Atak zimy spowodował przeniesienie 1.kolejki rewanżowej na wiosnę następnego roku. Oto mój subiektywny alfabet ligowy:
A- jak Arka Gdynia, jeden z nielicznych zespołów (obok Jagielloni i Wisły), który nie przegrał u siebie. Niestety w swoim dorobku ma jeszcze dwa wyjazdowe zera (ilość zwycięstw i zdobyte bramki) co spowodowało, że „gdyńskie śledzie” przezimują w strefie spadkowej
B- jak Bułgarska –przy tej poznańskiej ulicy znajduje się w tej chwili największy stadion ekstraklasy, gdzie przychodzi najwięcej widzów. Póki co zdarzają się jeszcze problemy z murawą, utrzymaniem porządku (vide mecz z Wisłą)
C-jak Cracovia- outsider, ale mający piękny stadion. Po cichu bez rozgłosu tak jak po drugiej stronie Błoń, gdzie przy Reymonta rozegrano mecz reprezentacyjny, gdzie kadrowicze przebierali się w kontenerach (czyli tak jak przy Ratuszowej), otworzono przy Kałuży funkcjonalny, piękny stadion podobny do kieleckiego.
D- jak derby. Mały stołeczne, trójmiejskie, krakowskie, dolnośląskie, do Wielkich Derbów Górnego Śląska (Górnik – Ruch), doszły Najstarsze Debry Górnego Śląska (Ruch – Polonia). Kiedyś mieliśmy w najwyższej klasie rozgrywkowej jeszcze derby Łodzi, Poznania, Szczecina, Bydgoszczy. W tej dekadzie wielkim wydarzeniem były pojedynki Ruchu z Zabrzem na chorzowskim Stadionie Śląskim które zgromadziły ponad 40 tysięcy a reklamowane były nawet w .. Madrycie na Vicente Calderon obiekcie zaprzyjaźnionym z Niebieskimi Atletico. Teraz spotkanie odbyło się bez wielkiej pompy, bez transmisji telewizyjnej w C+. Może po wybudowaniu nowych stadionów derby jakiekolwiek by były będą miały oprawę godną tego wydarzenia.
E- jak Ekstraklasa SA – spółka zarządzająca najwyższą klasą rozgrywkową. Szczęśliwe stowarzyszenie, bo co złe to i tak na trybunach słychać „Je..ć PZPN”. Od kilku lat bezskutecznie szuka spółka sponsora tytularnego. Ale to dzięki Ekstraklasie SA kibice mieli marznąć w późno jesienne popołudnia i wieczory. Dobrze, że śnieg spadł i w grudniową wiosenną kolejkę przeniesiono na … wiosnę. Ale de facto na końcówkę lutego. W roku gdy nie ma żadnego turnieju mistrzowskiego po co marznąć na niepodgrzewanych trybunach gdy można wydłużyć rozgrywki na czerwiec? Drugim strzałem w kolano jest organizacja meczy o nieludzkich porach piątki, soboty wczesnym popołudniem by wypełnić ramówkę Orange Sport. Czy telewizyjni kibice są ważniejsi od stadionowych?
F- jak Frankowski Tomasz, czyli Franek łowca bramek. Franciszek Smuda powołał go do kadry jako … trenera reprezentacyjnych napastników. Pytanie po co? Skoro Franek jest wciąż najlepszy to nie lepiej zamiast w dres nie ubrać go w koszulkę reprezentacyjną? Ponoć wiek selekcjonerowi nie przeszkadza…
G- jak Górnik. Dziś tylko Zabrze. Kiedyś Górników w ekstraklasie było nawet trzech (Zabrze, Polkowice, Łęczna). W Wałbrzychu tęsknią za Górnikiem Wałbrzych w najwyższej klasie. Póki co zabrzanie w gorszym składzie niż za kadencji Kasperczaka (spadek) grają bardzo solidnie, tylko wysokie porażki na wyjazdach (Gdańsk, Wrocław, Łódź) rzutują na ogólny wizerunek klubu. Największa frekwencja w Hanysowie zmaleje wiosną, bowiem na dobre rusza budowa nowego stadionu.
H- jak HZL- grupa kibiców Zagłębia Lubin, która protestowała najpierw przeciwko zarządowi, potem przeciwko piłkarzom swoim, a na końcu pogoniła grupę … innych kibiców Zagłębia, którzy po kolejnych bramkach lubinian przeciwko Lechii odważyli się przerwać protest i zaczęli dopingować swoich pupilków. Piłka nożna dla kibiców?
I- jak idol, obecnie brak. Kiedyś każdy praktycznie zespół miał swego lidera, idola trybun, a dziś? Gdy ktoś zabłyśnie szybko zgaśnie. Idolem kibiców lidera jest Frankowski, ale on głównie pamiętany jest za gole w Wiśle i kadrze, a szanowany jest za powrót w rodzime strony i niekończącą się skuteczność. Największy mir wśród fanów mają gracze o najdłuższym stażem w danym klubie niekoniecznie najlepsi, a o wychowanków coraz trudniej.
J-jak junior, czyli gracz w wieku co najwyżej 18 lat. W czasach Młodej Ekstraklasy coraz trudniej zadebiutować niepełnoletniemu w ekstraklasie.Kto jesienią zagrał a ma mniej niż 18 lat? Bartłomiej i Jan Pawłowscy (Jagiellonia, obaj rocznik 1992),Krystian Żołnierewicz (Arka, 1993), Rafał Pietrzak, Michał Jonczyk, Sebastian Leszczak, Szymon Sobczak (wszyscy Górnik, 1992), Marcin Kamiński, Bartosz Bereszyński (obaj Lech, 1992), Rafał Janicki (Lechia, 1992), Michał Żyro (Legia, 1992), Damian Dąbrowski (Zagłębie, 1992). Czy ktoś ich kojarzy? Na razie nie, ale miejmy nadzieję, że w przyszłości chociaż jeden z nich będzie decydował o obliczu swojej drużyny.
K-jak Kotorowski – bohater Lecha. Po ostatniej interwencji z Juventusem i awansie z LE zaczęto przypominać jego przywiązanie do Lecha, wyliczono tych, których był zmiennikiem. Już zapomniano jego babole za czasów Michniewicza czy Smudy, kiedy pół Poznania chciało Kotora zlinczować m.in. po meczu z Ruchem, gdzie cofnął ręce przy robinsonadzie. Łaska kibiców na pstrym koniu jeździ. Obiektywnie – bramkarz przeciętny. Ale najważniejsze interwencje Kotorowskiego nie były w śnieżnym meczu z Bianconeri, ale rzuty karne z Azerami w eliminacjach do LM
L- jak Lato – nie Grzegorz prezes PZPN, ale Jarosław, wychowanek Stali ŚFUP Świdnica. Oprócz wychowanków Polonii (Jezierski, Gol, Piech) przedstawiciel wałbrzyskiego, a ściślej świdnickiego regionu w ekstraklasie. Gracz lidera, ale jedyny do tej pory gracz ekstraklasy ukarany za korupcję.
Ł-jak Łukasz, Garguła – jeden z najlepiej opłacanych polskich piłkarzy w naszej lidze. Po transferze do Wisły Kraków miał wprowadzić ją do LM, pociągnąć grę kadry. Póki co częściej się leczy, rehabilituje niż gra. W końcówce jesieni w końcu zaczął wybiegać regularnie w koszulce z Białą Gwiazdą. Swoją drogą to dziwne jak niektórzy pokładają w 29 letnim zawodniku nadzieje, że może być głównym rozgrywającym na Euro 2012 skoro jeszcze nie zabłysnął na kadrze. Dla ciekawych w sezonie 1998/99 18-letni „Guła” grał przeciwko wałbrzyskiemu Górnikowi w 4.lidze w barwach SMS Sport Contact Wrocław i wówczas niczym się nie wyróżniał. Z drugiej strony gdzie teraz jest jego kolega z ówczesnej drużyny wałbrzyszanin Radosław Grelewicz?
M-jak Madera Sebastian. Twardziel z Dolnego Śląska. Jako gracz legnickiej Miedzi trafił do łódzkiego Widzewa 6 lat temu. W pierwszym sezonie w II lidze rozegrał 1 mecz. Później leczył kontuzje lub zaliczał wypożyczenia (KKS Koluszki, Tur Turek). Przed sezonem bliski był transferu do Zawiszy, ale kluby nie dogadały się. Wobec kartek i kontuzji defensorów Czesław Michniewicz nie bał się postawić na Maderę i nie zawiódł się. Trafił do Jedenastki Kolejki a Michniewicz nie miał zamiaru posadzić go z powrotem na ławkę, a wręcz przeciwnie - Sebastian miał być receptą w przełożonym na wiosnę meczu, na jedynego napastnika Lecha Rudnevsa. A tak naprawdę przykład jak media potrafią wykreować po zaledwie jednym meczu gościa na gwiazdę.Gdy okaże się, że Madera stanie się choćby solidnym ligowcem - chętnie posypię głowę popiołem...
N-jak Niedzielan Andrzej – pseudo Wtorek, gdy wrócił do krakowskiej Wisły mówiono, że to zgasła gwiazda. Po transferze do Ruchu wielu się uśmiechało z politowaniem, a to głównie dzięki niemu chorzowianie zdobyli 3.miejsce i awansowali do LE. Mimo już zimowych ofert Niedzielan pokazał klasę i pozostał do czerwca w Chorzowie by zasilić średniaka ligowego z Kielc. I znów sukces- prowadzenie w tabeli snajperów, Korona w czołówce, powrót do kadry a coraz głośniej mówi się o poważnym inwestorze dla „Scyzoryków” i znów dzięki napastnikowi rodem z Żar. W 2001 w barwach Chrobrego strzelił gola Górnikowi/Zagłębiu Wałbrzych w 3.lidze (obecnie 2.liga).
O- jak Orest, Lenczyk. Znakomity trener, nestor wśród szkoleniowców po 30 latach wrócił do Śląska który z kandydata do spadku zrobił pretendenta do walki o pierwszą piątkę. Cięty język, ciekawe spojrzenie na świat – każdy wywiad z nim to prawdziwa przyjemność dla czytelnika a męka dla nieprzygotowanego pismaka.
P- jak Probierz Michał, szkoleniowiec lidera Jagiellonii. W przeciwieństwie do innych „młodych wilków” wśród trenerskiej braci póki co bez wpadek. Zarówno w Bytomiu jak i w Łodzi ciepło wspominany. Z Jagą w ubiegłym sezonie odrobił 10 punktowy debet, zajął miejsce w środku tabeli i na dokładkę dorzucił Puchar i Superpuchar Polski. W europejskich pucharach mimo porażki w skandalicznych okolicznościach z byłym klubem Piotra Włodarczyka Arisem zebrał pochlebne recenzje za walkę (której zabrakło wówczas zarówno Lechowi jak i Wiśle i Ruchowi)
R- jak Ryszard Tarasiewicz. Bo wszystkie Ryśki to fajne chłopaki jak mawiano w „Misiu”, tymczasem najdłużej pracujący bez przerwy w jednym klubie Taraś stracił zaufanie pracodawców (przez to posadę) jak i również kibiców. Mecze jego zespołu były ciekawe jedynie po końcowym gwizdku, kiedy dziennikarze mogli usłyszeć ciekawe spostrzeżenia Tarasiewicza. Jako piłkarz wciąż legenda, jako trener który wprowadził z 3.ligi do ekstraklasy – obecnie już niekonieczne. Dla mnie od wielu wielu lat wartościowy człowiek – dokładnie od 1986 kiedy to podczas ankiety Piłki Nożnej wśród kadrowiczów Piechniczka jako jedyny na pytanie o sportowego idola nie odpowiedział w stylu kolegów (Maradona, tenisista Ivan Lendl) tylko sportowcy inwalidzi.
S- jak Sobiech – MVP ligi, czyli najbardziej wartościowy gracz ligi. Dosłownie – 1 milion euro, tyle Czarne Koszule zapłacili chorzowskiemu Ruchowi za 20-letniego napastnika.
Ś- jak Śląsk Wrocław, najlepsza drużyna Dolnego Śląska – pokazuje to tabela jak i wynik ostatnich derby regionu przy Oporowskiej. Początek sezonu nie wskazywał na udaną rundę bo pod wodzą Tarasiewicza zespół okupował przedostatnie miejsce. Gdyby liga zaczęła się od momentu trenowania zespołu przez Oresta Lenczyka wrocławianie byliby wiceliderem!
T- jak Tomasz Wróbel – piłkarski samouk, którego Marek Koniarek wyciągnął z katowickiego Rozwoju do Górnika Polkowice, gdzie wybił się i trafił do GKS Bełchatów, gdzie gra do dziś. Jeden z najlepszych skrzydłowych naszej słabej ligi. Nie trafił do Leghii, gdzie wybrano droższy, a jak czas pokazał gorszy zagraniczny wariant. Wróbel stał się popularny po przegranym meczu na Cracovii (2:3 a do 85’ 2:0), gdzie stwierdził po meczu że czuje się jak „dziwka po gangbangu”. Po tym okazał się ciekawym tematem do rozmowy i okazało się, że Tomasz nie chadza po galeriach, a nad grę na playstation przekłada czytanie książki. Prawdziwy dziwak! : )
U- jak Ujek Mariusz, podejrzany swego czasu o korupcję, dobry chwilowo w Bełchatowie, gdzie blisko był nawet kadry, ale wg fachowców jeden z najbardziej przereklamowanych napastników ligi. Po przejściu do bytomskiej Polonii posadził na dobre na ławce inne „drewno made in Dolny Śląsk” Grzegorza Podstawka, ale zdobył kilka cennych bramek i znów jest na fali wznoszącej. Gdy grał dekadę temu w Polkowicach to gole strzelał wałbrzyskiemu Górnikowi w 3.lidze (dzisiaj byłaby to druga)
W- jak Wojciechowski Józef, pan i władca stołecznej Polonii, gdzie są największe nakłady. Złosliwi wcześniej nazywali jego firmę JW Destruction. Ofiar jego niecierpliwości jest sporo, co ciekawe dwóch szkoleniowców pogonionych z Konwiktorskiej świętowało spore sukcesy z Lechem (Zieliński, Bakero), teraz na cenzurowanym jest Janas. Wojciechowski ściągnął Smolarka – pierwszego kadrowicza od czasów Romana Koseckiego, który najpierw zagrał w kadrze A, a potem dopiero zadebiutował w polskiej ekstraklasie.
V- jak Valckx Stan, a dokładniej Stanislaus Henricus Christina Valckx -były reprezentant Holandii, wielokrotni mistrz i zdobywca Pucharu Mistrzów z PSV Eindhoven, obok Bakero najsłynniejsza postać związana z naszą ekstraklasą. Od jesieni dyrektor sportowy krakowskiej Wisły, jedyny obcokrajowiec na tej posadzie.
Z- jak Zagłębie. Jest w alfabecie Górnik to musi być i Zagłębie. Tak jest w Wałbrzychu i w drugiej lidze no i w ekstraklasie. Lubinianie zaliczyli przeciętną rundę – problem z punktami, frekwencją, o formie zapomniał Traore, ale za to druga młodość przeżywa Mateusz Bartczak, który niespodziewanie wyrósł na lidera klubowej klasyfikacji strzelców. Nielubiany przez kibiców chętnie z kolei widziany przez Lenczyka w Śląsku. Wzór pod względem pracy z młodzieżą – mistrzostwo Młodej Ekstraklasy, MPJ. W tym sezonie w DLJ po piętach depcą lubinianom wałbrzyszanie – czy uda im się zdystansować w tabeli Zagłębie na mecie sezonu?
Ż – jak Żurawski Maciej. Miał być Żuraw władca muraw, a był… No właśnie dawny snajper okazał się Maciusiem, któremu daleko do klasy Frankowskiego, widząc swoją nieporadność zapowiedział rychły koniec kariery i pogodzenie się z rolą zmiennika. Gdzie tu ambicja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz