Otoczka wokół meczu przypominała, że jest to mecz derbowy, oba zespoły z wałbrzyskiego okręgu ubiegły sezon w czołowej piątce, a bielawianie na najniższym stopniu podium. Co więcej, dwukrotnie ograli wałbrzyszan po 1:0. Mecz w Bielawie zapamiętany został z dyskusyjnie podyktowanego oraz nietypowo wykonanego karnego przez Mateusza Kuriatę, natomiast wiosenne zwycięstwo w Wałbrzychu stanowi do dnia dzisiejszego jedyną porażkę Górnika pod wodzą Jacka Fojny. Latem Bielawianka zmieniła nieco oblicze - odeszli przede wszystkim zagraniczni zawodnicy, którzy stanowili siłę ofensywną - Brazylijczycy Murilo i Marcos łącznie strzelili 22 gole. W ich miejsce latem pozyskano młodych zawodników, głównie z drużyny juniorów Lechii Dzierżoniów, która rywalizowała w DLJ z wałbrzyszanami. Ligowa premiera dla podopiecznych Piotra Pietrewicza była mocnym szokiem - beniaminek Orzeł Prusice rozgromił Bielawiankę na jej boisku aż 5:0! Była to pierwsza tak wysoka domowa klęska od kwietnia 2015, gdy w 3.lidze Polonia-Stal Świdnica wygrała różnicą 5 goli. W 2.kolejce Bielawianka ograła groźnego Sokoła z Marcinkowic 2:0 i w bojowych nastrojach przyjechała do Wałbrzycha. Niestety, humory popsuł uraz Mateusza Kuriaty na przedmeczowej rozgrzewce i w jego miejsce wskoczył Dawid Wasilewski. Z kolei Jacek Fojna po raz trzeci w tym sezonie postawił na ten sam zestaw nazwisk w wyjściowej jedenastce.
Pierwsza połowa toczyła się pod znakiem lekkiej przewagi miejscowych, którzy jednak nie mogli przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę gości. Bielawianka w swojej pierwszej groźnej akcji mogła tymczasem cieszyć się z bramki. Rzut wolny w wykonaniu Macieja Rakoczego, błędy w kryciu obrońców Górnika, wybiegającego z bramki Jaroszewskiego ubiega Daniel Chmielewski, który głową posyła piłkę w poprzeczkę. Dopiero w 27 minucie mieliśmy pierwszy celny strzał w wykonaniu gospodarzy! Pięć minut później z rzutu wolnego ładnie uderzył Damian Chajewski, ale piłkę odbił Łukasz Malec, a nieudolnie dobijający strzał Mateusz Krzymiński był na spalonym. Wałbrzyszanie coraz groźniejsi byli tuż przed końcem I połowy, ale Malec broni strzał z dystansu Szymona Tragarza oraz z ostrego konta Jana Rytko. W ostatniej minucie niespodziewanie mógł bramkarza zaskoczyć Mateusz Sawicki, którego ni to strzał ni to dośrodkowanie odbiło się od słupka.
W drugiej połowie meczu oglądaliśmy już całkiem odmieniony zespół gospodarzy. Bezproduktywnego Dominika Woźniaka zastąpił Miłosz Rodziewicz. Górnik wyraźnie przyspieszył grę, z dystansu mocno i celnie uderzył w 53 minucie Michał Oświęcimka. 10 minut później obrońca Bielawianki wybija uderzenie głową Dariusza Michalaka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W 71 minucie na boisku zameldował się Mateusz Sobiesierski, który jak się później okazało, odmienił losy meczu. Na kwadrans przed końcem meczu Tragarz przejął piłkę na własnej połowie i zagrał do Chajewskiego, który prostopadłym podaniem uruchomił na prawej stronie właśnie Sobiesierskiego.
Mateusz Sobiesierski otwiera wynik meczu z Bielawianką. [foto: walbrzyszek.com] |
Bielawianka przeprowadziła kolejne zmiany, ale nie przyniosły spodziewanego efektu. W Górniku zaś szansę debiutu otrzymał 19-letni Jan Jakacki. Syn byłego prezesa Górnika ostatnie lata spędził w Małopolsce, gdzie terminował w Akademii Piłkarskiej Profi Zielonki założonej przez byłych reprezentantów Polski - Andrzeja Niedzielana i Arkadiusza Radomskiego, a ostatnio grał Popradzie Rytro, który spadł z małopolskiej 4.ligi. W doliczonym czasie gry żółtą kartkę zobaczył Jan Rytko, choć za bezsensowne szukanie rewanżu na rywalu mógł oglądnąć czerwoną. Trzeci mecz sezonu i drugie napomnienie - Janek cierpliwie śrubuje swój klubowy rekord w ilości kartek. Kilkadziesiąt sekund później uderzył za pola karnego i piłka odbiła się od słupka. Goście w drugiej odsłonie wyraźnie ustępowali wałbrzyszanom, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. Trzy punkty zapewniły trafienia rezerwowych. W przypadku Mateusza Sobiesierskiego jest to drugi z kolei mecz, w którym wchodzi z ławki i trafia do bramki rywala. W klasyfikacji snajperów jokerów Sopel ma 2 trafienia, tyle co Grzegorz Tomasiuk z Piasta Żerniki, więcej od nich strzelił w roli zmiennika tylko Kamil Vacek (Śląsk II) - 3.
Po 3 kolejkach 4.ligi w grupie wschodniej lideruje tercet Śląsk II - Górnik - MKP Wołów. Wrocławianie, podobnie jak wałbrzyszanie, nie kryją ambicji trzecioligowych. Zespół Piotra Jawnego nie będzie mógł liczyć na wsparcie Czecha Kamila Vacka, który rozwiązał w końcu kontrakt ze Śląskiem, ale poza grupą młodych zawodników ogranych czy to w rezerwach czy w CLJ są zawodnicy z I zespołu dochodzący do formy. Niebawem być może w Śląsku II zagra Michał Bartkowiak, którego we Wrocławiu mają odbudować piłkarsko. MKP Wołów, który niespodziewanie się utrzymał w lidze wykorzystuje maksymalnie atut własnego boiska - 3 mecze i tyleż wygranych. Martwi dolna część tabeli - wśród ośmiu ostatnich zespołów, aż 7 jest z okręgu wałbrzyskiego. Na dziś jedynie Górnik Wałbrzych jest w górnej połowie stawki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz