Ponad dwie dekady temu wałbrzyski ligowiec, również na początku rozgrywek tuż po degradacji, pojechał do Ząbkowic Śląskich. KP Wałbrzych po spadku z drugiej ligi początkowo nie potrafił się odnaleźć w nowej lidze oraz po zmianach kadrowych. Mecz z Orłem był bolesnym doświadczeniem zarówno dla kibiców, jak i samych piłkarzy, którzy dwukrotnie wychodząc na prowadzenie ostatecznie przegrali aż 2:6. Po tamtym spotkaniu zresztą (czwarta porażka w pierwszych 5 kolejkach) nastąpiła zmiana trenera, którym został Zbigniew Górecki. Wówczas jedną z bramek dla KP zdobył 18-letni Jacek Cieśla, po którego za kilka miesięcy sięgnie Amica Wronki, stopniowo do składu wprowadzany był młodszy od rok Piotr Włodarczyk... Dziś, niestety, takich zdolnych zawodników pod Chełmcem nie ma.
Kadr ówczesnego KP z dzisiejszym Górnikiem nie ma co porównywać, ale oczekiwania są podobne - jak najszybsze opuszczenie ligowego zaścianka. Wtedy był to trzeci poziom rozgrywkowy, a dziś ... piąty.
W bieżącym sezonie wałbrzyszanie do Ząbkowic pojechali z nowym trenerem i nowymi zawodnikami, ale i tak obserwatorzy, którzy bazowali na zgłoszonej kadrze z oficjalnej strony klubu mogli się nieco zdziwić. W wyjściowej jedenastce pojawił się nie awizowany przez stronę klubową Wojciech Błażyński, poza tym rzekomo zgłoszony przez Górnika Dominik Woźniak wystąpił w barwach imiennika z Gorc. Spadkowicz zaskoczył personaliami, bo trudno uwierzyć, ale mecz na ławce rezerwowych zaczął niedawny kapitan zespołu Jan Rytko. Po wyrównanym początku Górnik objął prowadzenie po celnie wykonanym rzucie karnym Dariusza Michalaka. Po kwadransie skromna ząbkowicka publiczność miała jednak większe powody do radości, bo w odstępie trzech - czterech minut Damian Jaroszewski dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki po dobrze rozegranych rzutach wolnych gospodarzy. Strzelcem drugiej bramki był Maciej Rakoczy, który długo będzie wspominał swoje mecze przeciwko Górnikowi, bowiem 3 miesiące temu z Victorią Tuszyn pokonał wałbrzyszan w finale Pucharu Polski OZPN Wałbrzych.
Tuż po przerwie za zagranie ręką zawodnika gospodarzy arbiter podyktował drugą jedenastkę dla gości i po raz drugi Seweryna Derbisza pokonał Dariusz Michalak. Wałbrzyszanie do końca spotkania starali się zdobyć zwycięską bramkę, ale zabrakło tego, co już brakowało w poprzednim sezonie - wykończenia pod bramką rywala. Brakowało celnych uderzeń z dystansu, ale trzeba oddać, że były fragmenty gry ładnej dla oka. No i to goście byli bliżsi zdobycia zwycięskiej bramki. Od przegranej Orła uchronił bramkarz Derbisz, który wiosną 2015 trzykrotnie wystąpił w drugoligowym Górniku zachowując dwukrotnie czyste konto. Gospodarze byli zespołem jak najbardziej do ogrania, nawet dla zespołu będącego dopiero w budowie, jak Górnik. Ale jak można wygrać, skoro nie ma napastnika z prawdziwego zdarzenia? Migalski, Bogacz liczą, że może ten sezon będzie dla nich przełomem pod względem skuteczności, ale póki co liczby ich nie bronią. Zawiódł Błażyński, który mógł strzelać seryjnie bramki w B klasie, ale trzy klasy wyżej wymagania wzrastają. Zabrakło Denisa Deca, który podobnie jak w poprzedniej rundzie pojawia się w meczowej kadrze i znika.
Pamiętając początek sezonu 2015/16, kiedy po spadku Górnik przegrał na wyjeździe z Piastem Karnin 0:2, czy później z Foto-Higieną Gać 2:3, a ostatecznie wygrał 3.ligę, to na remis w Ząbkowicach trzeba spoglądać z optymizmem. Wałbrzyszanie walczyli, mają świadomość, że na tym szczeblu punktów nie można dopisać już przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Mecz w Ząbkowicach pokazał, że wciąż defensywa ma problem ze stałymi fragmentami gry - przeciwników jak i swoimi, bo brakuje po nich realnego zagrożenia. Szwankuje jeszcze zgranie zespołu, a martwić musi ilość żółtych kartek - osiem, w tym dla większości defensorów. Swoją kartkową normę zaczynają wypełniać Michalak i Rytko - czy kolejny sezon skończą z dwucyfrową ilością kartek? Zawodnicy, którzy latem przyszli grali już z poszczególnymi zawodnikami, czy to w innych klubach, czy też w rozgrywkach halowych, akademickich. Grali już na szczeblu 4.ligi i nie powinni mieć problemów z tą klasą rozgrywkową.
Na ławce rezerwowych siedział Gawlik, który dwanaście miesięcy temu był wyróżniającym się zawodnikiem Górnika w 3.lidze. Obok niego juniorzy, którzy terminowali w Miedzi i Zagłębiu Lubin - bramkarz Reczulski, Rodziewicz i Jędras. Dla całej trójki był to debiut w meczowej kadrze w lidze seniorów. W Ząbkowicach zabrakło Mateusza Krzymińskiego, który na pewno wzmocniłby rywalizację na lewej stronie. Nie ma co liczyć na transfer last minute - zarząd Górnika jeszcze długo będzie oglądał każdą wydawaną złotówkę, a na chwilę obecną nie stać klubu, by finansowo rywalizować nawet z ... AKS Strzegom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz