wałbrzyski młodzieżowiec poszedł na przebój od środka boiska - mocny strzał z 25 metrów odbił się od poprzeczki.
Stilon celny strzał na bramkę Jarosińskiego oddał w 81.minucie. Poczynania na boisku zależne były od wałbrzyszan, którzy już w doliczonym czasie sami sprokurowali smrodliwą sytuację. Daleka piłka w kierunku pola karnego wałbrzyszan, do odbicia piłki szykuje się Jarosiński, a biegnącego w jego kierunku Nowaka powala Tyktor. Sędzia odgwizdał faul obrońcy Górnika i pokazał żółtą kartkę, choć gdyby wyciągnął czerwony kartonik (faul bez piłki, a nie akcja ratunkowa), to również się by obronił. Co ciekawe większość mediów w ogóle nie odnotowała napomnienia Bartka - nawet oficjalna strona gorzowian.
Ostatnie 4 bramki wałbrzyszanie zdobyli po rzutach wolnych. We wszystkich brał udział Mateusz Krawiec, co tylko świadczy o tym jak pożyteczny jest to transfer. W Gorzowie ligowy debiut zaliczył Filip Brzeziński, którego kontakty z piłką zapewne można policzyć na palcach jednej ręki. Szkoda, że nie było w kadrze innych młodzieżowców, bo właśnie w takich sytuacjach, gdy wynik jest w miarę pewny, nie wiele można popsuć, to trzeba dać pograć młodym, niech poczują atmosferę meczu seniorów.
Ciężko kogoś z wałbrzyszan ocenić, że zawiódł, zagrał słabiej. Nawet powrót do środka pola Jana Rytko, gdzie ostatnimi czasy nie błyszczał w tej strefie, nie można nazwać słabszym występem. Swoje zrobił. Pewna obrona, w drugiej linii kreatywny Krawiec, który imponował przerzutami kilkudziesięciometrowymi. Dominik Radziemski przed przerwą stracił kilka razy prosto piłkę, ale w II połowie momentami ośmieszał rywali, którzy nie mogli znaleźć sposobu na zabranie mu piłki. Orłowski oprócz bramek (a może tylko jednej bramki?) sporo popracował w defensywie, Migalski sporo absorbował uwagę rywali, wygrał kilka pojedynków główkowych w roślejszymi obrońcami, ale z drugiej strony za dużo chaosu było w jego grze. Szkoda, że nie udało mu się zdobyć bramki na 3:0. Ze swojego przyzwoitego poziomu nie schodzi Sawicki, który napsuł krwi rywalom na swojej lewej stronie, ale wciąż grzeszy nieskutecznością. Wałbrzyszanie byli szybsi, bardziej pomysłowi, przeważali w większości elementów piłkarskiego rzemiosła. Mecz ogólnie stał na co najwyżej średnim poziomie. Akcji podbramkowych mało, emocji -również. Gospodarzom zabrakło argumentów, by zaskoczyć faworyta. Górnik inkasuje trzy punkty i to najważniejsze.
MECZ NA TRYBUNACH
Spotkanie Stilonu z Górnikiem to również największe wydarzenie na scenie kibicowskiej. Jesienią praktycznie Derby Sudetów pomiędzy wałbrzyszanami a Karkonoszami miały godną oprawę, a spotkanie Górnik-Stilon ze względu na konflikt z zarządem był uboższy o grupę fanów Górnika. Na stadion gorzowskiego OSiR-u przybyło kilkaset osób - Stilon mógł liczyć na spore wsparcie kibiców Chrobrego Głogów, a za Górnikiem przyjechały 3 autokary kibiców z fanami nie tylko z Wałbrzycha, Świdnicy, czy Kamiennej Góry, ale i Jeleniej Góry, Koszalina i Bydgoszczy. Goście weszli na sektor dopiero po 25 minutach gry. Tuż po przerwie zaprezentowali żywą biało-niebieską flagę, flagowisko, potem oprawą rocznicy przyjaźni kibiców Spartakusa Jelenia Góra i Górnika Wałbrzych. Doping fani przyjezdni urozmaicili sobie rzucaniem serpentyn w ochronę. Miejscowi lepiej zaprezentowali się wokalnie, dopingując zespół przez cały mecz, w II połowie pojawiła sektorówka oraz pirotechnika.
Żenujące było z kolei zachowanie stadionowego spikera, który w ogóle nie reagował na nawoływanie kibiców Stilonu by ich piłkarze połamali nogi rywalom.
Mecz był zabezpieczony przez policyjne oddziały prewencji w liczbie tak sporej, że w Wałbrzychu nawet w czasach drugoligowych wizyt kibiców Miedzi czy Chrobrego nie było tylu mundurowych.
A na samym stadionie spokojnie, można było skorzystać z cateringu, który również oferował niskoprocentowe piwo. Czy doczekamy się tego na Stadionie 1000-lecia?
Górnik Wałbrzych wygrał w Gorzowie Wielkopolskim po raz ostatni ... wiosną 1983! Wówczas zwycięstwo 2:0 zapewniły gole Leszka Rycka i na koniec sezonu biało-niebiescy świętowali awans do 1.ligi. Teraz również było 2:0 i po golach jednego zawodnika. Oby również późniejszy awans był kolejnym wspólnym mianownikiem zwycięstwa po 33 latach.

piątek, 8 kwietnia 2016

Walkower za Kąty Wrocławskie

Komunikat z ostatniego XXII posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej zawiera 15 punktów. Najważniejszy dla wałbrzyszan jest ten pierwszy - klub Bystrzyca Kąty Wrocławskie został ukarany dwoma walkowerami oraz karą finansową za grę zawodników z nieopłaconymi kartkami - zawody III ligi z 26.03. oraz 02.04.2016 r.
Ten drugi termin dotyczy spotkania z Górnikiem, który niemiłosiernie się męczył z outsiderem pokonując go po golu w doliczonym czasie gry. Tak więc nerwy kibiców z Wałbrzycha niepotrzebnie były wystawione na próbę, bowiem nawet w przypadku niepowodzenia trzy punkty spadkowicz z drugiej ligi dopisałby do swojego dorobku.
O co dokładnie chodzi? Ostatni mecz przed zweryfikowanymi na walkower kąteccy piłkarze rozegrali z KS Polkowice przegrywając 0:5. Jedynym ukaranym graczem Bystrzycy był Piotr Reczka. 21-letni pomocnik jesienią trzykrotnie wylatywał z boiska za dwie żółte kartki w meczu, dodatkowo kartki oglądał w meczu ze Stilonem (październik) i Budowlanymi (listopad). Napomnienie w meczu z Polkowicami była dla Reczki żółtkiem nr 9.
Co mówi na ten temat Regulamin rozgrywek o mistrzostwo III ligi sezonu 2015/16? Rozdział VIII Sprawy dyscyplinarne § 20
pkt 4 - zawodnik, który w czasie zawodów mistrzowskich III ligi otrzyma ostrzeżenie (żółtą kartkę) zostanie automatycznie ukarany według następujących zasad:
...
e.przy dziewiątym ostrzeżeniu żółtą kartką - kara finansowa 300 złotych.
...
pkt. 5 Aby zawodnik zobowiązany do zapłaty kary pieniężnej z powodu kolejnych żółtych kartek  mógł uczestniczyć w następnym meczu mistrzowskim wpłata za kartki musi zostać dokonana na rzecz Dolnośląskiego ZPN we Wrocławiu przed rozpoczęciem tego meczu. Kserokopia dowodu wpłaty powinna być niezwłocznie dostarczona Komisji ds. Rozgrywek DZPN bądź dołączona do sprawozdania sędziego przed rozpoczęciem meczu.
Piotr Reczka (z prawej) przygląda się pojedynkowi
Marcina Morawskiego z Sebastianem Kościukiem (nr 6)
[foto:ksbystrzyca.pl]
Reasumując Piotr Reczka w przedświąteczną środę zobaczył żółtą kartkę, zapomniał (on czy klub - to już mało istotne) opłacić i nie mógł zagrać w Wielką Sobotę przeciwko Ilance (trener Nahajło wpuścił go dopiero po przerwie). W poświąteczny tydzień również nie została opłacona kara za kartki Reczki i znów nie powinien zagrać przeciwko Górnikowi. Pomocnik Bystrzycy zagrał 76 minut, asystował przy historycznej pierwszej ligowej w 2016 roku bramce, ale w 58 min. jego faul na Dominiku Radziemskim wyceniony został przez sędziego Mateusza Gałuszkę z Jeleniej Góry na żółtą kartkę. Zresztą po tym faulu z wolnego Mateusz Krawiec wyrównał na 1:1.
Sytuacja w przypadku casus Bystrzycy wydaje się być klarowna. Nie jest jednoznaczna sytuacja w przypadku innego walkoweru w meczu Foto-Higiena - Ilanka Rzepin. Kalendarium tego meczu zaplanowanego w Gaci na 12 marca było następujące:
11.03. - pogoda nie rozpieszcza i z powodu złego stanu boiska mecz zostaje przełożony (na godz. 16:00 - 23 .03.) -o terminie poinformowała strona Foto-Higieny już 11.03.
Według regulaminu gospodarze mieli ustalić drugi termin z drużyną gości. Foto-Higiena narzuciła termin 23.03., na co nie przystała Ilanka tłumacząc się pracą zawodników, a przede wszystkim terminem 14 dni)
17.03. - Ilanka wysyła pismo DZPN o zaistniałej sytuacji i wnioskiem o ustalenie nowego terminu.
22.03. - do Lubuskiego ZPN przesłany zostaje mail z DZPN z terminem meczu. Z adnotacją o przekazaniu informacji do klubu, w związku z brakiem możliwości skontaktowania się z rzepińskim klubem
23.03. - Gać, goście nie przyjechali
30.03. - DZPN podjął decyzję o przyznaniu walkowera dla Foto-Higieny.
W Rzepinie są z oczywistych względów oburzeni tą decyzją i zapowiadają odwołanie od tej decyzji.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Pewniak Piszczek?

Mimo nieuchronnie zbliżającego się finiszu rozgrywek ligowych i pucharowych to w wielu krajach zaczęto odliczanie do najważniejszego tegorocznego turnieju piłkarskiego na Starym Kontynencie. Również o zbliżającym się EURO pisze miesięcznik World Soccer, gdzie w kwietniowym numerze nie brak polskich akcentów.
Co prawda nie pisze się o Polakach w kontekście stricte EURO, to warto zauważyć, że po raz drugi z rzędu w tym roku do Jedenastki Miesiąca załapał się polski obrońca z Dortmundu Łukasz Piszczek.
Tzw. XI ESM, czyli European Sports Media, a po polsku jedenastka wybrana przez dziennikarzy największych europejskich magazynów. Od rosyjskiego Sport Express, przez turecki Fanatik, niemiecki Kicker po hiszpańską Marcę. Brytyjski World Soccer wybór prezentuje z poślizgiem, więc w kwietniu prezentowane jest zestawienie lutowe. Nas Polaków może cieszyć, że dziennikarze na szpicy widzą Roberta Lewandowskiego. Co więcej gra kapitana biało-czerwonych (24 głosy) została wyżej oceniona w lutym od dyspozycji Neymara (21), Messiego (18) czy Vardy'ego (17). Więcej zwolenników wśród napastników miał jedynie Luis Suarez (39), a wśród wszystkich kandydatów jeszcze obrońca Atletico Madryt Diego Godin (27).
Głównym tematem kwietniowego numeru była jednak setka najbardziej gorących nazwisk, które mogą latem zmienić barwy klubowe. W tych dość ekskluzywnym zestawieniu znalazły się dwa polskie nazwiska. Piotr Zieliński, reprezentacyjny pomocnik rodem z Ząbkowic Śląskich znalazł się w kategorii graczy mogących podpisać lepsze od obecnych kontrakty, a powinni kosztować nie więcej niż 10 milionów funtów. Według World Soccer gra Zielińskiego obserwowana jest przez Romę. Niektóre media łączą Piotra z Napoli, angielskie z kolei z FC Liverpool. Bardzo prawdopodobne, że latem opuści jednak swój obecny klub z Empoli.
Na nieco wyższej półce finansowej znalazł się Grzegorz Krychowiak. Pomocnik Sevilli wg World Soccer powinien kosztować pomiędzy 10 a 20 milionami funtów, choć wśród plotek krążyła swego czasu wyższa kwota. Wszechstronny defensywny pomocnik mógłby dołączyć do Arsenalu. Według Przeglądu Sportowego zainteresowaniem Krychą wykazują Southampton, Real, PSG,Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Juventus.

Podsumowanie marca

1/4 rozgrywek trzecioligowych wiosną'16 za nami. W tabeli tegorocznych zmagań przewodzi KS Polkowice, które dzięki kompletowi zwycięstw rozsiadł się w  fotelu lidera. Zaledwie jeden remis przy komplecie punktów - to bilans Górnika Wałbrzych, rezerw Miedzi i dość niespodziewanie Piasta Karnin. Na drugim biegunie znajdują się dość sensacyjnie zespoły Polonii-Stali Świdnica (0 punktów) i Stilonu Gorzów (1 pkt). KS Bystrzyca Kąty Wrocławskie również ma jedno wiosenne oczko, ale takiego dorobku każdy się spodziewał. W Świdnicy zmieniono trenera i spodziewano się, że pod wodzą Piotra Bolkowskiego zespół zacznie punktować. Można spodziewać się jednak, że świdniczanie w końcu odpalą, bo dotychczasowych rywali nie mieli łatwych, a i szczęście im nie sprzyjało. W Legnicy porażka po wyrównanym meczu 1:2, choć bramka Jehora Tarnowa kandyduje do miana bramki co najmniej rundy (na filmie od 1:29), Ślęza w Świdnicy wygrywa 3:2, Polkowice 2:1, choć oba zespoły przegrywały. W końcu klęska przy Oporowskiej z wzmocnionymi rezerwami Śląska. Na pewno Polonię-Stal nie można lekceważyć.  Niezrozumiała z kolei jest wiosenna dyspozycja Stilonu. Najbliższy rywal Górnika Wałbrzych zremisował u siebie z Miedzią II (2:2), a potem uległ w Polkowicach i u siebie z Śląskiem II po 1:2, gdzie zwłaszcza w drugim meczu zaprezentował się bardzo słabo. Derbowy mecz w Rzepinie to porażka 0:1,choć Ilanka grała przez dłuższy czas w "10". Z pewnością mecz ze spadkowiczem z Wałbrzycha będzie nie tylko prestiżowy dla kibiców, ale dla zawodników z Gorzowa chcących w końcu się przełamać. Słabsze wyniki spowodowały, że Stilon znalazł się w strefie spadkowej. W tej czerwonej części tabeli niespodziewanie znalazła się Formacja Port 2000 Mostki uchodząca w powszechnej opinii za solidnego ligowca z czuba tabeli. Pogrom Śląska II (6:1) nie był zwiastunem aż 3 kolejnych porażek, a zero punktów z wyjazdów z Rzepina i Żmigrodu chwały nie przynosi. Niepowodzenia lubuskich pewniaków wykorzystał znakomicie Piast Żmigród, który rozpoczął rok od porażki w Karninie, a potem pokonał Lechię, Formację i zremisował w Gaci. Ostatnie zwycięstwa rezerw Lubina również są symptomem, że w KGHM chcą utrzymać Zagłębie II w trzeciej lidze.
O podsumowanie marcowych zmagań ligowców pokusił się portal dolfutbol.pl, który piłkarzem miesiąca wybrał Mariusza Szuszkiewicza z Polkowice. Najciekawszym meczem Karkonosze - Zagłębie II 3:4, drużyną miesiąca KS Polkowice, a rozczarowaniem Polonię-Stal i Bystrzycę.
Oczywiście jest to zabawa, ale cieszy zauważenie dyspozycji, a raczej skuteczności Mateusza Krawca, którego bramki w Mostkach, a ostatnio w Kątach dały bezcenne zwycięstwa Górnikowi.
A jaki był początek wiosennych rozgrywek dla wałbrzyszan w innych klubach?
W ekstraklasie Paweł Oleksy ma pewny plac w Ruchu Chorzów. Popularni Niebiescy są na siódmym miejscu przed ostatnią kolejką, ale nie oznacza to, że w dodatkowych seriach spotkań zagra o mistrzostwo. Miejsce w top8 da na pewno wygrana lub remis w Gdańsku, a w przypadku przegranej także brak zwycięstwa Wisły i Jagiellonii. Miłosz Trojak z kolei regularnie gra w trzecioligowych rezerwach. W zespole rewelacji wiosny,czyli Zagłębiu Lubin Paweł Żyra nie załapał się ani razu do ekstraklasowej kadry meczowej. Grał w Centralnej Lidze Juniorów, trzecioligowych rezerwach, a także był powołany do kadry juniorów. Pech nie opuszcza z kolei Michała Bartkowiaka, któremu wiosną pozostała jedynie gra w rezerwach. Ostatnio doznał kontuzji i z perspektywy trybun ogląda poczynania kolegów, zarówno ze Śląska jak i ... Górnika Wałbrzych.
W I lidze wiadomo, że spadnie Dolcan Ząbki, ale najmniej punktów póki co ma zespół Wigier Suwałki, gdzie zrezygnował z pracy litewski szkoleniowiec Donatas Vencevicius. Jego miejsce zajął doskonale znany na Dolnym Śląsku trener Dominik Nowak. Wałbrzyszanin Bartosz Biel wiosną zaliczył całe ... cztery minuty w przegranym meczu z Arką (0:1). O ile u Venceviciusa pewnie figurował w meczowym protokole, to po zmianie szkoleniowca nie załapał się do meczowej kadry.
Rafał Figiel
Druga liga w tym roku gra pod niespodziewane dyktando Stali Mielec i Wisły Puławy. Natomiast najgłośniej o awansie mówi się w Częstochowie, gdzie Raków zajmuje trzecie awansowe miejsce. Wiosenna dyspozycja popularnych Medalików może martwić jedynie podczas meczów wyjazdowych. Radom 0:1, Mielec aż 0:3, podczas gry pod Jasną Górą ograna została Siarka (3:1) i Wisła (2:1). Pierwszoplanową rolę w domowych meczach grał Rafał Figiel, który zdobył aż 3 z 5 bramek Rakowa!  Tygodnik Piłka Nożna uznał Figo za najlepszego piłkarza częstochowian w marcu. Pierwszy kwietniowy mecz Rakowa to wyjazd do Zambrowa, gdzie w końcu Raków się przełamał. Gospodarze prowadzili do 71 min. kiedy to arbiter podyktował rzut karny dla gości. Piłkę ustawił Figiel, ale strzał odbił Bartosz Koncki, a chwilę później dobitkę egzekutora na rzut rożny. Rafał się nie załamał, szybko wziął piłkę pod pachę, ustawił w narożniku boiska,dośrodkował z rzutu rożnego, a Klepczyński wyrównał na 1:1 i goście wywieźli w końcu remis w tym roku! Dominik Bronisławski we wszystkich wiosennych meczach pełnił rolę rezerwowego, a w domowych meczach dwukrotnie wszedł na boisko kompletując raptem tuzin ligowych minut...
Na trzecioligowych boiskach pewnie do baraży o drugą ligę zmierzają Tomasz Wepa - pełniący nawet funkcję kapitana Odry Opole, a także Dawid Kubowicz (Olimpia Elbląg). W czołówce tabeli trzecioligowych są zespoły Kamila Czapli (Finishparkiet Nowe Miasto Lubawskie) i Damiana Lenkiewicza (Pelikan Niechanowo). Zespół Lenego jest nawet wiceliderem, bowiem po zimie całkowity odwrót zaliczył jesienny lider z Jarocina. W tej grupie na granicy utrzymania balansuje Start Warlubie, w którym w ostatni weekend w końcu pełen mecz zaliczył Kamil Popowicz. Do opuszczenia III ligi powoli może przygotowywać się Bartosz Szepeta z Wisłą Sandomierz. Z kolei dla Krystiana Stolarczyka ubiegłoroczny drugoligowy epizod w Wałbrzychu chyba na długie lata zostanie szczytowym osiągnięciem w jego piłkarskiej przygodzie. Stolar zimą znalazł sobie miejsce w trzecioligowej Warcie Działoszyn, ale wiosną na 4 mecze trzy przegrane i aż 16 straconych bramek, co nie wystawia Krystianowi dobrego świadectwa jako obrońcy. W grupie dolnośląsko-lubuskiej pewne miejsce w składzie mają Kamil Śmiałowski (Lechia), Sławomir Truszczyński, Paweł Tobiasz (Polonia-Stal Świdnica), weteran Dariusz Filipczak również zaliczył kilkuminutowe wejścia. W Ślęzie Wrocław zadebiutował już Kamil Mańkowski, który opuścił zimą Polonię Bytom, a rezerwowym bramkarzem jest Patryk Janiczak.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Robert Rzeczycki śrubuje swój rekord

W ubiegłym tygodniu z rozgrywek B klasy jeleniogórskiego OZPN wycofał się zespół Hottur Borowice. Zespół wygrał jesienią jedno spotkanie, a pozostałe przegrał. Tą jedyną w obecnym sezonie, a dziś historyczną, bo ostatnią wygraną piłkarze z Borowic osiągnęli we wrześniu ogrywając Bobry w Wojanowie 1:0. Zwycięskiego gola zdobył Robert RZECZYCKI. Oprócz niego w Hotturze grał inny znany w Wałbrzychu zawodnik Piotr Smoczyk.
Robert Rzeczycki, rocznik 1969 jest nie tylko jednym z najstarszych czynnych sportowo zawodników, ale również jest powszechnie znany z częstych zmian barw klubowych. Popularny Jugol bronił bowiem barw następujących klubów:
Rzeczycki w barwach Orła Lubawka
[foto:jg24.pl]
1. Zagłębie Wałbrzych
2. Lechia Dzierżoniów (1989-92)
3. KP Wałbrzych (1993)
4. Zagłębie Lubin (1993-94)
5. Górnik Konin (1994-95)
6. Hutnik Warszawa (1995)
7. Stal Rzeszów (1996-97)
8. Pogoń Szczecin (1997)
9. Stomil Olsztyn (1997-99)
10. Lechia/Polonia Gdańsk (1999)
11. Korona Kielce (2000)
12. Tłoki Gorzyce (2000-01)
13. Zagłębie Sosnowiec (2001)
14. Jagiellonia Białystok (2002)
15. Pelikan Łowicz (2002-03, 2004)
16. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2003)
17. Włókniarz Pabianice (2004)
18. GI Gota (2005)
19. KS Paradyż (2006)
20. Polonia New York SC (2006-08)
21. Orzeł Lubawka (2009)
22. LZS Jankowy (2010)
23. Juventur Wałbrzych (2010-11)
24. Włókniarz Głuszyca (2011-12)
25. SV Polonia Monachium (2012-14)
26. Hottur Borowice (2015)
27. GLKS Kamiennik (2016).
Śląski dziennikarz Paweł Czado ochrzcił Roberta mianem Tonego Halika polskiej piłki nożnej. Rzeczycki mimo dość zaawansowanego wieku wciąż gra. Wiosną pojawił się na A-klasowych boiskach III grupy OZPN Opole. Czy w swojej długowiecznej karierze osiągnie pułap 30 klubów?

sobota, 2 kwietnia 2016

Kąteckie męczarnie

KS Bystrzyca Kąty Wrocławskie do tej pory zdobyła 9 punktów za zwycięstwo w Brzegu Dolnym oraz 6 remisów, w tym jeden wiosenny z Ilanką w ostatniej kolejce. Jesienią zespół rozgrywał mecze głównie poza własnym obiektem, co spowodowało swego czasu małe zamieszanie z wyborem gospodarza meczu z Górnikiem. Mecz rozegrano w Wałbrzychu, a przez pewien czas przypisywano rolę gospodarza Bystrzycy. Kibice, które w piękne sobotnie popołudnie wybrali się do Kątów Wrocławskich zapewne zachodzili w głowę na czym ten remont mógł polegać. Trybunka lata świetności miała zapewne kilkanaście lat temu, ogrodzenie dziurawe, boisko nierówne stwarzające problemy piłkarzom obu drużyn, ba w narożniku obok klatki dla kibiców przyjezdnych zakwitły na murawie stokrotki. Przybycie fanów Górnika spowodowało przerwanie przez arbitra meczu - nie było w tym winy kibiców, którzy najzwyklej na świecie udali się grzecznie do sektora, tyle, że droga biegnie przez prowizoryczną bieżnię. Jeśli do tego dodamy brak spikera, biletów oraz fakt, że I połowa rozgrywana była praktycznie tylko jedną futbolówką (!!!) to będzie mieli obraz daleki od nawet trzecioligowych standardów.
Po udanym występie w Mostkach wydawało się, że Górnik nie będzie miał problemów z wygraniem na boisku outsidera. Przegonić lidera - to hasło raczej nie nawoływało do zluzowania z pierwszej lokaty KS Polkowice, bo ten podejmował słabiutkie Lubsko, ale do wygranej wyższej od polkowiczan. Aktualny lider ograł Bystrzycę na jej boisku 5:0. Biało-niebiescy mecz powinni zamknąć praktycznie w pierwszych 10 minutach meczu. Najpierw rzut wolny spartolił Radziemski, ale jeszcze gorzej zachował się w 5 min. Orłowski, który w sytuacji sam na sam zamiast strzelać podawał do Sawickiego, co skończyło się na rzucie rożnym. Po nim Orzech główkuje w słupek. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i o tym goście przekonali się bardzo szybko. Zaczęło się od prostej straty Morawskiego w środku pola, Rytko zaatakował rywala na raz, co stworzyło okazję miejscowym do ataku lewą stroną, ostre dośrodkowanie, strzał nadbiegającego napastnika w krótki róg i gol. Szok. Zespół, który miał walczyć o najmniejszy wymiar kary prowadzi z zdecydowanym faworytem nie tylko tego meczu, ale całej ligi! Co tu dużo mówić - do przerwy Jakub Matlak nie miał wiele pracy w bramce, bowiem nie miał okazji do obrony celnego strzału! Wałbrzyszanie ponoć cały tydzień spędzili na ćwiczeniu ataku pozycyjnego, rozmontowaniu skomasowanej obrony - tego w Kątach niestety, nie było widać. Nieco się ożywiła gra po zejściu na prawą stronę Sawickiego, ale bez efektów w postaci celnych strzałów. Jedynie na Sawce gospodarze złapali żółtą kartkę.
Po przerwie wałbrzyszanie zaczęli grać szybciej, bardziej agresywniej. Sygnał do natarcia dał Marcin Morawski, którego strzał po rykoszecie obronił bramkarz, kilka chwil potem Orłowski chciał minąć w polu karnym kapitana Bystrzycy Bartłomieja Ożgę, który zagrał piłkę ręką. Rzut karny kapitan gości chciał zapewne wykorzystać bardzo efektownie - tymczasem mocno uderzona piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką i ledwo wylądowała w obrębie całego stadionu. W 56 min. faul Sławomira Orzecha arbiter wycenił na żółta kartkę - faktem jest, że Orzi bardziej zasłużył na napomnienie w I połowie, gdzie większość rozjemców pokazałaby mu kartkę. Kilkadziesiąt sekund później kolejna kartka, tym razem dla obrońcy Bystrzycy, który przy linii faulem przerwał szarżę Radziemskiego. Do rzutu wolnego podszedł Mateusz Krawiec, którego dośrodkowanie może nie było idealne, ale na tyle skuteczne, że po przepuszczeniu piłki przez kilku wałbrzyszan ta zaskoczyła Matlaka i wylądowała ostatecznie w bramce. Na kolejny celny strzał kibice musieli czekać aż do 84 minuty. W tym czasie Górnik przeważał, ale tradycyjnie nic z tego konkretnego nie wynikało. Gospodarze z Kątów Wrocławskich w całej drugiej połowie nie zrobili przysłowiowego sztycha. A gościom nic nie wychodziło w ofensywie, ani próby ataków skrzydłami, ani wrzutki zza plecy obrońców. Więcej biegów za boisko po piłkę zaliczył Migalski niż celnych strzałów. W końcówce jego dośrodkowanie zmarnował Orłowski. Wydawało się, że decydujący cios zada Morawski, ale jego strzał pięknie broni Matlak. Ponownie szansę w samej końcówce główkę Orłowskiego broni bramkarz. Gdy trener Bubnowicz postanowił ściągnąć swego asystenta desygnując do gry obchodzącego 21.urodziny Krzymińskiego to wyglądało na akt rozpaczy. Arbiter doliczył 3 minuty do regulaminowego czasu gry, a wałbrzyszanie gubili się wciąż w polu karnym Bystrzycy. Wreszcie w ostatniej minucie faul z lewej strony boiska. Czas tych 3 minut właśnie minął, ale sędzia nie zakończył meczu tak jak I połowy, gdy zaprosił do szatni piłkarzy, gdy wałbrzyszanie wykonać rzut wolny. Tym razem się szczęście dla Górnika uśmiechnęło - dośrodkowanie, Mateusz Krawiec wyskakuje najwyżej i strzałem głową zdobywa zwycięską bramkę.
Mecz oglądała około setki kibiców, wśród których około 80% stanowiło sympatycy przyjezdnych. Byli wielcy nieobecni, czyli Dariusz Michalak, poruszający się o kulach Michał Oświęcimka, a także kontuzjowany Michał Bartkowiak. Był również redaktor Bogdan Skiba obserwujący z boku wydarzenia boiskowe i chyba zbyt z daleka, bo opisy bramek Krawca (piłka trafia do Krawca, który strzałem z 30 m trafia do siatki czy szybka akcja i Krawiec posyła piłkę do siatki) niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
Ale co mają mówić kibice śledzący mecz na popularnych lajfach.com?
Awans zdobywa się takimi meczami - ze słabymi rywalami, ciężko wywalczonymi zwycięstwami. Póki co szczęście jest przy Górniku, który był lepszym zespołem, ale wciąż ma problemy z atakiem pozycyjnym, z rywalem skupionym na defensywie. O tym już wiadomo było jesienią. Coraz bardziej widoczna jest wąziutka kadra. W defensywie zmiany w zestawieniu mogą wymusić jedynie kartki i kontuzje, ale w ofensywie zbytnio alternatywy nie ma. Co prawda nie widać tego po poszczególnych graczach, ale zapewne gdyby czuli na plecach oddech rywala na daną pozycję, pewnie mogliby się prezentować lepiej. Za mecz w Kątach Wrocławskich na pewno brawa należą się do skutecznego do bólu Mateusza Krawca, który wiosną w 3 meczach strzelił 3 gole. Słabiej zagrali Rytko, Orłowski, czy Surmaj.  Po takim meczu najważniejsze są trzy punkty, bo o stylu i horrorze nikt nie będzie za tydzień pamiętał, a w przypadku straty punktów mógł ten mecz mieć kolosalne znaczenie na mecie sezonu. W identyczny sposób co Górnik, swego rywala ograł KS Polkowice, który namęczył się, i to na swoim boisku, z Budowlanymi Lubsko 2:1 (0:1).

piątek, 1 kwietnia 2016

70 lat Bielawianki

02 kwietnia 1946 - ta data jest szczególna dla Bielawianki Bielawa. 70-latek organizuje uroczystą galę, a dla wałbrzyszan warto przypomnieć kilka nazwisk, tych piłkarzy, którzy trafili z Bielawy pod Chełmiec.
Pierwszy historyczny mecz ligowy o punkty Bielawianka rozegrała w 1946 w ... Wałbrzychu ogrywając 3:2 KS "Len, który powstał w 1945 roku przed późniejszymi ligowcami Julią (potem Thorezem, Zagłębiem) i Górnikiem.
Bielawianka powyżej trzeciej ligi nie grała, choć była tego bliska w 1961. Wówczas w wyniku reorganizacji rozgrywek i przejścia na system jesień-wiosna bielawianie po wygraniu ligi wojewódzkiej musieli ograć w barażach Górnika Wałbrzych, który grał tylko w połowie meczów. Po wygranej na neutralnym boisku we Wrocławiu 3:1 Bielawianka w lipcu'61 okazała się lepsza od Pancernych Nysa i Włókniarza Pabianice. W decydującej rozgrywce, w której brało udział 6 zespołów bielawianie zajęli 3.miejsce za Slavią Ruda Śląska i Szombierkami Bytom. W składzie byli m.in. Horst Panic, Henryk Nykiel (późniejsi szkoleniowcy Górnika Wałbrzych), czy Władysław Poręba (później ligowiec Śląska Wrocław).
Sezon 1962/63 Bielawianka kończy sezon na trzecim miejscu za Górnikiem i Thorezem. W 1964/65 wygranie III ligi znów dopiero trzecie miejsce w turnieju o awans za Górnikiem Kochłowice i Karpatami Krosno.
W sezonie 1975/76 trenowani przez Henryka Nykiela i Leszka Kluźniaka juniorzy z Bielawy wygrali rozgrywki dolnośląskie i odpadli dopiero w turnieju ćwierćfinałowym mając za przeciwników Górnika Zabrze, ŁKS Łódź i Odrę Opole. W składzie późniejsi gracze Górnika: Jarecki, Kowalski, Michel Nykiel, Śpiewak.
Jedyny raz, gdy w Bielawie była wyższa klasa rozgrywkowa niż w Wałbrzychu to początek XXI wieku. Sezon 2001/02 Bielawianka gra w III lidze, ale ostatecznie w tabeli wyprzedza jedynie Concordię Knurów i spada z hukiem. W składzie są wypożyczeni wałbrzyszanie Borek, Miecznikowski, którzy dołączyli do grającego od dłuższego czasu bramkarza Sadysia. Dwa lata w czwartej lidze zakończone degradacją w 2004 roku spowodowały, że bielawianie rozminęli się z odradzającym się od A klasy Górnikiem/Zagłębiem Wałbrzych
Wałbrzyskie kluby, niewątpliwie mocniejsze sportowo, a przede wszystkim finansowo z chęcią sięgali po wychowanków Bielawianki:
Henryk Nykiel - w Bielawiance w latach 1948-68, w Wałbrzychu trener juniorów, a w sezonie 90/91 również szkoleniowiec drugoligowego Górnika Wałbrzych,
Legenda Bielawy i Wałbrzycha - Horst Panic
Horst Panic - Bielawianka 1958 -65, Górnik Wałbrzych (od  sezonu 1965/66 najpierw piłkarz, potem szkoleniowiec pod wodzą którego zespół awansował do I ligi), trener Zagłębia Wałbrzych, z którym spadł do III ligi, by błyskawicznie awansować do II ligi.
Zygmunt Garłowski - Bielawianka 1966-67, potem Górnik Wałbrzych (mistrzostwo Polski juniorów'68, wicekról strzelców II ligi'72, występy w kadrze Polski juniorów), Śląsk Wrocław (zdobywca Pucharu i mistrzostwa Polski).3-krotny reprezentant kraju. Zmarł 28 grudnia 2007 w Australii.
Ireneusz Garłowski - Bielawianka, Górnik Wałbrzych (1968-73 reprezentant kadry juniorów), potem ligowiec w Śląsku.
Kazimierz Dzigoński - Bielawianka 1969/70-71/72), wieloletni obrońca, a później trener w Górniku Wałbrzych.
Jerzy Sznajder - Bielawianka 1966/67,  trafił do Górnika Wałbrzych via Śląsk, ale bez większych sukcesów.
Wiesław Kendzia - Bielawianka (do 1968), Zagłębie Wałbrzych (1968-70 pierwszy wychowanek Bielawianki debiutujący w I lidze), potem Śląsk, Arka i kluby w USA, kadrowicz w juniorach, długoletni kierownik drużyny z Gdyni. Zmarł 4 grudnia 2015.
Marian Kowalski - Bielawianka 1975/76 -77/78 , Górnik Wałbrzych (awans do I ligi,gra w kadrze młodzieżowej),potem gra w I lidze w Zagłębiu Lubin.
Michel Nykiel - Bielawianka 1975/76-77/78, później Górnik (awans do I ligi), Zagłębie Wałbrzych, zmarł 7 października 2014 w Egipcie.
Gerard Śpiewak -Bielawianka 1975/76-77/78, awans z Górnikiem do I ligi, grał później w Zagłębiu Sosnowiec, Zagłębiu Wałbrzych.
Jacek Jarecki - Bielawianka 1976/77-77/78, Górnik Wałbrzych, a potem od 1979 Śląsk Wrocław i kluby niemieckie. Znakomity bramkarz, kadrowicz będący w szerokim kręgu zainteresowań trenera Piechniczka przed hiszpańskim mundialem. Zmarł 26 czerwca 2002.
Leszek Fajek - Bielawianka 1976/77-77/78, wypożyczony z Górnika.
Józef Mosio - Bielawianka 1977/78, wypożyczony bramkarz z Górnika, później wieloletni trener.
Zbigniew Starostka - Bielawianka 1978/79, wypożyczony bramkarz z Górnika, później wieloletnia opoka Victorii Wałbrzych.
Waldemar Sysiak - Bielawianka 1977/78, wypożyczony z Górnika na 1 sezon.
Andrzej Lubieniecki - Bielawianka 1979-84,93-94, w Górniku w II lidze grał w latach 1991-92.
Janusz Góra - Bielawianka 1981-84, Górnik Wałbrzych, potem Śląsk,reprezentant Polski.
Zbigniew Kubiak - Bielawianka 1982-87,89-92 trafił z Zagłębia Wałbrzych.
Józef Urbanowicz - Bielawianka 1987-89, legenda wałbrzyskiego Zagłębia, później również trener, także w Bielawie.Zmarł 27 grudnia 2006.
Robert Samek - Bielawianka 1988- 2004, wielokrotny król strzelców III ligi, w KP Wałbrzych zaledwie kilka meczów w II lidze podczas jednej rundy.
Artur Kasperowicz - Bielawianka 1991/92, wychowanek Górnika,jeden z najniższych graczy w historii biało-niebieskich,pseudonim Tahamata.
Grzegorz Gruszka - Bielawianka 1994/95, wychowanek wałbrzyskiej Victorii, bramkarz później Górnika, Zagłębia (w czasach wycofania się Górnika z II ligi), KP Wałbrzych, dziś wciąż strzegący świątyni Białego Orła Mieroszów.
Damian Sadyś - Bielawianka 1997-2003, kolejny bramkarz rodem z Górnika.
Robert Gąsiorowski - Bielawianka 1998/99, wypożyczony z Górnika.
Przemysław Górecki - Bielawianka 1998/99, wypożyczony z Górnika syn trenera Zbigniewa.
Piotr Borek - Bielawianka 2001/02, wychowanek Górnika.
Marcin Miecznikowski - Bielawianka 2001/02, wypożyczony z Górnika/Zagłębia, dziś gra w Mieroszowie.
Robert Cyrta - Bielawianka 2002/03, piłkarski obieżyświat z Wałbrzycha.
Wojciech Wierzbicki - Bielawianka 2009-12, wychowanek Górnika Wałbrzych, bez gry w seniorach, później trener bramkarzy, dziś w Victorii Świebodzice.
Damian Olejnik - Bielawianka 2011,2013/14 - wychowanek Górnika/Zagłębia.
Marcin Matysek - Bielawianka 2012-13, wychowanek Górnika, ostatnio grał w B-klasowym Zagłębiu Wałbrzych.
Dawid Rosicki - Bielawianka 2013/14, wychowanek Górnika/Zagłębia Wałbrzych.
Michał Łaski - Bielawianka 2014 do dziś, kapitan Bielawianki, wychowanek Górnika/Zagłębia.
Sławomir Orzech - Bielawianka 2015, wypożyczony z Górnika Wałbrzych na jedną rundę.
Trenerami Bielawianki, a wcześniej związanymi z Wałbrzychem byli:
Henryk Nykiel (1974), Kazimierz Dzigoński (1989-90, 1992, 1997-98, 2002), Wiesław Pisarski (1994-95, 2001), Józef Urbanowicz (1996-97), Zbigniew Górecki (1998-99), Aleksander Papiewski (2001), Ryszard Mordak (2002), Andrzej Lubieniecki (2002).