niedziela, 29 września 2019

Wałbrzyszanie widoczni w Pucharze Polski

W sezonie 2081/19 wałbrzyscy kibice nie mają wiele powodów do radości w rozgrywkach pucharowych, bowiem drużyn z miasta spod Chełmca już dawno nie ma wśród rywalizujących. Górnik oddał mecz z Pogonią Pieszyce walkowerem, juniorzy Gwarka ulegli KS Walim 0:2, Zagłębie po dramatycznej końcówce przegrało z Górnikiem Boguszów-Gorce 2:3, Górnik Nowe Miasto uległo beniaminkowi okręgówki Orłowi Lubawka 3:6, a Czarni zostali zmiażdżeni przez Polonię-Stal Świdnica w stosunku 11:1! W ostatnią środę poznaliśmy ćwierćfinalistów, wśród których jest duet A-klasowców, którzy w niecodziennych okolicznościach wywalczyli awans. Łomniczanka przegrywała już z ligowym rywalem ze Ścinawki Średniej 0:3, by odwrócić losy meczu w ciągu 40 minut na 5:3, a Śnieżnik Domaszków ograł Włókniarza Kudowa Zdrój 4:2, choć do 59 minuty przegrywał 0:2. Przedwczesnym finałem wydaje się być mecz w Świdnicy, gdzie Polonia-Stal podejmować będzie AKS Strzegom. Świdniczanie śrubują w tej edycji rekordy strzeleckie: 11:0 w Dziećmorowicach, 11:1 z Czarnymi, 6:1 w Lubawce i 9:0 w Szczawnie Zdrój. AKS to z kolei największy beneficjent kłopotów Górnika Wałbrzych, bowiem trener Robert Bubnowicz może obecnie wystawić nawet jedenastkę składającą się z byłych graczy biało-niebieskich.
Damian Bogacz i Mateusz Krzymiński
(AKS Strzegom)
W pozostałych parach 1/4 LKS Bystrzyca Dolna podejmować będzie Bielawiankę, Skałki Stolec dzierżoniowską Lechię, a siódmoligowcy ze Starej Łomnicy i Domaszkowa sprawę awansu rozstrzygną między sobą.
Zdobywca PP na szczeblu podokręgu wałbrzyskiego będzie walczył o trofeum na poziomie DZPN, by móc wystartować na szczeblu centralnym sezonu 2020/21. W minionym tygodniu rozegrano 1/32 finału obecnej edycji i oglądaliśmy wiele emocjonujących spotkań, gdzie większymi, bądź mniejszymi bohaterami byli wałbrzyszanie. W 32 spotkaniach I rundy kibice oglądali już zespoły z ekstraklasy i mimo, że najgłośniej było po ekscesach na trybunach w Wejherowie i Łodzi to na boisku działo się wiele interesujących rzeczy. W 4 przypadkach o promocji decydowały konkursy rzutów karnych, w dwóch dogrywka, aż 14 bramek zdobyto w ostatniej minucie,bądź doliczonym czasie do regulaminowych 90 czy 120 minut gry.
Jednym z bohaterów meczu Hutnika Kraków z Resovią był wałbrzyszanin Dawid Kubowicz reprezentujący barwy rzeszowskiego drugoligowca. Goście przegrywali, po wyrównaniu nie strzelili karnego, a w dogrywce ponownie stracili bramkę. Gdy popularna Sovia wyrównała w doliczonym czasie gry szykowano się już do rzutów karnych, ale w ostatniej akcji meczu dośrodkowanie z rzutu rożnego Kubowicz strzałem głową zamienia na bramkę i wprowadza swój zespół do 1/16.
O wiele większe emocje były w dolnośląskich derbach pomiędzy Zagłębiem II, a Miedzią Legnica. Trzecioligowcom wyjątkowo nie idzie w lidze, a tymczasem w pucharze zaskoczyli spadkowicza z ekstraklasy prowadząc po 9 minutach 2:0. W ostatnich minutach meczu do remisu doprowadził rosły obrońca Byrtek, a w karnych dopełnił się dramat gospodarzy, którzy zaledwie raz trafili na 4 próby z 11 metrów. Wśród pokonanych całe spotkanie zaliczył wychowanek Górnika Wałbrzych 19-letni Dominik Więcek,który zapewne marzy o I składzie Zagłębia, gdzie obecnie są inni wałbrzyszanie Paweł Żyra i Dawid Pakulski. Duet 21-latków pojechał na mecz pucharowy do Kielc - Żyra wyszedł w podstawowym składzie zaliczając pierwszy w tym sezonie występ w I zespole. Zagrał 59 minut, natomiast Pakulski pojawił się na boisku po przerwie za Roka Sirka, w 67 minucie zdobył jedyną bramkę meczu i w 82 minucie zszedł z boiska z urazem.
Radość Miłosza Trojaka po golu dla Odry Opole.
[foto: Michał Chabior]
Trzecim wałbrzyszaninem, który wpisał się na listę strzelców w I rundzie PP był Miłosz Trojak. Jego celny strzał w 8 minucie doliczonego czasu gry zadecydował o niespodziewanej wygranej outsidera 1.ligi Odry Opole z Arką Gdynia.
Oprócz wyżej wymienionych byłych piłkarzy wałbrzyskiego Górnika z awansu cieszył się 16-letni Radosław Cielemęcki. Legia II pokonała Wigry 2:0, Radek zagrał 5 kwadransów, zobaczył żółtą kartkę, a 3 dni później podpisał nową umowę ze stołecznym klubem.
Żółtym kartonikiem ukarany został również Bartosz Biel, którego GKS Bełchatów przegrał u siebie z GKS Tychy 0:2. Niespodziewanie w Siedlcach przegrało Podbeskidzie Bielsko-Biała (0:1), a wyniku nie zmieniło wprowadzenie do gry Rafała Figla na ostatnie 25 minut gry. Natomiast z perspektywy ławki rezerwowych porażki swoich zespołów oglądali: Michał Nowak (Elana 1:2 z Radomiakiem), Marcin Orłowski (Puszcza 0:1 z Legią), Paweł Oleksy (BrukBet 0:1 z GKS Jastrzębie). Urazy spowodowały brak nawet w meczowych protokołach Damiana Lenkiewicza (Elana), Igora Łasickiego (Pogoń) i Dominika Bronisławskiego (GKS Katowice).
Mecze 1/16 finału rozegrane zostaną pod koniec października. W Ząbkach, gdzie swoje mecze rozgrywają rezerwy Legii Warszawa może dojść do spotkania Cielemęckiego z Trojakiem,bowiem gościć będzie Odra Opole. Wałbrzyszanie w Zagłębiu Lubin zagrają w Gorzowie Wielkopolskim z czwartoligowym Stilonem. Dawid Kubowicz będzie starał się powstrzymać piłkarzy poznańskiego Lecha, Bronisławski będzie trzymał kciuki za kolegów z katowickiej Gieksy w rywalizacji ze Stalą w Stalowej Woli, a Łasicki być może wystąpi przeciwko innej Stali w Mielcu.

poniedziałek, 23 września 2019

Najgorszy sezon w historii

Wałbrzyscy kibice futbolu przeżywają najgorszy w historii sezon. Nigdy nie doszło bowiem do sytuacji, że najwyżej grający zespół Wałbrzycha rywalizował dopiero na siódmym poziomie rozgrywkowym. Do tej pory najbardziej dramatyczne były lata w pierwszej połowie dekady XXI wieku, gdy najwyższym szczeblem dla wałbrzyskiego futbolu był piąty, czyli ówczesna klasa okręgowa. W latach 2002-03, gdy Górnik/Zagłębie wycofywał się z 4.ligi dolnośląskiej i odradzał się w A klasie, w popularnej okręgówce rywalizował Akropol (dzisiejsi Czarni) Wałbrzych. W sezonie 2003/04 byliśmy świadkami derbów na poziomie 5 klasy rozgrywkowej, gdy Górnik/Zagłębie dwukrotnie ograł Akropol (1:0, 4:0). Po 4 latach gry w 4.lidze, w wyniku reformy rozgrywek wspomniana liga stała się piątym szczeblem, na którym wałbrzyski ligowiec, już jako Górnik, grał w sezonach 2008/09 i 2017/18-18/19.
Jest to również czternasty sezon, w którym z okręgu wałbrzyskiego najwyżej grająca drużyna nie jest z miasta spod Chełmca. Taki okres bezkrólewia drużyny z Wałbrzycha miał miejsce w latach 1947-50, 1959, 1994-95, 2002-05, 2008/09 i od 2017 do dzisiaj.
Lata powojenne to przede wszystkim powstawanie kolejnych klubów w Wałbrzychu oraz regionie. W pierwszej ligowej rywalizacji pomiędzy lokalnymi zespołami najlepsze wyniki osiągała Victoria Sobięcin, która była lepsza nie tylko od Lustrzanki, Lenu, OMTUR-u czy Górnika Zamek Wałbrzych, ale i zespołów z Kamiennej czy Jeleniej Góry. Z kolei w skali ogólnokrajowej prymat w okręgu wałbrzyskim (który powołany zostanie za 30 lat) w latach powojennych należał jednak do piłkarzy Polonii Świdnica.
Tabele na półmetku
rywalizacji w 1947
na Dolnym Śląsku
W 1947 świdniczanie byli o krok od awansu do 1.ligi. W grupie kwalifikacyjnej rywalizowali z Wisłą Kraków (1:0, 0:5), Polonią Warszawa (2:2, 1:3), Polonią Bytom (2:5, 2:2), Lechem Poznań (0:4, 4:2), Szombierkami Bytom (5:2,0:1), Skrą Częstochowa (1:2, 11:2), Ognisko Siedlce (3:0, 4:2) i Motorem Białystok (2:0, 9:0). Promocję do powstałej na nowo pierwszej ligi uzyskały 4 najlepsze zespoły, a świdniczanie zostali zapamiętani z zamieszania i protestami po meczu w Poznaniu. W tymże roku o wiele gorzej poszło Victorii Wałbrzych,która nie zdobyła nawet punktu w rywalizacji z Ruchem Chorzów, Sarmatią Będzin i Piastem Gliwice.
W 1948 grała już 1.liga, natomiast o awans do niej rywalizowano w 4 grupach. Po wygraniu rywalizacji na Dolnym Śląsku znów walczyła Polonia Świdnica. Biało-zieloni u siebie wygrali Radomiakiem i Ostrovią, plus walkower za mecz z Arkonią Szczecin, niestety, gorzej było w delegacjach,skąd wrócono z zerowym kontem.
W 1949 roku w drugiej lidze, zwaną wówczas drugą klasą państwową, były dwie grupy, a do południowej zakwalifikowała się Polonia Świdnica. Premierowy sezon zakończyła na 7.miejscu na 10 zespołów,co jest do dnia dzisiejszego największym osiągnięciem świdnickiego futbolu. 6 zwycięstw- 2 remisy-10 porażek w 18 meczach. Mistrz grupy Górnik Radlin jedną z trzech porażek, które poniósł w trakcie sezonu, zaliczył w Świdnicy (1:3). Wciąż szwankowała u Polonistów gra na wyjeździe, bowiem zaledwie jedno spotkanie nie zakończyli porażką (4:3 w Przemyślu z Polonią).
źródło:1liga.org
W 1950 Polonia w 2.lidze rywalizuje m.in. z Lechią Gdańsk, Widzewem Łódź, Zagłębiem Sosnowiec. O ile na wyjazdach świdniczanie zdobyli 4 punkty (wygrana na boisku ostatniej Ostrovii 4:3, remisy w Toruniu z Pomorzaninem, Lechią w Gdańsku), ale za to u siebie zaledwie 2 zwycięstwa przy 5 porażkach. Ostatecznie Polonii zabrakło punktu do Radomiaka, który utrzymał się w lidze. Ciekawostką jest, że świdniczanie,podobnie jak większość polskich klubów w związku z wcieleniem ich do zrzeszeń sportowych, zmienili nazwę i występowali jako Budowlani.
Rok później w 1951 drugi poziom rozgrywek był podzielony na 4 grupy, gdzie znów Dolny Śląsk reprezentowany był przez zespół z okręgu wałbrzyskiego, a konkretnie Górnik Wałbrzych, a także OWKS (późniejszy Śląsk) Wrocław. Biało-niebiescy w debiutanckim sezonie zaprezentowali się znakomicie, bowiem w 14 kolejkach doznali zaledwie 2 porażek (2:3 w Opolu z Odrą i 0:4 w Lipinach z Naprzodem). W swojej grupie o punkt Górnik był lepszy od imiennika z Zabrza (2:1, 2:4)., ale w decydującej rozgrywce, czyli w barażach o 1.ligę w 6 meczach wałbrzyszanie wygrali jedno (2:1 z gdańszczanami) i musieli uznać wyższość Budowlanych Gdańsk i OWKS Kraków, które awansowały, a także Gwardii Warszawa.
Górnik Wałbrzych na zapleczu 1.ligi grał przez osiem sezonów podczas których blisko awansu był w 1952 (punkt za Budowlanymi Opole), a w 1958 ligowych rywalem został sąsiad z Nowej Rudy. Mimo korzystniejszego bilansu ligowego dwumeczu (4:1,1:3) z Piastem, Górnik nie mógł zaliczyć sezonu do udanych, bowiem w tabeli udało mu się wyprzedzić jedynie Marymont Warszawa, co oznaczało degradację. Piast zajął 9.miejsce (na 12 zespołów), a blisko awansu był Śląsk Wrocław, który wyprzedzony w tabeli został jedynie przez Pogoń Szczecin.
W 1959 roku sezon Piast Nowa Ruda zakończył zaledwie z 3 wygranymi. O ile 2:1 z wicemistrzem Lechem Poznań było sukcesem, to 4:0 z dziesiątą Wartą Poznań i 2:1 na boisku outsidera Pomorzanina Toruń takiej chluby już nie przyniosły. 11.miejsce tyleż punktów (aż 6 do Warciarzy) oznaczały degradację. Najlepszy zespół województwa, czyli Śląsk, tym razem finiszował na 4.miejscu. W 1959 najwyżej grającym zespołem z Wałbrzycha był Górnik (2.miejsce w lidze okręgowej).
Kolejne lata to reformy drugiego frontu - z dwóch 12 zespołowych grup powstała jedna 18 drużynowa.Później kadłubowy sezon związany z przejściem z systemu wiosna-jesień na jesień-wiosna. W 1960 ligę okręgową zdominowały zespoły z późniejszego okręgu wałbrzyskiego (6 na 12) zajmując czołowe 4 miejsca, gdzie Górnik wyprzedził Lechię Dzierżoniów o 3 punkty.
1960/61 - to prymat w lidze okręgowej Bielawianki przed Thorezem Wałbrzych
1961/62 - triumf Thoreza w lidze 5 punktów przed Górnikiem. Zielono-czarni w eliminacjach do 2.ligi musieli uznać wyższość Dębu Katowice, gdzie w decydującym meczu rzutu karnego nie wykorzystał Joachim Stachuła i Thorez tylko zremisował 1:1. Tego punktu zabrakło w końcowym rozrachunku, choć żal również remisu z Pogonią Prudnik w Wałbrzychu 1:1, dla której był to jedyny wywalczony punkt.
1962/63 - zamiana ról, na finiszu rozgrywek okręgówki Górnik wyprzedza o punkt Thorez Wałbrzych! Podobnie jak sezon wcześniej w barażach uczestniczy Olimpia Poznań i Pogoń Prudnik, ale największym rywalem był MGKS Mikulczyce. Górnicy z Wałbrzycha i Mikulczyc zgromadzili po tyle samo punktów, ale to dolnośląscy piłkarze świętują awans dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu.
1963/64-64/65 - przez 2 sezony Górnik Wałbrzych samotnie gra w 2.lidze.
1965/66 - na zaplecze 1.ligi melduje się Thorez Wałbrzych, który kończy sezon na czwartym miejscu (Górnik piąty)
1966/67 - Górnik trzeci, zaledwie punkt za Gwardią Warszawa i Odrą Opole, Thorez ósmy
1967/68 - Thorez staje się Zagłębiem i wygrywa drugą ligę! Po raz pierwszy Wałbrzych ma pierwszą ligę. Górnik na dziewiątym miejscu.
1968/69 - 73/74 - 6 sezonów Zagłębia na najwyższym szczeblu rozgrywek.Dziesiątki kapitalnych widowisk zarówno na nowo otwartym Stadionie 1000-lecia, jak i poza Wałbrzychem. Do kadry trafiają Marian Szeja (złoty medal IO Monachium'72), Stanisław Paździor, Joachim Stachuła. W 1971 zespół finiszuje na 3.miejscu co daje udział w Pucharze UEFA. Zespół kolejno zajmował 10, 11, 3, 8, 11 i 16.miejsce.
1974/75 -75/76 po spadku do drugiej ligi Zagłębie zajmuje 4.miejsce, a następnie szóste.
1976/77 - 77/78 ponownie wałbrzyski duet w 2.lidze, ale bez derbowych meczów, bowiem trafili do różnych grup. Zagłębie zajmuje drugie miejsce w grupie północnej przegrywając awans z Zawiszą Bydgoszcz bilansem bezpośrednich spotkań (1:1, 1:2). Górnik natomiast w grupie południowej był ósmy. Rok później,nie po raz pierwszy w historii, zamiana ról - Górnik w gr.południowej drugi za GKS Katowice, Zagłębie czwarte.
1978/79-82/83 - Górnik i Zagłębie w jednej grupie drugiej ligi i ponowne derbowe spotkania. W 79' nieco mylące jest 4.miejsce Zagłębia, bowiem zespół prowadzony przez Mariana Jabłońskiego bardzo długo liczył się w walce o awans (ostatecznie stracił do Zawiszy i Bałtyku 3 punkty), Górnik zajął 8.miejsce. Rok później Zagłębie było drugie (3 pkt za Bałtykiem), Górnik czwarty. W 80/81 Zagłębie piąte,Górnik dopiero dwunasty dzięki zwycięstwu w Stroniu Śląskim. Właśnie beniaminek Kryształ zaliczał wówczas historyczny sezon w drugiej lidze, a OZPN Wałbrzych jedyny raz mógł się pochwalić aż 3 zespołami na zapleczu ekstraklasy! 81/82 - 5.Zagłębie, 8.Górnik, 82/83 - 1.Górnik, 6.Zagłębie.
1983/84 - 88/89 - kolejny złoty okres wałbrzyskiego futbolu. Górnik najpierw po rundzie jesiennej prowadzi w ligowej stawce, by finiszować na 6.miejscu. W następnych 5 sezonach zajmuje kolejno 8, 6, 10, 14 (wygrane baraże o utrzymanie z Zagłębiem Lubin 2:1, 2:2) i 15. Do kadry prócz Włodzimierza Ciołka powoływani byli Tadeusz Dolny oraz Krzysztof Truszczyński. W kadrze olimpijskiej grali Leszek Kosowski, Robert Warzycha. W 1988 Górnik odpadł dopiero w półfinale Pucharu Polski. W tym samym okresie w drugiej lidze grało Zagłębie z przerwą na sezon 86/87 (w 3.lidze) oraz Piast Nowa Ruda w latach 86/87 - 88/89. Noworudzianie byli również blisko awansu do 1.ligi, gdy odpadli w barażach o awans z GKS Jastrzębie 0:0, 0:1.
1989/90 - 91/92 -powrót do gry wałbrzyskiego duetu w 2.lidze.5.Zagłębie, 8.Górnik, 90/91 - 10.Górnik, 16.Zagłębie, 91/92 to wycofanie się Górnika po rundzie jesiennej, a Zagłębie -11
1992/93 - Zagłębie jesienią rewelacją jest w PP awansując do 1/4, ale wiosną gra już jako Klub Piłkarski Wałbrzych po lutowej fuzji z trzecioligowym Górnikiem Wałbrzych. W 2.lidze derby okręgu, bowiem beniaminkiem jest Lechia Dzierżoniów (14.miejsce).
1993/94 - Lechia trzecim klubem po Polonii Świdnica i Piaście Nowa Ruda najwyżej sklasyfikowanym z okręgu wałbrzyskiego. Dzierżoniowianie finiszują na wysokim 9.miejscu, a KP spada do 3.ligi
1994/95 - Lechia Dzierżoniów zalicza trzeci, ostatni sezon w 2.lidze. W 3.lidze KP Wałbrzych dopiero siódme, a wyżej plasują się m.in. Polonia Świdnica (4) i Bielawianka (5).
1995/96 - po raz pierwszy od 1963 wałbrzyski okręg nie ma zespołu na co najmniej drugim szczeblu rozgrywek. KP Wałbrzych wygrywa jednak 3.ligę i powraca po 2 sezonach banicji na zaplecze ekstraklasy.
1996/97-97/98 - KP, a później przemianowany na Górnik SSA Wałbrzych z powodzeniem gra w 2.lidze, ale następuje po raz drugi wycofanie zespołu z rozgrywek 2.ligi.
1998/99 - po raz pierwszy w historii okręg wałbrzyski nie ma swojego przedstawiciela na 3 najwyższych poziomach rozgrywkowych. Górnik wygrywa rozgrywki 4.ligi i awansuje do 3.ligi
1999/00 - 00/01 - wałbrzyski jedynak jako beniaminek zajmuje 8.miejsce, by latem znów zmienić nazwę, tym razem na Górnik/Zagłębie (16.miejsce i spadek)
2001/02 - drugi w historii sezon bez wałbrzyskich zespołów w 3 najwyższych klasach rozgrywkowych. Spadkowicz Górnik/Zagłębie wycofuje się po rundzie jesiennej, a sezon najlepiej kończy Orzeł Ząbkowice Śląskie (3.miejsce). Lechia Dzierżoniów była 6, Sparta Świdnica 9, Nysa Kłodzko 11, Piast Nowa Ruda 15, a Sparta Ziębice 19.
Stadion 1000-lecia gościł mecze ligowe Zagłębia, KP,
Górnika/Zagłębia, Górnika. Grały drużyny w europejskich
pucharach, od pierwszej ligi aż po A klasę. Dziś arena
zmagań ekstraligowych pań AZS PWSZ Wałbrzych.

[foto:stadiony.net]
2002/03 - Wałbrzych bez przedstawiciela na 4 najwyższych szczeblach. Akropol Wałbrzych, kontynuator tradycji Czarnych w klasie okręgowej (5.poziom) zajmuje 9.miejsce. W 4.lidze najlepiej spisał się Orzeł Ząbkowice Śląskie (7.miejsce), Sparta Świdnica była 10, Bielawianka 12, Lechia Dzierżoniów 13, Polonia Bystrzyca Kłodzka 15, a Nysa Kłodzko 17.
2003/04 - piątoligowe derby Wałbrzycha Akropol vs. beniaminek Górnik/Zagłębie, który wygra klasę okręgową. W 4.lidze Orzeł Ząbkowice Śląskie tuż za mistrzem Inkopaksem Wrocław, Sparta Świdnica 9, Piast Nowa Ruda 12, Bielawianka 17, a Lechia Dzierżoniów 18.
2004/05- 06/07- beniaminek z Wałbrzycha najwyżej sklasyfikowaną drużyną z okręgu w 4.lidze. Orzeł Ząbkowice zdobył tyle samo punktów, ale o czwartej lokacie zdecydował bilans bezpośrednich spotkań 3:0,1:1 na korzyść Górnika/Zagłębia. W sezonie 05/06 - zdecydowanie lepiej radzili sobie już ząbkowiczanie nie tylko od wałbrzyszan (3:0, 1:2), którzy finiszowali na 5.miejscu, ale promocję do 3.ligi Orzeł przegrał z rezerwami Zagłębia Lubin bezpośrednim bilansem (0:1, 1:1). Wreszcie w 2007 ząbkowiczanie ze średnią ponad 3 gole/mecz wygrywają dolnośląską 4.ligę awansując do 3.ligi. Górnik/Zagłębie tradycyjnie w czołówce - czwarte miejsce
2007/08 - sezon reformy ligowej. Orzeł w 3.lidze zajmuje solidne dziewiąte miejsce, ale by grać w nadchodzącym sezonie w nowej 2.lidze - de facto trzecim poziomie rozgrywek, zabrakło zaledwie punktu do Lechii Zielona Góra. W 4.lidze znakomity sezon Polonii/Sparty Świdnica, która w barażach o awans do nowej 2.ligi przegrywa z Czarnymi Żagań (2:3,1:2). Wałbrzyszanie, którzy zimą powrócili do nazwy Górnik, zajmują dalekie 11.miejsce i zostają w 4.lidze, która będzie piątym poziomem rozgrywkowym, czyli tak naprawdę zanotowali spadek.
2008/09 - 3.liga dolnośląsko-lubuska, czyli 4.poziom rozgrywek, to drugie miejsce Polonii/Sparty Świdnica i przegrane baraże o 2.ligę z Zagłębiem Sosnowiec. Orzeł Ząbkowice Śląskie na 11.miejscu, a 4.ligę wygrywa Górnik Wałbrzych
2009/10 - triumf w 3.lidze beniaminka z Wałbrzycha
2010/11 - 14/15 - Górnik Wałbrzych w drugiej lidze, czyli trzecim poziomie rozgrywkowym. Zajmuje kolejno 10, 6, 14, 6, 17 miejsce. W sezonie 13/14, teoretycznie najtrudniejszym,bowiem w wyniku kolejnej reformy ligę opuszczało aż połowa zespołów, Górnik do rundy wiosennej przystępował z drugiego miejsca!
2015/16 -16/17- najpierw kolejny trudny sezon w 3.lidze dolnośląsko-lubuskiej, gdzie spadało aż 11 zespołów. Górnik wygrywa ligę, by przegrać walkę o 2.ligę w barażach z Polonią Warszawa. W 3.lidze utrzymuje się jeszcze Lechia Dzierżoniów (5), a degradacja spotyka Polonię-Stal Świdnica (13.miejsce). Później bardzo przeciętny w grupie lubusko-dolnośląsko-opolsko-śląskiej. Lechia kończy na 14.miejscu, a Górnik na spadkowym 17.
2017/18 - 18/19 - okręgowy jedynak Lechia Dzierżoniów, opromieniony sławą wychowania kadrowiczów i bohaterów zagranicznych transferów Jarosława Jacha i Krzysztofa Piątka najpierw zajmują 11.miejsce, a w czerwcu przedostatnie 17.miejsce. W tym czasie Górnik Wałbrzych w 4.lidze (5.poziom) najpierw zajmuje 5.miejsce (również za trzecią w tabeli Bielawianką), by w następnym finiszować na drugim za plecami Śląska II Wrocław.

wtorek, 3 września 2019

Letnie okienko transferowe po wałbrzysku

Sezon 2019/20 jest jak do tej pory najczarniejszym w historii wałbrzyskiego futbolu i nie chodzi tu tylko o drużyny z samego miasta. Jeszcze w historii nie zdarzyło się, żeby najwyżej grający zespół z okręgu (dziś już podokręgu) wałbrzyskiego grał na piątym poziomie rozgrywek. Tymczasem po spadku Lechii Dzierżoniów z 3.ligi możemy się jedynie radować ligowymi występami co najwyżej 4.ligi. 
Koniec sierpnia to w większości krajów koniec letniego okienka transferowego. Jak to wyglądało z wałbrzyskiej perspektywy? 
Na trzech najwyższych poziomach kilku piłkarzy z przeszłością z naszego okręgu zmieniło barwy klubowe.Igor Łasicki opuścił Wisłę Płock, z którą walczył o utrzymanie w ekstraklasie. Mimo, że dyrektor sportowy Nafciarzy zapowiadał walkę o wykupienie z SSC Napoli Igora ostatecznie zrezygnowano z tego rozwiązania, co skrzętnie wykorzystała Pogoń Szczecin. Portowcy zanotowali znakomity początek rozgrywek i Łasicki póki co, do tej pory zaliczył niecałe 2 mecze i tylko dlatego, że kontuzji doznał Austriak Benedikt Zech. Wrocławski Śląsk latem opuścił Arkadiusz Piech, który do chwili obecnej nie znalazł nowego klubu, choć wydawało się, że kolejnym przystankiem będzie grecka AS Lamía. W Lubinie po wypożyczeniu do Chojnic pojawił się Paweł Żyra, który w tym sezonie gra jedynie w trzecioligowych rezerwach. Jego rówieśnik Dawid Pakulski najpierw przedłużył umowę z klubem do 30 czerwca 2022 roku i gdy wydawało się, że zostanie wypożyczony do Chrobrego Głogów systematycznie może liczyć na miejsce w meczowej kadrze I zespołu. Do tej pory jednak udało mu się jedynie zaliczyć 10 minut w meczu z Cracovią plus 2 mecze w -ligowych rezerwach.
Z beniaminkiem ekstraklasy Rakowem Częstochowa pożegnał się Rafał Figiel, który przeniósł się do Podbeskidzia Bielsko-Biała nie kryjącego ambicje awansowe. Rozminął się z Pawłem Oleksym, który wyemigrował do Małopolski do BrukBetu Termialiki Nieciecza. Popularne Słoniki z Lechii Dzierżoniów ściągnęły dwóch 18-latków: Ernesta Terpiłowskiego i świdniczanina Michała Orzechowskiego. Z Orzechowskim w Gryfie Świdnica grał jego rówieśnik Dominik Piła, który od 2 lat terminuje w Chrobrym Głogów - latem dołączył do I zespołu i już ma za sobą debiut w 1.lidze. Doświadczony Dawid Kubowicz spadł z Siarką Tarnobrzeg, ale szybko podpisał kontrakt z Resovią, podobna sytuacja była z Damianem Niedojadem (Rozwój Katowice - Skra Częstochowa). Wychowanek Championu Bielawa 21-letni obrońca
Wałbrzyscy piłkarze w Foto-Higienie
Gać, od lewej: Michał Bartkowiak,
Mateusz Sawicki i Jan Jakacki.
[foto:foto-higienagac.pl]
Kacper Czajkowski po 5 latach wrócił na Dolny Śląsk. Opuścił Stal Stalowa Wola na rzecz Foto-Higieny Gać.Do Gaci trafił nie tylko trenerski duet Jacek Fojna - Marek Stepnowski z Górnika Wałbrzych, ale i Mateusz Sawicki. Po wyleczeniu kontuzji nie zaproponowano nowej umowy w Śląsku Wrocław Michałowi Bartkowiakowi i on również trafił do F-H.
Trzecią grupę 3.ligi opuściła Lechia Dzierżoniów, z której oprócz wymienionych wcześniej Orzechowskiego i Terpiłowskiego odeszli: Kacper Majchrowski,Damian Szydziak (obaj LZS Starowice), Oskar Trzepacz, Oskar Majbroda (obaj powrót do Piasta Żmigród), Łukasz Szukiełowicz (MKS Kluczbork),Patryk Paszkowski (Polonia-Stal Świdnica), Szymon Kuśnierz (Orzeł Ząbkowice Śląskie), Filip Januszczak (Świt Staroźreby), Mateusz Tomaszewski (powrót do Wisły Płock).
ROZBIÓR GÓRNIKA WAŁBRZYCH
Szerokim echem, nie tylko w regionie wałbrzyskim, odbiły się problemy wicemistrza grupy wschodniej 4.ligi Górnika Wałbrzych. Wycofanie się z rozgrywek spowodował prawdziwy exodus piłkarzy i trenerów. Najdalej wyemigrował duet pomocników Tomasz Wepa i Michał Oświęcimka. Kapitan został ponownie partnerem klubowym Adriana Moszyka w austriackim ASKÖ Lunz am See. Jest to już drugie podejście Wepy do gry pod Alpami, bowiem 4 lata temu przed emigracją uratowało go podpisanie umowy z Odrą Opole. Natomiast Cimek również nie będzie narzekał na samotność, bowiem w UFC Volksbank Mariazell/St. Sebastian spotkał byłego napastnika Górnika Romana Maciejaka. Nie udała się kolejna wyjazdu do Niemiec Sławomira Orzecha, który miał dołączyć do wałbrzyskiej kolonii (Dominik Dudek, Jarosław Piątek, Michał Bartkowiak) w SV Fortuna Trebendorf 1996. Ostatecznie Orzi trafił, podobnie jak Damian Chajewski, do Polonii-Stali Świdnica, a wspominane trio wróciło do Zdroju Jedlina Zdrój. 
W teorii na upadku Górnika zyskała trójka zawodników, która trafiła do 3.ligi. Mateusz Sawicki dołączył do Foto-Higieny Gać, gdzie spotkał nie tylko duet trenerów Fojna-Stepnowski, ale znanych ze wspólnej gry przy Ratuszowej Michała Bartkowiaka i Jana Jakackiego. Szymon Tragarz mistrz Europy z Dolnym Śląskiem w Regions Cup dołączył do selekcjonera wspomnianej kadry Grzegorza Kowalskiego i gra obecnie dla Ślęzy Wrocław. Z kolei bramkarz Szymon Stec został zawodnikiem beniaminka LZS Starowice, gdzie o miejsce w bramce rywalizuje z wychowankiem Włókniarza Głuszyca Kacprem Majchrowskim.
W czwartej lidze w grupie zachodniej wydaje się, że walka o prymat znowu rozstrzygnie się pomiędzy tymi samymi zespołami AKS Strzegom, Apisem Jędrzychowice i Chrobrym II Głogów. Ekipa Roberta Bubnowicza staje się coraz bardziej wałbrzyska - do Morawskiego, Migalskiego, Sadowskiego, Gawlika, Zielińskiego dołączyli bowiem Damian Jaroszewski, Damian Bogacz, Daniel Borowiec, Mateusz Krzymiński, Jan Rytko. 
Rekordzista pod względem występów w I zespole Górnika 29-letni Dariusz Michalak zdecydował się na pierwszą w swojej piłkarskiej biografii zmianę barw klubowych. Nowym miejscem gry jest beniaminek wrocławskiej okręgówki WKS Wierzbice. Drużyna istnieje od 2001, trenerem jest Grzegorz Podstawek, były ekstraklasowy napastnik, a szkoleniowiec m.in. trzecioligowego Piasta Żmigród. Wśród partnerów Michalaka są m.in. znani ze złotego okresu Polonii/Sparty Świdnica w 3.lidze Konrad Hajdamowicz i Mateusz Kopernicki, Mateusz Fedyna (Śląsk II Wrocław, Miedź Legnica, Piast Żmigród), Rafał Gorczyca, Patryk Gołębiewski, Jakub Matlak (Piast Żmigród) czy Rafał Rybiński jeden z najskuteczniejszych 4-ligowców z Sokoła Marcinkowice. 
AKS Strzegom jest największym beneficjentem kłopotów Górnika
Wałbrzych, od lewej Damian Migalski, Jan Rytko, Damian Bogacz,
Mateusz Krzymiński i Kamil Sadowski.
[foto:e-legnickie.pl]
Z kolei Denis Dec postanowił swoją przyszłość związać z wojskiem i został artylerzystą w Bolesławcu. W wolnych chwilach od służby trenuje i gra dla A klasowego Twardego Świętoszów, gdzie w obecnym sezonie legitymuje się dorobkiem 2 bramek w 2 meczach. Niedawni juniorzy Dawid Kokoszka i Kacper Wiśniewski powiększyli wałbrzyską kolonię w Victorii Świebodzice (A klasa). Wciąż nie wiadomo co z dalszą grą Kamila Młodzińskiego, Marcina Smoczyka.
Górnika opuścili również niektórzy juniorzy i tak Bartosz Okupny wraz z Piotrem Wujdą przeszli do Chrobrego Głogów, Michał Jaworski wrócił do Gorc, podobnie jak jego imiennik Krynicki, który po powrocie do Unii Bogaczowice z miejsca stał się najskuteczniejszym strzelcem swojego zespołu w A klasie.Bartłomiej Ziobro wiosną grający w Szczawnie Zdrój latem wraz z Patrykiem Rękawkiem próbował zahaczyć się do Piasta Nowa Ruda, ale ostatecznie trafił do A klasowego Słowianina Wolibórz
CIEKAWIE W NIŻSZYCH LIGACH
W czwartej lidze drużyny z wałbrzyskiego podokręgu dokonały naprawdę ciekawych transferów. Nabytki świdnickiej Polonii-Stali (Chajewski, Paszkowski, Orzech, Emeka z AKS Strzegom) pozwalają ich notować wśród faworytów do 1.miejsca. Przybycie niezwykle skutecznego Mateusza Poświstajło (Kryształ Stronie Śląskie), utalentowanych młodzieżowców Jakuba Filipczaka (Polonia-Stal Świdnica) i Adriana Jeziorskiego (SMS Łódź, wcześniej m.in. Miedź, Lech), powrót obrońcy Wojciecha Rzeczyckiego sprawiły, że kibice Piasta Nowa Ruda raczej nie będą drżeć o ligowy byt. Orzeł Ząbkowice Śląskie utrzymał się dzięki kłopotom wałbrzyszan, a wśród nowych graczy to głównie młodzi zawodnicy Adam Drąg (Victoria Tuszyn), Konrad Maciak (Śląsk II), Szymon Kuśnierz (Lechia Dzierżoniów). Odmłodziła kadrę Unia Bardo, która w minionych sezonach legitymowała się plejadą najstarszych ligowców. Tymczasem do Unii trafili utalentowani 18-letni Kamil Dymek (Nysa Kłodzko) i Mateusz Łaszczewski (Orzeł Ząbkowice Śl.), dodatkowo wzmocnieniem jest Mateusz Śleziak ostatnio grający w opolskiej 4.lidze (Polonia Nysa, LZS Starowice). Bielawianka co prawda straciła Jakuba Gucwę (Pogoń Pieszyce), ale za to zakontraktowała mistrza Europy Adama Bońkowskiego (Nysa Kłodzko), a także Patryka Drożyńskiego (Zachód Sobótka, wcześniej m.in. Bystrzyca Kąty Wrocławskie, Śląsk II) i Mateusza Spychalskiego (KS Opatówek), którzy już wpisali się na listę strzelców. Przed sezonem sporo pisało się o szansach powrotu do 3.ligi Lechii Dzierżoniów, gdzie straty kadrowe próbuje się zrekompensować pozyskaniem Brazylijczyków Aldeira (Victoria Tuszyn), Eltona (LZS Starowice), powrotem Domaradzkiego z AKS Strzegom, a także przyjściem Kierkiewicza (Śląsk II), Knyrka (Świt Szczecin), Uszczyka (Zjednoczeni Żarów), Guźniczaka (Mechanik Brzezina).
W niższych ligach również mieliśmy kilka ciekawych zmian klubowych. Maksymilian Fryczkowski (rocznik 1999) jeden z bardziej utalentowanych młodych napastników w okręgu po spadku Nysy przeszedł do A klasowej Polonii Bystrzyca Kłodzka. Beniaminek klasy okręgowej Orzeł Lubawka szykuje zmianę warty w bramce, gdzie do tej pory bronił 47-letni Grzegorz Gruszka. Do roli zmiennika kandydują nowi bramkarze, obaj z przeszłością w Górniku Wałbrzych: 36-letni Damian Michno (wiosną Victoria Świebodzice) i 20-letni Marcin Malczewski (Górnik Boguszów-Gorce). Najskuteczniejszy snajper Darboru Bolesławice Antonio Gomes Camacho junior z A klasy przeskoczył o dwie klasy rozgrywkowe do AKS Strzegom. Doświadczony Paweł Rak,który potrafił zdobyć w sezonie kilkadziesiąt bramek po raz kolejny trafia do Ślęży Ciepłowody. W ubiegłym roku w Ciepłowodach jesienią grał wałbrzyszanin Wojciech Ciołek. Po wiosennej grze w Orle Sadowice latem przeszedł do ligowego rywala Solnej Galakticos. Z nowym zespołem póki co Wojtek wygrał oba mecze, w których wpisał się na listę strzelców. O powrocie do A klasy myślą w Czarnym Borze, gdzie grającym trenerem został Piotr Kałoń (ostatnio Unia Bogaczowice), który będzie mógł skorzystać m.in. z byłego reprezentanta Polski juniorów Kornela Dusia (ostatnio Górnik Boguszów-Gorce). Wciąż barwy Skalnika będzie reprezentował doświadczony Zdzisław Pyrdoł, którego syn latem przeszedł z Czarnego Boru do Olimpii Kamienna Góra. W wałbrzyskiej B klasie, w rezerwach MKS Szczawno Zdrój nowymi zawodnikami zostali urodzeni w latach 70-tych ubiegłego stulecia Piotr Smoczyk (wznowił treningi po kilkuletniej przerwie) i Tomasz Sobota (ostatnio Unia Bogaczowice).

poniedziałek, 2 września 2019

Powrót Górnika Wałbrzych na Nowe Miasto

Liczba dnia - 9778. Tyle dni minęło od ligowego meczu Górnika Wałbrzych na swoim stadionie przy ul. Chopina 1a. Wielu kibiców nie pamięta zamierzchłych czasów z początków ostatniej dekady XX wieku.
22 listopada 1992 w ostatniej kolejce dolnośląskiej grupy III ligi Górnik Wałbrzych rozgrywał mecz z outsiderem tabeli Stalą Chocianów. Gospodarze planowali zakończyć zwycięstwem przeciętną rundę jesienną, a tymczasem przyszło spore rozczarowanie. Najlepiej na łamach Trybuny Wałbrzyskiej redaktor Bogdan Skiba podsumował: czy mogło coś gorszego spotkać Górnika w tej rundzie jak taka kompromitująca porażka z ostatnią w tabeli Stalą? Gorszego już nic nie mogło być. Na trybunach niespełna 100 (!) osób, zimno jak diabli, pada śnieg z deszczem, słaby przeciwnik, Kosowski przestrzela karnego, a goście w końcówce zdobywają zwycięską bramkę. Zapewne nikt z tej garstki kibiców nie przepuszczał, że Górnik przestanie istnieć, a na mecz biało-niebieskich na Nowym Mieście przyjdzie czekać blisko 30 lat!
Po fuzji w 1993 Klub Piłkarski Wałbrzych krótko grywa jeszcze przy Chopina, ale później przeprowadza się na Biały Kamień na Stadion 1000-lecia. Stadion niszczeje, na początku pierwszej dekady XXI wieku pojawiają się dzielnicowi fascynaci futbolu, powołany zostaje Górnik Nowe Miasto. O ile użytkowana jest główna płyta, a czasami również górna, to obiekt zmienia się z dnia na dzień: znikają ławki z trybun, pawilon prasa - radio - telewizja, znika trybuna od strony basenu, kasy gdzie kupowano bilety na mecz, a nie tak dawno rozebrano boiskowy zegar. KP w międzyczasie zmienia swoje struktury, zmienia nazwę, by funkcjonować ostatecznie jako Górnik. Pierwsza drużyna rozgrywa na tym obiekcie część sparingów, kilka razy wystąpiła drużyna rezerw. Stadion stał się jednym wielkim wspomnieniem najlepszego w historii Górnika okresu jednocześnie strasząc katastrofą budowlaną. Pomysł ratunku obiektu pojawił się kilka lat temu, gdyby optymistyczny wariant z rozpoczęciem budowy w 2014 roku ziścił się to kto wie, czy dziś nie mielibyśmy perełkę lekkoatletyczną z oświetleniem i płytą piłkarską.
Jeśli kibice Górnika w listopadzie 1992 mogli czuć się rozczarowani wynikiem sportowym, to dzisiejsi sympatycy biało-niebieskich mogą jedynie ... im zazdrościć. 27 lat temu siódme miejsce na trzecim poziomie rozgrywek było wstydliwym rezultatem dla niedawnego drugoligowca, a dziś pod Chełmcem można pomarzyć o takich kłopotach, bowiem Górnika dzielą od trzeciej ligi (dziś czwarty poziom rozgrywek) jeszcze dwie klasy rozgrywkowe.
Po czerwcowo-lipcowym tąpnięciu, rezygnacji i powrocie zarządu, obojętnością władz i radnych miasta realne było niezgłoszenie się seniorów Górnika do rozgrywek sezonu 2018/19. Pierwszym czerwonym światełkiem dla kibiców było wstydliwe oddanie walkowerem pucharowego meczu z Pogonią Pieszyce. Info o inauguracji A klasy nie przyjęto z entuzjazmem, o który było bardzo trudno po zakończeniu meczu w Dziećmorowicach (1:7). Kibice obserwujący jedynie mecze I zespołu mogli kojarzyć jedynie nowego kapitana Mateusza Sobiesierskiego i Adama Niedźwiedzkiego najlepszego snajpera juniorów starszych w ubiegłym sezonie. W dwóch kolejnych meczach doszli doświadczeni Adrian Mrowiec i Grzegorz Michalak, ograny w 4.lidze 19-letni Miłosz Rodziewicz, a w bramce pojawił się Kamil Reczulski. Rywale nie byli wymagający i podopieczni Marcina Domagały oprócz kompletu 6 punktów podreperowali bilans bramkowy (15:0).
Mimo braku możliwości skorzystania z dawnych trybun
kibice oglądali mecz również zza okalającego
płotu
Niedzielne przedpołudnie 1 września 2019 roku to nie tylko 80.rocznica wybuchu II wojny światowej, ale historyczny powrót I drużyny Górnika Wałbrzych na stadion na Nowym Mieście. Przy Chopina pojawiło się nadspodziewanie sporo kibiców, wielu z nich było po raz pierwszy. Wejście i pierwsze chwile na zdewastowanej sportowej ruinie są przygnębiające. Na koronie pełno krzewów, rozbitych butelek, na które trzeba uważać, zwłaszcza dla spacerujących z dziećmi czy psami. Na dawne, owiane ekstraklasową sławą trybuny nie można wejść, bo grozi to wypadkiem. Co więcej, trybuny, podobnie jak samo boisko okala druciane ogrodzenie, więc ci co zdecydowali się obserwować mecz z wysokości to musieli robić to "zza krat". Prowizoryczne dwie trybunki, które zostały postawione jedynie po to, by spełnić warunki licencyjne mogą pomieścić kilkadziesiąt osób i były wypełnione w całości. Pod szkieletem dawnego stadionowego zegara pojawili się najwierniejsi fani, którzy w tygodniu najpierw wykarczowali drzewka i krzewy, by wygospodarować miejsce, z którego przez cały mecz zagrzewali głośnym dopingiem piłkarzy. Była okolicznościowa oprawa dotycząca 1 września, był odśpiewany hymn, były podziękowania dla trenerów Jacka Fojny i Marka Stepnowskiego oraz masażysty Janusza Wodzyńskiego, były słowa otuchy dla walczących A klasowców, ale i "pozdrowienia" dla Sebastiana Raciniewskiego, który stał się głównym beneficjentem miejskiego rozdania w sprawie futbolu młodzieżowego w Wałbrzychu. W piękną słoneczną pogodę pojawiło się sporo kibiców Górnika, którzy są z klubem na dobre i na złe, również ci pamiętający ekstraklasowe mecze, ale i A klasowe mecze sprzed 17 lat. Niektórzy byli po raz pierwszy, ale chłonąc atmosferę z tego meczu zapewne wrócą. Można było kupić pamiątki klubowe, a przedstawiciel kibiców był zaskoczony pełną banknotów puszką po spontanicznej kweście. Na najbardziej kolorowym sektorze oprócz wałbrzyszan byli zaprzyjaźnieni fani z Kamiennej Góry, Świebodzic, Świdnicy, a nawet dalekiej Bydgoszczy. Odnosi się nieodparte wrażenie, że to właśnie kibice są na chwilę obecną największą szansą na odbudowanie Górnika. Na chwilę obecną mecz A klasowego Górnika na Nowym Mieście zgromadził o wiele większą frekwencję niż rywale (Zagłębie, Czarni, Górnik Nowe Miasto czy nawet MKS Szczawno Zdrój). Gdyby do tego dodać marketing, jakiego na tę chwilę muszą pozazdrościć choćby Czarnym czy MKS, bardziej zdeterminowany zarząd to odbudowa marki nie musi być drogą cierniową tak jak jest w chwili obecnej.
Stadion na Nowym Mieście z jednym "sektorem" przygotowanym przez kibiców...
A jak Górnik wypadł sportowo? O wiele gorzej niż kibice. Trener Marcin Domagała mógł liczyć na kolejnych zawodników mających za sobą grę w ubiegłych sezonach w 4.lidze. Piotr Krawczyk, Patryk Rękawek mecz zaczęli jednak na ławce rezerwowych, a Michał Zaremba obserwował poczynania kolegów "w cywilu". Skład identyczny jak przed tygodniem w Głuszycy, gdzie wałbrzyszanie spacerkiem wygrali 5:0. Kamil Reczulski w bramce - w rezerwach często grywał nawet w polu i w ciągu 2 ostatnich sezonów zdobył 6 goli! W I zespole zadebiutował dopiero przed dwoma tygodniami i zachował czyste konto. Mecz z Walimiem był okazją do przegonienia rekordzisty pod względem zerowych strat od debiutu w bramce - Patryka Janiczaka. Obecny bramkarz Sokoła Marcinkowice 255 minut zachowywał czyste konto. Defensywa to dziś największy potencjał Górnika, bo dwóch panów z rocznika 1983 Adrian Mrowiec i Grzegorz Michalak szerzej nie trzeba przedstawiać. Gorzej w ofensywie. W drugiej linii nowy kapitan biało-niebieskich Mateusz Sobiesierski musiał liczyć na wsparcie 18-letnich Patryka Rzeszotko i Adama Niedźwiedzkiego i o rok starszego Mateusza Biskupa. W napadzie osamotniony Miłosz Rodziewicz, który nie mógł liczyć na wiele sytuacji stworzonych przez partnerów. Goście z kolei to nie tylko rekordzista w ilości zmian klubowych 50-letni Robert Rzeczycki, ale duet byłych graczy Górnika Wałbrzych Artur Słapek - Kamil Drąg.
31 lat różnicy: z lewej Rodziewicz
rocznik 2000, obok Rzeczycki
rocznik 1969.
[foto: B.Nowak/walbrzych24.com]
Obaj grali jeszcze w sezonie 2017/18. Słapek kilka razy próbował czarować na prawym skrzydle, ale prócz efektownych, ale niezbyt efektywnych zwodów nic nie pokazał. Z kolei Drąg to jak na tę ligę zawodnik wyróżniający się. Jego gra w Górniku to była przede wszystkim destrukcja, a w Walimiu nie tylko przerywa, ale i inicjuje ataki i strzela bramki (w ub.sezonie 15 goli, w obecnym już 2). W niedzielnym meczu wyróżnił się jednak głównie twardą, a czasem brutalną grą, na którą młodzi wałbrzyszanie jeszcze nie są gotowi.
Mecz zaczął się od przewagi gospodarzy, KS Walim uważnie skupił się na obronie i to wystarczyło by Górnik miał w ofensywie kłopoty. Wynik powinien otworzył Rodziewicz, ale strzał w sytuacji sam na sam odbił Łukasz Gut. Jak to w futbolu bywa niewykorzystane sytuacje się mszczą i po kilku minutach niegroźna akcja przynosi prowadzenie gościom.W 15 minucie Adrian Kraus poradził sobie z pilnującym go Radosławem Marciniakiem, Reczulski wyszedł z bramki i został przelobowany. Tym samym passa bez straty bramki Kamila zakończyła się na 195 minutach. Wałbrzyszanie ruszyli do odrabiania strat, ale na nierównym boisku młodzi skrzydłowi mieli problemy z przyjęciem piłki czy dokładnym dośrodkowaniem. Na szczęście mogą liczyć na doświadczenie starszych kolegów. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Adriana Mrowca, który wystawił piłkę Dawidowi Rosickiemu, który mocnym strzałem po ziemi, przy słupku wyrównał stan meczu. Mimo, że częściej piłka była w posiadaniu Górnika, to sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.
Tak padła pierwsza bramka - Adrian Kraus pokonuje
Kamila Reczulskiego.
[foto: B.Nowak/walbrzych24.com]
W drugiej połowie trener Domagała postawił na Piotra Krawczyka w miejsce Rodziewicza. Niestety, widać było po nim zaległości treningowe i był całkiem niewidoczny. O wiele więcej dał 18-letni Patryk Rękawek, który w lipcu próbował szczęścia na treningach Piasta Nowa Ruda. On w końcówce meczu mógł zdobyć zwycięską bramkę, ale jedynie obił poprzeczkę. Na pewno więcej spodziewano się od Adama Niedźwiedzkiego, który w pierwszym domowym meczu Górnika trafił aż 4 krotnie do bramki rywala. Przeciwko KS Walim zagrał po prostu bardzo słabo. Wałbrzyszanie, podobnie jak w I odsłonie byli częściej przy piłce, ale bliżej bramki byli zdecydowanie goście. W 54 minucie Adrian Kraus minął już wybiegającego z bramki Reczulskiego i miał przed sobą tylko pustą bramkę, a mimo to posłał futbolówkę ponad poprzeczką! W końcówce meczu wyraźnie zabrakło sił i koncentracji wałbrzyszanom. Po rzucie rożnym sprytnie przyblokowano Reczulskiego i centymetrów zabrakło Łukaszowi Młockowi, by posłać piłkę do siatki. W 89 minucie sam na sam z bramkarzem o mały włos nie znalazł się napastnik gości, którego przed polem karnym sfaulował Frączek, za co zobaczył żółty kartonik. Techniczny strzał z wolnego Drąga odbił się od muru.
Po meczu kibice podziękowali piłkarzom Górnika za walkę. Na pewno atmosfera "na trybunach", a dokładniej poza boiskiem, była lepsza niż w większości spotkań trzecio- czy czwartoligowych w ostatnich sezonach. Przed piłkarzami sporo pracy, bo nie ma co się oszukiwać, obecny Górnik to grupa zawodników dopiero zgrywająca się, ucząca się tej ligi, bowiem indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników nie przekładają się na punkty w rywalizacji z ogranymi, doświadczonymi wygami, którzy wiedzą kiedy przytrzymać za koszulkę, sfaulować. Dlatego niezbyt się kibicom podobało zachowanie wałbrzyskiego szkoleniowca Marcina Domagały, który w drugiej połowie niecenzuralnymi słowami strofował rezerwowych piłkarzy Górnika, by zmienili miejsce rozgrzewki. Mimo wysłuchania nerwowego trenera nastolatkowie nie przenieśli się tam gdzie chciał Domagała...
Kolejne mecze Górnika to nie tylko walka o punkty, ale sprawdzian dla kibiców, czy w podobnej liczbie będą wspierać zespół mimo niezbyt efektownej gry, braku zwycięstw w każdym meczu.

środa, 31 lipca 2019

Kolejne rozmowy, nadal impas

W poniedziałek doszło do spotkania urzędników miasta z działaczami, kibicami Górnika Wałbrzych oraz rodzicami młodych adeptów futbolu trenujących w klubie. Trwające  godziny rozmowy nie spowodowały pojawienia się uśmiechu w drugim obozie. Miasto reprezentowane było przez prezydenta Romana Szełemeja, wiceprezydent Sylwię Bielawską, a więc potraktowało sprawę poważnie. Ze strony klubu był niedawny prokurent Marcin Korba, powracający do zarządu Czesław Grzesiak oraz trener Mirosław Otok. Obie strony przedstawiły swoje argumenty, które już dawno opinia publiczna poznała. Stowarzyszenie KP Górnik ma swój zarząd, który odpowiada za organizację szkolenia, również za finanse, na które składają się również miejskie dotacje. Dotacje, które są coraz mniejsze,a usprawiedliwiane są przez miasto nie tylko coraz trudniejszą sytuacją budżetową, ale coraz gorszymi wynikami sportowymi. Zarząd poniekąd sam sobie strzelił w kolano rezygnacjami poszczególnych członków, bowiem pociągnęło za sobą konsekwencje w postaci zablokowania obiecanych i przyznanych środków na szkolenie młodzieży. Nie posiadające zarządu stowarzyszenie nie mogło otrzymać pieniędzy z powodów proceduralnych. Brak pieniędzy, brak zarządu oznaczał również brak treningów nie tylko seniorów, ale i juniorów, młodzików czy trampkarzy. Bezwład organizacyjny groził całkowitym upadkiem klubu, o który głośno zaczęli walczyć kibice, co nagłośniły regionalne media z TVP Wrocław na czele. Na chwilę obecną największy pożar został ugaszony, bowiem Górnik nie znika z piłkarskiej mapy.
By otrzymać obiecane pieniądze musiał zostać powołany nowy zarząd i taki obecnie składa się z duetu Grzesiak - Korba oraz Krzysztofa Michalaka. Problemem jest jednak czas, bowiem zmiany w Krajowym Rejestrze Sądowym nie następują automatycznie czy z dnia na dzień. A więc formalnie, "na papierze", dla ewentualnych dobroczyńców Stowarzyszenie KP Górnik wciąż nie ma zarządu. Środki, mimo, że są zabezpieczone, nie mogą być przelane. Klub jednak ogłasza upadłości, więc najmłodsi będą nadal trenować w Górniku. Pytanie jednak pozostaje, gdzie będą trenować i przez kogo? Wiadomo, że brak pieniędzy spowoduje odejście zapewne kilku szkoleniowców, poza tym dodatkowe zaległości w opłatach za użytkowanie boisk kompleksu Aqua Zdrój powoduje, że najprawdopodobniej Górnik będzie musiał szukać tańszych, a co za tym idzie, mniejszych placów do treningów.  Zresztą taki wniosek końcowy wykluł się po poniedziałkowych debatach. Pozostaje jeszcze kwestia transportu na mecze, który przecież nie jest darmowy. Zmiana w KRS może potrwać nawet kilka miesięcy,czy pozbawiony środków klub będzie dalej zadłużał się, by przetrwać najgorszy czas?
Reasumując:
Górnik raczej nie zginie - nadal będzie funkcjonował, choć już nawet nie na takim poziomie jak dwa miesiące temu. To jest jeden plus. Drugi, że wciąż są ludzie, którzy chcą ciągnąć ten wózek. Mimo wielu wad, niedociągnięć, to należy oddać im, że przede wszystkim podjęli się w 2017 misji prowadzenia klubu, po drugie zredukowali mocno zadłużenie, a po trzecie, mimo nieprzychylnej opinii publicznej, wytykania błędów przez miasto po raz kolejny podjęli się tego trudnego zadania prowadzenia klubu, który ma same długi i niezbyt różowe perspektywy. Odbudowa klubu to przede wszystkim drużyna seniorów, z którą utożsamia się rzesza kibiców z Wałbrzycha, okolic, jak i z różnych miejsc w Polsce i na świecie. To sukcesy seniorów napędzają marketing, są magnesem dla narybku marzącego o występach w jak najwyższej lidze w barwach ukochanego klubu. Póki co I zespół nie przystępuje do rozgrywek 4.ligi, zajmuje miejsce rezerw w A klasie. Na dzień dzisiejszy, na półtora tygodnia przed  pierwszym oficjalnym meczem sezonu (11.08. pucharowy mecz z Pogonią Pieszyce) zespół nie zagrał żadnego sparingu, gdzie wszyscy ligowi rywale nie tylko trenują, ale z powodzeniem sparują - dla porównania Zagłębie Wałbrzych ma za sobą już 4 sparingi. 
 Exodus rozczarowanych piłkarzy Górnika ma szeroką skalę i naprawdę będzie trudno zorganizować kadrę, która ma odbudować markę Górnika. Najprawdopodobniej misji prowadzenia seniorów podejmie się Marcin Domagała, prowadzący ostatnio zarówno drużynę juniorów starszych i drużynę rezerw. Pytanie, które musi też paść - czy istnieje ryzyko nie przystąpienia seniorów do rozgrywek, co w trudnej sytuacji finansowej klubu oznaczałoby oszczędności? Na chwilę obecną w grupie zgłoszonych zawodników do A klasy są głównie juniorzy, a z seniorów G.Michalak, K.Michalak, Mrowiec, Rosicki, Winiarski, Ziobro, Rojek, Jędras, Malczewski, natomiast z kadry I zespołu ostali się na chwilę obecną jedynie Smoczyk, Młodziński, Krawczyk, Sobiesierski,
Egzystencja juniorów i młodszych zespołów raczej nie jest zagrożona, aczkolwiek trudno sobie wyobrazić treningi np. na orlikach, a rozgrywanie meczów na pełnowymiarowych boiskach. A nawet taka wizja pojawiła się po poniedziałkowym spotkaniu. Ceny za obiekty AZ przy Ratuszowej są wysokie, miasto i sama spółka nie widzi na tę chwilę możliwości obniżenia cen, preferencyjnego udostępniania. 
ROLA MIASTA
Miasto nie zostaje obojętne na kłopoty klubu, tak jak niektórzy próbują prowadzić narrację w sprawie sytuacji Górnika. Dotacje, konkursy nie omijały klub, zgrzyt nastąpił dopiero w roku bieżącym, gdzie zostały one obniżone. Do klubu miały również trafić pieniądze z programu na rozwój sportu (ok.100 000), ale w chwili złożenia wniosku Górnik miał czwartoligową drużynę, a w chwili obecnej A klasową, której de facto wniosek nie dotyczył. Najprawdopodobniej więc do klubu te pieniądze nie trafią. Logicznie tłumacząc - czemu miałaby być dotacja na siódmoligową drużynę, skoro o podobną, ze względów proceduralnych, nie mogą liczyć na Nowym Mieście, w Czarnych czy Zagłębiu? 
Największe pretensje kierowane są do prezydenta Szełemeja, który cierpliwie odpowiada na zarzuty, ale tak naprawdę zastanawia bierność wałbrzyskiej rady sportu, którą prezydent powinien zaktywizować. Skoro nie jest głuchy na problemy mieszkańców, to czemu nie użyje swojego tematycznego narzędzia złożonych ze specjalistów?
O tym, że z futbolem pod Chełmcem jest coraz gorzej nie świadczy obecna sytuacja Górnika, ale wystarczy rzut oka na tabele rozgrywek seniorów i juniorów. Po upadku biało-niebieskich okazuje się, że najwyżej grającym zespołem w powiecie jest Zdrój z Jedliny Zdrój. To prawdziwy wstyd dla całego środowiska piłkarskiego ponad stutysięcznego miasta! Biernie przyglądano się i nie wyciągano wniosków, gdy znikały z futbolowej mapy zarówno kluby (Juventur Podzamcze) czy boiska (ul.Blankowa, ul.Wrocławska). Dopiero w tym roku powstała idea konsolidacji środowiska piłkarskiego, która polegać ma na wskazaniu klubu wiodącego w szkoleniu dzieci i młodzieży (wszystko wskazuje, że będzie to Górnik Nowe Miasto Sebastiana Raciniewskiego), który byłby największym (jedynym?) beneficjentem dotacji miejskich. 
Pytanie jak to ma wyglądać, bo na chwilę obecną przedstawione zostało to tylko w ten sposób, że młodzi futboliści szkolą się w swoich klubach i  raz/tydzień trening najzdolniejszych. Czy pozostałe kluby nie będą mogły liczyć na żadne dotacje miasta? Co dalej z tą grupą utalentowanych wałbrzyszan? Czy docelowo będą grać w jednym klubie (Górnik Nowe Miasto?), jeśli tak to od którego rocznika? Co z chwilą wejścia w wiek seniora? Wyjazd z Wałbrzycha? Jeśli wiodącym klubem w tym programie ma być inny podmiot niż w kategorii juniorów to pojawi trudność przy przeskoku do seniora (przykład: junior w Górniku Nowe Miasto, który seniorów ma na poziomie A klasy, a przechodzi do seniorów np. Czarnych Wałbrzych grających w 4.lidze)? Nikt nie pyta o kwestie sportowe - czy faktycznie trener Raciniewski jest najlepszym szkoleniowcem w obszarze szkolenia dzieci i młodzieży? Wystarczy rzut oka na listę licencjonowanych trenerów wałbrzyskich, że jest kilku z wyższymi kwalifikacjami niż Raciniewski (UEFA B): UEFA A mają przykładowo Maciej Jaworski, Marian Bach, Marcin Gryka, Tomasz Poros, nie wspominając o trenujących nie tak dawno ligowców z Ratuszowej Bubnowicza, Fojnę czy Stepnowskiego. Skoro dla miasta w piłce nożnej ma być priorytetem szkolenie młodzieży to czemu nie znajdziemy nazwiska z licencją UEFA Elite Youth A - szanowaną w całej Europie uprawnienie dla pracujących z młodzieżą. 
Miasto przed zarzutami broni się nie tylko wskazując na dotacje, ale przede wszystkim, że zapewnia miejsca dla uprawiania sportu. W tym momencie należy językiem pokerzystów powiedzieć stanowcze sprawdzam:
kompleksem Aqua Zdrój możemy się chwalić w kraju, ale czy każdy klub/akademię stać na wynajęcie boiska na treningi, mecze wg obowiązującego cennika? Spółka AZ nie może sobie pozwolić na ukłon w stronę wałbrzyszan, czyli preferencyjne warunki. No chyba, że stałaby się sponsorem, przykładowo Górnika. Ale to spółce w chwili obecnej nie opłaca się, bo co to za reklama na koszulkach zespołu grającego w A klasie. Pozostają więc inne boiska, a tych nie ma zbyt wiele. O obiektach użytkowanych dawniej przez seniorów, juniorów, trampkarzy Juventuru czy Czarnych już było wyżej. Stadion przy Dąbrowskiego jest eksploatowany ponad miarę, z Piaskowej Góry przenieśli się Czarni, którzy byli blisko statusu klubu osiedlowego Piaskowej Góry - największego, obok Podzamcza osiedla miasta. Warunki dalekie są od idealnych. Podobnie jak na wałbrzyskim Estadio da Gruz, czyli obiekt na Nowym Mieście. Przy Jagiellońskiej znakomicie swoim sumptem oraz wiernymi sponsorami radzi sobie Gwarek i Akademia Piłkarska Diament. PUKS Victoria Wałbrzych trenuje na Piaskowej Górze przy Kusocińskiego, gdzie przecież jest niewymiarowe boisko, które do zajęć i meczów najmłodszych wystarczą, ale mecz seniorów już nie. Podgórze to stadion zapomnianego Semafora, ale głównie arena seniorów Podgórza, które spadło z A klasy. W ponad 100-tysięcznym mieście zielonych, pełnowymiarowych boisk jest szokująco mało. Gdzie są w tym przypadku radni miejscy? Gdzie rada sportu? Piłka nożna to nie tylko turnieje na orliku, memoriały na których warto się politycznie pokazać, ale i cotygodniowe mecze, którymi żyją nie tylko rodzice grających, ale krewni, znajomi, sąsiedzi, mieszkańcy, a więc i wyborcy oraz podatnicy miasta Wałbrzycha.
POLITYKA
Niestety, polityka jest coraz bardziej widoczna w sporcie, w piłce nożnej. Na trybunach kibice zauważają aktywność kandydatów przed wyborami, piłkarze odwiedzani byli nawet podczas treningów, a swego czasu byli tłem na plakatach wyborczych (casus Zibrow). Dramatyczna sytuacja Górnika to również pretekst do zaistnienia niektórych polityków. W sławnej sesji RM 11 lipca zabrał głos poseł Maciej Badora, który również w swoim wywiadzie mówił ogólnikowo o problemach Górnika i samego sportu w Wałbrzychu. Tak naprawdę oprócz ogólników, typu miejsce sportu wyczynowego miasta jako filar rozwojowy Wałbrzycha, nie mogliśmy usłyszeć, również o ewentualnym sponsorowaniu sportu na wysokim poziomie. Zmienił się również prezes WSSE, są poważni, mocno rozpoznawalni w całej Polsce politycy na listach jesiennych wyborów, którzy deklarują zainteresowanie sprawami wałbrzyszan. Może zarząd Górnika powinien powiedzieć "sprawdzam" i usłyszeć jak oni mogą tu i teraz pomóc klubowi, który jest ważny dla mieszkańców, wyborców.  Rzeczywistość w Wałbrzychu jest trudna, bo przecież Górnik najbardziej zadłużył ten, który miał wyprowadzić klub na finansową i organizacyjną prostą - Tomasz Jakacki z WSSE. Ale czas nie stoi w miejscu, może akurat kolejne próby zainteresowania problemami klubu, który nie składa się z drużyny seniorów, ale głównie z drużyn dzieci i młodzieży, przyniosą skutek w postaci zainteresowania wałbrzyskiej firmy?
ASPEKT SPOŁECZNY
Nie trzeba być zadeklarowanym kibicem wałbrzyskiego klubu, ale każdy sympatyk futbolu spod Chełmca mówiąc o tym, że w Wałbrzychu, mieście, gdzie była ekstraklasa, europejskie puchary, mecze międzypaństwowe, tłumy na trybunach dwóch nowoczesnych na ówczesne czasy stadionów, obecnie jest najwyżej A klasa to musi się czerwienić ze wstydu. Wałbrzych nie ma obecnie stadionu, który można pokazać z dumą w telewizji, tak jak choćby halę Aqua Zdroju. Najbliżej remontu jest ruina na Nowym Mieście, o której bywa głośno od czasu do czasu. Kończy się jedynie na pudrowaniu trupa, czyli bardzo kosztownym zabezpieczeniu przed katastrofą budowlaną. Nie mamy drużyn i najprawdopodobniej przez najbliższe lata nie będziemy mieli zespołu, który będzie walczył o coś więcej niż prymat w powiecie czy okręgu wałbrzyskim. Nie mamy nie tylko systemu szkolenia, ale nie ma mody na piłkę nożną. Z różnych powodów żaden z licznych zakładów, firm nie chce zainwestować w najpopularniejszy sport. To, że na niskim poziomie sportowym i w naszym regionie można coś zorganizować świadczy ostatnie działanie Piasta Nowa Ruda, organizatora Śniadania Biznesowego, na którym było ponad 40 firm! Czy sytuacja obojętności biznesu z WSSE związana jest z bierną postawą zarządów klubów, sympatiami/antypatiami osobistymi, a może po prostu brak menedżera chcącego sprawdzić się na rynku sportowym? 
Mimo różnych deklaracji od lat piłka nożna nie ruszyły klasy sportowe na każdym szczeblu. Owszem na niższym poziomie edukacyjnym (szkoła podstawowa) próbuje Sebastian Raciniewski, natomiast start w starszych klasach storpedowały ostatnie tarapaty Górnika.
Czemu w dużym mieście, gdzie zdecydowana większość sympatyzuje z piłką nożną, nie można czegoś zbudować trwałego, z czym wałbrzyszanie mogliby się utożsamiać, kibicować, być dumnym?

niedziela, 28 lipca 2019

Wałbrzyskie naginanie historii

Kłopoty największego obecnie klubu piłkarskiego w Wałbrzychu mogą spowodować kolejne zmiany na sportowej mapie miasta. Mogą, a nie muszą. Zdecydowana większość fuzji, likwidacji klubów spowodowana była ekonomią, choć bywało, że nie pieniądze były głównym tego powodem. Brak Juventuru Szczawienko/Podzamcze to pokłosie kłopotów boiskiem, które zmieniało swoją lokalizację, aż w końcu na największym osiedlu miasta przestało nadawać się do gry.
Każdy z klubów, obojętnie jakie by miał tradycje, sukcesy zasługuje na szacunek, zapisanie w historii. Nawet te kluby wręcz osiedlowe, jakże ważne dla lokalnych społeczności, wypełniających czas, najczęściej w niedziele, zasługują na miejsce w pamięci, niewymazywanie z historii sportowej całego miasta.
Wiadomo, że przykładowo Koksochemia, czy Czarni Wałbrzych nie mają szans w porównaniu z Górnikiem Wałbrzych - nie ten rozmiar kapelusza. Choć cofając się 20 lat wstecz, to czwartoligowe mecze Czarnych przy ul.Wrocławskiej przyciągały więcej osób na trybuny niż spotkania na Stadionie 1000-lecia. Spowodowane było nie tyle grą, wynikami zespołu, ale bliskością obiektu, gdzie mieszkańcy Piaskowej Góry (i nie tylko) mogli spędzić blisko dwie godziny zapominając o troskach dnia codziennego. Każdy klub pełni(ł) funkcję społeczną, dlatego ciężko się zgodzić z tym co ostatnio napisał redaktor Bogdan Skiba.
Portal skibasport.pl jest najdłużej działającym nieprzerwanie na rynku wałbrzyskim. Biorąc pod uwagę zasięg, a przede wszystkim dostęp do dyscyplin, newsów z pierwszej ręki witryna mogła być naprawdę potężnym hegemonem informacyjnym. Po ostatnim krachu piłkarskiego Górnika, o którym pisały wszystkie bez wyjątku strony związane z miastem, obecnie praktycznie tylko Skiba pisze co się dzieje wokół klubu. Zainteresowanie tematem kibiców, mieszkańców nie zmalała, wręcz przeciwnie, bowiem początek sezonu coraz bliżej, a ludzie nie wiedzą co biało-niebieskimi. Trudne tematy, zwłaszcza w relacjach klub-miasto, kto ponosi odpowiedzialność - to wszystko pan Bogdan poruszał na swojej stronie, choć sobotnie (27.07.2019) wpisy dotyczące historii futbolu w mieście rozmijają się z prawdą, za co również odpowiedzialny jest pan redaktor.
Historia gry piłkarskiego Górnika, zwłaszcza na szczeblu centralnym, to dla niektórych nie lada łamigłówka - wystarczy przyjrzeć się tabeli wszechczasów obecnej 1.ligi. Powstały w lutym 1993 Klub Piłkarski Wałbrzych przejął miejsce w drugiej (dziś zwaną pierwszą) lidze po Zagłębiu Wałbrzych - niektórzy wyniki KP przypisywali Zagłębiu, inni tylko nowopowstałemu tworowi. Problem zrobił się w 1998, kiedy powołanie Sportowej Spółki Akcyjnej Górnik spowodowało jednocześnie porzucenie nazwy KP. Statystycy nagle zapomnieli o istnieniu Klubu Piłkarskiego, czyli kontynuatora tradycji Górnika i ZAGŁĘBIA, przypisując wszystkie wyniki sezonu 1997/98 pod konto Górnika Wałbrzych. Historia zaledwie po 3 latach zakpiła z nich, gdy Górnik zmienił nazwę na Górnik/Zagłębie.
Redaktor Skiba słusznie pisze, że przed piłkarzami z Wałbrzycha jest sezon nr 74, tyle, że nie jest prawdą, że historia klubu jest kontynuowana i rozpoczyna swój 74.sezon ligowy. Gdyby opracować tabelę wszechczasów na podstawie wyników uzyskanych sezon po sezonie od 1947 roku szybko można zweryfikować rzekome 74 sezony gry. Sezon 1991/92 - 2.liga wycofanie się po rundzie jesiennej i anulacja wszystkich wyników z meczów z udziałem Górnika. Sezon następny - 92/93 biało-niebiescy grają w 3.lidze, by zimą połączyć się z Zagłębiem, wyniki z rywalizacji trzecioligowej również anulowane. Nie jest więc prawdą również to, co podawane jest w profilu klubu na Wikipedii. W końcu sezon 2001/02 4.liga i wycofanie się przed rundą wiosenną piłkarzy Górnika/Zagłębia, których wyniki przypisuje sobie Górnik. Jesienne wyniki anulowane.
Skoro anulowane to należy liczyć je czy nie?
Inna sprawa - czemu akurat wyniki KP czy później Górnika/Zagłębia są przypisywane tylko Górnikowi, a nie Zagłębiu, które zapewniło w 1993 roku nowemu klubowi zarówno miejsce w drugiej lidze, jak i ćwierćfinale Pucharu Polski? Na ten jak najbardziej logiczny argument statystycy nabierają wody w usta. Dlatego też niezrozumiały jest drugi sobotni artykuł Bogdana Skiby dotyczący bezpośrednio Zagłębia Wałbrzych:
Historia nie zapomniała o Zagłębiu, bo to wciąż NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY PIŁKARSKI KLUB WAŁBRZYCHA. Oczywiście w kategoriach seniorów, bo w juniorach dwa mistrzostwa Górnika przechylają szalę. W seniorach oba kluby zaliczyły po 6 sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywek, ale to Zagłębie wywalczyło medal mistrzostw Polski i reprezentowało kraj, miasto w europejskich pucharach. Do Zagłębia przysyłane były powołania do pierwszej reprezentacji Polski dla 3 zawodników, którzy ostatecznie zagrali w koszulce z białym orłem na piersi (Marian Szeja, Joachim Stachuła, Stanisław Paździor), do Górnika - dwóch (Włodzimierz Ciołek, Tadeusz Dolny). Ciągłość działania klubu przerwano dopiero w 1993, kiedy z ekonomicznych powodów, wychodząc ku oczekiwaniom władz miasta, Thorez połączył się z Górnikiem grającym klasę niżej. Górnikiem, który po raz drugi, rok po roku przerwał swoja działalność na szczeblu seniorów.  Nie jest również prawdą, że o meczach Zagłębia wspominał jedynie śp. Marian Szeja, a obecnie starsi panowie z Piaskowej Góry.  O sukcesach, historii zielono-czarnych pamięta o wiele więcej ludzi, również w wieku reprodukcyjnym i z innych dzielnic niż wyżej wymieniona. To z inicjatywy kibiców, fanatyków doszło do reaktywacji Zagłębia Wałbrzych, w formie stowarzyszenia, które w nazwie ma GKS Zagłębie przypominający o górniczym rodowodzie klubu. Dla przeciwstawienia Górnik w nazwie stowarzyszenia nie ma historycznego KS tylko KP - drobiazg, ale znaczący dla zainteresowanych. O historię klubu Zagłębia, ucieczkę od zapomnienia dbają również oldboje, którzy w przeciągu ostatniej dekady o wiele częściej występowali niż ich biało-niebiescy koledzy. Organizacja turniejów juniorów, młodzików (Memoriał Józefa Urbanowicza), a także udział w organizowanych turniejach przez inne kluby - również przypominają wszystkim o Zagłębiu. Przyglądając się historii wałbrzyskiego futbolu w XXI wieku to należy zauważyć, że na początku stulecia największy klub miasta Górnik/Zagłębie, mimo największego zainteresowania kibiców, szalikowców, cierpiał jednocześnie na ... tożsamość historyczną. Stąd w sierpniu 2004 powołanie Górnika Nowe Miasto Wałbrzych, a w kwietniu 2006 Zagłębia. Klub z Nowego Miasta nie dość, że powstał przede wszystkim po to, by ratować legendarny stadion jak i kultywować pamięć po słynnym imienniku, to w herb ściśle nawiązuje do herbu oryginalnego Górnika - z dodaniem jedynie roku 2004 i wyróżnika Nowe Miasto. Również sympatycy Zagłębia nie czuli, by klub mający siedzibę w mateczniku Thoreza, czyli przy Ratuszowej 6, był kontynuatorem zielono-czarnych. Podobnie jak na Nowym Mieście klub powołał najpierw grupy młodzieżowe, potem seniorów i do tej pory może pochwalić się jedynie grą na dwóch najniższych szczeblach w okręgu (A i B klasy).
Problemy największego klubu nie mogą przesłaniać rzeczywistości, historii, tradycji mniejszych obecnie klubów. Być może za kilka(naście) lat to nie Górnik z Ratuszowej, a inny klub stanie się największym, wiodącym, może bardziej popularnym w mieście?
O historii powinni również pamiętać dziennikarze, którzy współtworzą świadomość czytelników, słuchaczy, widzów. Dlatego dziwne, że słowa o tym, że historia Zagłębia poszła rzekomo w zapomnienie padły spod pióra Bogdana Skiby, będącego w wałbrzyskim futbolu od lat 80-tych, ba nawet swego czasu z dumą noszącym trykot Zagłębia na zagranicznych wojażach.

piątek, 12 lipca 2019

Agonia Górnika

Rok 2019 zapisze się najprawdopodobniej jako najczarniejszy w historii piłkarskiego Górnika. W przeszłości dochodziło do wycofywania I drużyny seniorów z rozgrywek, ale tym razem najprawdopodobniej klub postawiony będzie w stan upadłości, co wiąże się również z problemami pozostałych najmłodszych wiekowo drużyn, gdzie gra wałbrzyski narybek.
W lutym bieżącego roku zarząd Klubu Piłkarskiego Górnik poinformował na konferencji o sytuacji klubu, która nie napawała optymizmem. Akcja #RazemDlaGórnika odbiła się szerokim echem w całej Polsce, włączyli się do niej nie tylko ludzie sportu, ale również i wałbrzyscy radni. Nie zebrano co prawda całej brakującej kwoty, ale optymizm prezesa Czesława Grzesiaka uspokoił na chwilę zarówno samych piłkarzy, jak i kibiców. Jak się okazało,mimo szerokiego odzewu, umiarkowanego sukcesu akcji, sytuacja finansowa klubu zrobiła się dramatyczna. Pod koniec sezonu z klubu zaczęły wyciekać plotki, które później znalazły potwierdzenie w rzeczywistości, o narastających długach i niepewnej przyszłości I zespołu seniorów. W czerwcu na kolejnych Walnych Zebraniach Stowarzyszenia KP Górnik do dymisji podali się Czesław Grzesiak, Marcin Korba, a później bracia Michalakowie. Prokurentem, czyli przedstawicielem, który ma dokończyć sprawy bieżące,reprezentować klub, został Marcin Korba. W teorii na jego głowie pozostały sprawy aż 10 zespołów Górnika - dwóch seniorów i ośmiu młodzieżowych.
Narracja całej sytuacji idzie dwutorowo:
1) głos klubu reprezentuje jedynie w swoich felietonach redaktor Bogdan Skiba, a w podobnym tonie wypowiadają się kibice - miasto daje za mało pieniędzy na klub, za duże opłaty za użytkowanie obiektów, jedynym ratunkiem dla Górnika jest zwiększenie dotacji.
2) miasto - wskazuje w jaki sposób wspomaga klub, ile dało, podkreślając odpowiedzialność prawną i finansową zarządu klubu za obecną sytuację.
Czy obie strony mają rację? Czy obie nie są bez winy, a prawda leży po środku?
Dla przypomnienia zarząd stowarzyszenia KP Górnik Wałbrzych musiał się zmierzyć z ogromnym zadłużeniem wypracowanym przez poprzedników z prezesem Tomaszem Jakackim na czele. Wspomniany biznesmen miał być gwarantem pozyskania przez klub sponsorów z Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Niestety, nic z tego nie wyszło- klub finansowo jak i sportowo zaczął upadać. Po rezygnacji Jakackiego przez długie miesiące Górnik funkcjonował na wariackich papierach bez zarządu, co już było ewenementem na skalę krajową. W końcu w lutym 2017 roku powołano nowy zarząd, który oprócz uporządkowania spraw organizacyjnych podjął się zadania obniżenia ponad milionowego zadłużenia. Klubu miasto nie pozostawiło samemu sobie wciąż wspierając dotacjami. Najwięcej klub mógł zaoszczędzić na I zespole seniorów, stąd też takie a nie inne wyniki - spadek z 3.ligi i przeciętny sezon w czwartej (2017/18). Zarząd w ciągu dwóch lat zredukował zadłużenie z ok. 1,2 mln do 300 tysięcy, co jest prawdziwym majstersztykiem, którego postronni kibice nie potrafią docenić.
Miniony sezon 2018/19 miał być przełomowym dla I zespołu seniorów, a w perspektywie również klubu. Liczono na awans do 3.ligi,który mógłby stać sporym magnesem dla potencjalnych sponsorów. Sztab szkoleniowy zbudował mocną jak na ten poziom rozgrywkowy kadrę opartą na zawodnikach z Wałbrzycha, Świdnicy i okolic. Pechowo dla Górnika, w minionej kampanii nie było mocnych na rezerwy ekstraklasowego Śląska Wrocław, choć przez długi czas wałbrzyszanie liczyli się w grze o 1.miejsce w grupie wschodniej.
Klub na chwilę obecną posiada zadłużenie, jakiej wielkości - trudno się dowiedzieć, zdaniem wiceprezydent Bielawskiej wg przedstawionym jej dokumentacji klub zalega opłatami za użytkowanie obiektów w wysokości ponad 100 tysięcy. Z kolei w mediach krążyła kwota 70 tysięcy, której miało brakować, by zespół seniorów wystartował w 4.lidze. I komu wierzyć?
10 lipca, w przeddzień zapowiedzianej akcji kibiców, miejski ratusz zrobił ruch wyprzedzający organizując krótką konferencję prasową,zwaną obecnie briefingiem, nt. finansowania klubu przez miasto. W tabelkach ładnie widać, że Górnik dostaje najwięcej z klubów sportowych w Wałbrzychu, porównano z dotacjami innych miast. Same cyfry mogą wyglądać imponująco, ale przede wszystkim zabrakło analizy pod kątem liczby zawodników, którzy trenują w poszczególnych klubach, a także jaki jest koszt wynajmu dla wszystkich trenujących boisk, sal itp. Padł argument osiągnięć sportowych - jeśli piłka nożna mężczyzn jest najpopularniejszym sportem w kraju, to trudno oczekiwać sukcesów wałbrzyszan na skalę krajową w porównaniu z kolarzami MTB czy bokserami z Imperium Boxing. Zostały podkreślone spadki drużyn juniorów i młodzieżowych Górnika, tylko żaden inny klub nie miał zespołu juniorów w Wojewódzkiej Lidze Juniorów Starszych czy w kategorii juniora młodszego w 2.lidze.
Wiceprezydent w briefingu towarzyszyli Sebastian Raciniewski (Górnik Nowe Miasto Wałbrzych) i Mirosław Furmaniak (PUKS Victoria Wałbrzych). Ten pierwszy został namaszczony na głównego dysponenta środków finansowych na szkolenie młodych piłkarzy w Wałbrzychu. Mowa była o programie, który ma odbudować wałbrzyski futbol. Na chwilę obecną ŻADNA drużyna trampkarzy czy młodzików nie rywalizuje na najwyższym szczeblu wojewódzkim, skąd więc nadzieja, że na Nowym Mieście będą robić to najlepiej?
11 lipca wałbrzyskie media polowały na ostre materiały z kibicami. Pojawiła się ponad setka sympatyków Górnika w różnym wieku i różnej płci. Środki bezpieczeństwa, czyli policji, było aż nadto. Punkt do programu sesji rady miasta dotyczący piłkarskiego Górnika został odrzucony. Za głosowało 6 radnych, ale aż 13 było przeciw, w tym kilku przyjaciół piłkarskiego Górnika, którzy w większości wykupili karnety w ramach akcji #RazemDlaGórnika. Kibiców swojego klubu nie chciał wysłuchać radny Rafał Glapiński, kapitan koszykarzy ... Górnika Wałbrzych. Na szczęście dla kibiców, prowadząca obrady przewodnicząca Maria Romańska postanowiła wysłuchać przedstawicieli kibiców po ostatnim punkcie obrad.
Kilkadziesiąt minut, po wystąpieniach kolejnych mówców, nic konkretnego nie ustalono. Przedstawiciele kibiców podkreślali historię, tradycje, potencjał wizerunkowy, promocję miasta przez sport, a także wypomnieli miastu wysokie opłaty za użytkowanie obiektów (wyższe niż w innych cytowanych dzień wcześniej miastach) oraz zmniejszenie dotacji w porównaniu z rokiem ubiegłym, co spowodowało rezygnację zarządu.
Wiceprezydent Sylwia Bielawska powtórzyła argumenty, które dzień wcześniej przedstawiła dziennikarzom. Podkreśliła problem prawny: klub Górnik nie posiada zarządu, tylko prokurenta, który nie może podejmować samodzielnie decyzji odpowiedzialnych finansowo, więc nie tylko wstrzymana została dotacja na szkolenie młodzieży, ale tak naprawdę potencjalny sponsor, menedżer nie ma z kim rozmawiać. Ponadto przypomniała, że stowarzyszenie ma (miało) swój zarząd, który odpowiada za finanse oraz wyniki sportowe, a nie urząd miasta. Miasto dotuje sport w takim a nie innym wymiarze, a Górnikowi pomaga od wielu, wielu lat, stając się po wycofaniu Zakładów Koksowniczych Victoria praktycznie najważniejszym sponsorem dzięki kolejnym dotacjom czy stypendiom. Bielawska wyjaśniła również, że kwota zależna jest od uzyskiwanych wyników sportowych - nie był to jednak przytyk do obecnej sytuacji wśród juniorów, jedynie wyjaśnienie braku stypendiów dla futbolistów.
Głos zabrał poseł Maciej Badora z frakcji opozycyjnej w stosunku do zdecydowanej większości w Ratuszu. Przypomniał, że zapewnienie warunków do propagowania kultury fizycznej jest po stronie miasta. Ale czy miasto tego nie zapewnia? Badora nieco się zagalopował marząc o ekstraklasie piłkarskiej w Wałbrzychu. Pytanie, które nasuwa się, czemu pan poseł, który niedawno był prezesem WSSE nie wspomógł futbolistów?
Radny Mariusz Kalinowski, aktywnie grający w rozgrywkach oldbojów, więc można podejrzewać, że zna temat sportowy, wypunktował koszty, które przedstawił zarząd w lutym bieżącego roku.
Prowadząca obrady, która wykazała się i tak sporą cierpliwością, bowiem przez większą część dotycząca klubu to powtarzanie tych samych argumentów, zakończyła obrady proponując wrześniowy termin kolejnej debaty już z udziałem prezydenta Romana Szełemeja, który mimo nieobecności śledzi z uwagą sytuację w Górniku Wałbrzych.
Kibice opuścili rozżaleni. Nie można się im dziwić, bo na chwilę obecną wszystko wskazuje, że piłkarski Górnik Wałbrzych przechodzi do historii. Brak zarządu powoduje brak konkretów, niewiadomo czy seniorzy wystartują, niewiadomo co juniorami.
Do kibiców nie trafia argument miasta dotyczący nieudolności zarządu stowarzyszenia KP Górnik Wałbrzych. Nie jest prawdą, to co można zobaczyć w TV Wałbrzych czy przeczytać na walbrzych24.com, że to KOLEJNY zarząd, który nie może dogadać się z miastem i składa rezygnację. Po pierwsze - żaden z poprzednich zarządów (za samodzielnej prezesury Czesława Grzesiaka, potem Mariusza Gawlika) nie narzekał na współpracę z miastem, które wspomagało jak mogło. Dla przypomnienia, dzięki zaangażowaniu miasta Górnik przeszedł proces licencyjny i mógł rozgrywać swoje mecze na remontowanym Stadionie 1000-lecia, a nie przykładowo w Polkowicach, bo i taka była ewentualność. Obecny, a raczej od końcówki czerwca były, zarząd działający od lutego 2017 w niezmienionym składzie, funkcjonował w jasno określonych ograniczeniach finansowych - miasto dokłada ile może, klub szuka sponsorów, których pieniądze idą na układ restrukturyzacyjny spłacając wierzycieli sprzed lat. Jeszcze raz trzeba podkreślić kapitalną ekonomicznie pracę wykonaną przez zarząd stowarzyszenia KP Górnik, ale należy zauważyć szereg niedociągnięć:
 - sprawa wysokich opłat za użytkowanie obiektów - czemu klub nie wystąpił z wnioskiem do Rady Sportu, nie zorganizował okrągłego stołu z innymi klubami w tej kwestii? W chwili obecnej, dla nieinteresującego się sportem, sytuacja wygląda tak, że wszystkie kluby płacą za boiska, ale tylko Górnik narzeka.
- marketing - wielokrotnie pisałem o tym obszarze, gdzie klub nie wykorzystał potencjału, jaki zaprezentowali choćby w czwartkowe przedpołudnie kibice. Pamiątki, gadżety, promocja ligowych meczów, widoczność w mediach - wystarczy się cofnąć nawet nie do czasów drugoligowych, ale o dekadę, gdzie Górnik PWSZ walczył w 4.lidze. Spoty w wałbrzyskiej telewizji, relacje z meczów. Wykorzystać potencjał uczelni wałbrzyskich - ogarnięcie mediów w sieci, czy nawet eventów dodatkowych związanych z meczem (np. kącik małego kibica, sektor rodzinny - budowanie tożsamości lokalnej z klubem). Marketing ściśle powiązany jest pozyskiwaniem reklamodawców, a tych nigdy nie za wiele.
- sponsoring - o mecenat finansowy nad klubem poważnej firmy jest ciężko, o tym wiadomo od lat. Nie wypalił Klub 100, bo skromne wpłaty zostały przejedzone, choć na takiej inicjatywie są budowane kadry I zespołów w mniejszych miejscowościach. W drugiej, trzeciej lidze są drużyny, które nie mają takiej historii, zaplecza czy potencjału ludzkiego jak Górnik, a mimo to funkcjonują na poziomie o którym w Wałbrzychu można pomarzyć. Wiadomo, że chodzi o pieniądze,mimo braku wielkich firm ściągani i opłacani są solidni zawodnicy - w wielu przypadkach ciężar opłacania jednego czy dwóch zawodników od klubu przejmuje mniejszy przedsiębiorca. Czy triumwirat biznesmenów Grzesiak&Michalakowie mieli podobny zamysł?
- szkolenie - nie ma co się oszukiwać nazwiskami, które podaje Bogdan Skiba, zdecydowana większość zawodników grających na szczeblu centralnym faktycznie terminowała w zespołach młodzieżowych, ale futbolu uczyła się w bardziej renomowanych miejscach (Lubin, SMS itp.). Nie została wyłowiona dzięki dobrej grze w Górniku, tylko sami spróbowali sił w nowych klubach. Zarząd nie miał pomysłu na podniesienie jakości szkolenia, nawiązania współpracy z innymi szkółkami/akademiami (czyli to co ma mieć miejsce w niedalekiej przyszłości, a głównym beneficjentem ma być imiennik z Nowego Miasta). Wypominanie przez wiceprezydent spadków drużyn juniorów było nieeleganckie, ale dla postronnej osoby to znak ostrzegawczy - skoro większość zespołów juniorów spada, czyli jest źle szkolona. Nikt nie patrzy, że na poziomie juniorów wynik jest sprawą drugorzędną.
 - kibice - nie ma co pisać o potencjale dwóch tysięcy widzów na domowym meczu Górnika,bo to póki co mrzonka. Fani z różnych powodów omijali Ratuszową (zamknięty sektor C, poziom rozgrywek, nieatrakcyjni fani, cena biletów itp.), ale ich siłę można było zauważyć podczas lutowo-marcowej akcji Razem Dla Górnika, gdzie pieniądze płynęły od sympatyków rozsianych po całym świecie. Są wśród nich tacy, którzy nie byli na meczu biało-niebieskich grających na Stadionie 1000-lecia. No i po 3 miesiącach wygląda na to, że ich wpłaty, lokalnie patriotyczny zryw poszedł na marne. Wielu z nich czuje się oszukanych, wielu nie przyjdzie już na mecz, wielu powróci na trybuny dopiero po latach.
- rezygnacja w czerwcu Grzesiaka&Michalaków oznacza, że jedynie ostał się Marcin Korba, bodaj najmniej znany z członków zarządu. Obecnie czeka go ogrom pracy organizacyjnej - czy to związanej z nadzorem nad zgłoszeniem 9-10 zespołów do rozgrywek, czy też związanych z upadłością klubu. Żadnego z tych panów z zarządu nie było 11 lipca, gdzie głos kibiców był o wiele mocniejszy niż ciche narzekanie i rezygnacja powodująca upadek klubu. Działając w zarządzie stowarzyszenia każdy członek powinien mieć świadomość, że rezygnacja pociąga za sobą pewne skutki prawne (w przypadku Górnika prokurent →wstrzymanie dotacji miejskich→upadek klubu). Prokurent jest pozbawiony decyzyjności w sprawach finansowych, a paradoksem może okazać się sytuacja o której wspomniała p.Bielawska - pojawia się potencjalny sponsor i nie ma z kim rozmawiać z klubu. A ewentualny, na chwilę obecną najbardziej prawdopodobny, upadek klubu to kłopot z dziesiątkami dzieciaków, które trenowali w Górniku, a dziś nie wiedzą w jakiej koszulce będą grać od rundy jesiennej. Skoro nie udało się z I zespołem, to należałoby robić wszystko, by uratować klub - zorganizować konferencję prasową (tak jak w lutym), rozliczyć wydatki, przedstawić ewentualny plan. W lutym zarząd Górnika przedstawił cele krótkoterminowe:
ŻADEN z tych celów nie został zrealizowany, co również świadczy o zarządzie. Zwalanie tylko i wyłącznie na obniżenie dotacji i wysokie opłaty za użytkowanie boisk jest nie fair. Prawdą jest to co podkreślała Sylwia Bielawska - klub nie należy do miasta, ma własną autonomię i miasto nie odpowiada za finanse czy wyniki sportowe. Ze swoich zadań statutowych, czyli zapewnienie uprawiania kultury fizycznej się wywiązuje miasto, inna sprawa to wysokość dotacji czy opłat.
Zarząd powinien wydeptywać ścieżki do każdego mogącego pomóc finansowo, nawet nie patrzeć na opcję polityczną. Skoro przed wyborami zawsze znajdują się chętni do pomocy, może akurat się okazać, że właśnie teraz trafia się kandydat skutecznie organizujący sponsora. Jeśli miasto obcięło dotację w porównaniu z rokiem poprzednim, a budżet nie pozwala na normalne funkcjonowanie - zarząd powinien nękać radnych, tych, którzy wcześniej deklarowali sympatię do klubu, by jeszcze raz pochylili się nad wnioskiem. Inna sprawa, że budowanie budżetu na wirtualnych pieniądzach (nieprzyznane dotacje) czy liczenie głównie na miejską forsę nigdy nie prowadzi do stabilnego budżetu.
Zapewne kilu radnych dopiero podczas wystąpienia kibiców uświadomiło sobie jaką rolę w społeczeństwie Wałbrzycha i okolic (bowiem nie brakowało na sali obrad fanów ze Świdnicy czy Kamiennej Góry), jaka jest rola Górnika w szkoleniu młodzieży, dla których magnesem jest nazwa, tradycja, marka klubu. Czemu do nich nie trafili członkowie zarządu, dlaczego nie działali na zasadzie wyrzucili cię drzwiami, wchodzę oknem?  Próby być może były podejmowane, ale na chwilę obecną wygląda tak, że zarząd zrezygnowany zawinął się pozostawiając klub samemu sobie, który najprawdopodobniej upadnie.
Do końca bieżącego tygodnia DZPN ma otrzymać jasną deklarację do występów w 4.lidze Górnika Wałbrzych. W te chyba po czwartku nikt nie wierzy.
Pytanie co dalej nie z seniorami, ale z klubem Górnik?