W zdecydowanej większości meczów nie było nudy, sporo się działo na murawie, sędziowie musieli kartkami temperować zapędy zawodników.Tymczasem w sobotnie południe atmosfera meczu była o wiele spokojniejsza niż na pikniku organizowanym w sąsiedztwie stadionu przez Świdnickie Bractwo Rycerskie. Choć pojedynek świdniczan z biało-niebieskimi był pierwszym w historii, gdy obie drużyny okupowały ligowe podium.
Mija 8 miesięcy od oddania do użytku Stadionu im. Janusza Kusocińskiego, pięknego obiektu lekkoatletycznego, z krytą trybuną, ale i również z piękną murawą. Mecz Polonii-Stali z Górnikiem był dziesiątym ligowym z udziałem świdniczan i do tej pory zaledwie w 2 meczach nie sięgnęli po komplet punktów. Co więcej, wiosną podopieczni Rafała Markowskiego dopiero przed tygodniem po raz pierwszy przegrali (1:3 w Marcinkowicach), a przed sobotnimi derbami gospodarze pojedynku mieli identyczny bilans co Górnik: 8 zwycięstw, 2 remisy i 1 porażka. Lepiej wiosną, jak i w przekroju całego sezonu lepiej prezentuje się Śląsk II, który zresztą obie ligowe porażki doznał właśnie z duetem wałbrzysko-świdnickim, a w 21.kolejce właśnie na murawie nowego stadionu.
Składy obu zespołów nie zaskoczyły, choć wałbrzyscy kibice spodziewali się zapewne zobaczyć na boisku Wojciecha Szubę w ekipie gospodarzy. Górnik, gdzie aż roi się od zawodników i trenerów, którzy w przeszłości reprezentowali barwy biało-zielonych (Fojna, Stec, Orzech, Smoczyk, Tragarz, Rytko), wciąż nie może liczyć na rekonwalescenta Michała Oświęcimkę. Zmiennikiem Jaroszewskiego w bramce nie był świdniczanin Szymon Stec, ale 18-letni Patryk Binkowski. Z kolei Jacek Fojna próbował miejscowych zaskoczyć ustawieniem zespołu – Dariusz Michalak rozpoczął mecz w drugiej linii, Jan Rytko biegał na skrzydle, ale nie dało to wymiernego efektu. Już w 4 minucie instynktownie nogami Jaroszewski broni strzał Sebastiana Białasika, a dobitkę kapitana Polonii-Stali Wojciecha Sowy zablokował Chajewski. Po początkowej przewadze gospodarzy gra się wyrównała, a z posiadania piłki przez wałbrzyszan niewiele wynikało. Najgroźniejszą sytuację goście stworzyli w 23 minucie, gdy sam na sam z Bartłomiejem Kotem wyszedł Allan Cristian de Paula, ale przy próbie minięcia znakomicie świdnicki bramkarz wyłuskał piłkę spod nóg napastnika. Strzały z dystansu Rytko czy Chajewskiego mijały bramkę w bezpiecznej odległości. Szansę bramkową miał Marcin Smoczyk, który po dośrodkowaniu Chajewskiego z kilku metrów fatalnie skiksował. Poloniści w swoim składzie oprócz wychowanków mają duet Brazylijczyków i grającego asystenta Ukraińca Kozachenko. On też popisał się kapitalnym podaniem prostopadłym do Alefe Lima Santosa. Brazylijski napastnik samotnie pognał na bramkę Jaroszewskiego, którego minął i posłał piłkę do bramki, z której nie zdołał wybić futbolówki Tomasz Wepa nienadążający zresztą za szybkim napastnikiem. W 35 minucie gospodarze prowadzili 1:0. Chwilę później Jaroszewski udanie wybija dośrodkowanie Łukasza Kota. Do końca I połowy wałbrzyszanie nie potrafili oddać ani jednego celnego uderzenia na bramkę Bartłomieja Kota. Sporo nerwowości wprowadziły w tej części meczu decyzje arbitra, a pokłosiem tego był niepotrzebny faul Allana, który kosztował go zasłużoną żółtą kartkę.
Najważniejszy moment meczu - Alefe Lima Santos zdobywa jedyną bramkę. foto: Paweł Gołębiewski [walbrzych.naszemiasto.pl] |
Po przerwie kibice zgromadzeni na pięknych trybunach efektownego Stadionu im. Janusza Kusocińskiego oglądali już inne oblicze wałbrzyszan. Michalak grał już w defensywie, Sawicki zaczął grać wyżej, a Rytko przesunięty został do środka. Pierwszy celny strzał wicelidera odnotowano w 59 minucie – Kot łapie strzał Chajewskiego. Świdnicki bramkarz wcześniej popisał się nie lada refleksem wygarniając spod nóg piłkę Allanowi i Tragarzowi, którzy szarżowali w polu karnym Polonii-Stali. Ponadto umiejętnie kradł cenny czas niespiesznie wracając na boisko z piłką, by wznowić grę. Szczęścia z dystansu próbował tradycyjnie Chajewski, którego uderzenia mijały jednak bramkę. Michalak, który się zapędził na pole karne uderzył z kolei bardzo słabo. Przewaga Górnika niby była widoczna, ale nie było klarownych sytuacji podbramkowych. Im bliżej końca meczu wydawać się z kolei mogło, że to świdniczanie udanie skontrują i dobiją rywala. W 75 minucie szybką kontrę przerywa faulem taktycznym Szymon Tragarz, który jest do Górnika wypożyczony z Polonii-Stali. 4 minuty później bliźniaczo podobna sytuacja jak z I odsłony – prostopadłe podanie po ziemi, gapiostwo wałbrzyskiego defensywy i Alefe Santos samotnie biegnący w kierunku bramki gości. Tym razem kapitalnie zachował się Damian Jaroszewski, który wyciągnął Brazylijczykowi piłkę spod nóg. Kolejne zmiany w obu zespołach nie przynoszą zmiany gry – goście częściej przy piłce, ale bez żadnej sytuacji strzeleckiej. Arbiter dolicza 5 minut, a w tym czasie meczową piłkę ma Szymon Tragarz, który wbiegł w pole karne, mijał kolejnych rywali, ale zamiast strzelić w światło bramki posłał piłkę obok niej, jakby szukał lepiej ustawionego rywala w polu bramkowym.
Końcowy gwizdek sędziego oznacza drugą porażkę Górnika w tej rundzie, jak i całym sezonie i przekreślenie nawet matematycznych szans na zajęcie 1.miejsca w grupie wschodniej.
Druga porażka w sezonie Górnika Wałbrzych stała się faktem, twierdza Świdnica ma się dobrze. Ale derby ogólnie rozczarowały. Emocji nie było, składnych akcji podbramkowych jak na lekarstwo. Więcej roboty miał Jaroszewski, choć to Górnik częściej był przy piłce. Czy Alefe Lima Santos przyćmił Allana? Mimo zdobycia bramki, więcej swojemu zespołowi dawał wałbrzyski Brazylijczyk, inna sprawa, że nie miał odpowiedniego wsparcia. Zawiódł manewr z Michalakiem w drugiej linii, na pewno było twardo, ale odbiło się to na szybkości akcji, kreatywności. Więcej można było się spodziewać również po Tragarzu, który zagrał przeciwko niedawnym kolegom. Tragi kilka razy szarpnął, a najszybszą szarżę przeprowadził, gdy faulem przerwał akcję Polonii-Stali. Z perspektywy trybun gra podopiecznych Jacka Fojny wyglądała niezbyt ciekawie, brak dynamiki, agresji boiskowej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Polonia-Stal nie grała wielkiego meczu, wygrała wykorzystując jedną z kilku bramkowych sytuacji. Zbierający dobre recenzje za skuteczną grę w poprzednich meczach Rafał Myrta w sobotę bezsilny w walce z doświadczonymi defensorami wicelidera.
Pod względem emocji boiskowych były to jedne z najsłabszych derbów wałbrzysko-świdnickich od lat. Oba zespoły swoich pozycji w tabeli już nie poprawią, być może w nadchodzącym sezonie będą się biły o pierwsze miejsce. Warunkiem niezbędnym będzie jednak zatrzymanie kluczowych zawodników, a o to może być trudno, zwłaszcza w perspektywie udziału kilku zawodników w rozgrywkach Regions Cup.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz