17 mgnień jesieni – parafrazując klasyczny serial zdjełany w CCCP – za wałbrzyskim Górnikiem PWSZ. Beniaminek nie powtórzył sukcesu sprzed roku gdy jako nowicjusz w 3.lidze wywalczył pierwsze miejsce. O wiele lepiej spisały się beniaminkowie z Chojnic czy Zdzieszowic. Zespół Roberta Bubnowicza okazał się typowym zespołem własnego boiska – na wyjazdach nie potrafił wygrać żadnego meczu, choć naprawdę blisko było już w Żaganiu, potem w Tychach czy Wągrowcu. Żal straconych punktów przy Ratuszowej z Rakowem, Jarotą czy Bałtykiem. Praktycznie remis z Chojniczanką można uznać za sukces. Wiosną górnicy będą gościć całą czołówkę ligi – Olimpię, Zawiszę, Zagłębie, Elanę.
Obserwując mecze wałbrzyszan trudno nie zgodzić się z opinią, że postęp w grze był zauważalny. W 3.lidze często były mecze, w których górnicy prezentowali dziwną niemoc, były punkty, ale do gry można było mieć sporo uwag. Drugim plusem jest fakt, że poprawa gry nie wiązała się z transferami, bo praktycznie jedynie Kornel Duś okazał się prawdziwym wzmocnieniem. Ani Kłak (choć chwalony przez Bubę) ani Protasewicz (nie liczę tu rezerwowego Główki, ani pozyskanego tuż przed końcem rundy Fojny, który rozegrał łącznie … 10 minut) nie potrafili wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie.
W kilku aspektach wałbrzyszanie dali się zapamiętać. Przede wszystkim wygrali jesienną klasyfikację podsumowującą grę w ostatnim kwadransie gry. Gdyby mecz zaczynał się dopiero w 75 minucie górnicy wygrali by aż 6 spotkań, a przegrali raptem 2 (z Nielbą i Chojniczanką) Jeśli chodzi o inne mniej lub bardziej niepotrzebne zestawienia to:
I kwadrans – 6.miejsce – najlepszy GKS Tychy (gdyby mecz kończył się w 15 minucie Górnik wygrałby raptem 3 mecze – z Nowym Tomyślem, Turem, a przegrał 2 – w Sosnowcu i Toruniu)
I połowa – 12.miejsce
U siebie – 4.miejsce – tylko Bałtyk zdobył więcej punktów u siebie od Górnika, a GKS i Zawisza mają lepszy bilans bramkowy. GKS od niepamiętnych czasów na centralnym szczeblu w domowych meczach nie straciła żadnego gola!!
Na wyjazdach – 14.miejsce – obok Lechii i Tura ZERO zwycięstw, oprócz wymienionych tylko jeszcze Elana i Słubice strzeliły mniej od wałbrzyszan goli na obcym terenie
Górnik nie zmienił systemu gry 1-4-4-2. Bubnowicz skorzystał raptem z 20 zawodników (portal 90.minut błędnie występ Sawickiego z Turem zaliczył Dusiowi), tylko Jarota miała węższą kadrę. Jaroszewski, Przerywacz, Wepa nie opuścili ani minuty, do grona pewniaków można zaliczyć również Wojtarowicza, Morawskiego, braci Michalaków, Zinke, Rytko i Janika. To jest dziesięciu!! Naprawdę nie trudno byłoby wytypować podstawową jedenastkę. Jedyną niewiadomą była lewa obrona i skład ataku. Na lewej stronie obrony grali Majka, Kłak, Protasewicz czy nawet G.Michalak i Wojtarowicz.W ataku partnerem Janika początkowo był Duś, potem Zinke. Moszykowi i Konarskiemu pozostała rola zmiennika.
Kilka słów o nabytkach – Daniel Główka bronił w B-klasowych rezerwach, trudno ocenić jego przydatność, ale pamiętając ostatni mecz Wodzyńskiego w pierwszym składzie (1:4 w Głogowie) na pewno jest lepszym rozwiązaniem niż asystent Bubnowicza (wg protokołów niektórych meczy). Michał Protasewicz przychodził w pięknym CV (treningi, nie mylić z grą !! w takich miejscach jak Holandia, Niemcy, Zabrze), ale KAŻDY występ w podstawowym składzie to żółta kartka i w końcu czerwona w meczu z Nowym Tomyślem. Z pewnością nie grał w Górniku za przysłowiową „czapkę gruszek” więc lepiej dawać szansę Łaskiemu czy Sawickiemu i zejść z kosztów. I tak też się stało. Adama Kłaka chwalił w Gazecie Wrocławskiej Robert Bubnowicz. Dla mnie osobiście jedynym plusem jest jego uniwersalność. W Miedzi grał głównie w II linii, a tutaj rzucany był głównie bo bokach obrony, gdzie niezbyt sobie radził – vide mecz w Toruniu. 6 żółtych kartek też nie przynosi mu chluby, bo następne „żółtko” eliminuje go z 2 meczy. Nie jest alternatywą póki co jako pomocnik, bo zarówno G.Michalak jak i Jan Rytko prezentują się lepiej. Przy wąskiej kadrze głupotą jednak byłoby pozbycie się go. Wreszcie Kornel Duś – pierwszy od wielu, wielu lat gracz zespołu seniorów, który założył reprezentacyjną koszulkę z białym orłem na piersi. Kto był przed nim? Bodaj Piotr Włodarczyk a było to w 1996 kiedy olimpijską kadrę prowadził Paweł Janas!! Duś zaliczył dwa zgrupowania u Władysława Żmudy i wszedł po przerwie w Wycombe przeciwko Anglikom. Już w 2 minucie występu złapał żółtą kartkę, a w 89 minucie przy ustalonym wyniku 0:3 dwukrotnie był blisko w ciągu liku dziesięciu sekund pokonania rezerwowego bramkarza Synów Albionu. W lidze Duś trafiał tylko 3 razy (Żagań, Zdzieszowice, Lechia Zielona Góra), ale imponował walką i ruchliwością co trudno napisać o niedawnej gwieździe ataku Janiku. Kornel ma 17 lat, jest co prawda kilku młodszych ligowców, ale praktycznie tylko on gra w podstawowym składzie. Gdy będzie rozwijał się tak jak sobie wałbrzyski trener i nie tylko on życzy, może być niego duży pożytek.
Wiadomo już kogo klub pożegna po jesieni – Majka, Protasewicz i Konarski. W większym lub mniejszym stopniu wszyscy zawiedli. Na ich miejsce klub będzie szukał zmienników. Wyrwa powstała w defensywie. Rafał Majka ma już 33 lata i słusznie postawił na pracę zawodową (ostatnio w listopadzie zdobył po mistrzostwo kraju strażaków z repr.Dolnego Śląska!), bo grał coraz słabiej a na grze w Górniku raczej się nie dorobi. Protasewicz był bardziej wirtualnym wzmocnieniem i jego najmniej żal. Konar dawał dobre zmiany, prawdziwy walczak o czym trudno powiedzieć w stosunku do Moszyka czy Janika. Problemy z pracą zawodową wynikły już w sierpniu więc kwestią czasu było definitywne zrezygnowanie z jego usług. Wiosną pewnie będzie walczył o awans do IV ligi z AKS Strzegom.
W pierwszym sparingu było testowanych 6 zawodników: trio ze Świdnicy, duet zza południowej granicy+ były wychowanek. Z Polonii/Sparty niebieskie koszulki Górnika PWSZ założyli zawodnicy, którzy zgodnie zdobyli jesienią po 5 goli. Trudno oczekiwać by trafili na Ratuszową. Wady i zalety Adriana Sobczyka (25 lat) są doskonale znane i nie zanosi się by w chwili obecnej wygrał on konkurencję w ataku. Krzysztof Goździejewski ma już 31 lat, więc transfer niezbyt perspektywiczny, czy wygrałby konkurencję w pomocy z byłym klubowym kolegą Fojną? Wreszcie najmłodszy 19-letni Kamil Śmiałkowski mógłby jedynie wypełnić limit młodzieżowców, ale na grę mógłby liczyć tylko w B-klasowych rezerwach. Temat mógłby wrócić latem, kiedy status młodzieżowca traci choćby Dariusz Michalak. Z Czech z kolei przyjechali – Daniel Wiśniewski (były gracz Gryfa Słupsk, ostatnio terminujący w Slavii Praga) oraz Vaclav Pohl, który grywał w rezerwach FK Nachód. Z Nachodu przybył rok temu Daniel Zinke i z uporem maniaka przy Ratuszowej szuka się w tym klubie zawodników, niczym z kuźni talentów. Podobnie było latem gdy wydawało się, że Ondrejković czy Gross trafią do Górnika PWSZ a okazali się za słabi. Czy Pohl nie mogący się przebić do podstawowego składu Nachodu okaże się godnym następcą Przerywacza? Z kolei w opinii Bubnowicza najgorzej zaprezentował się wychowanek klubu od 7 lata tułający się (Lubin, Kołobrzeg, Elbląg) po kraju Jarosław Teśman. „Bolo” grywał w 2.lidze w Kotwicy oraz elbląskiej Olimpii, gdzie jesienią zaliczył tylko występy w PP. Po zakończeniu rundy trener Arteniuk, który ściągnął go za sobą z Kotwicy podziękował za grę. Wydaje się, że trudno mu teraz będzie załapać się również do macierzystego klubu. W mediach pojawiały się również inne nazwiska graczy, którzy mieli być sprawdzeni w Świdnicy, ale z różnych przyczyn tak się nie stało: Czesi - 23-letni Martin Hundak (były gracz Slovanu Pardubice), 25-letni obrońca Marek Jandik (FC Hradec Kralove, wcześniej jakżeby inaczej FK Nachod) oraz Słowacy Martin Kravec (Tatran Presov) oraz 19-letni Martin Misak (FK Trencin, były reprezentant kraju juniorów). Pewnie część z nich będzie próbowana w nowym roku a o niktórych w ogóle nie usłyszymy.
Na pierwszym planie etatowy kapitan Górnika PWSZ Piotr Przerywacz a w tle kwartet nowych graczy próbowanych na świdnickim boisku Sobczyk, Wiśniewski, Pohl, Goździejewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz